Wtorek
06.12.2005
nr 128 (0128 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: SZLACHETNA SZTUKA WABIENIA JELENI

Autor: REALISTA  godzina: 07:19
Nareszcie odezwał się nastepny wabiarz! Chwała Ci Jose za podtrzymanie tematu. Z niecierpliwością poczekam na wymienione przez Ciebie odgłosy a jeszcze z większą przyjemnością posłuchałbym twojego nagrania. Ciekawym na czym wabisz? My wabimy na muszli lecz jest nie wygodna w łowisku. Polujemy wyłącznie z podchodu i muszla działa jak dzwonek u barana. Pozdrawiam DB!

Autor: Jose  godzina: 08:34
Realisto, Wabienia jeleni uczyłem się w sumie dwa lata, czytanie, słuchanie, podpatrywanie, na sam koniec trzydniowe warsztaty. W czasie rykowiska wabiłem na muszli trytona. O efektach może opowiedzieć lu.dzie - bo część rykowiska spędziłem wabiąc u niego na opolszczyźnie. W Oleśnicy, na konkursie grałem na trytonie (młodego byka szukającego łani), ale pozostałe głosy już na bawolim rogu, który przyszedł do mnie kilka dni wczesniej. Miałem też ( nie wabiłem na niej) specjalną tubę wykonaną z prasowanej tektury, uszczelnioną filcem - cacko. Poza konkursem zaprezentowałem ją kolegom - zaryczałem kilka razy. Po chwili pojawił się człowiek, który pół życia spędził w bieszczadach i natychmiast ode mnie ją kupił. Zwycięzca konkursu - Mariusz Bezeg- wabił na trytonie o niezwykle cienkich ściankach. Jego ryk po zwycięskiej walce wszystkich przyprawił o ciarki na plecach. (nb. i bez przechwałek - przegrałem z nim 1 punktem) :))) Pozdrawiam Jose

Autor: Jose  godzina: 08:50
Jeszcze jedno... W czasie tegorocznego rykowiska trzy dni ścigałem się u siebie (bardzo słabe rykowiska mamy) z pewnym stadnym bykiem. Za każdym razem łanie zdażyły zaciągnąć go do bardzo gęstej ostoi. Ostatniego świtu ( w zasadzie jeszcze po ciemku) postanowiłem, że spróbuję podjazu. Razem ze znajomym leśniczym pojechalismy w las wierzchem w dwa konie. Jeszcze przed szarówką zryczałem się z moim bykiem i podjechaliśmy go na ok. 100 metrów. Oddałem swojego konia lesniczemu, a sam zacząłem podchodzić byka i probowałem wyciągnąć go na czyste. Odpowiadał gniewnie za każdym razem, ale wyjść nie chciał. Zatem poszedłem prosto na niego - ustąpił z halizny i stanął w sosenkach jakieś 10 kroków ode mnie. W pewnym momencie usłyszałem, że łanie wyprowadzają go ode mnie. Zaględziłem. Byk wściekły w kilku susach wrócil na poprzednie miejsce i zaczął na mnie ni to burdzeć ni to sam nie wiem co - przywoływał jedną ze swoich łań. Po chwili zaczął obchodzić mnie z tym swoim burczeniem aż złapał wiatr. I tyle go widziałem.

Autor: Posokowiec  godzina: 10:23
Ad.Jose W tym przypadku co opisujesz , to jest troche inna technika , ktora trzeba zastosowac. Trzeba byka stadnego podniecic najpierw glosem rujnej lani a pozniej byk zaganiajacy lanie.Jak to dobrze zrobisz to stadny byk niewytrzyma i wyjdzie.DB

Autor: Jose  godzina: 11:08
Posokowcu, Dlatego na własnej skórze poznałem róznice pomiędzy nasladowaniem a wabieniem jeleni. To było moje pierwsze rykowisko, na którym wabiłem. Ponieważ tylko stadny jako tako mi odpowiadał na wab, dlatego porwałem się na niego,choć wiedziałem, że jestem jescze za słaby na takiego przeciwnika. Miałem jeszcze chłysta - szóstaka w II porożu i jednego milczka, z którym nijak sie nie mogłem zgadać - odezwał się 2 razy przez 3 dni głosem średniego byka szukającego łani. Po jednej pieśni milkł. W moim łowisku sukcesem ogromnym było dla mnie samo pobudzenie rykowiska. Za to w opolskiem udało mi sie przywabić i przytrzymać w miejscu na czystym przez ok. 7 minut dwunastaka. Wabiłem tam dla lu.dzie. On wypatrywał regularnośći w koronach :))) Zdaję sobie sprawę, że nauka wabienia jeleni nie ma końca. DB Jose

Autor: Maryna  godzina: 15:12
Problem reprezentacji na konkursie zagranicznym nie jest skomplikowany. Kazdy moze pojechac kiedy tylko zechce..... za wlasne pieniadze. Zapewne sedno nie leży w tym, że Klub nie chce wystawic reprezentacji ale w tym, że nie ma za co. Na konkursy krajowe kazdy dojezdza na własny koszt, tak samo za granicę. Co roku sypią się zaproszenia dla naszych sygnalistów z Niemiec i Austrii ale mało kto myśli o udziale w tych konkursach. To proste, mało kogo na to stać. Jakimś wyjsciem z tej sytuacji byłoby podjęcie starań o porozumienie z mysliwymi zagranicznymi na wymianę grup uczestników, które przebywałyby na nasz koszt (w naszych domach) i podobnie, gościłyby naszych reprezentantów u siebie. Misku2 , skontaktuj sie z Maciejem Strawą: goraj@mysliwska.pl albo: strawa@poczta.onet.pl

Autor: Jose  godzina: 15:21
Maryna oczywiscie ma racje, ale... Na przełomie stycznia i lutego 2006 odbędą się w Dortmundzie targi "Wild und Hund". Panstwem partnerskim tych targów jest Polska ! Wild und Hund bedzie promował naszą historię, kulturę łowiecka oraz łowiska. Ja wybieram się tam, ale czy to oznacza, ż bede oficjalnie reprezentował \Polskę ? Raczej nie. Dlatego uważam, że jestśli istnieje problem, to nie sprowadza się wyłącznie do pieniędzy. Pozdrawiam Jose

Autor: Posokowiec  godzina: 20:36
AD.Jose Musze to troche sprostowac.Targi Jagd und Hund sa jak piszesz przelom stycznia lutego.Na tych targach sa organizowane mistrzostwa niemiec.Trzech pierwszych jedzie na mistrzostwa europy , ktore beda w Austri juz w lutym. Z kazdego panstwa ktore zglosi swoja reprezentacje max 3 osoby i jeden dodatkowo jako sedzia moga w nich brac udzial.Przypuszczam ze ZG PZL juz dostal lub niedlugo dostanie zaproszenie do druzynyz Polski. Kazde panstwo sobie jakos radzi i maja swoich sponzorow , czesciowo pokrywa zwiazek lowiecki , gazety lowieckie itp.Mysle ze ZG.PZL stac nato , lub Lowiec Polski a Brac Lowiecka taksamo by byla zainteresowana.DB

Autor: Jose  godzina: 20:54
Posokowcu, Mam taką głęboka nadzieję :))) Chętnie spotkam się tam z tobą ( nie jako uczestnik konkursu) i porozmawiam o wabieniu. Spotykam się tam z Klausem Weisskirchenem na stoisku "Jaeger" - cokolwiek to znaczy :))) Jose

Autor: Posokowiec  godzina: 22:13
Bede tam w piatek a ty do tego czasu organizuj druzyne na mistrzostwa europy. W tym czasie to juz bede konkretnie wiedzial odnosnie zaproszen.DB