Poniedziałek
06.03.2006
nr 065 (0218 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Czlowiek a zwierzeta

Autor: bfgj  godzina: 18:25
ad Wiesław Nitka. Dobrze napisane i logicznie. Ja osobiscie nie rozumiem tylko jednego stwierdzenia. Cytuję fragment twojej wypowiedzi: "Od tysiecy lat człowiek zabija zwierzęta dla mięsa , futra, z samej obawy przed nimi lub poprostu przyjemności." Chodzi mi o dwa ostatnie wyrazy z Twojego cytatu. Zabijanie dla przyjemności. Tak samo jak nie potrafię zrozumieć przyjemności seksu dwóch facetów , dorosłego z dzieckiem, przyjemności z sadyzmu itp. Tak samo nie rozumiem przyjemnosci z zabijania. PS Skoro tego nie rozumiem ,to chyba jestem zboczony.

Autor: Don  godzina: 19:09
Ad Mark-2 ,,1. Zwierzyna wcale nie tęskni do obecności człowieka w lesie i polu - jest jej zupełnie niepotrzebny do życia i rozmnażania się." Calkowicie sie z Toba zgadzam. Jednak jedna konkretna sytuacja mnie zastanawia. Chodzi o zimowe dokarmianie w naszych szerokosciach geograficznych przy ciezkiej zimie. Dokarmiac czy nie? Zaniechanie dokarmiania spowodowac moze na pewnych terenach wzrost np. spalowania. W zamian jednak pewna czesc populacji pozegna sie z tym swiatem w iscie naturalnych warunkach i ,, ekologicznie". My jako mysliwi zyskamy w oczach tzw: zielonych, bo przeciez taka smierc zwierzecia powinna byc dla nich czyms donioslym a przynajmniej naturalnym,lesnicy beda mieli mniej zjadaczy drzewek, nasze pojemnosci lowisk beda jeszcze bardziej ,,dopasowane", rolnicy bardziej zadowoleni , a i mysliwi tez bo mniejsze szkody na polach. Zwierzyna w koncu rowniez bo w przyszlym roku mniejsza konkurencje bedzie miala. Czyli co - ekologiczne lowiectwo? Pytanie stawiam w kontekcie terazniejszych realii. Pozdrowienia

Autor: Mark - 2  godzina: 20:14
Ad: Don. W tej kwesti, to chyba sami jesteśmy sobie winni, zwierzyna już tak jest przyzwyczajona do dokarmiania i bez tego raczej się nie obędzie. Po drugie szkody w lesie i tak wymuszą na nas dokarmianie, jeżeli nie chcemy płacić dużych odszkodowań lasom i mieć na co polować (w miarę dużą i stabilną populację, będącą na górnej granicy pojemności łowisk). To chyba taki paradoks obecnych czasów, ale cóż zrobić, takie czasy i nic poradzimy a nic bardziej sensownego w tej materii się nie wymyśli, ekologicznego łowiectwa to już chyba w naszych czasach nie będzie, wszystko raczej zmierza dużymi krokami do komercji.. Chociaż pamiętam lata siedemdziesiąte i początek osiemdziesiątych, gdy zwierzyny było o wiele więcej, lasy były mniej pogrodzone a i dokarmianie nie było tak intensywne niż teraz. A zimy wcale nie były łagodniejsze niż obecnie, a może nawet bardziej mroźne i śnieżne (przynajmniej na pomorzu). A o szkodach w lasach nikt głośno nie mówił. Leśnicy specjalnie spuszczali drzewa w zimie, aby zwierzyna mogła spokojnie spałować i nikt z tego nie robił problemu. Ale teraz rządzi pieniądz i wszystko jest mu podporządkowane - niestety takie czasy, to co było już się nie wróci - a szkoda były to całkiem dobre czasy do polowaczki. D.B.

Autor: Wiesław Nitka  godzina: 20:16
ad bfgj Trudno jesli nie rozumiesz bedę się musiał z tym pogodzić. Pozdrawiam DBWN