Wtorek
05.09.2006
nr 248 (0401 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Odstrzał sanitarny

Autor: Wiesław Nitka  godzina: 00:18
Do osób wymienionych w ustawie należy podjęcie decyzji czy stan zwierzęcia umozliwia mu bytowanie w takich warunkach, które pozwalają przypuszczać, że zwierzę (choć niekiedy chrome ) będzie mogło przeżyć a jego zgon nie nastąpi w męczarniach w krótkim czasie z powodu ( bezpośrednio czy pośrednio ) czynnika chorobotwórczego. W omawianym przykładzie sprawą istotną jest ogólny stan byka. To greg powinien podjąć decyzję czy zwierzę to pomimo swego kalectwa rodzi nadzieję na przetrwanie , funkcjonowanie w przyrodzie na tyle normalne na ile pozwala mu kalectwo. Jeśli jednak stan ogólny zwierzęcia nie rodzi takich nadziei np. zwierzę skrajnie wychudzone , słaniajace się , z powodu kalectwa niezdolne do jakiejkolwiek obrony przed drapieżnikami , noszące znamiona choroby stanowiącej zagrozenie dla innych zwierząt czy ludzi - w takiej sytuacji uważam nie tylko za możliwe usmiercenie takiego zwierzęcia ale wręcz konieczne. A wszystko zmierza do kodeksu moralnego - o którym niedawno napisał Jani. To czy zabić zwierzę - paradoksalnie dla jego dobra bądź dobra otaczającej go przyrody - powinno wynikać z sumienia ,wiedzy , poszanowania prawa każdego z nas. Ważne jest również to, ze dokonany odstrzał podlega weryfikacji przez odpowiednie służby, które mogą jego zasadność potwierdzić lub zanegować. To osoba uśmiercająca zwierzę ponosi konsekwencje z tym związane. Pozdrawiam DB WN

Autor: Faber  godzina: 00:56
Zgadzam sie całkowicie z kolegą Deer35. Rozpatrywanie,czy już jest odpowiednio wychudzony,czy jeszcze poczekać dla mnie nie ma sensu. Greg widział byka przez moment i prawie po ciemku,dlatego powinien pochodzić i dokładnie ocenić jego stan-nie chodzi mi o kondycję,tylko stan badyla. Należy zgłosić fakt zarządowi i moim zdaniem nie wolno prowokować sytuacji,aby wiejskie kundle mogły szkolić się na chorym jeleniu. Jeżeli byk ma złamany badyl,nic z niego nie będzie-wiemy jak to wygląda w przypadku zwierząt gospodarskich np.konia. Po pozyskaniu należy wykonać dokumentację zdjęciową i dołączyć opinię lek.weterynarii z opisem uszkodzeń-np.otwarte złamanie kości... Z planu pozyskania zarząd musi zdjąć byka po odstrzeleniu bo tam liczy się sztuka i zdejmuje się nawet upadki i skłusowane.DB.

Autor: greg  godzina: 08:16
Proszę nie tylko ja jestem wrażliwy na cierpienie zwierząt. Byk miał badyl wysztywniony do przodu , nie pałatał się jak przy świeżym złamaniu. Wcale się nim nie podpierał greg

Autor: marcino  godzina: 09:54
a jeszcze inaczej..... pomijając fakt, że może to nie cierpienie więc nie podlega pod "ustawowe skracanie cierpień" i pomijając kontrowersje wokół selekcji jako takiej natomiuast w obronie grega można spojżeć na to tak : do odstrzału jest jeden byk , selekcyjny, nadarza się możliwość strzelenia selekta jakich mało ( za rok myłkus) do tego chorego ( bez rozstrzygania o poziomie bólu i stopniu cierpienia) a więc należało by jego w pierwszej kolejności wyeliminować z łowiska - a reszta niech żyje stąd rozumiem kontrowersje grega pozdrawiam

Autor: fotolas  godzina: 11:19
Jestem młodym mysliwym, ale w swoim krótkim łowieckim zyciu miałem juz okazję dwukrotnie oddawać "strzał łaski". Pierwszy przypadek znajduje się w mojej galerii, kiedy to podczas wyjścia w łowisko pod koniec stycznia wraz z kolega spotkałem łanie bez tylnego badyla. Poruszanie sie w śniegu sprawiało jej ogromne trudności. Miałem odstrzał na cielaka i wiedząc, że sezon na lanie juz dawno się zakończył - bez wahania odbezpieczyłem broń i strzeliłem. Nie dlatego, że jestem młody i napalony na strzelanie. Widok tej męczarni zrobił na mnie takie wrażenie, że podchodząc do niej musiałem na kilka min usiąść i odetchnąć. Najgorsze było patroszenie - miała wewnątrz cielaka. Drugi przypadek spotkał mnie w czerwcu kiedy podczas obchodu upraw lesnych spotkałem watahe dzików. Wybrałem sobie ładnego przelatka i naciągnałem przyspiesznik. Nagle kątem oka zobaczyłem następnego dzika wychodzącego na luke. Zrobiło się zamieszanie wśrod dzików. Większe sztuki ewidentnie go odganiały.. Bardzo wychudzonego. Idąc dziwnie sie bujał. Kiedy ustawił się bokiem - oddałem strzał. Reszta towarzystwa uciekła. Kiedy podszedłem do niego wątpliwości sie rozwiały. Brak tylnego biegu - niestety nie zdązyłem jeszcze zeskanowac zdjęć aby je pokazać. W skupie loszka wazyła 19 kg. Kolejny dzik pozyskany z tej watachy wazył 35 kg i był jednym z mniejszych. Sprawa grega tym bardziej mnie zainteresowąła. Zastanawiałem się jak postapiłbym w takiej sytuacji. Jesli byk miał wykręcony badyl i sprawiało mu to problemy w poruszaniu się. Strzeliłbym - później martwiłbym się o konsekwencje. Nie potrafiłbym spokojnie zasnąc w nocy mając przed oczami widok kalekiego byka. Nie wazne czy miałbym odstrzal na 2 czy 3 klasę, czy nie miałbym go wcale. nawet brak uprawnien selekcjonerskich czy brak uwzględnienia w planie pozyskania danego gatunku nie spowodowałby żebym pozwolił na cierpienie. Dla wiadomości grega. Pozyskana przeze mnie łania została odwieziona do punktu skupu który prowadzi łowczy. Wezwałem również straz leśną. Spisano protokół. Ściągnięto ją z tegorocznego planu zaraz po jego podpisaniu w nadleśnictwie.

Autor: Deer35  godzina: 14:13
marcino albo ja Twojego postu nie rozumiem albo na kolanach powinieneś udać się do rzecznika dyscyplinarnego za podstawowe braki w etyce łowieckiej i błagać o rozgrzeszenie.,,Strzał łaski"zawsze był i będzie ryzykowny i to ryzyko zawsze będzie po stronie myśliwego podejmującego decyzje.W dużej mierze konsekwencje będą zależały od ZK.Dla przykłdu podam przypadek jaki miał miejsce w ubiegłym sezonie.Moja Dianka zaobserwowała rogacza nie selekta z przednią cewką wiszącą na skórze.Decyzja mogła być jedna pomimo że w odstrzale rogacza nie miała.Padł strzał,,łaski".Tarapaty się zaczeły.Na skupie przewidując kłopoty nie chciałem by wypisano kwit.Powiadomiłem łowczego i prosiłem by podjoł decyzje wskazując możliwości.Dopisać do otstrzału koło nic nie traci lub zdać na nadleśnictwo a to skutkuje utratą gotówki za tuszę i zdjęcie z planu.Kochany łowczy znalazł inne wyjście. ,,Przecież ty masz na odstrzale rogacza to weż na siebie"Powiem wprost zatkało mnie. Zadzwoniłem do nadleśnictwa gdzie otrzymałem sensąwną odpowiedż.Odstawić na koło na na kwicie zaznaczyć że strzał sanitarny,pieczątka skupowego i przedstawić na wycenie.Przy najbliższej okazji powiedziałem kol.łowczemu,że ja jako Twój kolega będę świadkiem że Ty jako myśliwy nie skrucisz męki zwierzakowi,sprawę skieruje do ORD. Ponadtto dopuki on będzie łowczym,,odstrzał sanitarny będę realizował zgodnie z przepisami.W skrócie, tak zastrzelona zwierzyna jest własnością państwa Pozdrawiam.

Autor: gwizd  godzina: 15:47
Ja ostatnio na poranku widzialem rogacza bez czesci tylnej cewki ponizej kolana chodzac opieral sie na zdrowej cewce i na kikucie drugiej. Rogacze w planie juz wykonane a forma poroza kwalifikuje go jako selekta. Nie mam selekcjonera poluje dopiero rok nie chce d... przez to namoczyc ale jedno jest pewne jak spadnie snieg wiejskie kundle sie pozywia.

Autor: witing  godzina: 17:56
Dla mnie wytłumaczeniem jest tylko fakt, że było za późno, a Twoje założenia co do trofeum, są irytujące.

Autor: greg  godzina: 18:00
Witing tylko tyle masz do powiedzenia w tej sprawie? A sedno tematu? Ale po co wystarczy jak kol. Witing się do czegoś przy.ierdoli. greg

Autor: greg  godzina: 18:02
A reszta kol. cos nierozmowna Pewnie nie macie zdania w tym temacie czy strzelac takiego byka i z jakich względów czy nie . Licze że jeszcze sie ktos wypowie choć to nie jest post o ubekach i sbekach tylko myśliwski greg

Autor: jurek123  godzina: 18:31
Kol greg O czym tu dyskutować .Kazdy postępuje wg swego sumienia.Ja bym strzelał bez względu na to co ma byk na głowie bo to nie jest ważne .Ważnym jest wg mnie by to zwierzę dalej się nie męczyło.To że on kiedyś padnie wcześniej czy póżniej to wszystkim wiadomo ,ale czemu musi się męczyć tego nie rozumiem. Ale jest to moje prywatne zdanie i nie często na tym forum dzielę się takimi refleksjami nie chcąc wchodzic w zbędne spory.Pozdrawiam.

Autor: greg  godzina: 18:37
Dziękuje Jurko za to że zechciałeś odpowiedzieć mimo tego że nie lubisz się wypowiadać. Dlatego się dopominam o odpowiedz aby poznac opinie większej części myśliwych niż dwóch lub 3 greg

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 18:55
USTAWA z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt Art. 33. 3 mówi; "W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia....itd" W dalszym ciągu podtrzymuję swoje stanowisko, że w tym przypadku nie zachodziła konieczność "bezwłocznego uśmiercenia". W moim kole pozyskujemy ponad 400szt. grubej zwierzyny, w tym 100 jeleni i ponad 200 dzików. Zapewniam cię, że wielokrotnie wśród pozyskanej zwierzyny znajdują się sztuki ze sztywnymi, zdeformowanymi kończynami, na wskutek złamań spowodowanychych postrzałami, wypadkami komunikacyjnymi czy też z innych powodów. W większości są to sztuki ze starymi zaleczonymi ranami. Pomimo nich doskonale one egzystują w łowisku, prowadzą młode i niejednokrotnie przewodzą chmarze czy watasze. Oczywiście, że należy skrócić cierpienie zwierzynie, która ewidentnie się męczy i nie rokuje nadzieji na zaleczenie i dalsze życie. W Twoim wypadku jak sam piszesz, nie byłeś w stanie tego stwierdzić. I nie ma sensu podpierać się teoriami o skracaniu cierpień. Strzał łaski UŚMIERCA A NIE LECZY. Pamiętajcie o tym Koledzy, zanim podeprzecie swój dyskusyjny strzał "odstrzałem sanitarnym" czy też "skróceniem cierpienia". Dajcie po prostu szansę zwierzynie.

Autor: r. andrzej  godzina: 19:00
greg nie poganiaj....:). sadze, ze rozsadek, etyka i pare innych rzeczy podpowiadaja strzal do zwierzyny chorej, rannej itd. I o czym tu dyskutowac ? Problemem jest zarowno mozliwe naduzywanie "strzalu sanitarnego", jak i asekuranctwo czy cos tam jeszcze rezultujece z niejasnej wykladni prawa, skomplikowanych procedur zwiazanych z tymi historiami. Ta sytuacja jest moim zdaniem wyrazem chorobliwego braku zaufania wewnatrz "braci" mysliwskiej. (I chyba tez "do" owej braci) Skutki sa takie jakie sa..... To jest temat rzeka....I w tej wodzie chyba nikt poplywac za bardzo nie chce. A Twoj konkretny przypadek ?. Diagnoze postawic ? Czy jelen mial odciski na rapciach czy zlamana konczyne. ? Strzal bylby PRAWDOPODOBNIE rozsadnym. Ale tez NA PEWNO przyspozylby strzelcowi tych czy innych klopotow. pozdrawiam ar

Autor: greg  godzina: 19:10
Andrzej badyl był wysztywniony do przodu. Strzelił byś czy nie? greg

Autor: greg  godzina: 19:13
Dolny wiatr miałem nie polemizować ale tym razem spróbuje. Sądzisz że w/w byk sie nie męczył?. Sposób jego poruszania wskazywał co innego. greg

Autor: ANDY  godzina: 19:39
greg Sam piszesz ,że było ciemno : .....ciemno było na dokładne rozpoznanie ....więc i ten ' wysztywniony' badyl mógł być tylko ....wytworem wyobraźni .Zdarza się ,dałbym sobie spokój , tak jak i - odstrzałowi sanitarnemu , na szczęscie zlikwidowanemu . Nie starajmy się poprawiać przyrody wg własnych kryteriów . DB

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 19:47
greg z całą pewnością byk nie był w pełni sprawny. Nie wiem czy się męczył. Jeżeli to była stara, zaleczona rana to moim zdaniem się nie męczył. Nie miałeś mozliwości stwierdzić w jakiej kondycji był byk, czy to była rana uniemozliwiająca mu dalszą egzystencję. Dlatego nie wolno Ci było strzelać. Jeżeli tego byka spotkasz 2-gi, 3-5-ty raz i stwierdzisz, że jest to otwarta rana z procesem gnilnym, to wolno ci skrócić jego cierpienie. Ale jeżeli spotkasz tego byka za 2-3 lata w doskonałej kondycji, pomimo w dalszym ciągu sztywnego badyla, to jak się będziesz czuł ??? Dajmy szansę naturze. Nawet gdyby ten byk padł, to będą miały z niego pożytek drapieżniki. W naturze żyją osobniki słabsze i silniejsze. Te słabsze też muszą mieć prawo bytu. Wiele rannych zwierząt leczy się, a nie uśmierca (o ile jest taka możliwość). Popadamy tu w retorykę i dywagacje typu; "męczył się czy nie, cierpiał czy nie". Ty uważasz, że cierpiał i należało go zastrzelić, ja uważam że nie miałeś czasu, aby stwierdzić czy kalectwo było na tyle poważne, że zagrażało jego życiu. I w zasadzie w tym miejscu nasza polemika winna się skończyć. Mamy inne punkty widzenia. Na koniec krótka historyjka: W tym sezonie w pierwszej dekadzie lipca na łące pasie się koza z koźlakiem. Przednia cewka wisi jej jedynie na skórze, znacznie utrudniając jej poruszanie się. Odległość poniżej 150 m umozliwia precyzyjny strzał i skrócenie cierpienia. I tu reflekcja Jednym strzałem uśmiercę i kozę (akt humanitarny) i koźlaka, który padnie bez matki (akt barbarzyński). Ja nie strzelałem. Dziś widzę kozę z zaleczonym badylem i koźlakiem w dobrej kondycji. Ja też się dobrze czuję. D.B.

Autor: greg  godzina: 20:08
Badyl był wysztywniony do przodu pod takim katem .. To jest linia grzbietowa byka : ................... To jest badyl : pppppppppppppppppppp To jest linia dolna brzucha : iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii ........................................... ppppppppp iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii pppppp

Autor: greg  godzina: 22:32
inaczej naresowałem innaczej zapisało greg

Autor: fotolas  godzina: 23:01
Ja strzeliłbym do tego byka jesli badyl faktycznie był zniekształcony i utrudniał poruszanie się. Tym bardziej, że macie mało byków, a istnieje duże prawdopodobieństwo, że może paść sam, albo przy pomocy kundli. Jeśli Ty wykonasz odstrzał innego byka - selekta ale w sile wieku, a ten przy ostrej zimie padnie, albo pieski mu pomoga nie wspominając juz o zbieraczach zrzutów (ktos juz to opisywał) to automatycznie Twoj i tak biedny w jelenie obwód traci 2 byki. Zastanów się nad tym. A może w nagrode za ten czyn w przyszłym sezonie znów dostaniesz byka - a Hubert wdzięczny podesle Ci pieknego basiste. Darz Bór P.S. Na Pomorzu byki juz ryczą!!

Autor: Faber  godzina: 23:32
Nie wiem greg,czy dość czytelnie przedstawiłem wcześniej swoją opinię-więc krótko moje zdanie: 1.Nikt nie jest w stanie-przyżyciowo i na podstawie obserwacji-określić z całą pewnością czy stan osobnika rokuje,czy nie na samowyleczenie i cytowana ustawa w tym momencie jest dla mnie bzdurą,niczego nie regulującą. 2.Jeżeli chcemy tytułować się hodowcami,to postępujmy jak hodowcy.Żaden hodowca nie trzyma chorych i kalekich osobników.Stara się je ratować,jeżeli są wybitne reprodukcyjnie(często po cichu niezgodnie z przepisami) 3.Nie ma innej możliwości skrócenia cierpienia zwierzynie,niż strzał łaski-chyba,że zaczniemy okaleczać dziką zwierzynę lecząc ją i przyzwyczajając do człowieka.Nie ma przy tym żadnej gwarancji,że przeżyje nasze miłosierne podejście. 4.Jakie cierpienia przeżywa ranna zwierzyna i czy one zagrażają życiu,oraz czy należy je skrócić-to wszystko tak subiektywne,że zarówno przeciwnik strzału łaski jak i zwolennik nie mają racji i jednocześnie mają ją obaj.Dlatego należy moim zdaniem-po koniecznej obserwacji-podjąć decyzję jak w punkcie 2. Nie miałeś możliwości oddania strzału. Szkoda,bo chciałeś w moim odczuciu podjąć słuszną decyzję. Okres gojenia złamań u człowieka wynosi średnio 4 do nawet kilkunastu tygodni.Podobnie jest ze skręceniami w stawach.Chory dostaje obrok pod pysk i laskę do podpierania,a byk czy dzik? Wszyscy doskonale wiemy,że kondycja kilku zwierząt,wpływa bezpośrednio na zdrowotność całej populacji i to nie tylko tej.Tolerowanie osobników chorych i kalekich jest działaniem na szkodę samej zwierzyny. Ktoś napisał,że dzikowi białe robaczki wyjadły ileś tam łopatki-to też metoda leczenia,stosowana ostatnio w medycynie.Ico wtedy?Strzelać dzika w trakcie leczenia,czy nie? Ja bym strzelał.DB

Autor: greg  godzina: 23:43
Jeszcze troche poczekam a potem podsumuje nasze wypowiedzi greg