Wtorek
01.04.2008
nr 092 (0975 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: Wpis w ksiażkę a polowanie dewizowe

Autor: Rafał J.  godzina: 21:30
PrzemkuJ ! Całkowicie zgadzam się z Tobą, że „...do roli łowczego powinno należeć ustalenie jak najbardziej przejrzystych prostych i klarownych propozycji, które nie będą narażały go ani na zarzuty stosowania sobie państwa w kole, ale także takich, które nie narażą go ewentualnie na odpowiedzialność karną za ewentualne przekroczenie planu…” Właśnie o to chodzi, aby np. taki łowczy opracował i przedstawił walnemu zgromadzeniu swoje propozycje dotyczące klarownych zasad wydawania odstrzałów. Niech to będą nawet jego zasady, ale zaakceptowane przez najwyższą władzę koła. Niech one znajdą się na papierze i będą zawsze do wglądu, gdy tylko powstaną jakiekolwiek wątpliwości czy nieporozumienia. Problem jest wtedy, gdy taki łowczy wielce zadowolony jest z istnienia w kole zasad byle jakich, gdy nie ma pomysłu na naprawę sytuacji, gdy nie potrafi swoich myśli uporządkować i przelać na papier; gdy własną nieudolność, ignorancję próbuje ukrywać pod płaszczykiem w gruncie rzeczy uzurpowanych sobie praw. Z tym autorytetem łowczego, PrzemkuJ, to trochę przesadziłeś. Z jednej strony to prawda, że zazwyczaj wiedza, doświadczenie i autorytet łowczego nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości i wszyscy w kole bez wyjątku są zadowoleni. Pewnie tak jest w większości kół. Czasem jednak zdarza się, że taki dotychczasowy autorytet zostaje ze względów koniunkturalnych usunięty ze swojej funkcji i łowczym zostaje, ku chwilowemu zadowoleniu większości, po prostu nieudacznik. Nie było kogo, to jego usadowili na tym stołku. Ale to oczywiście rzadko występująca możliwość, nie dotycząca zbyt dużej liczby kół w Polsce. Pozdrawiam Cię gorąco Rafał J..

Autor: Rafał J.  godzina: 21:39
Piotrze Waślicki ! Co prawda – napisałeś to do PrzemkaJ.: „...po raz ostatni zabiorę głos...”, ale ... trzymam Cię za słowo. Co do Twojego: „To co kwestionujemy z Miłoszem, to ubezwłasnowolnienie wydającego odstrzały i sprowadzenie go do roli bezkrytycznego automatu do pisania”. Ba, właśnie o to mi chodzi, aby czynności wypisywania odstrzałów nie traktował łowczy inaczej, jak ... niejako automatycznych. Obowiązki łowczego są tak rozległe, wymagające bogatej wiedzy i doświadczenia, że nie powinien tracić czasu na głębsze zastanawianie się – co, komu, kiedy i dlaczego. Na to jest czas przed i podczas obrad WZ. Przedmiotowe czynności może połączyć nawet z pracą przy pomocy komputera i całość nie będzie jemu zabierała więcej, niż .... godzinę na rok gospodarczy. W tym momencie pozwolę sobie na powtórne użycie wykrzyknika, chociaż w innym kontekście – ba ... ! Darz Bór Rafał J..

Autor: Rafał J.  godzina: 21:43
ad pasikonik1960 Pytasz mnie: „jak wyobrażasz sobie kontrolę przez łowczego wykonania odstrzału drapieżników, jeżeli odstrzały spłyną do Łowczego na koniec sezonu?’ Pisało o tym już wielu, m. in. Janusz@: „... podstawą do zdjęcia z planu oraz wpisu do rejestru odstrzelonej zwierzyny zawsze był odstrzał, a z polowania zbiorowego sprawozdanie...” Na pewno ma rację. Zgadzam się z nim całkowicie. Nie widzę jednak problemu, aby kontrolę, o której piszesz (w szerszym nawet pojęciu, obejmującym całą pozyskaną zwierzynę), pasikoniku1960, prowadzić RÓWNOLEGLE na podstawie: -wpisu do książki, będącego ustawowym obowiązkiem, -dokumentu MP, -protokółu z polowania zbiorowego, -odstrzału (okazywanego w razie wątpliwości do wglądu na żądanie łowczego, a zdawanego w czasie ustalonym przez WZ – np. na początku lub na końcu lutego), -protokółu przekazania tuszy myśliwemu na użytek własny, -informacji ustnych. Pominąłem coś ? Darz Bór Rafał J..