Czwartek
28.08.2008
nr 241 (1124 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: strzał do "szkodnika", co dalej?  (NOWY TEMAT)

Autor: Kocisko  godzina: 22:20
Witam forumowiczów! Mam pytanie: strzelam do zdziczałego kota.Skutecznie. Co dalej należy zrobić chcąc postępować zgodnie z prawem.Nie pytam co z tuszką zwierzaka tylko co powinienem zrobić w kwestii "rozliczenia" się z tego strzału??? Bo w przypadku polowania sprawa jest jasna-każdy strzal należy odnotować w "książce".Ale odstrzał np kota polowaniem nie jest, prawda? I nawet nie powinno być wpisu w "odstrzale" . Jak spudłuję takiego kota to z Bogiem sprawa-mogę wpisać w rubryce "Ilość oddanych strzałów";1 strzał-pudło i nikomu nie muszę się tłumaczyć do czego spudliłem. Ale jak trafię??? Wpisywac strzał czy nie wpisywać???I z jaką adnotacją jeśli muszę wpisać?? wiem ze temat był tu wałkowany ale nie chce mi się w tym grzebać.Gdyby ktoś mół mi udzielić fachowej odpowiedzi będę wdzięczny. dobrej nocy KOT

Autor: Kocisko  godzina: 22:21
Temat brzmi: strzał do "szkodnika", co dalej? Nie wiem czemu tak brzydko wyszedł?

Autor: Kazimierz Szumski  godzina: 22:32
"Ale odstrzał np kota polowaniem nie jest, prawda? " Jak nie jest to po co strzelasz? Pozdr.

Autor: Kocisko  godzina: 22:41
ad Kazimierz Szumski "Gawarit nie dumat, także samo -strelat nie celowat" Prosiłem o fachowe odpowiedzi.

Autor: vulpes_vulpes  godzina: 22:45
Stral wpisywac zeby wszyscy wiedzieli ze strzelales ty a nie jakis klusownik. W odstrzale ani w ksiazce nie wpisuj zadnej "zwierzyny", a jakby sie pytal lowczy to mow prawde..... Tak to sie odbywa u nas w kole. A skoro Kolega poruszyl juz temat to ja spytam sie: co sadzicie o strzelaniu do kotow? Powiem szczerze ze jestem przeciwnikiem takiej praktyki. Uwazam ze przepis jest w 99% naduzywany... przeciez polujemy w terenach wiejskich. Kto tam trzyma kota w domu? Albo w ogole slyszal o obrozach dla kotow? Z drugiej strony jakie koty w zasadzie robia szkody ze nalezy je traktowac jako szkodniki? I jak poznac zdziczalego kota? Pewnie posypie sie na mnie grom wpisow ze nalezy strzelac a ze mnie nie jest prawdziwy mysliwy.... Trudno. Pewnego dnia jeden z mysliwych zakupil sobie malokalibrowy sztucer - na lisa. Kiedy spotkalem go pare dni pozniej opowiadal ze bardzo chcial wyprobowac sztucer juz na pierwszym polowaniu a ze mykita sie nie pojawil postanowil strzelic do kota idacego po miedzy.... historia mnie zniesmaczyla ale nie krytykowalem tego - jego decyzja do czego strzela; teoretycznie mu wolno. W ten sam dzien poszedlem w to miejsce gdzie on strzelal na zasiadke... w drodze do ambony wybiegla do mnie kobieta z dzieckiem i z lzami w oczach i zaczela krzyczec i wyzywac mnie od mordercow. Okazalo sie ze kolega nie raczyl nawet zabrac zwlok kiciusia. Rodzina zupelnie przypadkiem znalazla go - jasne bylo ze kot byl zastrzelony. Rodzinie sprzedalem historie o 'gowniarzach z wiatrowka', a po powrocie do domu zadzwonilem do kolegi i opowiedzialem co mnie spotkalo. "trzeba bylo kota nie wypuszczac z domu" - skwitowal. Sami ocencie.... Dodam na koniec ze psy traktuje zupelnie inaczej - sam kilka zastrzelilem. Ale mialem zawsze 100% pewnosci ze pies byl 'zdziczaly' tzn bezpanski - najczesciej wypuszczony przez wlascicieli jadacych na urlop i nie majacych czasu sie opiekowac pupilem. I nigdy nie traktowalem tego jako polowanie ani nawet przyjemnosc, ale raczej jako przykry obowiazek sprzatania po nieodpowiedzialnych ludziach.... DB!!

Autor: Kocisko  godzina: 23:04
Psów bardzo nie lubię strzelać.Robię to w sytuacjach absolutnie koniecznych. A i tak dłuzszy czas mam "moralniaka".wiele ocaliłem przed zbyt krewkimi kolegami. natomiast koty, spotkane naprawdę daleko od zabudowań , szczególnie w głębi lasu -strzelam .Z kilku powodów.Jeden z nich to fakt ze to drapieżnik obcy naszej faunie-rodem z Afryki a druga sprawa-oprócz młodych zajączków, bażantów zabija-i nie zjada-bardzo duże ilości wszelkich stworzen o d ptactwa śpiewającego z ropuchami zabami włącznie. Nie pamietam w której książce, wydana z 7 lat temu, autor pisał o ilościach zwierząt zabijanych rocznie w Anglii przez koty-ilości kosmiczne!! A z tego co wiem to nie po to koty się hoduje??? W Finlandii i Dani kot jest zwirzęciem domowym i własnością prywatn a -nienaruszalną do 200m od zabudowań.Powyżej tej odległości jest zwierzęciem łownym z całorocznym okresem polowań.

Autor: Kazimierz Szumski  godzina: 23:24
Czy ktoś zna osobiście przypadek żeby kot domowy utłukł zającka? Tylko taki nie z literatury anglojęzycznej. Zapomniałeś dodać też, że w Finlandii jest nieporównywalnie mniej złodziei. Pozdr.

Autor: Rafał J.  godzina: 23:27
Kocisko ! Zacznijmy od tego, że nie ma w przepisach łowieckich definicji „szkodnika”, ani nic na jego temat. Jeżeli już, to kota i psa zaliczamy do drapieżników synantropijnych. Poza tym jesteś pewien, że kwestia rozliczenia strzału jest ważniejsza od uchwały ZK na temat strzelania do psów i kotów? Hm ....... Mam inne zdanie na ten temat.

Autor: Kocisko  godzina: 23:36
ad Rafał j. A zauwazyłeś że słowo szkodnik ująłem w cudzysłów???A po drugie gdy zdawałem egzaminy łowieckie SZKODNIKI ISTNIAłY. Myślę że w tej kwestii nic się na polu nie zmieniło. tematu uchwały WZ wogóle nie poruszyłem. Z tego co pamietam reguluje ona sprawę KTO i Kiedy może dokonac tego odstrzału a nie jak to rozliczyć, więc??? ad K.Szumski Tak, znane są takie przypadki z polskiego pola.literatura też jest polska.Postaram się ją odnaleźć i podać tytuł. Owszem nie napisałem tego ze mają mniej złodzieii jak również tego że mają jednego durnia mniej niż my.

Autor: Rafał J.  godzina: 23:55
Kocisko ! Nie ma sprawy. Jest cudzysłów, ale czy on załatwia więcej niż może? Wspominasz, że uchwała WZ coś tam u Was na ten temat reguluje. Przepraszam, ale kolejny błąd – sprawa strzelania do psów i kotów leży poza kompetencjami WZ. Leży to w gestii ZK. Poza tym nie wystarcza w takiej uchwale zapisać KTO i KIEDY, ale jeszcze ważną sprawą jest – co zrobić z zastrzelonym psem czy kotem. Jest to znacznie bardziej poważna sprawa, niż wpis do książki w rubryce liczba oddanych strzałów - 1.