Piątek
31.10.2008
nr 305 (1188 )
ISSN 1734-6827

Dyskusje problemowe



Temat: WEZWANIE

Autor: antypod  godzina: 09:07
?????.

Autor: Dobermann46  godzina: 12:02
Ad.Hyra. dziękuje za słowa uznania i nie ukrywam,że jestem mocno zażenowany i skrępowany. A wracając do wątku, to napiszę Ci, że kiedyś mocno do serca brałem tego typu zachowanie wobec mojej osoby. gryzłem to w sobie, niczym porażka i zadawałem sobie zarazem pytanie - dlaczego tak się dzieje? I znalazłem odpowiedź! przecież ja nie poluję tylko po to, aby być w kniei z kolegami,ale żeby przezywać i poznawać piękno przyrody! Nie potrzebne mi jest towarzystwo osób zawistnych. Otoczyłem się osobami, dla których nie istnieje pojęcie kłusowania, strzelenia za wszelka cenę do czegokolwiek, skoro jest się już w lesie. Nie wyznajemy filozofii, że jadąc do lasu, należy z czymś wrócić. Czasem jak nas nastrój weźmie, to nie polujemy, ale biesiadujemy sobie po cichu i "polujemy" wtedy na wszystko,bo karabin odkładamy i bierzemy aparat,kamerę - bo to zawsze mamy w plecaku i zaczynamy bezkrwawe łowy. Jestem tak samo normalnym człowiekiem, który może dość późno odkrył w sobie żyłkę łowiecką, bo po 40-tce, i tak samo z początku byłem zapalonym, w gorącej wodzie kąpanym, jak większość z nas. Ale nigdy nie żałowałem, że czasem z lasu wracałem z niczym. Samo przebywanie w nocy samemu w kniei, słuchanie jak las wydaje swoje odgłosy nocą, to dopiero było coś wspaniałego, coś czego wcześniej człowiek z miasta nawet sobie nie wyobrażał. Kiedy garnitur lub smoking zamieniałeś na niezbyt czyste ubranie myśliwskie, gdzie wygodny fotel prezesa zastępował ci kawałek deski na ambonie lub ściółka na ziemi w lesie, aby wyprostować kości. A ile człowiek naoglądał się przeróżnych zachowań zwierzyny! To już jeszcze inna historia. I dlatego nie mogę zrozumieć ludzi, którzy za wszelką cenę chcą podobnych do mnie wykopać za burtę, bo nie tolerujemy pospolitego chamstwa, zamiast etyki łowieckiej. Jak im się chce, w natłoku tak wielu wydarzeń, tak wielu zabiegów , aby zarobić na życie, utrzymanie rodziny itd.,itd., aby zaprzątać sobie głowę myślami, jak takiego jednego z drugim wykopać za burtę lub spalać swoją energię w jednym tylko celu, załatwienia delikwenta na amen z koła. Właśnie tego nie rozumiem! Jest tyle spraw w życiu do załatwiania na bieżąco, a oni dla takiego drobiazgu potrafią spalać bezużytecznie swój czas,energię w planowaniu, jak podobnego do mnie wyrzucić z koła. Oby takich było jak najmniej w innych kołach! Pozdrawiam. DB Ps. Nawiązując do sprawy kreślenia na odstrzale, po prostu pomyliłem się w opisie poroża rogacza. Oprócz opisu formy poroża, której nie zamazałem, napisałem ostatnie dwa słowa „ze scypułem”, bo takiego udało mi się pozyskać. Ale preparator oddał mi głowę kozła bez scypułu, bo nie wiedział, że ma zostawić i dlatego wymazałem te dwa słowa, co miało miejsce w lipcu br. A sprawę wzięto w obroty w październiku. No cóż. Jak widać, ZK mojego nie ma nic bardziej ciekawego do roboty, jak zbierać się i dywagować o pierdołach bez pokrycia w obowiązującym prawie.