Wtorek
02.08.2005
nr 002 (0002 )
ISSN 1734-6827

Strzelectwo



Temat: GIŻYCKO - na chłodno  (NOWY TEMAT)

Autor: waien  godzina: 09:49
Dużo ludzi stawiło się na jednej z najbardziej oddalonej od środka Polski strzelnicy w Giżycku. I bez owijania bawełny - wielu żałowało. Ja, co prawda do Nich się nie zaliczam , ale patrząc na Kolegów m.innymi Pawła Z., który na zającu miał przygodę z amunicją (drugi nabój tylko jakby wystrzelił - śrut spadł na 20 m, a proch został w lufie), a pan sędzia jednoznacznie stwierdził, skoro spłonka zdetonowała to liczy się jako oddanie strzału. Pudło i Amen. Z kolei Inny znakomity strzelec Paweł T. oddał 10 strzałow po pięć do lisa i kozła, które można było przykryć pięćdziesięciogroszówka, niestety sędzia znalezł jedynie dziewięć kul i ocenił wzrokowo na 90, a główny tylko przyklepał. Były to Ich pierwsze konkurencje i po takiej wpadce nie mogli się odnaleźć. Myślę, że upał dał się we znaki wszystkime zarówno zawodnikom, ale jakby bardziej sędziom. Jeszcze do niedawna uroczyste zakończenie strzelań w Giżycku ze wspólną biesiadą nad jeziorem teraz przypominało bardziej stypę na stojącą dla może piętnastu zawodników niż ceremonię zakończenia zawodów rangi krajowej. Organizacyjnie do du..., jako że harmonogramem strzelać możnabyło tą cześć ciała wytrzeć. Opóźnienia np. na dziku to dwie godziny. Towarzysko jak zwykle przyjemnie. Giżycko to piękne mazurskie miasteczko, ładnie położona i przyzwoita strzelnica, tylko organizatorom to jakby powietrze zaczęło schodzić. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce kameralna strzelnica w Doliwach pod Oleckiem może przyćmić Giżycko. Gratuluję zwycięzcom Michałowi Szugajewowi, który po pasjonującym (3 kolejki) barażu pokonał Łukasza Brózdę oraz Tomkowi Prilowi oraz Innym pozdrowienia Waldek

Autor: KrzysztofL  godzina: 10:31
Waldeczku. Niestety przepisy (sportowe) mówią, że jak śrut "wyszedł z lufy" to niestety jest to strzał. Przy 9 dziesiątkach tarczę szczególnie wnikliwiue należy badać. Ale bez jej obejrzenia nic sie konkretnego nie da powiedzieć. Już parelat wstecz uznałem, że do giżycka jeździł nie będę i nie jeżdżę. Nie tylko organizacja ale i słynny 11,5 kilogramowy zając oraz ukryci w schronach "pomagierzy" mnie skutecznie do tej strzelnicy zniechęcili. Pozdrawiam

Autor: KrzysztofL  godzina: 10:32
swoją drogą masz poczucie humoru. Giżycko na chłodno. Bardzo dobre. Było ponoć 35 stopni w cieniu. Ale chłód aż gęsiej skórki dostałem.

Autor: pawelR  godzina: 11:21
Ciag dalszy dla Waiena... Delikatny Waldku jestes. To ja dodam to co widzialem. i co nam sie przytrafialo. Za nim zawody sie dobrze zaczely jeszcze przed zbiorka pomocnicy sedziow niosa dania i napitki do sekretariatu chyba po to zeby sedziowie nie padli z wyczerpania. Z zawodu lekarzem jestem wiec stwierdzam ze przyjecie tych kilku flaszek w tym upale moglo tylko odniesc jeden skutek. Rogacz... z malym opuznieniem ale dosc spokojnie podchodzimy do konkurencji. Niestety atmosfera troszke zageszcza sie gdyz Pawel T ma roznice zdan w sprawie rogacza. Tarczy nie widzialem tak wiec nie wypowiem sie w tej kwestii. ale zanim spor sie rozstrzygnal, nam nakazuje sie strzelac. ogolnie zle nie jest dopoki sedzia glowny nie raczyl sie pojawic i dac koncert swoich uwag. szlag czlowieka trafia, bo chyba jasne jest jak wazne na kuli jest cisza i spokoj. Dzik opoznienie ponad godzine. palec sedziego szybszy od skladu, albo co ciekawsze wogole nie widzi skladu. Trap, sedzia odmawia ulozenia znacznika na bunkrze i drze sie w nieboglosy trafiony, nietrafiony. na prosbe ze moze by tak tylko ewentualnie nietrafione sygnalizowal odpowiada ze nie bo glowny mu tak kazal. zawodnicy w podchodzie szukajac cienia ponoc zaslaniali sedziemu notujacemu wyniki i byli z tego cienia przeganiani. Przeloty ok. zajac szybko sie pojawial... oj szybko. skeet ok, przynajmniej dla nas. warunki sanitarne uragajace kazdemu. zreszta kto byl to odczul to na sobie, brak wody, smrod kibli itd. osobiscie nie skusilem sie na serwowany posilek bo widzialem jak "kuchcik" od rana puscil trzy obfite pawie nie oddalajac sie zbytnio od "jadlodajni" Dla mnie osobiscie to najgorsze pod wzgledem organizacyjnym zawody w jakich kiedykolwiek bralem udzial. Gizyckowi mowie stanowcze NIE. I namawiam innych kolegow do solidarnego bojkotowania tego miejsca.

Autor: waien  godzina: 11:37
Krzysiu, czasami piszę o wydawałby się drobiazgach, ale któż z nas nie chciałby rywalizcji pozbawionej podtekstów erotycznych typu "zje lub spie... zająca, kozła, dzika" itd.. oraz tego co wyrzucamy z siebie troszkę później. Cóż to za koszty - dobry mikroskop lub lupa z kalibrownikiem - wydatek rzędu (no, rozrzutny jestem) 200-300 zł, przyrząd do pomiaru siły otwarcia klapy zająca (znowu jestem rozrzutny) 100 zł , jakiś dobry stoper, parę tyczek, innych przyrządów i zawody odbywają się w miłej i koleżeńskiej atmosferze. Formułka wypowiadana przez SG "strzelnicę odebrałem i spełnia ..." jest pusta jak przysłowiowy bęben. Jeżeli dobrego i utytułowanego strzelca posądza się o to, że w drugiej lufie ma "wynalazek" na wypadek niecelnego pierwszego strzału to p.sędzia nie jest w porządku wobec Niego i nas wszystkich. Wszyscy widzieli, że to nie był wystrzał naboju lecz spłonki i kilku ziarenek prochu. Jeżeli drugi znakomity kulowiec strzelający z krotności 24 pakuje dziewięć kul w kożle i lisie - rozrzt paznokcia na małym palcu , to jaki miał problem dostrzelić dziesiąta brakującą kule. Otóż miał - uważał, że oddał dziesięć celnych trafień i wyniku nie potrzebował drukować. A poza tym jak zawsze, szczęliwi zwycięzcy, trochę smutni pokonaniu i zdecydowana większość Tych co " gdyby nie te dwa zające lub trzy bażanty" to by te zawody wygrali pozdrowienia i do następnych zawodów Waldek

Autor: waien  godzina: 11:57
Ad Pawlo, do Giżycka jeżdżę na ...Mazury, dla mnie i moich najbliższych oraz Kolegów tamtejsze zawody są na drugim miejscu, więc oceniam je przez pryzmat tego co mnie lub Ich spotkało. I niezależnie od tego Kto miał rację, stoję po stronie dwóch Pawłów ponieważ Im absolutnie wierzę, a co do oceny sędziów, którzy brali w tym osądzie udział - Nie. pozdrawiam jutro trenuję skeeta od 15-tej w Chotumiu, pozdrawiam Waldek

Autor: pawelR  godzina: 12:08
Ad Waien Male sprostowanie. Nawoluje do bojkotu takiego obiektu, takiego traktowania zawodnikow i takiej organizacji. Zachowanie sedziow jest takie na jakie glowny pozwala. Nie widzialem tarczy Pawła ale dlaczego nie mialbym wierzyc? Jego wyniki w kuli sa dowodem na to ze raczej nie poslal kuli panu bogu w okno. widzialem strzal Pawla na zajacu i srut sie doslownie wysypal z lufy. A to jest ewidentny przypadek kiedy amunicja jest wadliwa. wszyscy ktorzy byli akurat na zajacy widzieli i slyszeli. Czuje sie zaszczycony zaproszeniem i mam nadzieje przybyc na wspolny trening. Pozdrawiam

Autor: tadys ( BT )  godzina: 13:07
szanowni sędziowie nie dorośli do prowadzenia konkurencji, a ogólnie mówiąc zawodów, pozdrawiam tadys(BT)

Autor: Alus  godzina: 15:26
Witam! Kilka razy w roku zdaża mi się sedziowanie. Najczęściej na szczeblu okręgu jestem głównym. Nie są to zawody nwjwyższej rangi, ale twierdzę, że na takich "podwórkowych" należy sie zawodnikom, którym przeciez sam kiedyś byłem, rzetelna obsługa sędziowska. Sędziowie nie sa głównymi bohaterami tych imprez. Praca ich nie jest lekka, ale nie oni mają grać 1-sze skrzypce. Sytuacja taka jak ta z zającem w Giżycku zdażyła się na ostatnich MPP w Łącku na trapie w grupie XXII. Nienaturalnie cichy strzał, taki jakby trzask. Czasami nazywamy to "zaciąg". Zawodnik oddał jeszcze 2-gi nieskuteczny strzał. Sędzia uznał "0". Na nasze interwencje odpowiedział "po co strzelał 2-gim". Jednak po naszych okrzykach i konsultacji z 2-gim sędzią stanowiskowym uznał, że była to wada amunicji i rzutek został zawodnikowi powtórzony. Sędziowie dostali za to burzliwe brawa, a Jacek Borkowski (Sędzia Główny) uznał później, że decyzja o powtórce była ze wszech miar słuszna, bo była to ewidentna wada amunicji. Co do strzałów "kula w kulę" to jakoś wyjatkowo często przytrafiają się one Pawłowi T. Na tegorocznych zawodach "Puchar Wiosny" w Czerwonym Borze sędzia stanowiskowy dzika przyniósł mi tarczę Pawła, w której były ewidentnie 4 równiutkie przestrzeliny. Paweł twierdził, że jedna z nich to "dziura w dziurze". Ja tego nijak nie mogłem sie dopatrzeć. Trochę dziwne dla mnie było, że przy 4-ch bardzo dobrych strzałach, o dosyć wysokiej punktacji, nie ma nigdzie w tarczy, nawet w zerze piątej przestrzeliny. No ale przecież zdarza się strzelenie całkiem obok tarczy. Ale to nie koniec historii. Za jakiś czas zostaje przyniesiona mi tarcza rogacza z 4-ma dychami. Tarcza jest również Pawła i 5-tej dziury nie ma, a on twierdzi, że jedna z nich jest podwójna. Przy odrobinie dobrej woli i jak bardzo by się chciało może (podkreślam może) i można dopatrzeć się, że ten otwór jest o jakiś ułamek mm większy od kalibru. Mało prawdopodobne jest także dla mnie w tej sytuacji to, że strzelający 4-ry dychy oddaje na tyle nieudany strzał, że "nawet nie zaczepia" nieruchomego celu jakim jest rogacz a nie "biegnąca świnia", co do której nie miałem żadnych wątpliwości. Zgodnie z moja zasadą, że jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, to na 1-szym miejscu ma być dobro zawodnika i należy je (te wątpliwości) interpretować na jego korzyść, jako sędzia główny uznałem tę 5-tą dychę Pawłowi. Oj coś chyba się rozpisałem. Pozdrowionka DB

Autor: waien  godzina: 16:13
Ad Alus, wielkokrotnie widziałem jak przy pomocy magicznego szkiełka jakim niewątpliwie jest lupa z kalibrownikiem sędzia rozpraszał wątpliwości co do tego czy kula jest czy nie jest w linii, lub w tarczy. Dla mnie dobrym przykładem jest Kol. Adamczyk, który sędziując rogacza kiedyś moje i pewnie jeszcze wielu innych strzelców wątpliwości rozwiewał. Ale jest On podobnie jak Ty sędzią z klasą. Ważnym w tej dyscyplinie sportu jest aby niepotrzebnie nie krzywdzić i bez powodu nagradzać. Metoda oceny przez sędziego (załóżmy w moim wieku) strzałów "kontrowersyjnych" poprzez spojrzenie na tarczę jest czasami niewystarczająca. Zauważ Aluś jak coraz więcej ludzi posiada najwyższej jakości sprzęt z optyką o której jeszcze kilka lat temu nikt nie marzył. Nie do przyjęcia są wię uwagi sędziów, że "skoro jesteś taki dobry to strzelaj 1 cm obok strzelonej dziury" i po problemie. Każdy z nas trenując próbuje strzelić w dyszkę, a nie w linię 10/9. My zrobiliśmy spory krok (również finansowy) w kierunku perfekcyjnych strzałów, ale Koledzy sędziowie (z wyjątkami) zupełnie nic. O kosztach pisałem na początku. Pozdrawiam Waldek

Autor: Alus  godzina: 18:19
ad.waien Co do lupy masz absolutną rację. Mam przy sobie zawsze na zawodach kieszonkową. Kiedyś używałem takiej x3, a ostatnio dziesięciokrotnej. A co do sytuacji z "maniem" wątpliwości to tak jak ktoś kiedy powiedział "lepiej uniewinnić 2-ch łotrów, niż skazać niewinnego" tak lepiej przyznać pkt-y niezasłużone, niż zabrać je takiemu , który na nie zapracował. Jeżeli nawet mamy tylko 10% "na tak", a te pozostałe 90% to nasze wątpliwości, to te 10% przeważa wg mnie w interpretacji na korzyść zawodnika. Śmiem twierdzić, że sędzia, który nie był sam w podobnej sytuacji jak zawodnicy ( nie był zawodnikiem) musi włożyc ogrom dobrej woli żeby zrozumieć wszystkie niuanse i być dobrym po prostu sędzią , a nie Panem Sędzią. Trudno zostać dobrym sędzią tylko przy pomocy teorii. Taki nigdy nie zrozumie jaki mimo wszystko stres przeżywa zawodnik, co z nim się dzieje jak zrobił wszystko mniej więcej tak jak zawsze, a tu ma "rowera", albo blacha dzwoni jak cholera, a tu 3 czy 4 po kolei zające puszczone, a tydzień temu np. wyczyścił zająca ogólnie uznawanego za twardego, puszcza frajerskiego przelota i to na środku itd. itd.... No może i dosyć, bo można tak dywagować bez końca. Aha jeszcze tylko dodam, że zdarzają się wśród zawodników "pseudo gwiazdy", które normalnie wq...ją i wspólzawodników w grupie i wręcz prowokują sędziego do jakiegoś przy... no przypinkowania się i przyhamowania takiego"orła". Pozdrowionka DB

Autor: Miroku  godzina: 22:47
To juz kolejny raz rozpisujemy sie z żalem o pracy sędziów na zawodach i to kal. centralnego! I co z tego?Nikt wniosków nie wyciąga,nikogo w ZG to nie obchodzi. Sytuacja z dyszkami nie jest wyjątkiem.Czesto ma to miejsce.W sporcie na waznych zawodach oddaJE sie po jednym stzrale w tarcze.Bo kula w kule wchodzi często!Pamietam jak z piotrkowa Bogdan Kaśnicki miał taką sytuacje.Wowczas wstawiłem sie za nim uświadamiając sędziego ze to nie nowicjusz i potrafi mieć idealne skupieni.Udało się tym razem. Moze jeśli bedziemy zawodnikami zgranymi walczącymi Ze sobą w uczciwy sposób,to bedziemy mieli wpływ na sedziów,bo kazdego z nas to moze spotkać bądz spotkało. Solidarnie i natychmiast protestujmy!!