Poniedziałek
14.09.2009
nr 257 (1506 )
ISSN 1734-6827

Strzelectwo



Temat: Relacja z Finału Ligi w Starachowicach  (NOWY TEMAT)

Autor: Bukiet  godzina: 22:40
Dwadzieścia 6-osobowych zespołów oraz czternastu wolnych strzelców uczestniczyło w tej wspaniale zorganizowanej imprezie strzeleckiej,której gospodarzem była kielecka organizacja łowiecka.Spotkanie to pokazało jak wyglądają zawody strzeleckie,kiedy organizatorami są prawdziwi pasjonaci.No,ale po kolei.W piątkowe popołudnie,od godziny szesnastej do hotelu SENATOR w Starachowicach zaczęły zjeżdżać pierwsze zespoły.Wymarzony obiekt na tego rodzaju spotkania.Trzeba byłoby być niezłym malkontentem,żeby skrytykować wybór miejsca noclegowego.Koledzy z Kielc,na czele z Łowczym Okręgowym,kol.Jarosławem Mikołajczykiem wykazali się niezłym wyczuciem potrzeb strzelających,dokonując zakwaterowania zawodników w tym właśnie hotelu.Obiekt spełniał wszelkie standardy dla wypoczynku,zorganizowania biesiady oraz wszelkiego rodzaju koleżeńskich spotkań. Jak co roku na Finale Ligi,w porze wieczornej,odbyła się odprawa sędziów,a po kolacji spotkanie Sędziego Głównego,kol.Waldemara Kobierskiego w towarzystwie Łowczego Okręgowego w Kielcach,kol.Jarosława Mikołajczyka z Kierownikami Drużyn poszczególnych okręgów.Sędzia Główny przekazał nam najważniejsze ustalenia z odprawy sędziowskiej,dotyczące zbliżających się dwudniowych zawodów.Szkoda tylko,że w takim spotkaniu nie uczestniczą wszyscy ci,którzy są do tego zobowiązani.Widać,ŻYCIE. Przerażenie w umysłach strzelających jak i organizatorów wywołała ulewa,która miała miejsce wczesnym rankiem,następnego dnia.Nie wiem jak to Koledzy z kieleckiego załatwili,ale na uroczystym otwarciu,o godz.8.30 na strzelnicy deszcz to była historia.Kto chce niech sobie gada o pogodzie ładnej i bardzo ładnej,ale ja osobiście preferuję tylko pogodę bardzo ładną.Szczególnie na zawodach strzeleckich.Podczas otwarcia głos zabierali ci wszyscy co powinni,ale najwięcej,jak zwykle zresztą,gadał Sędzia Główny,kol.Waldemar Kobierski.Ale Ci Główni tak chyba muszą. O godzinie 9.00 na wszystkich osiach rozpoczęło się strzelanie.Ci co nie strzelali w pierwszej kolejności,mieli sposobność przyjrzenia się poszczególnym konkurencjom.Tym bardziej ,kiedy była to pierwsza wizyta na tej strzelnicy.W moim odczuciu jest to obiekt,na którym można "zrobić" bardzo wysokie wyniki.W zasadzie do niczego nie można było się "przyczepić".PRZELOTY bardzo wyraziste.Pudłowali ci co je zlekceważyli albo mieli ciut ciut słabszy dzień.Z przyczyn zresztą różnych.DZIK,mimo że strzelało się go ze stanowiska lekko wyniesionego ponad poziom,nie stwarzał kłopotów.Ta rampa robiła tylko takie wrażenie.Strzelecko,bardzo o,k.ZAJĄC.Bardzo przyjazna oś,pod warunkiem,że się trafiało.Fakt,że nie można było podpierać się piachem sypanym sprzed zająca na "komorę",ale można było się z nim rozprawić na cacy.Jeżeli takie słowa padają spod moich paluszków,tzn.,że nie było z nim zbyt wielu kłopotów.ROGACZ/LIS jest konkurencją wszędzie bardzo podobną.W Starachowicach pomyślano również o tych strzelających,co nie używają żadnch rękawic,nacinając odpowiednio ścianę boczną słupów,o które opieramy ręce podczas celowania do makiet.Warte zastosowania na innych strzelnicach.Mała rzecz a cieszy.Pozostały jeszcze dwie osie,na których to "tłucze" się najwięcej rzutków.Krąg okazał się konkurencją na której wielu pewniaków połamało sobie ząbki.Była przecież piękna,bezwietrzna pogoda.Słońce siedziało sobie za chmurami.Tylko czyścić.Nic bardziej złudnego.Tylko sześć osób na stu trzydziestu czterech startujących potrafiło to zrobić.Rzutki z małej budki niejednego doprowadzały do szału.Ale na tym polega specyfika każdej strzelnicy.Specyfika wcale nie oznacza nieprawidłowość.Należało tylko być uważnym obserwatorem i umieć wysnute wnioski odpowiednio wykorzystać podczas swojego strzelania.W praniu okazywało się,że nie jest to takie proste.Znacznie łatwiej radzono sobie z trapem.Piętnastu strzelców zakończyło go "na czysto",będąc oklaskiwanymi przez kibicujących kolegów.Trzeba przyznać obiektywnie,że rzutki latały bardzo równo.Nie było żadnych dziwolągów,szczurów,uciekających gdzieś bardzo w prawo czy w lewo.Niezależnie od wszystkiego nie wszystkim dane było trafiać.Coś na ten temat wiem.Po pozytywnie ocenionych osiach strzeleckich,należałoby przypiąć jakąś łatę organizatorom za organizację zawodów.I tu jest największy problem.Wystawiam IM w skali od jeden do sześć,SIÓDEMKĘ.Na wszystkich osiach strzelanie odbywało się w określonym wcześniej czasie.To,że czeka się na strzelające zespoły na osi ZAJĄCA czy na PRZELOTACH,to jest już normalka.Ale dochodziło do tego,że sędziowie i obsługa na osi dzika czekała na zawodników po kilkanaście minut do pół godziny.Na osi gdzie nie ma przyjeżdżających wózków z tarczami,tylko obsługę załatwiają młodzi chłopcy pod okiem doświadczonych sędziów stanowiskowych.Wszystko było poukładane jak należy.Wielkie brawa.Harmonogram strzelań był tak ułożony,że i strzelający i sędziowie wraz z obsługą mieli czas na to,aby posilić się w punktach gastronomicznych rozmieszczonych na strzelnicy.A było w nich praktycznie wszystko za wyjątkiem nadziewanych wiewiórek kanadyjskich.Od południa serwowano również ciepły posiłek,z prawem wyboru.I to jakiego!!!!!!!!!!!!!!!!.Normalnie w sobotę nie chciało się wyjeżdżać ze strzelnicy,ale trzeba było,niestety.Wieczorem w hotelu czekała na nas zorganizowana biesiada.Biesiada,która zaspokoiła pragnienia wszystkich chętnych dobrego jedzenia.Jak to na biesiadzie bywało,można zobaczyć na fotkach Miroku,których natrzaskał multum.Nawet najfajniejsza biesiada musi się kiedyś skończyć.Choćby dlatego,że nazajutrz trzeba znowu stanąć z bronią na osiach strzeleckich i dokończyć to,co zostało rozpoczęte w sobotę.Strzelnica w niedzielę od samego rana rozbrzmiewała strzałami.Sytuacja na tablicy wyników klarowała się coraz bardziej.Około godziny 13.00 zakończono strzelania i rozpoczęto podliczanie wyników.W tym miejscu ogromne podziękowania dla PAŃ z obsługi zawodów,które bardzo sprawnie rozprawiły się z tablicą wyników,wskazując zwycięzców i tych trochę słabszych.O wynikach nie będę się zbyt rozpisywał.Podam tylko,że zwyciężyła drużyna Piotrkowa Trybunalskiego,przed Katowicami oraz Białymstokiem.Indywidualnie najlepszym okazał się Zbigniew Grabałowski z Piotrkowa Trybunalskiego,przed Pawłem Załogą również z Piotrkowa Trybunalskiego oraz Dariuszem Skibiakiem z Elbląga.Wszelkie wyniki są na fotkach,na www.pzlow.pl oraz www.łowiecki.pl.Manewrem oskrzydlającym zawodników,tych z reguły odjeżdżających z zawodów przed oficjalnym zakończeniem,było losowanie broni o lufach gładkich.Oczywiście tylko wśród tych co pozostaną do oficjalnego zakończenia.Nie wiem czy ktoś pojechał wcześniej.Może kilka osób.Szczęśliwy los wyciągnął zwycięzca dzisiejszego finału,Zbyszek Grabałowski.Dla kogo? Dla Kolegi z Białegostoku.Niestety nie zapamiętałem nazwiska.Jak ktoś mi poda to z przyjemnością dopiszę.Uhonorowano również drużynę,która pozostała do oficjalnego zakończenia.I znowu poproszono Zbyszka Grabałowskiego aby kogoś uszczęśliwił.Szczęście dopisało tym razem Wrocławiowi.Każdy członek zespołu otrzymał tzw.skórzany zestaw myśliwski.Nie zapomniano również o kolegach sędziach.Szczęśliwiec otrzymał piękny zestaw porcelanowy.I takim to sposobem ta przepięknie zorganizowana impreza dobiegła końca. Zarządowi Okręgowemu w Kielcach z Łowczym Okręgowym Kol.Jarosławem Mikołajczykiem na czele,należą się wielkie podziękowania za tak wspaniałą imprezę.DZIĘKUJEMY..DB