Wtorek
19.01.2010
nr 019 (1633 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Szarża po strzale

Autor: Trojak  godzina: 09:20
Nie wierzę też w żadne wiązki zapachowe po kuli, zasada jest jedna i podstawowa- strzelałeś, wiesz, że trafiłeś a nie został w ogniu...to odpocznij trochę od emocji, sprawdź dokładnie zestrzał- po kolorze farby określisz miejsce trafienia, nawet z dużym prawdopodobieństwem; jasna farba, z pęcherzykami- płuca, ciemna- miękkie, bywa, że zostanie troszeczkę treści żołądkowej, czasami wątroby, kolor bardziej rdzawo-brunatny jak mięśniowy, bwają ich kawałeczki, farba- jak wołowy stek. Popolujesz jeszcze trochę, zaczniesz zwracać uwagę na ścinkę okrywy włosowej, też może dużo powiedzieć, jeśli brak farby. Zasada stara jak myśliwski świat- daj dojść zwierzynie, przy strzale śmiiertelnym, nawet nie na miękkie, zwierz po 300-500 metrach zalegnie, nie niepokojony dojdzie sam i to dość szybko; za podniesionym, będziesz ganiał długo, czasem kilometrami, bez dobrego psa nie do podniesienia- zwierzyna też ma adrenalinę, która pozwala wykrzesać ostatnie iskierki życia aby o nie walczć. Osobiście, jako młody myśliwy, miałem jeden taki przypadek, gdzie nie bacząc na to czego mnie uczono wcześniej, w gorączce myśliwskiej poszedłem za dziczkiem 40 kilo w łan żyta po strzale na miękkie- miałem psa, ale poszedłem zbyt wcześnie, pies zgłosił żywego dzika, które podniósł, dzik zakręcił w zbożu ze dwa młynki i od tyłu wysadził mnie z gumofilców, za chwilę był znów przy nim pies i go dostrzeliłem. Co by było gdyby miał z 80 kilo- bo są to najgorsze dziki- szkoda gadać. Dalej hołdowałem już temu, czego mnie uczono i co napisałem wyżej. Darz Bór.

Autor: Adler_89  godzina: 09:22
Szarży żadnej nie przeżyłem (możliwe, że wszystko przede mną). Jednak teoria o 'torze zapachu' wydaje mi się naciągana. Np. tutaj (www.youtube.com/watch?v=wHu8KNRZ0bg) nie mogło być o tym mowy ;) Jednak życie jest tak złożone, że wszystko jest możliwe.

Autor: Piotr Waślicki  godzina: 09:30
W tym sezonie dziczek ok.40 kg pociął dotkliwie dwa psy, skaleczył w tyłek naganiacza oraz rozciął łydkę koleżance na stanowisku. Ewa - pozdrawiam. Jak na małego dzika to i tak nieźle narozrabiał zanim został dostrzelony. Wszystko miało miejsce w pierwszym pędzeniu. Piotr Waślicki

Autor: Kukuruźnik_13  godzina: 10:12
Hm... Chyba się nie zrozumieliśmy Koledzy ;) Mam na myśli sytuację, kiedy zaraz po przyjęciu kuli dzik celowo rusza na myśliwego, a nie do młodnika czy też w łan rzepaku. Strzał - szarża. Czy to się może zdarzyć? Sytuacja podobna jak na filmie od Adler89

Autor: Zelkow  godzina: 10:26
poluję kilka lat i wiem ,że niuch po kuli to bujda na resorach ,nawet gdy dochodziłem rannego dzika po kilku kilometrach i wcale nie po moim strzale dzik atakuje człowieka a nie psa,który go głosi .Poluję z Gończym Polskim i pięknie pracuje oszczekuje zawsze z kilku metrów i jest możliwość szybkiego i bezpiecznego dostrzelenia natomiast gdy ostatnio na polowaniu zbiorowym były teriery to zapomnij o bezpiecznym dostrzeleniu takie zacięte psy ,żadnej możliwości odwołania psa ! Stosuję zasadę jeżeli wiem ,że mam do czynienia z odyńcem strzelam na łeb jeżeli trafię to pada w ogniu jeżeli nie to trudno następnym razem może św Hubert da ...? w innych przypadkach zawsze godzina zwłoki nie zaszkodzi idź po auto i psa jak nie masz psa poproś kolegę to i tak wyjdzie szybciej niż dochodzenie postrzałka bezpośrednio po strzale .pozdrawiam pamiętaj Safety First

Autor: Zelkow  godzina: 10:33
poluję kilka lat i wiem ,że niuch po kuli to bujda na resorach ,nawet gdy dochodziłem rannego dzika po kilku kilometrach i wcale nie po moim strzale dzik atakuje człowieka a nie psa,który go głosi .Poluję z Gończym Polskim i pięknie pracuje oszczekuje zawsze z kilku metrów i jest możliwość szybkiego i bezpiecznego dostrzelenia natomiast gdy ostatnio na polowaniu zbiorowym były teriery to zapomnij o bezpiecznym dostrzeleniu takie zacięte psy ,żadnej możliwości odwołania psa ! Stosuję zasadę jeżeli wiem ,że mam do czynienia z odyńcem strzelam na łeb jeżeli trafię to pada w ogniu jeżeli nie to trudno następnym razem może św Hubert da ...? w innych przypadkach zawsze godzina zwłoki nie zaszkodzi idź po auto i psa jak nie masz psa poproś kolegę to i tak wyjdzie szybciej niż dochodzenie postrzałka bezpośrednio po strzale .pozdrawiam pamiętaj Safety First

Autor: karolm  godzina: 10:37
Kolega strzelal do dzika okolo 80kg z odleglosci 15 metrow dzik zrobil duze kolo po lace i padl dwa metry przed mysliwym, kiedys czytalem ze odynce wracaja do miejsca skad byl strzal, moze to przypadek a moze tak z wiekszymi dzikami jest czesciej. Osobiscie nie mialem takiej sytuacji

Autor: Zelkow  godzina: 10:46
znam taki przypadek ,że ranny dzik przyszedł do myśliwego na podwórko :) odp karolm ja się zawszę cieszę jak zwierzyna po strzale przychodzi do mnie aby nie za blisko .strzelałem do lani ok 130 m i podła 20 m ode mnie !

Autor: ULMUS  godzina: 10:55
Przeżyłem coś podobnego niedawno. Kolega strzelił odyńca , na 197 kroków. Szczere pole , stoimy na tym polu jak ciecie obaj i dzik przed nami. Po strzale dzik ruszył w prawo. Zaczęliśmy biec równolegle do niego żeby mu przeciac drogę ucieczki do lasu, las był za nami. Widać że dzik dostał porządnie i słabnie, Kolega strzelił jeszcze raz, słychać jak dzik przyjął kulę. Był ok 150 metrów od nas. Nagle po strzale zawrócił i pruje prosto na nas, widać że słabnie ale idzie jeszcze jak przecinak. Ok 50 metrów od nas stanął tak że mogłem strzelić na spokojnie na komorę. Po strzale ruszył na nas jak torpeda , kolega strzelił do niego jeszcze raz i dzik położył się czterdzieści/trzydzieści kroków przed nami. Cały czas pruł na nas , chociaż mógł nas ominąc swobodnie i wiać do lasu. Przy patroszeniu/skórowaniu okazało się że przyjął wszystkie cztery kule. Nie miał płuc serca, wątroby i szedł . Jakim cudem ?. Położył go dopiero czwart strzał na splot na klatkę. Odynek 85 kilo. Miękko miałem w tym szczerym polu jak strzeliłem mu na komorę a on ruszył na nas a ja odkryłem że nie mam amunicji innej jak śrut dwójka przy sobie, ponieważ w emocji tzw. zostawiłem ładownicę w samochodzie. Obaj strzelaliśmy z kuli 8x57 (JRS i JS 2,8gr). Ładny dziczysko był i bojowy.

Autor: jurek123  godzina: 10:57
Osobiście mam inne doświadczenia .Uważam że odyniec atakuje raz i po nieudanym ataku już nie powtarza szarży .natomiast locha potrafi nawrócić i atakować dalej. Miałem w życiu dwie szarże odyńca trafionego breneką za każdym razem z odległości około 30m.Dzik zrobił zwrot i jechał prosto na mnie choć towarzyszyły mu dwa foksteriery. Jak był jakieś 7-8 m cofnąłem się dosłownie krok do tyłu i dzik przebiegł tak blisko że raz omal nie wyrwał mi fuzji z rąk a drugim razem było to jakiieś 1,5 metra odemnie.Za każdym razem nie ponowił szarży. To sa moje doświadczenia .Miałem też raz przypadek kiedy dzik biegł wąską wizurą na której stałem i jak zbliżył się na odległość kilkunastu metrów strzeliłem ze sztucera w łeb.Oderwałem kawał czerepu z kawałkiem kości i dużą ilością szczeciny .Dzik po strzale zmienił kierunek i przebiegł obok mnie w odległości jakichś 3 metrów. Co ciekawe nie odnależliśmy go z psami bo uszedł zdrowy.Jak pokazywałem kolegom owo trofeum nie mogli uwierzyć że poszedł cało.Dzik jednak jest nieprzewidywalny i w innej sytuacji może zachować sie inaczej. Pozdrawiam

Autor: tramalik  godzina: 11:45
Darz Bór. Miałem taki przypadek. Strzelałem z ambony do pojedynka, około 80 metrów. Po przyjęciu kuli odwrócił się i zaszarżował na ambonę, został z 15 metrów od słupów. Dzik przyjął kulę z 30-06 sierra GK 11,7 g na kulawy sztych od przepony kula nie wyszła, została pod skórą przed łopatką. Ważył około 90 kg.

Autor: goodhirsch  godzina: 12:01
dochodziłem kiedyś rannego byka do którego strzelał znajomy, po wielogodzinnym tropieniu wciąż żywego postrzałka (kula po drodze rozwinęla się...) byk wrócił na miejsce zestrzału.

Autor: prof. dr WIKTOR WEKTOR  godzina: 12:15
To posłuchajcie skąd to się wzieło. Mówi się,że dzik idzie na dym po strzale,no lae skąd dym? Dawniej strzelano z broni czarnoprochowej na niewielkie dystanse i po strzale myśliwy nic nie widział,ale trafiony kiepsko dzik widział tuman dymu na który się kierował uznając,że tam właśnie jest zagrożenie. Teraz gdy broń już nie dymi dzik,który został postrzelony wali na najbliższą mu postać przypominającą człowieka. Dzieje się to wtedy gdy strzelca,a dzika dzieli niewielkia odległość,nie będzie przecież szarżował 200 czy 100 tylko 10-20m.

Autor: ULMUS  godzina: 12:45
No może tak ale ten mój co opisałem wcześniej, zawrócił do nas z odległości ok 150 metrów ... , 21.30 na czyściutkim bielutkim kukurydzisku ... żebyście widzieli jak on szedł . Jak lokomotywa, śnieg buchał na lewo i prawo a on w susach daje ... jeszcze mnie telepie jak sobie przypomnę :)))

Autor: szlagoś  godzina: 12:49
A ja uważam, że to bujda z tym poruszaniem się dzika po zapachu kuli. Zima 80% strzelanych przeze mnie dzików indywidualnie to sztuki bądź watahy podchodzone na gołym polu. W większości przypadków to niezaorane ścierniska. Tak wiec i dziki (i) i myśliwy jest na zupełnie odkrytym terenie. Czasami sporadyczne polne drzewka lub krzywy. Moje obserwacje są takie, że w większości przypadków droga ucieczki jest uzależniona od miejsca trafienia kuli. Nie spotkałem się z dzikiem szarżującym po śmiertelnym komorowym strzale. Wtedy zwierz rusza na oślep i nawet, jeżeli kierunek ucieczki pokrywa się z miejscem stania myśliwego to percepcja śmiertelnie rannego zwierza jest żadna. Wtedy potrafi minąć nieświadomie na kilka metrów strzelającego. Po postrzałach lub strzałach na miękie dzik jak najszybciej stara się schronić w lesie. Po postrzałach na miękkie często rusza galopem, po czym po kilku metrach zwalnia i drobi kroki. I wtedy napaleńcy ruszają biegiem w pościg za dzikiem. Takie zwierze zanim dotrze do lasu, jeżeli zostanie dogonione przez strzelającego czując się bezradne szarżuje. Podobnie dzik, który nie doszedł jeszcze w lesie a już jest podnoszony przez poszukujących go ludzi. Zasada jest prosta i opisał ją Trojak szlagoś

Autor: Dolny Wiatr  godzina: 13:00
Ciekaw jestem bardzo, jaki to zapach pozostawia kula np na dystansie 100 czy 200 metrów? Tak więc ruszanie dzika na zapach po kuli należy spokojnie między bajki włożyć i wnukom na dobranoc tą bajkę opowiadać. To, że dzik po strzale szarżuje w kierunku strzelca, to następna bajka. Po prostu dzik po przyjęciu kuli ucieka w obranym przez siebie kierunku, dopuki życia w nim starczy. Najczęściej, jeżeli jest strzelany na polu, to kierunkiem ucieczki jest las, a że czasem po drodze jest ambona lub człowiek to już inna sprawa. Trojak - nie wiem kto ty jesteś, bo niedługo gościsz na forum, ale mądrze piszesz nic dodać, nic ująć. goodhirsch - to że ranny jeleń po kilku kilometrach kluczenia wraca na miejsce postrzału, to jest reguła. Nie był to przypadek - dzieje się tak bardzo często. Z racji dochodzenia postrzałków z szarżą dzika miałem do czynienia, jak na razie, kilkunastokrotnie razy. Dzik zawsze atakował na oko. Reakcją na głośne podchodzenie, na złamaną gałązkę, na odwiatr człowieka, była zawsze ucieczka. Natomiast kiedy zobaczy człowieka - następuje szarża. Wielokrotnie widziałem ten błysk w oku dzika, kiedy mnie dostrzegł, odpuszcza psa i rusza na mnie. Nie zgodzę się też z jurkiem123, że odyniec atakuje raz. Wielokrotnie spotkałem się z powtarzającym atakiem. Dzik dąży do unieszkodliwienia przeciwnika, a nie do postraszenia go. Natomiast sposób zachowania się w czasie szarży to już bajka na zupełnie inny temat.

Autor: lisiarz  godzina: 13:24
Z szarżą postrzelonego dzika miałem jak na razie okazję do czynienia 3 razy. Dwa razy odyńce, zaszarżowały po oddaniu do nich strzału, który miał je unieruchomić, tydzień temu miałem taką sytuację z dzikiem ok. 40 kg, z mojego skromnego doświadczenia dzik za każdym razem namiezył mnie bardzo precyzyjnie. Prawdą jest też to, że odpuscił pieskowi i skupił się na mnie. Być może kierunek ataku był przypadkowy, a być moze nie ponieważ pierwszy odyniec był dochodzony w rzepaku, drugi w gestym młodniku a trzeci, na wysokim lesie. Myślę, że nie ma reguły i nikt tu nic mądrego nie wymyśli. Zgadzam się z Dolnym Wiatrem i Trojakiem. Ad Ulmus Jesli mogę Ci coś doradzić to daruj sobie z kolegą "zabieganie" zwierzynie drogi bo trochę to śmiesznie brzmi, choć może masz jakieś osiągniecia sprinterskie. Podejrzewam, że gdybyście dali mu spokój to leżałby ten dzik 100 metrów dalej. Jeżeli pierwszy strzał był małoprecyzyjny, to prawdopodobieństwo tego, ze kolejny z językiem na brodzie będzie lepszy jest znikome.

Autor: prof. dr WIKTOR WEKTOR  godzina: 13:39
Jeżeli dzik po strzale ze150 metrów sadzi prosto na strzelca nie można nazwać tego szarżą, tylko ucieczką rannego zwierza przypadkowo w stonę myśliwego.

Autor: pori  godzina: 14:46
kol Zelkow Chyba kol jeszcze mało widział pisząc że jak strzeli się dzika na łeb to jeśli dostanie to pada jak nie to idzie zdrowy. Te forum czytają młodzi myśliwi i jeszcze przyjmą tą błędną zasadę o tym że jak dzik strzelany na łeb poszedł to nietrafiłem. Ja ze swoim pieskiem już kilka takich dzików spudłowanych znalazłem po czasmi wyczerpującym poszukiwaniu. I cieszyłem się że nie były to odyńce które jeszcze miałyby ochotę na szarżę, bo nie wiem czy bym to pisał. DB

Autor: lisiarz  godzina: 15:00
pori ma dużo racji, potem chodza po lesie dziki bez żuchwy lub gwizdu, po jednej ze zbiorówek kolega dostrzelił po 2 tygodniach dzika skrajnie wyczerpanego, próbujacego buchtować pod debami.

Autor: ULMUS  godzina: 15:59
Dzięki za cenne rady lisiarzu . Czasem trudno precyzyjnie opisać wydarzenie. Pierwszy strzał był bardzo precyzyjny i teoretycznie śmiertelny ,chociaż bardzo daleki (197 kroków), płuca przestrzelone na wylot, farba obfita , jasna na obie strony. Kolega mój jest wybornym strzelcem i daj Boże każdemu takie oko i opanowanie, wieloletni praktyk, prawdziwy "leśny człowiek". Z tym zabieganiem to było tak. Nie to żebym się z dzikiem na setkę próbował , tylko dzik sadził po łuku, a my stalismy w połowie cięciwy. Widać było gdzie bedzie chciał przeciąc ściezkę polną i wystarczyło przebiec ok 100 metrów żeby być znów blisko zwierza. W międzyczasie dzik przystanął i wówczas dostał drugi strzał praktycznie w to samo miejsce. Ewidentnie namierzył nas , zrezygnował z poprzedniej trasy i zaczął po prostej , sadzić do nas w susach. Zwalniał jednak już i byliśmy pewni że za chwilę padnie, ale jakoś nie padał tylko ciągle się zbliżał, kiedy był ok 70 metrów znów przystanął i obrócił się na blat, wówczas strzeliłem na komorę idealnie. Wtedy dzik gwałtownie ruszył do nas . Kolega trzymał go cały czas w krzyżu i natychmiast strzelił. Dzik padł. Oto cała historia. Miałem wrażenie że namierza nas świadomie, wiatr był w jego stronę. Naturalnie mogę sie mylić. Pozdrawiam DB

Autor: tatakarola  godzina: 16:33
To jeszcze nic.Strzelałem kiedyś w nocy do dzika (tak na oko miał ok.80 kg),na łące.Dzik przyjął kulę po czym ruszył w stronę ambony na której siedziałem.Pomny przestróg siedziałem nadal cichutko czekając aż dziczek dojdzie.Nagle słyszę jakieś chrobotanie z tyłu ambony,wyglądam i widzę jak dzik gramoli się po drabinie na ambonę do mnie.Po tym polowaniu miałem majtki do prania :) DB

Autor: Lewandowski M  godzina: 16:58
Miałem raz taką przygodę. Rano godz. 6 ze ścierniska do lasu ciągna 2 dziki (ok.35 kg) ale za daleko od ambony, szybka decyzja zchodzę z ambony i je podchodze. Udało mi się podejśc je na odległość ok. 150m. Stoją na blat, strzelam do jednego , widze przyjęcie kuli , dziki uciekają w strone lasu. Ale przed samym lasem zatrzymują się i mój dzik trafiony wcześniej przewraca się, natomiast 2 dzik rozgląda się po polu (trzymam go w lunecie był troszę za daleko) i widze jak patrzy w moim kierunku i zaczyna do mnie biegnąć. I tu trochę spanikowałem jest na ok. setnym metrze strzelam do niego po raz pierwszy widze jak przyjmuje kule ale nic z tego sadzi dalej , następny strzał na ok. 40 metrów też przyjmuje kule ale co tam sadzi dalej , i w tym momencie nogi zrobiły mi się jak z waty, ale szybka myśl ostatnia kula, mówie puszcze go pod same nogi. Dobiegł do mnie na ok. 8-10m i delikatnie skręcił wtedy wiedziałem że mnie minie, byłem szczęśliwy strzeliłem dopiero do niego jak odszed 30-40m i po ostatniej kuli przebiegł jeszcze 20m i został na ściernisku. Pierwsze dwie kule trafiły go nisko po mostku i podgardlu , a trzecia za łopatki po skosie do przodu dzika. Teraz się z tego smieję ale wtedy nie było mi do śmiechu ale dziki podchodze dalej. DB i nikomu nie życzę takiej sytułacji. Zdjęcia tych dzików w mojej galeri.

Autor: prof. dr WIKTOR WEKTOR  godzina: 18:03
Ad. Lewandowski. Z 22 Hornet czy 222rem strzelałeś?

Autor: prof. dr WIKTOR WEKTOR  godzina: 19:06
Ad.Trojak, racja i tylko racja. Zawsze czekam długość dwóch papierosów, nie zależnie od tego czy jest to sarna,dzik,łania,byk... i idę sprawdzić czy trafiłem w sercę czy tuż obok serca.

Autor: Kukuruźnik_13  godzina: 19:32
Dolny Wietrze Myślę, że wystarczająco cuchnący dla gwizdu. A jakiż to zapach człowieka wiatr niesie na pół kilometra, kiedy w "normalnych" warunkach przez nos na krok go nie czuć? Tego nie rozstrzygniemy, ale po tekstach Kolegów, można wysnuć wnioski, iż bywa, że czarny czasami lubi hulnąć w kierunku kuli. Krzepiący jest fakt, że nawet jeśli jest to 80 kg odyniec, to działa się na tyle odruchowo, że w gruncie rzeczy jest bezpiecznie.:)

Autor: rales  godzina: 19:41
Wiązka zapachu po przelatującym pocisku?? Przez pierwsze kilka metrów może byc smuga dymu po spalonym prochu, ale dalej to już tylko ślad plazmy po powietrzu zjonizowanym tarciem szybko lecącego gorącego przedmiotu.. Ale w takiej ilości, że mało które laboratorium jest w stanie potwiedzic jej obecnośc.. Specjalistyczne laboratorium, a nie tabakiera dzika.. W pierwszym moim sezonie na zbiorówce naganiacze w miocie krzyczą "dzik"!! Miałem dwie breneki - czeską S Ball i polską W8, tyle zostało mi po strzelnicy, a dostawy do sklepu nie było od miesiąca przynajmniej. Obie breneki w lufy. Odyniec ciut poniżej 100 kg wyszedł na mnie. Dwa szybkie strzały komorowe z odległości 25-30 metrów. Po pierwszym potknął się, po drugim padł, ale zaraz zerwał się, zakręcił, i ruszył na mnie. Śnieg po kolana, miał całkiem stromo pod górę, ale walił jak czarny taran. Padł dwa kroki przede mną.. Byłem mokry od potu..ale w przeciwieństwie do tatakarola niczego prac nie musiałem :-) Szarża?? Raczej nie. Po prostu stałem na drodze jego ucieczki. Gdyby nie kopny śnieg i strome wzgórze, wystarczyłoby mu sił, aby do mnie dobiec. Pytanie: co wtedy?? Jeśli nie zdołałbym uskoczyc?? Przypuszczam, że przewróciłby mnie i pognał jeszcze trochę dalej. A zwierzyna - a raczej ptactwo - po strzale przychodzą do mnie głównie wtedy, gdy był to 'strzał królewski'. Kiedyś dostałem po głowie kaczką, cyraneczką na szczęście, a nie kaczorem krzyżówką.. Gdyby tak spadł gąsior, to pewnie do tej pory leżałbym tam w bagnie.. Darzbór!!

Autor: tatakarola  godzina: 19:52
Rales. Najbardziej skóra mi ścierpła na du..ie jak ten dzik włażąc na ambonę mamrał pod nosem,że jak mnie dorwie to mi tak wpie...li,że mnie rodzona matka nie pozna :)

Autor: Daniel1980  godzina: 23:06
"...Kiedyś dostałem po głowie kaczką, cyraneczką na szczęście..." Niewiedziałem , że kaczki też potrafią zaszarżować :) Trzeba uważać . D.B.

Autor: skaflok  godzina: 23:50
Nie śmiej się Daniel1980. Na mnie zaszarżował zając. Chwycił mnie za kurtkę, więc nie był to przypadek. Dziki też 2 razy na mnie zaszarżowały. Postrzelone były, a psy (teriery) uniemożliwiały dostrzelenie. W momencie jak mnie ujrzały "olały" psy. Jeden miał 89 kg a drugi nie miał 20-tu. DB skaflok