Poniedziałek
12.07.2010
nr 193 (1807 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: KOLEJNE ROCZNICE!

Autor: zoil  godzina: 22:51
Kolego Arturze wystarczy pewna umowność - 1923 rok nie jest datą złą, fakt że 13 lat później organizację łowiecką przemieniono tytularnie do znanego nam dziś PZŁ niczym powyższej dacie nie umniejsza. Jakby podchodzić równie tekstualnie do historii naszego kraju to byłby ona niepomiernie krótsza zważywszy na to, że na przestrzeni przeszło tysiąclecia nie nazywała sie zawsze tak jak nazywa się teraz. Podobnie rzecz ma się z tym co stanowi chyba clou zainteresowania kolegi Stanisława w tym poście - gruntownym przekształceniem PZŁ po wojnie i stąd brakiem "linearności". W podobny sposób można zakwestionować 45 lat PRL - jest ciągłość państwowa czy jej nie ma? Wydaje mi się, że jest i podobnie rzecz się ma do PZŁ. Tak w powojniu, jak i w dwudziestoleciu związek ten był dostosowany do realiów swojej epoki; boleć wypada nad tym, że nie przeobraził się na przestrzeni minionych dwóch dekad i ciągle tkwimy w okowach starego systemu. Kolego Stanisławie - rzeczony powyżej J. Krupka w opracowaniu "Zasłużeni dla polskiego łowiectwa" w jednym rzędzie wymienia jako koryfeuszy łowiectwa tak hr. Bielskiego (zmarł na zsyłce w 1941 roku) jak Jaroszewicza czy Pietrzaka. Eklektyzm czy może celniej - synkretyzm. Ot, i cała spoina między 1923, 1945 a 1957 rokiem. Z tezą, że zręby powojennego łowiectwa tworzyli mundurowi raczej się nie zgodzę. W moim kole zarejestrowanym jako bodaj drugie w olsztyńskiem w1945 roku, wśród założycieli był tylko jeden milicjant. Poza tym cały przekrój społeczny w tym przedwojenny "establishment" np. łowczy, który współorganizował łowy w Spale. Potem dopiero zaczęły się hucpy na dużą skalę, jakieś uprzywilejowane WZŁ-y i temu podobne.