![]() |
Sobota
24.09.2011nr 267 (2246 ) ISSN 1734-6827 Wiedza i edukacja Temat: Dramat po szarży dzika... (NOWY TEMAT) Autor: nemrodjack godzina: 20:52 W ostatnim ŁP w dziale porad prawnych opisywany był przypadek śmierci myśliwego, który wykrwawił się po zranieniu przez rannego szarżującego dzika. Nawiązując do nieustających dyskusji co do krótkiej broni palnej chciałbym w tej kwestii podzielić się z kolegami moim doświadczeniem. Otóż dwa miesiące temu na polowaniu indywidualnym postrzeliłem dzika. Jak doświadczenie nakazuje odczekałem 20 minut i poszedłem za tropem farby. Wchodząc w krzaki wyjąłem i odbezpieczyłem rewolwer. Po 10m usłyszałem chrząknięcie i dosłownie 5 metrów przede mną wyrósł dzik, biegnący w moją stronę. Odruchowo podniosłem rękę z rewolwerem i strzeliłem w światło latarki szarżującego dzika. Dzik zatrzymał się , zesztywniał i padł, ja prawie też...z wrażenia. Konkluzja, myślę, że w tym przypadku broń krótka jest niezastąpiona, bo sztucera nawet nie zdążyłbym zdjąć z ramienia, nie mówiąc o celowaniu i oddaniu skutecznego strzału.... DB NJ Autor: pastek83 godzina: 21:05 Życzę powodzenia w poszukiwaniu postrzałka dzika ze sztucerem na ramieniu, równie dobrze można nie wyciągać rewolwera z kabury Autor: nemrodjack godzina: 21:19 ad pastek83: Jesteś młodym myśliwym,popróbuj przedzierać się przez gęste krzaki i chaszcza ze sztucerem i latarką w drugiej ręce, życzę powodzenia! NJ Autor: mokrzec godzina: 21:30 Kolego nie wypominaj innym, że są młodymi myśliwymi. Często stary stażem nemrod okazuje się zwykłym pierdołą z zakorzenionymi głęboko stereotypami, który nie da sobie wytłumaczyc, że jest inaczej niż mu się wydaje. To tak na marginesie. Co do dochodzenia postrzałka idę zawsze w półskładzie a nie z bronią na ramieniu. Na te 5m można oddac skuteczny strzał obserwując sam cel bez użycia przyrządów celowniczych człowiek obyty z bronią doskonale o tym wie. Ja w gęstwinę ani w kukurydzę nie idę dalej jak 50m bez psa. W moim odczuciu broń długa jest o wiele lepsza bo szybciej z niej namierzę cel i oddam skuteczny strzał. DB Autor: mariusz34 godzina: 21:37 Jak was słucham to pękam ze śmiechu! Starzy nemrodzi, doświadczeni (bo przecież każdy z was za takiego się uważa!), a zachowanie w temacie, jak dzieci - zupełnie bez wyobraźni i instynktu samozachowawczego. Za dzikiem w nocy bez psa? - poruta Koledzy. Poruta! Musi ktoś z waszych kolegów zostać kaleką lub zginąć byście zrozumieli pewne rzeczy? W cenie rewolweru to już jakiegoś konkretnego psa można kupić ... Autor: nemrodjack godzina: 21:37 ad Mokrzec, sorry nie miałem nic złego na myśli mówiąc o młodym myśliwym, ale uważam, że jeżeli jest taka możliwość trzeba sobie pomagać! O ile sztucer (bez otwartych przyrządów celowniczych) jest dobry na dalekie odległości, tak broń krótka jest niezastąpiona na krótkie odległości do 10 m!!! Polecam też zacytowany artykuł. Gdyby tam jeden z myśliwych miał załadowaną broń krótką, nie doszłoby do tragedii. W mojej ocenie, broń krótka sprawdziła się i myślę, że ocaliła mi życie... DB NJ Autor: nemrodjack godzina: 21:39 ad Mariusz34: A Twój pies to na każdym polowaniu z ambony to czeka w samochodzie, czy pod amboną? Autor: mariusz34 godzina: 21:41 W samochodzie. Czemu ma dawać odwiatr spod ambony? Autor: nemrodjack godzina: 21:46 To może w Twoim obwodzie każde wyjście na ambonę to pozyskanie dzika, bo u nas trzeba kilka lub kilkanaście razy pojechać na ambonę! A ja nie mam sumienia trzymać psa w samochodzie po kilka godzin , po kilka, kilkanaście razy, no ale jak widać, nie każdy myśliwy przejmuje się dobrostanem swojego psa! DB NJ Autor: mokrzec godzina: 21:47 Nie zgadzam się. Rewolwer to nie żadna pomoc, a ze sztucera można oddac strzał do 10m BEZ UŻYWANIA PRZYRZĄDÓW CELOWNICZYCH w ciągu ok 2 sekund. Psa jak kolega powyżej zostawiam w samochodzie kiedy idę na podchód. Na zasiadkę biorę go ze sobą. Jest tak szkolony, że nie da głosu. W ostateczności zostawiam go w domu i jak trzeba to przyjeżdżam po niego. Nie czytam ŁP bo to kłamliwa propaganda nafaszerowana reklamami. DB Autor: nemrodjack godzina: 21:50 ad mokrzec: a jak daleko masz z domu do łowiska? NJ Autor: Kukuruźnik_13 godzina: 21:52 Nie zdarza mi się pójść w pojedynkę za dzikiem w ostępy, wprzódy idą psy. Nigdy nie spotkała mnie szarża. Broń zawsze w ręku i postępowanie bardzo powolne, choćby kosztem całej nocy. Neutrina okazują się szybsze od światła, a my o rewolwerach ;) Autor: nemrodjack godzina: 21:53 KOLEDZY, ABY ZACZĄĆ DYSKUSJĘ NA WW. TEMAT PRZECZYTAJCIE ZACYTOWANY ARTYKUŁ, BO ON JEST PRZYCZYNKIEM DO TEGO POSTU!!!!!!! NJ. Autor: mokrzec godzina: 21:56 Nie. Nie daleko ale i tak nie kupiłbym rewolweru bo to kłopot. Ręka drży i trzeba celowac co w opisanej wyżej sytuacji przemawia na kożyśc sztucera. Mając broń przy ramieniu strzelając po lufie do 10m oddam skuteczniejszy strzał choc generalnie tylko duży mróz powoduje, że zostawiam psa w domu.. Myślę, że to wszystko w temacie DB Autor: rysioh godzina: 22:04 "Wchodząc w krzaki wyjąłem i odbezpieczyłem rewolwer" - taki powinien być temat tego dramatycznego opowiadania... Do latarki:-)... Jak się wabi ten rewolwer? Mimo wszystko Darz Bór! Autor: pastek83 godzina: 22:15 Kolego nemrodjakck a Ty ile już polujesz bo nic o sobie nie napisałeś a na portalu jesteś stosunkowo od niedawna. Jakoś do tej pory koledzy myśliwi strzelali grube i te drobne dziki bez pomocy rewolwerów i kto miał o tym pojęcie potrafił dojść postrzałka w nocy i dostrzelić go nawet przez lunetę ale teraz po nowelizacji narobiło się STRAŻNIKÓW TEXASU z rewolwerami u boku co to nie potrafią sztucerem operować. Z całym szacunkiem dla kolegi ale po "ataku" kolegi na mnie śmiem twierdzić, że kolega jest jednym z tych Chuc'ów Norris'ów którzy własną głupotę chcą naprawić machając lufą na lewo i prawo. Kolega popatrzy w galerie jak postrzałki odnajdują najlepsi z pomocą swoich czworonogów, a rewolwery itp. uważam za swoisty krzyk mody mający niewiele wspólnego z prawdziwym łowiectwem ale za to na pewno zdecydowanie poprawiają własne EGO prawda kolego? Autor: nemrodjack godzina: 22:22 adpastek83: Jeszcze raz polecam zacytowaną literaturę i dyskusję po jej przeczytaniu! ad rysioch: członek ZOW PZŁ w Rzeszowie i kawaler srebrnego medalu zasługi łowieckiej PZŁ mógłby coś więcej konkretnego napisać (jeżeli już zabiera głos), niż wyśmiewać się bez zdania racji i zapoznania się z zacytowanym artykułem ŁP.....zresztą organu organizacji, w którego władzach regionalnych kolega zasiada..... DB NJ Autor: pastek83 godzina: 22:39 Kol. nemrodjack o ŁP też się nie rozpisuj bo ostatnio byla dyskusja o tym "brukowcu". Jedź kolego na strzelnicę poćwicz dzika i umiejętność obsługi swojego sztucera a wyjdzie Ci to na dobre a rewolwer to Ci się przyda ale plastikowy na śmigusa. A artykuł ten czytałem. Autor: leśny77 godzina: 22:40 Ad.nemrodjack. Mimo wszystko- gratuluję odwagi Koledze! do latarki za rannym dzikiem po ciemku?! to odwaga,albo brak rozsądku,albo wielka chęć zdobycia zwierza! Wg.mnie w takiej akcji to po pierwsze i najważniejsze PIESEK! potem dopiero pistolet lub inna armata! Ale łatwiej kupic i posiadać pistolet albo markowy sztucer,niz dobrego psa-tropowca,co znam z praktyki kolegów myśliwych w swoim regionie. Co do oczekiwania psa w samochodzie na jego pracę po strzale,to ja nie widzę problemu-mój zawsze czeka w transporteku i smacznie spi:),a i większe rasy psów napewno dadzą sie tak przystosować.Jeśli duze mrozy to faktycznie pies może zostac w domu,ale nie ma wtedy tez ciśienia że tusza się zaparzy,bo gorąco i szybkich poszukiwań orgaizować nie trzeba! DB! Autor: nemrodjack godzina: 22:41 ad pastek83: Brawo, niech żyje tolerancja i kultura dyskusji, no ale cóż niektórym i jednego i drugiego zdaje się brakuje. DB NJ Autor: rysioh godzina: 22:42 ad nemrodjack - coś się koledze źle wygogloowało. Niestety, nie jestem członkiem ZO PZŁ więc tym bardziej nie "zasiadam". Medal zasługi, owszem - otrzymałem, z czego jestem rad. W tzw. temacie głos już zabrałem zdecydowany więc nie będę się powtarzał. DB! Autor: mariusz34 godzina: 22:50 Moje psy w samochodzie się nie męczą. Gdyby zostały w domu wiedząc, że pojechałem na polowanie to męczy się reszta domowników. Psim żalom nie sposób zaradzić ... :-))) a jeszcze po powrocie miałbym przynamniej jednego obrażonego i strzelającego fochy czworonoga. Koledzy! a po co te pyskówki? Autor: nemrodjack godzina: 22:52 ad Rysioch: chyba nic mi się nie pomyliło..... czyżbyśmy się wstydzili przynależności do władz (pozycja 8)? http://hunter.npl.pl/index.php?id=wladze_orl Skład Komisji Kultury, Tradycji i Promocji Łowiectwa L.p. Imię i nazwisko Funkcja Kontakt 1. Józef Lorenc Przewodniczący 2. Jan Banaś Członek 3. Romuald Boćkowski Członek 4. Franciszek Bosak Członek 5. Krzysztof Buszta Członek 6. Sylwia Chodorowska Kozień Członek 7. Henryk Drążek Członek 8. Ryszard Hałgas Członek 9. Jan Inglot Członek 10. Zygmunt Jurasz Członek 11. Grażyna Kret Członek 12. Andrzej Krzywkowski Członek 13. Jerzy Kurzawa Członek 14. Jan Machowski Członek 15. Edward Rusin Członek 16. Tadeusz Ryczaj Członek 17. Mieczysław Struzik Członek NJ Autor: marcin76 godzina: 22:58 Witam Kolegów Ostatnio długo nie zbierałem głosu na Forum ale dyskusja Kolegów skłoniła mnie do napisania kilku słów. 1. Wg mnie, szukanie dzika w nocy bez psa jest proszeniem się o nieszczęście. 2. Zgadzam się, że broń krótka w rękach wyćwiczonego strzelca jest w dochodzeniu postrzałka skuteczna a odpowiednio dobrany doń kaliber / nabój zdecydowanie bardziej skuteczny / bezpieczny niż sztucer lub inna broń długa. Na marginesie. W 2005 roku w grudniu podczas polowania zbiorowego strzeliłem " na miękkie" dzika. Po uzyskaniu zgody prowadzącego polowanie razem z 3-ma dużo młodszymi łowiecko kolegami ruszyłem po tropie. Miałem w tedy psiaka Elkuhunda Szarego - Portosa. Psina szła po tropie i udało nam się po około 2 kilometrach dojść dzika w kilkuletnim młodniku. Pies głosi, ja jako najstarszy i sprawca wchodzę w młodnik. Idę na klęczkach, w lufach ostatnia breneka i śrut 3/0. Nagle, na kilka kroków przede mną wyskakuje dzik i "rajką" sadzi na mnie. Strzelam "z biodra" breneką. Pudło ale dzik ogłuszony hukiem i ogniem z lufy odskakuje i siada a pies trzyma go za szynki. Klnąc jak szewc niemal z przyłożenia dobijam dzika ( niestety) śrutem 3/0. Finisz: - dzik miał 26 kg. Obecnie Portosa już nie ma i pewnie gania koty u św. Huberta a ja do lasu niemal zawsze jadę z jamnikiem, siedzi na ambonie ze mną i nawet ostatnio byk którego widział w drzwiach ambony nie był w stanie wyprowadzić go z równowagi. Przyznaję jednak, że gdyby nie durne przepisy, kupiłbym jako kolejna broń właśnie rewolwer. Ale jedno "ale" bez psa to i COLT PYTHON / ANACONDA to tylko młotek do wbijania gwoździ. Pozdrawiam marcin76 Autor: pastek83 godzina: 23:00 mariusz34 popieram pyskówki nikomu w niczym nie pomogły ale wku...rza mnie jak ktoś wypomina BO JESTEŚ MŁODY to siedź cicho, jest takie powiedzenie jak to zapomniał wół jak cielęciem był. kolego nemrodjack kultury i tolerancji zapewniam Cię nie musisz mnie uczyć ale poczytaj tu wpisy innych dużo dużo bardziej doświadczonych ode mnie kolegów i wyciągnij wnioski. Bez urazy (żeby nie było) Autor: adiwoj godzina: 23:02 ...wyjalem i odbezpieczylem rewolwer...sorry, ale nie moglem sie powstrzymac zeby tego nie napisac...jack, napisz tu nam wszystkim jak ty to robisz, ze lewolwery odbezpieczac potrafisz...toz to szczyt techniki... Autor: pastek83 godzina: 23:06 adiwoj hahahahaaaaa dobre bardzo dobre gratuluję spostrzegawczości Autor: nemrodjack godzina: 23:16 ad adwoj: a co to jest leworwel?: ".....ze lewolwery odbezpieczac potrafisz....hi,hi? Chyba jesteś cenzorem a nie myśliwym , że czepiasz się słówek! Dla mnie odbezpieczeniem rewolweru jest ręczne napięcie iglicy, tak samo jak w np. BLASERZE R8 napięcie iglicy ( co to jest Blaser R8 możesz zobaczyć w Wikipedii). No ale jako polski Niemiec polujący w Polsce jako dewizowiec, wiesz, co to jest Blaser?! NJ Autor: adiwoj godzina: 23:20 pastek...bo ja bajeczki na dobranoc to jak maly bylem tylko lubilem... db. |