Czwartek
30.07.2015
nr 211 (3651 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: koty domowe w środowisku  (NOWY TEMAT)

Autor: borowik  godzina: 09:41
Wczoraj Gazeta Wyborcza zamieściła ciekawy artykuł o kotach domowych i ich negatywnym wpływie na środowisko.

Autor: psubrat  godzina: 10:44
Poniżej fragment dostępny w elektronicznej wersji Gazety Wyborczej Link (wyborcza.pl/1,75400,18444282,koty-czyli-krajobraz-strachu.html)

Autor: a.kry  godzina: 11:23
No wienc prosze Panstwa, biologicznym srodkiem rozwiazujacym czesciowo problem kota w srodowisku jest pojawiajacy sie u nas od niedawna szakal zlocisty. Krewny kojota. Poniewaz kojoty tez kochaja koty. Ale jest to milosc inaczej. Kojoty, czyli krajobraz strachu (www38.homepage.villanova.edu/jameson.chace/Urban%20Ecology/Crooks&Soule_Mesopredator_r) W linku publikacja dotyczaca wzajemnych relacji kiciusi oraz kojotow w silnie zurbanizowanych regionach w Stanach Zjednoczonych. Ktorem wyrazem moze byc fakt, iz w co piatej probie odchodow kojotow bytujacych w poblizu ludzkich siedzib znaleziono slady po mruczkach. Swiec Panie nad ich duszami. Obecnosc kojotow generuje "krajobrazy strachu" w ktore kiciusie sie nie zapuszczaja. Unikajac przebywania i praktykowania polowania na ptaszki i myszki w tych okolicach. Te kiciusie, ktore to robia, robia to nieraz tylko raz........Swiec Panie..... Z naszych szerokosci dochodza interesujace wiesci zwiazane z kotkami i zasiedlaniem terenow zurbanizowanych przez puchacze........ Wyrosnieta samiczka puchacza, ktora odkryla i wypracowala technike polowania na kotki potrafi regularnie korzystac z tego zrodla pokarmu uzupelniajac podstawowe menue, ktore stanowia w miejskich warunkach glownie szczury oraz golebie domowe. Tak wienc mudlmy siem w imie ochrony i wzrostu bioroznorodnosci na terenach miejskich i podmiejskich szczegolnie..... A kto ma okazje poogladac wypluwki puchaczy moze zwrocic uwage na to czy nie wystepuja tam jakies dluzsze wloski, koloru bialego czy czarnego w wiekszych ilosciach.

Autor: a.kry  godzina: 11:25
Link do pdfa nie wchodzi, ale tu (jmammal.oxfordjournals.org/content/early/2015/06/24/jmammal.gyv100) tez o tym jest.....

Autor: psubrat  godzina: 13:04
Tylko czy u nas szakale będą chciały włączyć do diety mruczki? U mnie regularnie pojawiają się wilki, a na populację kotów - przynajmniej w mojej wiosce - to się nie przełożyło. Na moją łąkę regularnie przychodzą trzy różne koty. Zadają sobie sporo trudu, bo to ponad kilometr od ich miejsca stałego zakwaterowania. Ciekawe, że spłoszone dźwiękiem tłoka poruszanego przez sprężone powietrze zawsze uciekają w stronę lasu, nie w stronę wioski (zresztą po dwóch, trzech dniach wracają). Ja tak kombinuje, że na łące/polu kot jest może i łatwym łupem dla drapieżnika, ale w lesie jego czujność i umiejętność wspinania się dają mu przewagę. Chyba, że śmierć spadnie na skrzydłach z nieba... Opowiadał kolega sokolnik, że w czasie jego nauki w Tucholi w tej okolicy było niewiele włóczących się kotów. Ale wtedy wolno też było je strzelać, to pewnie dzięki temu...

Autor: a.kry  godzina: 15:02
Nie wiadomo.....ale tonacy sie chwyta kojociego ogona..... "Krajobrazy strachu" sa logicznym wytlumaczeniem pewnych zjawisk w przyrodzie - choc nie zawsze "funkcjonuja w czystej postaci". To jest tak jak u ludzi. Mlody czlowiek nie bedzie chodzil na polowanie na dziewczynki czyli na zabawe do wsi gdzie z cala pewnoscia dostanie po mordzie od liczebniejszych lokalsow zainteresowanych usunieciem konkurencji mogacej jakas potencjalna ofiare zaciagnac na sasiek. Jak ten mlody czlowiek bedzie ryzykowac, to najpozniej po trzeciej wizycie na zabawie w krajobrazie strachu jest bezzebny i nie stanowi specjalnej konkurencji. Kojoty z pewnoscia jedza koty - nie wiadomo czy one im smakuja czy tez chodzi o usuniecie konkurenta a konsumpcja niejako przy okazji - bo szkoda zeby pare kilo pozywnej kociny sie zmarnowalo. Naturalnie nie wspinaja sie za nimi na drzewa tylko eliminiuja tak gdzie sa ku temu warunki. I tych okolic kotki zaczynaja unikac badz sa tam liczebnie "regulowane". Preferujac w rezultacie tereny lowieckie, gdzie polujac sa wzglednie bezpieczne - Zadrzewienia etc. Zjadajac w ten sposob wiecej slowikow niz skowronkow. Z wilkiem (ktory eliminuje bezwzglednie lisy, jenoty - o burkach polujacych na zajace nie wspominajac) i kotami sprawa moze wygladac w ten sposob, ze wilk jest "rzadki", ma do obrobienia 250 - 300 km2 i z natury rzeczy nie wywiera tak duzej lokalnej presji jak bardziej "terytorialny" szakal/kojot, "trzymajacy" sie na dodatek z powodu oportunizmu pokarmowego blizej domostw, gdzie koty sa liczniejsze. I jak sie ktory trafi......W odleglej od domostw "botanice" to moze wygladac zupelnie inaczej..... Puchacz ....media niemieckie obiegly swego newsy o mordercy kotow w poludniowych Niemczech, gdzie w sumie "zginelo" ponad 100 kiciusiow......Tivi (jest nawet w necie) pokazywala procesje panienek przeczeszywujach las w poszukiwaniu pulapek, urzadzajacych dyzury w poblizu ambon mysliwskich. Pojawienie sie w okolicy osob ze skosnymi oczami prowadzilo do stanu podwyzszonego alarmu.......Tymczasem hmmmm......szczera rozmowa z ornitologiem ktory to i owo widzial i wie czym jest (bylo) udekorowane gniazdo cichych ptaszkow w kamieniolomie w okolicy gdzie zaczely regularnie ginac kiciusie moglaby wniesc nieco swiatla w nocne tragedie. Problem polega na tym, ze to jest "niepoprawne politycznie". Z duza doza prawdopodobienstwa mozna przyjac - nie mozna wykluczyc - ze furie szukajce po lasach zaginionych kotkow nie beda sie pie rdo lic ochrana gatunkowa, czy ochrona przyrody i jak znajda gdniazdko pod ktorym walaja sie jakies pozostalosci po ukochanym zwierzatku, zrobia na swoj sposob "porzadek".......no i kolo sie zamyka.

Autor: psubrat  godzina: 15:12
Upodobania puchacza, o którym piszesz, nie dziwią: zdobycz dość łatwa dla tak dużego ptaka, a kocina dobra być. Wspomniany sokolnik twierdził, że na gołębiach i "czarnuchach" (fruwających) jastrzębie i sokoły utrzymywały normalną kondycję, a na kocinie tyły.