Środa
14.12.2016
nr 349 (4154 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Selekcja rogaczy

Autor: PeBe  godzina: 06:41
Artur1234 "Każdy szeregowy strzelacz musi każdorazowo dochować szczególnej staranności o takie przygotowanie „trofeum”, aby oceniający prawidłowość odstrzału członek pezetełowskiej komisji broń boże nie ubrudził sobie rączek." Czy Ty masz szacunek do czegoś lub kogoś? W świetle tej wypowiedzi pytanie wydaje się być retoryczne! hunter26,

Szacun Kolego



Autor: jaźwiec1965  godzina: 09:18
"Zapomniałeś dodać, że kolekcjonerstwo… przymusowe, bowiem nie wyobrażam sobie, aby człowiek o zdrowych odruchach z własnej i nieprzymuszonej woli preparował łeb każdego strzelonego samca zwierzyny płowej." Szanowna Redakcjo - rozumiem, że realizujecie swoją wizję programową i trzymacie się tego ślepo. Dlatego są potrzebni na tym forum ludzie, którzy są do tego wykorzystywani i hołubieni natomiast nieprawomyślni karani są za tzw. byle co. Dlaczego jednak pozwalacie na jawne i bezczelne obrażanie tak jak w w/w tekście. Kimże to jest P. "A-ileśtam" aby mógł w ten sposób bezkarnie określać ludzi, dla których łowiectwo to nie kupa mięsa i wojna ze wszystkimi i wszystkim, co nie po ich myśli? To forum dawno już nie trzyma żadnych standardów, są jednak takie momenty, gdy nie mogę się powstrzymać i muszę zareagować. Dla wszystkich człowieków "o niezdrowych odruchach serdeczne" Darz Bór, a resztę na pohybel i niech dalej się żrą i wymądrzają zamiast pojechać na polowanie.

Autor: Artur1234  godzina: 10:51
Szeregowy "strzelacz" moze I nie dba o jakosc preparacji trofeum, ale mysliwy, powtarzam - Mysliwy bedzie dbal I dba o swoje trofeum. Jakosc preparacji I wyglad trofeum to niejako wizytowka kazdego myśliwego, tak jak wyglad lazienki czy kuchni swiadczy o lokatorach danego domu czy mieszkania. Moze zabraknac miejsca na scianach na wyeksponowanie wszystkich powiedzmy parostkow, moga byc przechowywane w kartonach, ale powinne I musza byc spreparowane porzadnie chocby dla wlasnej satysfakcji I aby nie swiecic oczami gdy zajdzie potrzeba pokazania ich komukolwiek. Hunter26, akurat moją wizytówką, jako myśliwego, są - szacunek do właściciela nieruchomości gruntowej, na terenie której poluję; - szacunek do kolegów polujących w pobliżu; - szacunek do zasad prawnych związanych z wykonywaniem polowania; - szacunek do zwierza, który podchodzi mi pod lufę. Ponadto moją wizytówką jest dyskrecja podczas patroszenia ubitego zwierza, a także wygląd terenu po dokonaniu czynności związanych z patroszeniem. Sądzę, że także „wystrój” ambony po zakończonej zasiadce może świadczyć (dobrze/źle) o myśliwym. Co do „jakości preparacji i wyglądu trofeum”… Wolałbym, aby pozostawiono mi wybór – które poroże zachowam sobie jako trofeum (i starannie dokonam jego preparacji), a które zutylizuję.

Autor: rales  godzina: 11:14
ad 'mam nick jak nikt': Łowiska inne, ale biologia saren taka sama. Oszczędzając kozy można co roku z tego samego łowiska wyjąć jakieś 50-70% więcej zwierza. I wówczas zielone w ogródkach są tak samo zagrożone, jak wcześniej. A wg tutejszego prawa właściciel łowiska może w niskim progu podatkowym sprzedać 'drobne' ilości zwierza, dla tusz sarnich jest to limit..250 sztuk, za większe ilości podatki wyższe :-( więc zwierzyna powyżej 250 idzie albo na sprzedaż na polowania komercyjne, albo na użytek własny. W Szwecji jest też trochę inny kłopot z zielonym, ale nie w ogródkach: mieszkając poza miastem nie wolno trzymać na parapecie doniczek: przyjdzie sobie łoś, zobaczy taką apetyczną np paprotkę, wsadzi łeb przez szybę, paprotkę zeżre, ale szybę musi sobie były właściciel paprotki wstawiać :-) A zimy są tu dużo mroźniejsze, niż w Polsce.. A co do zasadności selekcji: szwedzki rekord świata w parostkach miał albo 4, albo 5 lat. Rekordowe szwedzkie rosochy są z łosia lat 6 - potwierdzone badaniem soczewek. Bo tu nie ocenia się wieku po zębach - trzeba by zrobić tabele dla każdej izotermy, czy też raczej dla przeciętnej ilości dni z temperaturami poniżej zera. Na Dalekiej Północy przez pół roku zwierz je żer zamarznięty, więc zęby ścierają się znacznie szybciej. Z kolei nad Kattegattem jest jeszcze cieplej, niż w Polsce w Świnoujściu, więc tam zęby ścierają się znacznie wolniej - nie można stosować jednej tabeli wiek/zęby.. Mój 5-letni (wg soczewek) kozioł zza Kręgu Polarnego miał zęby jak polskie 8-latki, z kolei również 5-letni (wg soczewek) kozioł z Zachodniego Wybrzeża miał zęby polskiego 3-latka.. Podobnie znacznie szybciej ścierają się zęby w krajach suchych, gdy każda trawka pokryta jest pyłem/piaskiem - choćby na południu Europy. Podejście do trofeów jest tu zupełnie inne, niż to narzucone przez niemieckie porządki pod koniec XIX wieku: kozły strzela się również zimą - więc nie noszą parostków, albo mają małe w scypule. Czyli nawet nie możliwości robienia selekcji wg parostków. Poza tym słabe parostki, albo takie, których myśliwy nie chce brać - bo podobne już ma - zostawia się w lesie wraz z patrochami. Widziałem zostawiane w ten sposób rosochy szóstaków, a nawet chyba ósmaka (nie mierzyłem najkrótszych pasynków, więc nie wiem 6 czy 8). Za to widziałem kilka lat temu strzelonego na Hubertusie potężnego kozła, z parostkami na wysokie złoto - mogłyby one namieszać w tabeli rekordów - strzelonego śrutem w łeb. Strzał pochwalono jako nieniszczący tuszy i skóry, ale stwierdzono, że TAKIEGO kozła to TROCHĘ żal strzelać w łeb.. Darzbór!!

Autor: REALISTA.  godzina: 11:58
rales, Kto bada wiek na podstawie soczewek i czy u nas był by problem z wprowadzeniem takich badań. Na pewno było by mniej błędów w ocenie wieku. DB R.

Autor: dodo66  godzina: 13:20
Teoria która mówi ,że oszczędzanie kóz daje efekty ----- jest niepełna . W moim kole przez jakieś 20 lat lub więcej nie strzelało się kóz i koźlaków . Jeżeli myślicie , że dało to pozytywne efekty - to jesteście w błędzie .Dziś mamy mniej sarny ale za to w gorszej kondycji Życie nie zna próżni ! Ilości skłusowane lub zabite w wypadkach drogowych były niewyobrażalne .Kozły strzelane tylko przez dewizowców dały w efekcie pokolenia rachitycznych osobników .Zdarzają się wyjątki - ale bardzo ale to bardzo rzadko ! Teraz zmiana filozofii i przepisy zmuszają nas do odstrzału określonej ilości wynikającej z planu ; robimy to ale bez entuzjazmu .Konieczność preparowania każdego trofeum jest / moim zdaniem / bez sensu . Większość "moich" parostków czy też bykowych wieńcy porozdawałem lub walają się gdzieś po kontach bo żal wyrzucić - ile można wieszać na ścianach i to czego ; jakiś wynaturzeń . Zresztą nikt tych " kości " nie chce . Młodzież patrzy na to z obrzydzeniem . Za to orgazmotryczne uśmiechy członków komisji wyceniającej dającej czerwone punkty za milimetr dłuższą odnogę niż dopuszczalna ----- bezcenne ! Zasady selekcji płowej pewnie też zmienimy - uprościmy ; tylko co wtedy będzie dawało pracę i podniecało "działaczy ' ???? D.B. - acha tylko nie piszcie , że jestem wyjątkiem - wielu z nas postępuje tak samo - byle do wyceny a potem do kąta - no chyba , że można się pochwalić lub jeszcze lepiej sprzedać .

Autor: sumada  godzina: 17:33
Dla mnie jest to ciekawe socjologicznie, że można rzeszę ludzi skłonić do pewnych zachowań, że można pewne ideały im zaszczepić i potem czy ma to sens czy nie ci ludzie przez pokolenia doskonalą się w tym. To bez jakichś złych intencji piszę. Ale można iść różnymi drogami. Można jak w niektórych krajach patrzyć na parostki jak na rogi krowy. I takie mogą wzbudzać one emocje. Wszak nikt formuły CIC nie stworzył dla krowy. A w innych krajach przecież tacy sami ludzie tylko poprzez wpojenie tych zasad atmosfery jaka ich otacza można wprowadzić "kult poroża". Można było kogoś nazwać pogardliwie mięsiarzem a kogoś innego z szacunkiem trofeistą. Przy okazji. Teraz zmiany w światopoglądzie społeczeństwa skłaniają do przedstawiania jednak myśliwego jako pozyskującego wartościowe ekologicznie mięso (już nie mięsiarza) a trofea to trochę są chowane. To wykształcenie myśliwych "w kulcie poroża" (to nie złośliwość z mojej strony tylko nie wiem jak zgrabniej to opisać) skutkuje podziałem kozłów na te lepsze i gorsze. Na te co warto strzelić i na te co nie. Myślę, że to jest przyczyną marnych skutków selekcji. Każdy człowiek chce jednak z tego dobra ogółu uszczknąć coś lepszego dla siebie. I tak kombinuje, żeby kary nie było a coś wartościowszego zostało na pamiątkę. Tym bardziej że co by to nie było to i tak trzeba preparować. A nawet jak nie wszyscy tak robią to kilku starczy. Kiedyś mówiło się, że komunizm jest bardzo dobry tylko ludzie do niego nie dorośli. Te idee selekcji są jak myślę taką pułapką. "Dobre" w przekonaniu autorów idee muszą walczyć z indywidualnym egoizmem. A ten egoizm występuje tu z powodu tych idei doskonalenia gatunku. I napędza go. Moje przemyślenia podpieram wielokrotnie przeze mnie cytowanymi wynikami badań z Czempinia. Przeprowadzone badania wykazały że kozły z najcięższymi parostkami strzelane były w wyraźną prawidłowością najcięższe w maju. Przed rują. Najlżejsze we wrześniu. A nawet była tam opisana przygoda z pogodą gdzie ciężka zima spowodowała iż wiele starszych kozłów nałożyło selekcyjne parostki. Myśliwi mogli strzelać bez konsekwencji. Po tym roku wg autorów parostki już nie osiągały poprzednich rozmiarów. Znamienne jest, że myśliwi z których składek były prowadzone te badania nie zostali o nich poinformowani. DLACZEGO? Dlaczego nie poinformowano myśliwych jakie są skutki selekcji? Również podpisy pod zdjęciami selekcyjnych kozłów np guzikarzy na tym portalu świadczą o podejściu do selekcji myśliwych. Nie że wszystkich przecież. Miałem przyjemność zapoznać się z kolekcją parostków mnjn i to są rzeczywiście najsłabsze kozły w łowisku.

Autor: sumada  godzina: 17:41
Tak dla usystematyzowania. Selekcja da wtedy pozytywny efekt gdy te kozły co zostaną przy życiu, te co przekażą swoje geny będą "lepsze" wg jakichś kryteriów od tych co przeżyją. Odpowiednio do rocznika oczywiście trzeba porównywać. CZY TAK JEST? Bo te zasady selekcji to mi taką grę tylko przypominają. Jakoś trzeba to zrobić oczywiście. Ale selekcja pozytywna będzie wtedy jak będzie jak w zdaniu powyżej a nie jak nie będzie punktu czerwonego.

Autor: nowa era samogonu  godzina: 18:17
samuda, Każde zasady selekcji będą grą. Można puścić to na żywioł i odstrzelić pierwsze/najfajniejsze/największe. Można też stwierdzić że obowiązują dzisiejsze zasady. Tak naprawdę nie ma to znaczenia. Jeśli od tylu lat normą w łowisku nie jest prawie medalowy kozioł to się go nie doczekamy. Chodzi o to żeby odpuścić komisję oceny, bo wszyscy wiemy jakie jej istnienie przynosi skutki.

Autor: Mark - 2  godzina: 18:35
Żadna selekcja, nic nie da - jeżeli w dalszym ciągu w "komisjach oceny", będzie to co jest na co dzień, oraz dalej tak będzie z przestrzeganiem prawa powszechnie obowiązującego. I tak najlepsze "okazy", wyjeżdżają za granicę lub "zdobią ściany" wszelkiej maści vipów albo "leżą na strychu" u niektórych "kolegów" - czekając na "okazje". No bo, ileż to w każdym obwodzie na ogólny stan przeznaczony do odstrzału, jest tak naprawdę tych medalowych kozłów, byków. Więc jeżeli, 60 - 80 % z nich, straci życie w jednym sezonie - to jak sobie wyobrażacie, kiedy powiedzmy te pozostałe mają szansę "odbudować" populacje "medalowych trofeów". Ruja nie trwa cały rok, a "medalowe" to nie "maszynki rozpłodowe". Więc albo prawo obowiązuje wszystkich równo - albo nikogo. Chyba już nadszedł czas aby przestać tzw. "selekcją" wycierać sobie gęby na prawo i lewo, przy okazji "waląc" tylko w "szaraczków", za milimetrowe odstępstwa od "zasad selekcji". Ot, takie jest moje zdanie w tym temacie, wyrobione na podstawie naocznych obserwacji, po prawie 30 latach bycia "selekcjonerem".

Autor: sumada  godzina: 18:49
Ja w swoim "wystąpieniu" :-) pobawiłem się tylko w socjologię amatorską. No nie tylko. Rales opowie o myśliwych skandynawskich co po obejrzeniu kozła o parostkach 2 x długość łyżek grube, uperlone nie strzelają bo łykowaty. To inny model. A u nas myśliwy po zobaczeniu młodziutkiego kozła parostki 5cm odpuści bo za małe. Czy się mylę? "Szkoda strzelać bo jeszcze geny nie pokazały jaki jest naprawdę" Dajmy mu dwa lata i strzelmy zamiast niego innego. Jakiego? Jaki będzie ten inny? Bardziej selekcyjny czę będzie miał większe parostki? Dwa modele wynikłe z historii łowiectwa. Jeden mięsny drugi parostkowy. Te modele wpływają na mózgi myśliwych i ci myśliwi zupełnie różnie widzą te kozły. Pytanie, który jest lepszy dla tych parostków. który mu sprzyja. Czy ta selekcja rzeczywiście sprzyja. Czy jest pozytywna? Pasławski pisze, że wg niemieckich fachowców od łowiectwa gdy w czasie wojny myśliwi nie prowadzili selekcji (byli za to kłusownicy) to parostki były mocniejsze, mniej było selektów niż gdy po wojnie zajęli się selekcją myśliwi. To tak do przemyślenia :-))) Czy aby ta selekcja osobnicza to nie pułapka w jaką myśliwi wpadli ku radości kóz.

Autor: sumada  godzina: 19:24
O 17,41 coś poplątałem Selekcja pozytywna będzie wtedy jak te kozły które przeżyją będą statystycznie mocniejsze od tych, co ich parostki staną się zdobyczą myśliwych. Czyli jak mocarze zostają a słabizny padają.

Autor: REALISTA.  godzina: 21:31
sumada, Czyli, według Ciebie prawidłowo wykonana selekcja na dotychczasowych zasadach ma sens? DB R.