Czwartek
07.05.2009
nr 127 (1376 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Nocleg w kniei

Autor: .Marek Bublej.  godzina: 03:15
Czytając wypowiedzi kolegów tyle w nich pięknych niemal poetyckich sformułowań. Nocowanie w kniei jest rzeczywiście piękną niezapomnianą przygodą, która pozostawia w naszej świadomości nie zapomniane chwile spotkania z naturą i myślistwem tym wspaniałym polowaniem nie zawsze zakończonym sukcesem a jednak te chwile pamięta się i celebruje w naszej pamięci. Kilka lat temu a było już ich trochę pod koniec miesiąca sierpnia udałem się na polowanie z tą myślą, że pozostanę na nim przez całą noc. Wcześniej obmyśliłem sobie plan i ochoczo dążyłem do jego realizacji. Poprzedzający dzień wyjazdu był niemal upalny noc również nie wróżyła zmiany pogody więc nie zabierałem ze sobą zbędnego ekwipunku w postaci ciepłej odzieży. Wieczór niemal cały przechodziłem pomiędzy polami, zwracając szczególną uwagę na pozostawione jeszcze tu i ówdzie ścierniska. Gdy jednak zbliżała się coraz bardziej noc, doszedłem do obranej wcześniej w moich planach ambony i oczywiście wdrapałem się na nią. Na niej postanowiłem spędzić całą noc tym bardziej, że miałem z niej dogodny widok na otaczające mnie pola. Do godziny drugiej w nocy było nawet przyjemnie, potem przyszedł chłód tak dotkliwy, że odczuwałem go niemal na każdym centymetrze mojej skóry, chciałem wytrwać do ranka, które przecież miało niebawem nadejść. Nie wytrzymałem około godziny czwartej nad ranem powoli zgramoliłem się z ambony i powoli dotarłem do samochodu. Nie mogłem uchwycić kierownicy by módz go bezpiecznie prowadzić. Po jakiejś chwili opanowałem drżenie moich rąk i z trudem wyjechałem z lasu. Jadąc w kierunku mojego domu przejeżdżałem nie opodal piekarni, w której nocna zmiana kończyła wypiek chleba i ciepłe bochenki układała w koszach. Weszłem tam, poprosiłem o sprzedanie mi ciepłego bochenka chleba, gdy dotknąłem jego poprosiłem o jeszcze jeden. Trzymając te bochenki świeżo wyjęte z pieca w swoich ramionach, przyciskałem je do swoich piersi jednocześnie napawając się ich ciepłem i wspaniały jakże cudownym zapachem. Tak skończyło się moje sierpniowe polowanie. Pozdrawiam DB

Autor: Filip z Konopii  godzina: 07:42
To jeden z lepszych tematów na tym forum. Choć rzadko zdarzało sie przenocować w polu ,raczej z sympatią wspominam swieża trawę pełną rosy i leżenie na jakimś pledzie po zakończonym polowaniu i wsłuchiwanie się w odgłost natury ,kiedy to godzina komarów juz przemija i kiedy niebo mówi wiele i kiedy swieżość powietrza usypia wręcz.To jest to.

Autor: pp67  godzina: 08:50
Kol. Zbigniew :) zgadzam się! Las to uproszczenie! Miałem na mysli las jako naturę poprostu! :) Nie wyobrażam sobie aby można było nigdy nie zanocować na łonie natury! Ale wracając do tematu! Najbardziej wspominam nocleg na grani Tatr w cudowną grudniową noc! Było na tyle ciepło że nie rozbiliśmy namiotu, a tylko wskoczyliśmy w śpiwory na wcześniej wykonanej platformie śnieżnej. Niestety było tak mało miejsca że spalismy w pozycji siedzącej z nogami wyprostowanymi do przodu. Pomimo tego że cały czas mielismy na sobie asekuracje (uprząż, lina przymocowana do wbitych czekanów), była to bajkowa noc! Zasypialismy patrząc w jasne niebo nad Tatrami! Zresztą jeżeli chodzi o biwaki w górach to mają jedną cechę wspólną, mianowicie niebo wygląda zupełnie inaczej! Z racji wysokości oraz czystości powietrza, ilość widocznych obiektów jest oszałamiająca! No a na półkuli południowej jeszcze to niebo wygląda zupełnie inaczej! :)

Autor: Zbigniew Skowronski  godzina: 09:19
pp. 67 nic dodać, a reszta niech będzie milczeniem.