Wtorek
26.05.2009
nr 146 (1395 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: KURSY DAL NOWOWSTĘPUJACYCH- JAKA ICH OCENA, A MOŻE COŚ ZMIENIĆ?

Autor: Grucha  godzina: 14:26
Szanowni Koledzy, pozwólcie że zajmę stanowisko jako młody wykładowca (zdałem niedawno egzamin lektorski w Czempiniu z tematyki bezpieczeństwo posługiwania się bronią, broń, amunicja, balistyka...), do tej pory poprowadziłem 3 wykłady (2 dla nowo wstępujących i 1 dla selekcjonerów): Moje doświadczenia jako uczącego się: Moje dotychczasowe doświadczenia jako uczestniczącego w kursach myśliwskich (czytaj ucznia) pozwoliły mi na stwierdzenie, że poziom wiedzy naszych wykładowców jest bardzo wysoki, jednak problem w tym, by obrazowo swoją wiedzę przekazać i umożliwić „młodym” jej utrwalenie. Na podstawie tych spostrzeżeń postanowiłem przygotowywać swoje wykłady podczas których opieram się w dużym stopniu na odpowiednio przygotowanych filmach różnych producentów. Oczywiście za ich zgodą na publiczne wyświetlanie w celach szkoleniowych. Moje (krótkie) doświadczenia jako wykładowcy: Najważniejszym chyba problemem lektora jest określenie zawartości wykładu. Wykład poświęcony bezpieczeństwu posługiwania się bronią, budowie broni, amunicji, balistyce według wytycznych trwa 2,5 godziny (3 godziny lekcyjne). Sam materiał filmowy jaki posiadam, przygotowany do tych tematów i już znacznie okrojony trwa około 1,5-2 godzin. Coś trzeba wyrzucić. Reasumując powyższe mamy sytuację dość trudną: bo z jednej strony zakres wiedzy podczas egzaminu jest szeroki, a czas wykładów nie pozwala na wyjaśnienie wszystkiego. Ja stoję na stanowisku, że lepiej omówić temat porządnie niż przelecieć całość po łebkach. Niestety do tego trzeba samemu dojść… Inna sprawa to trema… Do następnych wykładów podejdę następująco: trudno, ale brak czasu określa zakres tematyczny a myślistwo to ciągłe doskonalenie wiedzy. W przypadku egzaminu na selekcjonerów należy więc wyjść z wyższego poziomu i pominąć podstawowe zagadnienia, skupiając się na pewnych ważnych elementach praktycznych, np. typowe błędy strzeleckie, wyprzedzenie dla celów ruchomych (polowania pędzone), strzały z bliska i pod kątem oraz amunicja z punktu widzenia jej skuteczności. Co do kosztów, to słyszałem, że kurs na selekcjonerów we Wrocławiu (mogę się mylić) kosztował coś około 800-850 PLN. Koledzy to jest dużo? Z tego co słyszałem, to kurs dla selekcjonerów kosztował około 800-850PLN. Moim, prywatnym zdaniem, koszty takiego szkolenia są krótko mówiąc śmiesznie niskie. Sądzę, że należałoby zwiększyć ilość godzin podnosząc tym samym poziom kursu, zamiast okrajać godziny kosztem jakości i dotyczy to zarówno kursu dla nowo wstępujących jak i selekcjonerów. I tak zupełnie na marginesie: lektorzy we Wrocławiu za prowadzone wykłady nie pobierają wynagrodzenia, prowadzenie wykładów traktowane jest jak pewnego rodzaju wyróżnienie. Za wszelkie komentarze dotyczące sposobów szkolenia, zawartości materiałów etc. będę wdzięczny. Pozdrawiam Darz Bór Grucha

Autor: mariusz34  godzina: 21:52
Zgadzam się z kol. KOLO61 - to dreptanie ze śrutówką miało sens - uczyło cierpliwości, sprytu, sztuki podchodu i pokory. Teraz zółtodziób siedzi na ambonie i rozdaje kule na 200-250 m oczekując, że zwierz padnie w ogniu. Jak nie padnie - znaczy się pudło, a potem po krzaczorach zwierzyną lisy się żywią. Pusty śmiech mnie ogarnia, jak słyszę wypowiedzi kandydatów (jak tu wyżej) lub w stylu "pytania z zeszłego roku z egzaminu?". Dla mnie łowiectwo było pasją od zawsze, od dziecięcych lat. Dla łowiectwa poszerzałem swoją wiedzę, rozwiązywałem krzyżówki tematyczne, brałem udział w nagance, jeździłem na polowania z ojcem, czytałem beletrystykę łowiecką i monografie poszczególnych gatunków. Czyściłem i poznawałem pod okiem ojca broń i zasady obchodzenia się z nią, doskonaliłem gwarę łowiecką. To była długa, solidna nauka przez kilkanaście lat, dlatego do egzaminu w zasadzie się nie przygotowywałem. Uczestniczyłem w nim, by spełnić formalność - zdałem bez problemów, z wielką dla siebie satysfakcją. Dlaczego chcąc polować nie poświęcicie trochę zachodu na realizację swojej pasji?!? Zestresowany odpowiesz na pytanie z jakiejś czynności praktycznej? - jeśli tego nie przerabiałeś na żywo, to błędy jakieś podczas odpowiedzi zrobisz! Z książki wszystkiego się nie nauczysz ... A język łowiecki? Będziesz słownik wkuwał na pamięć? Toż uszy więdną, gdy słucham wypowiedzi niektórych myśliwych (najczęściej tych młodym stażem, ale i wśród doświadczonych trafiają się kwiatki). Moim zdaniem, idący po najmniejszej linii oporu, myśliwymi i tak nie będą - zdobędą jedynie uprawnienia do wykonywania polowania. W mojej ocenie kurs PZŁ jest formalnością - podobnie jak egzamin na prawo jazdy z WOSK. Ja na kursach PZŁ zwróciłbym szczególną uwagę na dział bezpieczeństwa, posługiwania się broną i samo strzelanie - w końcu nie każdy ma "z domu" możliwość poznania tego tematu. No i w końcu każdemu rozsądnemu powinno zależeć na tym,by do lasu z bronią wpuszczać osoby przeszkolone i przygotowane dla bezpieczeństwa ich samych i otoczenia. Ad Grucha skoro wykładowcy nie biorą wynagrodzenia (choć wątpię, by tak było wszędzie) to gdzie idą te pieniądze? Na amunicję, strzelnicę, zaświadczenia, czy papier do testów?

Autor: daras6022  godzina: 22:52
No pięknie, czegoś takiego to jeszcze nie słyszałem, pokarzcie no mnie takiego wykładowcę co nie bierze pieniędzy za wykłady, kolega mariusz34 słusznie zapytał gdzie idą te pieniądze? Grucha jeśli jesteś mi w stanie logicznie wytłumaczyć to i koledzy się dowiedzą gdzie idzie ta w cale nie mała kasa.