Poniedziałek
30.01.2023
nr 030 (6392 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Czy wszyscy myśliwi to wieśniacy i alkoholicy?

Autor: Artur Jesionowicz  godzina: 13:28
„Takie tam gadanie...ble ble..”, ale jednak gadanie kogoś, kto nie jest byle kim w łowieckim światku. Zatem przypomnę, że Miłosz to m.in. myśliwy, łowczy koła, adwokat, medialna gwiazda stowarzyszenia o chwytnej nazwie: Instytut Analiz Środowiskowych (oficjalnie – pełni tam funkcję członka Rady Fundacji), dziennikarz, ale także... sędzia Głównego Sądu Łowieckiego Polskiego Związku Łowieckiego. Wiele osób zasila budżet IAŚ, a są i tacy, którzy za ciężkie pieniądze korzystają z usług adwokackich Miłosza. Więc raczej warto posłuchać, jakie treści on głosi. Dla przykładu, przy tych fragmentach zapaliły mi się czerwone lampki ostrzegawcze, poddające w mocną wątpliwość wartość miłoszowych tez. 7:10 „IAŚ utrzymuje się tylko i wyłącznie z Waszych skła, z Waszych darowizn, z Waszych opłat, więc jeżeli możecie […]. Więc słuchajcie, parę groszy z portfela, a dla IAŚ-ia może być to być albo nie być”. 8:20 „Tym, którzy kwestionują ten jubileusz, mówimy tak: OK, może nie jest to 100-lecie zrzeszenia Polskiego Związku Łowieckiego, ale niewątpliwie jest to 100-lecie Polskiego Związku Łowieckiego, jako tej nazwy. A formuła... Oczywiście, to jest dyskusyjne, bo pierwotne stowarzyszenie z lat dwudziestych, po wojnie zmieniło się w zrzeszenie, ale co by nie powiedzieć, ludzie zostali w dużej mierze ci sami. A łowiectwo tworzą ludzie, a nie prawo, a nie system, nie prawo”. 12:00 „Instytucja rezydenta w ogóle jest bardzo fajnym rozwiązaniem […]. I ten rezydent jest taką fajną formułą, żeby pokazać ich pracowitość, zaangażowanie, bezkonfliktowość. Nie oszukujmy się, to są takie czynniki, które są najbardziej oceniane. Więc słuchajcie, rezydentów można przyjąć na okres albo określony, albo na nieokreślony, […] niż 3 lata […]. Co ciekawego, od wykluczenia ze statusu rezydenta, odwołanie do sądu nie przysługuje. Sąd okręgowy w Opolu to potwierdził. Rezydent nie ma prawa odwołania się do sądu o wykluczenie, że został wykluczony z rezydenta”. Kim w istocie rzeczy Miłosz jest i w którą stronę zmierza?

Autor: Mark - 2  godzina: 13:45
Jak to w którą stronę zmierza, idzie tam gdzie wszyscy "działacze i politycy" obecnych czasów - tam gdzie stoi "pełne koryto" i tyle lub aż tyle. :))

Autor: broni  godzina: 15:42
Myśliwi stanowią grupe ludzi którą da się określić jako średnia z plusem, dotyczy to wykształcenia, zasobnosci, miejsca pracy itd. więc piją nie więcej jak podobni sobie w społeczeństwie. Mogę to obserwować, bo należę do tych którzy robią za kierowców. MIŁOSZ robi wrażenie sympatycznego człowieka, ktory nie ma potrzeby dowartościowania sie szczekaniem na innych w internecie, bo potrafił dowartościować się zawodowo i łowiecko w cywilizowany normalny sposób!!!

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 16:12
Jeżeli rezydenta można ..."przyjąć na okres albo określony, albo na nieokreślony"...., to każdego członka koła można też przyjąć na okres albo określony, albo na nieokreślony. Czym się różni przyjęcie ze statusem rezydenta od przyjęcia na pełnoprawnego członka? Czy mówią o tym poniższe zapisy § 27 ust.1 i 2 oraz § 25 ust. 2 statutu: 1. (.....) przy rozpatrywaniu deklaracji do koła, Zarząd może nadać status rezydenta. 2. Rezydentowi przysługują prawa członka koła z wyjątkiem praw przewidzianych w § 28 pkt 1) (wybierać i być wybieranym do organów koła i Zrzeszenia) oraz prawa głosowania podczas walnego zgromadzenia. a nie rezydent: ....Zarząd koła (.....) podejmuje uchwałę w przedmiocie przyjęcia do koła. Pełne członkostwo w kole i członkostwo rezydenta różnią się trzema prawami wskazanymi wyżej, a statut nic nie mówi, żeby jednych, albo drugich przyjmować na czas określony lub nieokreślony. Za to mówi, że nie ma obligatoryjnie wymaganego określenia czasu rezydentury, która może trwać "nie dłużej jak 3 lata", czyli maksymalnie 3 lata. Nie znam sprawy z Opola, ale nieźle tam jedna ze stron musiała sąd zbajerować, że ten odebrał rezydentowi prawo do ustawowo zagwarantowanego mu odwołania do sądu powszechnego. Zwrócę uwagę, że wśród wskazanych różnic praw pomiędzy rezydentem a pełnym członkostwem, nie jest wymieniony § 32 ust.1 statutu, pozwalający na wykluczenie.

Autor: Silwerus  godzina: 17:39
"Zatem przypomnę, że Miłosz to m.in. myśliwy, łowczy koła, adwokat, medialna gwiazda stowarzyszenia o chwytnej nazwie: Instytut Analiz Środowiskowych (oficjalnie – pełni tam funkcję członka Rady Fundacji), dziennikarz, ale także... sędzia Głównego Sądu Łowieckiego Polskiego Związku Łowieckiego. Wiele osób zasila budżet IAŚ, a są i tacy, którzy za ciężkie pieniądze korzystają z usług adwokackich Miłosza. Więc raczej warto posłuchać, jakie treści on głosi." Napisał Artur Jesionowicz. Więc jego zwyczajem rozbierzmy to na części pierwsze : Miłosz to myśliwy - ok, tylko myśliwych jest ponad 129 tys. i co z tego ma wynikać ? Łowczy koła - tych jest pewnie co najmniej 2,5 tys. i nie zawsze cieszą się dobrą opinią. Przykładów tu na łowieckim było ile ? setki ? tysiące ? Adwokat - w moich kołach było ich kilku i niestety wszyscy sic!! prezentowali wręcz dramatyczny poziom znajomości prawa łowieckiego i statutu - nie mam pojęcia z czego to wynikało. Zgadzam się z wpisem Piotra Gawlickiego na temat rezydentów i tu prawnik Miłosz Kościelniak -Marszał , w swojej wypowiedzi na ten temat , raczej nie popisał się wiedzą. Doskonale się za to wpisał w PZŁ- owską ideologię uznając ,że rezydenci -(podobnie jak członkowie koła), muszą się "wykazać " czyli " pokazać swoją pracowitość, zaangażowanie, bezkonfliktowość". - cokolwiek to znaczy, Sędzia Głównego Sądu Łowieckiego Polskiego Związku Łowieckiego. - czy bycie członkiem sądów łowieckich,to aby na pewno powód do dumy ? Członek Rady fundacji stowarzyszenia IAŚ - fajna inicjatywa ..ale jeszcze była by fajniejsza gdyby fundacja finansowała się z własnych środków, a nie sięgała na wzór "zielonych eko-terrorystów " do cudzych kieszeni. Natomiast Jego interpretacja zasadności obchodów 100 - lecia istnienia PZŁ - mistrzowsko świata.-:)) Nie zapytam kim jest i dokąd podąża bohater wpisu Artura - bo mało mnie to interesuje. Warto posłuchać ,zaleca Artur - posłuchałem.. I powtórzę : Takie tam gadanie...ble ble..,

Autor: labul  godzina: 20:29
Dodam, ponieważ niektórzy tu nie pamiętają, że Miłosz pracował nad obecnym Statutem PZŁ. W pewnym momencie się z tego wycofał i wydał komentarz do Statutu PZŁ.

Autor: Artur Jesionowicz  godzina: 23:18
„IAŚ utrzymuje się tylko i wyłącznie z Waszych skła, z Waszych darowizn, z Waszych opłat, więc jeżeli możecie […]. Więc słuchajcie, parę groszy z portfela, a dla IAŚ-ia może być to być albo nie być”. Podzielam pogląd Silwerusa, gdy pisze: „IAŚ - fajna inicjatywa ..ale jeszcze była by fajniejsza gdyby fundacja finansowała się z własnych środków, a nie sięgała na wzór "zielonych eko-terrorystów " do cudzych kieszeni”. Dodam, że inne stowarzyszeniowe organizacje, które znam, utrzymują się wyłącznie ze składek własnych członków. „Tym, którzy kwestionują ten jubileusz, mówimy tak: OK, może nie jest to 100-lecie zrzeszenia Polskiego Związku Łowieckiego, ale niewątpliwie jest to 100-lecie Polskiego Związku Łowieckiego, jako tej nazwy. A formuła... Oczywiście, to jest dyskusyjne, bo pierwotne stowarzyszenie z lat dwudziestych, po wojnie zmieniło się w zrzeszenie...”. Jeżeli miałoby to być niewątpliwie 100-lecie Polskiego Związku Łowieckiego, jako tej nazwy (dziwny by to jednak był jubileusz - „nazwy” :-), to śpieszę z informacją Miłoszowi, że nazwa ta powstała na przełomie 1936 i 1937 r., a więc zaledwie 86 lat temu, a nie 100. A tak poza tym, to „pierwotne stowarzyszenie z lat dwudziestych” o nazwie: Centralny Związek Polskich Stowarzyszeń Łowieckich, „zmieniło się” najpierw w stowarzyszenie o nazwie: Polski Związek Stowarzyszeń Łowieckich (w 1929 r.), a potem, właśnie na przełomie lat 1936 i 1937, w kolejne stowarzyszenie, tym jednak razem już o nazwie: Polski Związek Łowiecki. Dopiero w kilka lat po II wojnie światowej, mocą dekretu Bieruta i Cyrankiewicza z roku 1952, nastąpiło już nie dalsze „zmienianie się” przedwojennego stowarzyszenia, a likwidacja tegoż stowarzyszenia. Jednocześnie zawłaszczono nazwę i majątek na rzecz całkowicie nowego i kompletnie odmiennego pod względem prawnym tworu. Krótko mówiąc, powstało wstrętne, komusze, monopolistyczne zrzeszenie Polski Związek Łowiecki, które trwa po dzień dzisiejszy. „...ale co by nie powiedzieć, ludzie zostali w dużej mierze ci sami. A łowiectwo tworzą ludzie, a nie prawo, a nie system, nie prawo”. Miłosz zapomniał (?), że mówi o Polskim Związku Łowieckim, a nie ogólnie o łowiectwie. W szczególności, jeżeli mówi: ludzie zostali w dużej mierze ci sami, to albo nie wie, co mówi, albo po prostu świadomie wciska masie składkowej propagandowy, śmierdzący, pezetełowski kit. Co o tym świadczy? Z tych 10. tysięcy (w 1939 r.) przedwojennych członków stowarzyszenia Polski Związek Łowiecki, część zginęła w wyniku walk frontowych, część została zamęczona na śmierć w niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych, część została zamordowana w Katyniu i innych miejscach na terenie dawnego ZSRR wśród 22 tysięcy: generałów, pułkowników, majorów i innych żołnierzy Wojska Polskiego, a także funkcjonariuszy „Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza i innych służb mundurowych, ale także naukowców, nauczycieli, lekarzy, inżynierów, prawników, urzędników państwowych, przedsiębiorców, więzionych wcześniej w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie”. Inna część przedwojennych członków stowarzyszenia Polski Związek Łowiecki wyemigrowała do krajów zachodnich (ot, przykładowo „pierwszy prezes Naczelnej Rady Łowieckiej" przedwojennego Polskiego Związku Łowieckiego - gen. Kazimierz Sosnkowski), część została po wojnie zamordowana w Polsce w ubeckich katowniach, a część umarła śmiercią naturalną. Byli też tacy, którzy spluwali na samą myśl ewentualności wstąpienia do komuszego zrzeszenia po 1952 r. A Miłosz ze stoickim spokojem mówi dziś: „...ale co by nie powiedzieć, ludzie zostali w dużej mierze ci sami. Przecież to w sumie wciąż młody człowiek. Raczej nie doznał pomieszania zmysłów. Cóż zatem takiego się stało, że aż takie brednie wypowiada? Do kogo kieruje swe kłamliwe słowa? I na koniec... Pierwszym prezesem zrzeszenia Polski Związek Łowiecki, a dokładniej – pierwszym prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej zrzeszenia byłStanisław Popławski (dziennik.lowiecki.plhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Pop%C5%82awski), ros. Станислав Гилярович Поплавский (ur. 9 kwietnia?/ 22 kwietnia 1902 w Wendyczanach, zm. 10 sierpnia 1973 w Moskwie) – polski i radziecki wojskowy i polityk, generał armii Armii Radzieckiej i Wojska Polskiego (ludowego), dowódca Wojsk Lądowych (1947–1950), wiceminister obrony narodowej (1949–1956), członek Komitetu Centralnego PZPR (1949–1956), poseł na Sejm Ustawodawczy i na Sejm PRL I kadencji, członek Komisji Wojskowej Biura Politycznego KC PZPR nadzorującej Wojsko Polskie od maja 1949". Jaką funkcję on pełnił w przedwojennym stowarzyszeniu Polski Związek Łowiecki, jeśli: w latach 1927–1930 był słuchaczem Szkoły Czerwonych Starszyn w Charkowie, w 1930 r. wstąpił do Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, a w następnych latach dowodził pododdziałami Armii Czerwonej, a w dodatku w latach 1935–1938 był słuchaczem Akademii Wojskowej im. Michaiła Frunzego (ros. Военная академия имени М. В. Фрунзе), a w latach 1938–1939 był wykładowcą taktyki na tej uczelni. Przed samą napaścią Niemiec na ZSRR objął funkcję szefa Oddziału Operacyjnego Sztabu 162 Dywizji Strzeleckiej Armii Czerwonej. „Instytucja rezydenta w ogóle jest bardzo fajnym rozwiązaniem […]. I ten rezydent jest taką fajną formułą, żeby pokazać ich pracowitość, zaangażowanie, bezkonfliktowość. Nie oszukujmy się, to są takie czynniki, które są najbardziej oceniane. Więc słuchajcie, rezydentów można przyjąć na okres albo określony, albo na nieokreślony, […] niż 3 lata […]. Co ciekawego, od wykluczenia ze statusu rezydenta, odwołanie do sądu nie przysługuje. Sąd okręgowy w Opolu to potwierdził. Rezydent nie ma prawa odwołania się do sądu o wykluczenie, że został wykluczony z rezydenta. Za Piotrem Gawlickim powtórzę: „Nie znam sprawy z Opola, ale nieźle tam jedna ze stron musiała sąd zbajerować, że ten odebrał rezydentowi prawo do ustawowo zagwarantowanego mu odwołania do sądu powszechnego”. Dodam jednak: ustawowy zapis ustawowym zapisem, a jego brak brakiem, ale czy Miłosz chociaż raz przeczytał od deski do deski Konstytucję RP, w której jak byk stoi: „Art. 45. 1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. inaczej (dziennik.lowiecki.plhttps://bip.brpo.gov.pl/pl/kategoria-konstytucyjna/art-45-prawo-do-sadu) mówiąc, „każdy może zwrócić się do sądu, gdy poszukuje sprawiedliwości lub gdy odczuwa potrzebę ustalenia swojego statusu prawnego. Prawo do sądu oznacza, że o statusie jednostki decyduje ostatecznie sąd – i nikt inny. Prawo do sądu jest również gwarancją praw i wolności jednostki, pod warunkiem, że sąd jest niezawisły i niezależny. Z takiego ukształtowania artykułu 45 wynika także zasada dostępności do sądów. Powinno być to względnie łatwe (także w sprawach rozpoznawanych przez wyższe instancje), a wszelkie ograniczenia w tym zakresie muszą być zgodne z art. 31 ust. 3 Konstytucji. Prawo do niezawisłego i niezależnego sądu wynika także z dalszych szczegółowych rozwiązań konstytucyjnych (art. 173, 178 oraz 186 Konstytucji). Sąd nie może sprzyjać żadnej ze stron procesowych, musi być bezstronny, także – a może szczególnie – w sprawach, w których jednostka procesuje się z państwem. Tak rozumiana bezstronność sędziów jest elementem ich niezależności i niezawisłości. Artykuł 45 charakteryzuje również sposób działania sądów – sprawy powinny być rozpatrywane sprawiedliwie, jawnie i bez nieuzasadnionej zwłoki”.