Wtorek
29.09.2009
nr 272 (1521 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Prosze o porade  (NOWY TEMAT)

Autor: bartekl23  godzina: 10:48
Witam , koledzy sprawa jest tego rodzaju. Chodzi o sytuacje gdy rolnik obsiewa pole kukurydzą do samego lasu mimo tego ze kolo prosi go aby zostawił pas od lasu obsiany zbożem, mało tego gdy las sie konczy i zaczyna sie drugie pole jego ziemi na calości sieje przenice a naszej prośby nie słucha i nic go to nie interesuje (wyrazna złosliwosc) W takiej sytuacji mysliwi nie są wstanie zrobic nic co mogłoby zmiejszyc straty w uprawach kukurydzy. Jak sie to odnosi do prawa kiedy faktycznie szkody są duze my ich nie kwestionujemy ale własciciel ziemi nie dosc ze nie chce wspolpracowac to jeszcze robi po złosci.Czy odszkodowanie mu sie normalnie nalezy. Z góry dziekuje .

Autor: EdiKris  godzina: 11:04
Proponuję wymienić się korespondencją i przedsatwić mu propozycje nic na gębę jeśli oleje Was wtedy jest podstawa

Autor: jurek123  godzina: 11:16
bartek123 Prezentujesz orginalny sposób myslenia co i gdzie rolnik powinien siać. Kolego ,rolnik nic nie musi z Wami uzgadniać a za wyrządzone szkody przez dziki musicie zapłacić. Tak jest to urządzone w Polsce i mysliwy nie ma nic do powiedzenia. Pozdrawiam

Autor: Radek Mazur  godzina: 11:19
Tak kolego Jurku tylko, że wtedy koło jeszcze ma prawne możliwości, bo i rolnik mógł przecież nie w terminie zgłosić szkodę i inne różne względy tu są ważne.

Autor: leon  godzina: 11:21
Wszystko zależy ile ziemi ma dany rolnik i czy jego grunt leży tylko pod lasem. Jeżeli ma ziemie również w innych miejscach [ nie tylko w pobliżu lasu ] to można z nim rozmawiać żeby nie uprawiał pod lasem roślin atrakcyjnych dla dzikiej zwierzyny. Ale nic na siłę bo ziemia jest rolnika i może na niej i gdzie mu odpowiada uprawiać co chce. Trzeba po prostu się dogadać , nie ma innej możliwości. Pozdrawiam Darz Bór.

Autor: bartekl23  godzina: 11:26
nie ma szans na dogadanie my go prosilismy i ustnie i pisemnnie aby kukurydzy nie dawał do konca lasu a zmiast tego dał pszenice która łączyła sie z kukurydzą tylko od drugiej strony wiec co mu zalezało dac siewnik mniej od lasu i zastąpic to pszenicą i na odwrót , kompletny brak dobrej woli i złosliwość w najgorszym wykonaniu........

Autor: ajwa  godzina: 11:29
Ad leon A słyszałeś o takim czymś co sie nazywa "płodozmian".Nikomu nic do tego co i gdzie będzie siał rolnik. Ad Bartek123 Każdy rolnik sieje po złości. Przecież mógłby uprawiać nieużytki a nie chce. DB

Autor: jurek123  godzina: 11:33
Kolego Radek Mazur zapytam szacowałes szkody u rolników?. Co oznacza że zgłosił nie w terminie ,nie ma takiego pojęcia.Rolnik zgłasza szkodę w kukurydzy np w pażdziernikui powiada że dopiero przed trzema dniami stwierdził że szkoda jest a Ty wiedziałeś o tej szkodzie już trzy miesiące wcześniej.No i co ,nic nie możesz zrobić bo termin liczy się od stwierdzenia szkody przez rolnika. Na haki wobec rolnika proponuję nie polować bo tylko zaognia to konflikt pomiędzy rolnikiem a mysliwymi. za dużo i za długo "robię' w szkodach i radzę po dobroci,przynosi efekty. Pozdrawiam

Autor: Kuszelas  godzina: 12:29
Zawsze po dobroci lepiej ale..........gdyby nie to zapropomujcie mu postawienie urządzenia łowieckiego - ambony na jego polu / na piśmie/ jak się nie zgodzi to jesteście uratowani............. Odszkodowanie nie przysługuje w sytuacji, gdy: •szkody zostały wyrządzone na gruncie przydzielonym przez Skarb Państwa jako deputat rolny na gruntach leśnych, •posiadacz uszkodzonych upraw lub płodów rolnych nie dokonał ich sprzętu w terminie 14 dni od dnia zakończenia okresu zbioru tego gatunku roślin w danym regionie, •posiadacz uszkodzonych upraw lub płodów rolnych nie wyraził zgody na wykonanie zabiegów lub budowę przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego urządzeń mających zapobiegać szkodom, •szkody nie przekraczają wartości 100 kg żyta w przeliczeniu na 1 hektar upraw, •szkody powstały w płodach złożonych w sterty, stogi i kopce w bezpośrednim sąsiedztwie lasu, •szkody powstały w uprawach rolnych założonych z rażącym naruszeniem zasad agrotechnicznych. Darz Bór i powodzenia

Autor: Tomasz Książek  godzina: 12:37
Kolego Jurku123 Tu widać że nie chodzi o polowanie na "haki" nie zgodzę się że ich koło jest na straconej pozycji. Wystarczy powołać się(i mieć na to dowody) na Art 48 Prawa Łowieckiego. W punkcie 3 tej ustawy jest napisane komu nie przysługuje odszkodowanie.: "Posiadaczom uszkodzonych upraw lub płodów rolnych, który nie wyrazili zgody na budowę przez dierzawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego urządzeń lub wykonanie zabiegów zapobiegających szkodom." Co Wy na to? Pozdrawiam.

Autor: KO  godzina: 12:38
proponuje w listopadzie i przed swietami zawiesc po jednym dziku takim z 50-60kg. a wcale mu sie nie dziwie. to sa tez koszty zostawic np 2 przejazdy siewnikiem czyli 12m, pozniej specjalnie jedzie siac nawoz pryskac i na koniec kosic ten pas. co on z tego ma? ustawic sie w lesie na przejsciach i polowac. zawieziecie pary razy tak dzika jak mowie to delikatnie mozecie zaczynac rozmawiac. ale nie probowac zrobic z niego wala bo nikt nie jest glupi i tylko pogorszycie sytuacje. mysliwi widza tylko swoj interes a rolnika juz nie.. trzeba isc na ustepstwa.. i tyle.

Autor: Tomasz Książek  godzina: 12:39
Ups Kolega Kuszelas mnie ubiegł....

Autor: Tomasz Książek  godzina: 12:41
No dobrze jestem za ustępstwami ale czasem rolnik po prostu chce "zarobić" lub "zrobić na złość myśliwym" Pozdrawiam

Autor: KO  godzina: 12:42
z tym postawieniem ambony to bylbym ostrozny.. na skraju pola to przejdzie.. ale jak kolo zaproponuje postawienie na srodku pola i do tego zostawic droge dojazdowa do ambony to w sadzie to nie przejdzie:)

Autor: breneka  godzina: 12:53
ad. bartekl23 No i Kuszelas dał Ci odpowiedź, ja w moim kole mamy podobny problem i jak rolnik nie chce współpracować to nie ma mowy o odszkodowaniu. Po prostu gdy sadzi kukurydzę przy lesie, remizach naturalnych przeszkodach dzięki którym dziki mogą wejść w uprawę wtedy występujemy najpierw ustnie a później (co jest bardzo sporadyczne ) na piśmie o wykoszenie pasa 15-20 m kukurydzy (od strony przeszkody). Najczęściej rolnicy wykorzystują ją na kiszonkę. W ten sposób mamy fajne miejsce na polowanie :) i szkód mniej. Jeżeli rolnik dostaje pismo i są przprowadzane z nim negocjacje, a on i tak nic nie robi by nam pomóc, to odszkodowania nie płacimy. Sprawa opiera się o komisję powołaną przez wójta, a ta w większości przypadków przyznaje nam rację. Po kilku latach przepychanek z różnymi rolnikami teraz praktycznie mamy spokój, no oczywiście zawsze się znajdzie jakiś oszołom, ale to już inna bajka...... pozdrawiam BD

Autor: KO  godzina: 13:02
ta komisja powolana przez wojta jest tyle warta ...jest to jedynie mediacja a nie sad ktorego to wyrok jest swiety. jakby oparlo sie o sad to kazda sytuacja bedzie badana indywidualnie i juz tak latwo nie jest. znam to z zycia..

Autor: Kazimierz Szumski  godzina: 13:17
"ta komisja powolana przez wojta jest tyle warta ...jest to jedynie mediacja a nie sad ktorego to wyrok jest swiety. jakby oparlo sie o sad to kazda sytuacja bedzie badana indywidualnie i juz tak latwo nie jest. znam to z zycia.." A Ty wiesz Kolego gdzie się możesz odwołać od "mediacji" wójta? Do SKO (samorzad.infor.pl/wiadomosci/110045,Sejm-o-samorzadowych-kolegiach-odwolawczych.html) i ja Ci życzę sukcesów. A tak a`propos, ambona jest "urządzeniem łowieckim" wg. rozporządzenia a nie "mającym zapobiegać szkodom" Pozdrawiam

Autor: Artur123  godzina: 13:37
Jurku123! Napisałeś: „Co oznacza że zgłosił nie w terminie ,nie ma takiego pojęcia.Rolnik zgłasza szkodę w kukurydzy np w pażdziernikui powiada że dopiero przed trzema dniami stwierdził że szkoda jest a Ty wiedziałeś o tej szkodzie już trzy miesiące wcześniej.No i co ,NIC NIE MOŻESZ ZROBIĆ BO TERMIN LICZY SIĘ OD STWIERDZENIA SZKODY PRZEZ ROLNIKA”. Błąd, kolejny Twój błąd. Pewnie znowu będziesz próbował pokrętnie wywinąć się z tego błędu. Przypomnę Ci fragment stosownego rozporządzenia z dnia 15 lipca 2002 r. w sprawie sposobu postępowania przy szacowaniu szkód (...): „Właściciel lub posiadacz gruntu, na którym wystąpiła szkoda, zwany danej "poszkodowanym", zgłasza szkodę w formie pisemnej osobie, o której mowa w ust. 1, W TERMINIE 7 DNI OD DNIA JEJ POWSTANIA”. Potrafisz zauważyć różnicę? I nie siej popeliny opowiastkami o praktyce, o Twoim doświadczeniu, bo mówimy tu o zapisach prawa, a nie o tym, czy się ktoś boi iść do sądu czy nie.

Autor: KO  godzina: 13:38
mediacje przeprowadza np rada gminy. jako organ..:) nie zgadzam sie z tymi ustaleniami, pisze wniosek do sadu o zabezpieczenie dowodu, biegly przyjdzie wyliczy i idziemy do sadu. z gminy przysla jakiegos strusia, ktrory pewnie nie bedzie mial upowaznienia np burmistrza a strus ten dziala jako strus a nie organ i po ptokach. był gdzies stary wyrok SN na temat drogi postepowania przy szacowaniu szkod.. nie mam tylko lexa w domu.

Autor: megaton  godzina: 13:49
kol. bartekl23 zakupić pastucha , rozwiesić "zapachy" , które należy zmieniać co kilka dni( hukinol, włosy itp). Ostatecznie dogadać się z rolnikiem o wykoszeniu pasa od strony lasu i zapłacić mu za ten pas , następnie ambonki (ilość w miarę potrzeb) Wszystko dokumentować na piśmie, fotografie, świadkowie. Gwarantuję efekt korzystny dla obu stron.

Autor: jurek123  godzina: 13:51
Artur 123 Powiedz mi mądralo kto stwierdza szkodę w trakcie jej powstania Ty czy rolnik.Jeśli stwierdza ją rolnik i zgłasza w terminie 7 dni bo ma taki obowiązek to możesz mu nadmuchać że część szkody powstała np w maju a nie pażdzierniku.Jeśli zaś upierasz się to bądż łaskaw określić dzień powstania szkody u rolnika jeśli ona powstaje systematycznie aż do zniszczenia plantacji.Wytłumacz swoje racje w sądzie i jak przekonasz sędziego to opisz na tym forum. Pozdrawiam

Autor: fousek  godzina: 13:51
Breneka Bzdury wypisujesz albo ten rolnik nie zna sie na prawie. Nie chce mi sie tu pisać bo juz kilkakrotnie pisąłem, że zawsze w takich sprawach wygrywa rolnik. Jesli posiada on pole do granicy z lasem nie ma problemu ażeby posiał kukurydze co do 1 centymetra swojej granicy. oczywiście koło może zproponowac współpracę ale mądrzejszy rolnik za wykoszenie pasa o szerokości około 20m i długości 100m, może zarządać zapłąty za ziarno które na tym pasie straci jesli nie wykorzysta tego na kiszonkę. Inna sprawą jest to, że można go poprośić o zasianie od strony lasu pasa np pszenicy, owsa, ale czy on sie na to zgodzi... jego dobra wola, a myśliwym niestety nic do tego. Tak sie składa że mam doskonały przykład podobnych zdarzeń które oparły sie w sądzie. W obydwu przypadkach koła sprawy przegrały, a jedno przez swoje mądrości musiało zdac obwód. Rolnicy, którzy posiadali uprawy rolne byli mysliwymi. W jednym przypadku sprawa dotyczyła areału 700Ha kukurydzy w jednym kawałku. Trzeba zrozumieć jedno że ZK nie moża mówic rolnikowi co gdzie ma siać i w jakiej odległości od lasu. My mysliwi możemy prosić ale nie żadać. Poza tym inaczej rozmawia sie z "chłopem" co posiada 6 ha ziemi a inaczej z biznesmenem co posiada 1500Ha. Podejdzcie realnie do problemu i powiedzcie co by było gdyby wszyscy Ci "wielcy" chcieli rzetelnego szacowania szkód....? Mojego koła juz by dawno nie było.

Autor: fousek  godzina: 13:58
Koledzy myśliwi, wiarygodnie szacujący i wypłacajacy odszkodowania za szkody co by było gdyby.... szacowaniem powinna się zająć komisja niezależna. Rolnik i koło łowieckie powinny być tylko stroną.

Autor: jurek123  godzina: 14:00
Kolego fousek na tym forum jest wielu mądrali co to owsa od żyta rozpoznać nie potrafią i nigdy szkody nie wyceniali ,ale za to są bardzo mocni w przepisach oczywiście jak rolnikowi nie zapłacić.Tym wszystkim radzę nie wpiep zać się w temat jak nie rozumieją złożoności materii. Na rozprawie w sądzie liczą się fakty, była szkoda czy nie a nie papierki jak rolnik napisał i kiedy i czy myśliwi łaskawie zechcą mu zapłacić. Tyle na ten temat tutaj napisano a oni wciąż swoje ,a to nie usłuchał sugestii myśliwych a to zasiał nie tam gdzie trzeba a to jeszcze jakieś śmo Żal słuchać. Pozdrawiam

Autor: fousek  godzina: 14:08
Jurek Sam szacowałem szkody i wiem jak to jest, kazdy ciagnie na swoją stronę. W zasadzie można podzelic rolników na tych "malych" do 10 HA, oni najbardziej walczą ale na temat prawa mało wiedza i unikają sądów bo nie chca sie przpychać. Z nimi mozna stosunkowo łatwo sie dogadać, dzika zawieźć, flaszke wypić i dać 500zł jest ok. Inni to są np "średni od 10 do 80ha i z nimi juz jest najwiecej problemów. Jesli zgłośi szkode na pismie a zniszczenia ma spore nie mamy wyjscia szacowac trzeba i koniec kropka. Zostaja Ci duźi powyżej 100Ha z nimi nie ma z reguły problemów żadnych, no chyba ze ZK koła, jesli owy rolnik jest jego członkiem, pokarze jaki to on jest mocny i zwykły szary mysliwy ma wleźć pod stół i szczekać bo prezes sobie tego życzy....

Autor: Jenot  godzina: 14:17
W naszym kole od kilku sezonów do szacowania szkód łowieckich zatrudniamy osobę niezależną.Jest to ktoś niezwiązany absolutnie z kołem.Szacuje zgodnie z literą prawa. Szkody wypłacamy na bierząco, tak by rolnicy nie musieli upominać się o swoje. Póki co to działa. Nikt z nas nie próbowałby sugerować lub nakazywać rolnikom gdzie mają co siać na swoim polu.To jakieś totalne nieporozumienie !!! W spornych sytuacjach z pewnością przydaje się uczciwość, rzetelność, wyciągnięta dłoń i szczery uśmiech.Nie zaszkodzi samokrytyka. No i w wyjątkowo trudnych przypadkach ten dziczek od czasu do czasu, bo jednak przez żołądek najłatwiej do kogoś trafić: )) Pozdrawiam DB

Autor: leon  godzina: 15:12
ad. ajwa A o czym ja pisałem. Kłania się czytanie tekstu ze zrozumieniem. Pozdrawiam Darz Bór.

Autor: fousek  godzina: 15:18
Rudi Brawo za doskonałą decyzję odonsnie szcujacego.

Autor: ajwa  godzina: 16:05
Ad leon Ja zwróciłem Ci uwagę na płodozmian.To roślina uprawiana narzuca mu rodzaj uprawy nastepczej i na nic rozmowy i prośby,tym bardziej jesli rolnik ma program poplonowy. DB

Autor: Tomasz Książek  godzina: 17:02
Kolego Jurku123 chyba Twój post był do mnie, chciałem tylko powiedzieć Ci że odróżniam owies od żyta... Skoro tak rozumiesz "złożoność tematu" to powinieneś podać wszystkie drogi wyjścia dla Kolegi Bartkal23, a nie pisać tylko o swoim "jedynym i nieomylnym" spojrzeniu na szkody łowieckie. Piszesz że myśliwy w Polsce nie ma nic do gadania i musi płacić za szkody....jak widzisz trochę się mylisz, w tym przypadku może nie muszą płacić...aczkolwiek wyroki sądowe i boskie są nieznane. Nie uważam się w żadnym wypadku za eksperta, ale podstawy prawne powinien znać każdy, nawet taki "wyjadacz" jak Ty. Pozdrawiam. Tomek

Autor: Artur123  godzina: 17:20
A jaki tam z niego wyjadacz. Tak tylko mu sie wydaje.

Autor: Artur123  godzina: 17:21
Jurku123! Bądź tak mily i nie wyzywaj mnie od "mądral", bo w przeciwnym przypadku zacznę Ci się rewanżować. Spierajmy się tylko na argumenty.

Autor: fousek  godzina: 17:37
Artur W żadnym sensie nie bronie Jurka Ale powiedz mi jak wygrać z "Biznesmenem" który na terenie koła w którym strzela sie 400 dzików rocznie sieje 700ha kukurydzy? Przedstaw mi jeden argument dla którego miałby przecinać kukurydzę azeby, ZK który go poniewiera, mogł sobie tam polować? Słucham argumentu?

Autor: jurek123  godzina: 18:24
Kolego Tomasz Książek ,akurat nie miałem Ciebie na myśli bo temat z odmową ambony jest mi znany od dawna jako jeden z wybiegów myśliwych. Powiem więcej że taki wybieg nawet pochwalam bo jeśli rolnik ciągnie z myśliwego ile się da myśliwy powinien szukać sposobów by zapłacić jak najmniej. taka jest przecież logika. Zdenerwowało mnie wymądrzanie kolegi Artura 123 co to mi wypomina cytując zapisy odnośnie zgłaszania szkód przez rolników. Jeszcze raz powtórzę że sędziego w sądzie nie interesują zapisy, jego interesuje fakt czy szkoda była i w jakiej wysokości. No i na rozprawie żaden wymądrzający się nie powie Wysoki Sądzie ależ ja stwierdziłem że rolnik nie dotrzymał 7 dniowego okresu od powstania szkody do zgłoszenia. Sędzia jeśli będzie grzeczny to wyjasni że nie o to chodzi a jak się zdenerwuje to każe wnioskującemu siedzieć cicho i nie zabierać głosu. Na tym forum mozna pisać różne głupoty bez ponoszenia konsekwencji w sądzie już nie. No i to byłoby na tyle z mojej strony. Pozdrawiam

Autor: Artur123  godzina: 19:05
Fousek! Nie wiem, dlaczego to pytanie kierujesz do mnie. Ono nie ma nic wspólnego z różnicą zdań, jakie mamy z Jurkiem123 co do jednego, małego szczegółu, ale spróbuję na nie choć krótko odpowiedzieć. W przedstawionej przez Ciebie sytuacji należy dbać o dobre relacje z tym farmerem. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby były one więcej niż poprawne. Sam też napisałeś, że z takimi powyżej 100 ha nie ma w zasadzie kłopotów i miałeś rację. Zdarzają się one wyjątkowo i przyczyny ich powstawania na pewno mogą być - jak zwykle w takich przypadkach – zróżnicowane. Nie mniej, jeżeli już zdarzy się konflikt i za nic w świecie nie można go załagodzić, trzeba dobrze przygotować się do rozprawy sądowej: zadbać o dokładne zdjęcia i filmy, oficjalną wymianę korespondencji, zeznania świadków itp. Jeżeli już pójdziemy na wojnę, nie powinniśmy się za dużo przejmować ewentualną przegraną w sądzie pierwszej instancji, bo tam może być różnie. Mimo wielu narzekań prawo jest tak skonstruowane, że wcale nie stawia koła łowieckiego w z góry przegranej sytuacji. Po pierwsze, jak już zauważył Tomasz Książek: W punkcie 3 (dodam, że w art. 48) ustawy jest napisane, komu nie przysługuje odszkodowanie.: "Posiadaczom uszkodzonych upraw lub płodów rolnych, który nie wyrazili zgody na budowę przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego urządzeń lub wykonanie zabiegów zapobiegających szkodom”. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego bagatelizuje się ten zapis, skoro jest dość JEDNOZNACZNY. Po drugie, jak już wcześniej zauważyłem: „Właściciel lub posiadacz gruntu, na którym wystąpiła szkoda, zwany danej "poszkodowanym", zgłasza szkodę w formie pisemnej osobie, o której mowa w ust. 1, W TERMINIE 7 DNI OD DNIA JEJ POWSTANIA”. Nie po miesiącu czy pięciu. Chyba nie tylko dla mnie jest i tu jednoznaczne, że to na rolniku ciąży obowiązek doglądania NA BIEŻĄCO swoich plantacji. To pilnowanie przez niego jego własnego pola może dość skutecznie przy wczesnej fazie powstania i zgłoszenia szkód pomóc w ich nie rozprzestrzenianiu się. Dziwią mnie argumenty, w których stwierdza się brak możliwości odróżnienia szkody powstałej np. dwa dni wcześniej od szkody mającej początek miesiąc czy dwa miesiące temu. Natomiast ośmieszają autorów takie argumenty w dyskusji, jak: „Kolego Radek Mazur zapytam szacowałeś szkody u rolników? (...) za dużo i za długo "robię” w szkodach i radzę ...”, bo to żadne merytoryczne argumenty. Na koniec: Pamiętam z wcześniejszych dyskusji taką mniej więcej wypowiedź: „Sąd krótko stwierdził: jest szkoda? Jest, więc trzeba za nią wypłacić odszkodowanie, bo ktoś musi zapłacić, a jedynym płacącym może być koło”. I już wszystko jasne. Chyba dla piszącego te bzdury, bo dla mnie NIE !

Autor: Artur123  godzina: 19:23
Teraz dopiero, po wklejeniu wcześniejszej swojej, zauważyłem wypowiedź Jurka123. Przepraszam więc, że uzupełnię. Potwierdza Jurek swoim wpisem moje spostrzeżenia. Jurku123! Ja Cię traktować poważnie, skoro piszesz takie bzdety: „Jeszcze raz powtórzę że sędziego w sądzie nie interesują zapisy, jego interesuje fakt czy szkoda była i w jakiej wysokości. No i na rozprawie żaden wymądrzający się nie powie Wysoki Sądzie ależ ja stwierdziłem że rolnik nie dotrzymał 7 dniowego okresu od powstania szkody do zgłoszenia. Sędzia jeśli będzie grzeczny to wyjasni że nie o to chodzi a jak się zdenerwuje to każe wnioskującemu siedzieć cicho i nie zabierać głosu”. Co Ty chcesz nam wmówić? Że sędziego nie interesują zapisy prawa? Ze żyjemy w takim razie w jakimś tam Bangladeszu? Poza tym „ na rozprawie żaden wymądrzający się NIE MA POWIEDZIEĆ: Wysoki Sądzie ależ ja stwierdziłem że rolnik nie dotrzymał 7 dniowego okresu od powstania szkody do zgłoszenia”, tylko POWINIEN TO UDOWODNIĆ !!! I powinien potrafić to uczynić; powinien do tego dobrze się przygotować. Jureczku! Szacuj sobie te szkody jeszcze długo, ale gdybym ja był u Ciebie prezesem (zamiast Ciebie), to z takimi poglądami na temat szkód i odszkodowań podziękowałbym Tobie tak szybko, jak byłoby to możliwe.

Autor: jurek123  godzina: 19:32
Kolego Artur 123 No i byłoby klawo bo szacowanie szkód to dla mnie przykry obowiązek i byłbym szczęśliwy jakby ktoś inny to robił.Narazie nie możemy znależć chętnego więc ja ciemny " muszem ,nie chcem ale muszem" . Pozdrawiam

Autor: Kazimierz Szumski  godzina: 19:36
A ja Wam powiem tyle: te swoje wyceny to se w buty wsadźcie. Możecie se je robić staruszkom na trzech morgach, chcących mieć święty spokój. Jak ktoś ma kasę i prawników, weźmie rzeczoznawcę majątkowego z dokładną dokumentacją i pociągnie po KC, to zdrowia życzę. Jak ktoś miał trochę do czynienia z sądami to wie, że jak będzie miał pozew z KC i zacznie bełkotać o prawie łowieckim to przewodniczący z sali na zbity pysk wyrzuci i basta. Pozdrawiam

Autor: Lesław  godzina: 19:46
Możecie pisać bardzo mądre rzeczy, prawne wywody, ale to nie zmienia faktu że tu chodzi o stosunki międzyludzkie. Pewnie że można się dogadać. Nie ma co ukrywać że oprócz "betonu" w niektórych kołach są też właściciele ziemscy ( bo rolnikami ciężko ich nazwać ) którzy uważają iż ze względu na to co posiadają to wszystkich mogą mieć w du pie. A to drogę zaorzą, po co plebs ma się plątać na drodze polnej, no i ileś tam gruntu za który nie płaci się podatku a plon się zbierze i sprzeda, a to niby przypadkiem pług zahaczy o nogę ambony i zwali ją, przecież to nie oni tylko ich pracownik, a koło i tak zapłaci za szkody. A po co wogóle pasy zadrzewień, remizy, zawsze można wyciąć bo gmina się nie odezwie, przecież wójt się nie odezwie, bo straci sponsora dożynek. Jadąc kiedyś nad morze, przejeżdżając niedaleko Puszczy Goleniowskiej zastanawiało mnie dlaczego przy wielkich obszarach kukurydzy od strony lasu były zastawione pasy pszenicy ( ok 12-15 m) oraz w niektórych łanach co 200-300 m w łanie była wsiana pszenica na szerokości też ok 12-15 m. Potem się dowiedziałem , w celu ułatwienia polowania i ochrony kukurydzy. Ale to tylko trzeba chcieć się dogadać, ale w przypadku właścicieli ziemskich niewielki odsetek chce się dogadać. Już na forum padł pomysł "ukarania" koła za niewydanie odstrzału na piżmaki i nie chodziło o zwykłego szarego myśliwego czy nawet działacza PZŁ.

Autor: szyper  godzina: 20:29
Święta racja Panie Kazimierzu. Cało to prawo łowieckie a już rozporządzenie o szacowaniu szkód to z epoki Gomółki, bo nawet nie wczesnego Gierka. Takie podejście do szacowania szkód jak prezentuje Artur123, przynajmnie w moim rejonie to standart. Choć trzeba przyznać, że w tej dyskusji jest wiele normalnych wypowiedzi, co jeszcze kilka lat wcześniej było nie do pomyślenia. Podzielam stanowiska Kolegów: jurka123, ajwy, fouska, jenota, KO. Mam nadzieję, że takie podejścia do problemu szacowania szkód będą coraz częstsze i w przyszłości dominujące. Nie może być tak, że starosta wydzierżawia moje pola za fryko grupie buców, a ci kombinują tylko jak mnie wykołować w szkodach. Nawet jeśli szkoda jest więcej jak oczywista to tacy jak Artur123 będą na mnie szukać haka i udowadniać że sam sobie winien powstania szkody bo siałem nie to i nie tam gdzie w/g niego powinienem, albo że nie w czas, czy nie we właściwej formie dokonałem jej zgłoszenia. I będzie na podstawie zebranej dokumentacji udowadniał sądowi że szkoda powstała wcześniej. Pozdrawiam DB Ps. Wklejam zdjęcie sprzed kilku tygodni jednego z kilkunastu takich miejsc, określanych przez miejscowych myśliwych jako zniszczenie kilku kalifek ( roślin ). Artur123, jak poradzić sobie z tą masą leżącą na ziemi i ile to może kosztować. Pewnie nie odpowiesz, bo tego nie przewiduje rozporządzenie.

Autor: fousek  godzina: 21:26
Ad Artur "Posiadaczom uszkodzonych upraw lub płodów rolnych, który nie wyrazili zgody na budowę przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego urządzeń lub wykonanie zabiegów zapobiegających szkodom”. Pełna zgoda ale: zaden normalny rolnik nie zgodzi sie na postawienie ambony na środku pola bo koło tak chce. Jesli pojdziesz z tym do sądu to od razu jestes z góry przegrany. Ambona może stać na miedzy, rowie, skarju uprawy itp tam gdzie nie bedzie przeszkadzać w uprawie pola. Widzę Arturze, że szacujesz szkody i zapewne powinienes wiedzieć o tym iż jesli ktoś chce wykończyc koło to może to zrobić własnie w ten sposób. Po raz kolejny opisze Ci sytacje jaka miała miejsce gdzieś w Polsce. Jeden z myśliwych, pewnego koła, włascicel ziemski dość dużego areału około 1600Ha polował sobie w pewnym kole, polował to może duzo powiedziane, 2-3 dziki w ciągu roku. W zasadzie został tylko mysliwym bo koledzy z róznych branży też polują. Wiecej czasu spedzał na zbiorówkach komercyjnych i tam go włąsnie poznałęm. Człowiek ten należy do ludzi bardzo zamożnych. Ale do rzeczy. ZK chciał pokazać w bardzo świński sposób jaki to on jest ważny i że nikt nie bedzie mu podskakiwał. W zasadzie wyrażał podobne podejscie do szacowania jak Ty. Z punktu widzenia koła jak najlepsze. Własciciel ziemski poprosił o lepsze dopilnowanie pola bo straty w uprawach głownie kukurydzy zaczeły sie rorbic wiecej niż spore. pierwszy rok odpuścił, bo wiedział że nie zgłaszał szkód pisemnie a tylko prosił przez telefon w nadzeji ze mysliwi wezmą sie do roboty i mu pomogą. Notabene nie zrobili nic a nawet usłyszał od Prezesa ze może ich pocałować. Ale przyszedł kolejny rok. Wynajął człowieka który raz w tygodniu doglądał pól od samego zasiewu i pisał zgłoszenia odnosnie szkód do ZK. ZK chcaił równiez sposobem uniknąc płacenia i poprosił na pismie o mozliwosc wybudowania urządzeń typu ambona, wysiadka na uprawach gdzie wystepują szkody. Oczywiście poszkodowany odpisał że owszem zgadza sie na takie działąnia ale urzadzenia w żaden sposób nie mogą przeszkadzać w uprawie mechanicznej oraz nie mogą wpływac na jakość oraz ilość otrzymywanego plonu. Zasugerował miesca w których moga takie urzadzenia stanąć. ażeby było ciekawiej przez wspomniana uprawę tj około 500ha kukurydzy która to była najbardziej nawiedzana przez dziki, jelenie i daniele przebiegał rów. Swiadome działanie włascicela ziemskiego polegało na tym azeby w owym rowie była woda co dziki by nie musiały daleko chodzić. Rów został oczyszczony i zmeliorowany do połowy. W drugiej połowie czytaj w srodku łanu już nie. kilka godzin deszczu i zarosniety rów stał sie jednym wielkim babrzyskiem. Przyszło ostatecznego szacowania szkód w listopadzie przed samym koszeniem, na to szacowanie włascicel ziemski sciągał specjalnie biegłych bodajrze z Wrocławia azeby przy tym uczestniczyli i wydali również sowiją niezalezna opinię. Ażeby można było w miarę rozsądnie oszacować szkodę własicel ziemski wynają wzwyżkę co mogłaby wywindować zarówno jego jak i szacujacych na 10m nad kukurydzę i mogli dokładnie zobaczyć i dodatkowo zrobić dokumentację w postaci fotografii. Jesli dobrze pamietam to suma jaką oszacowano za szokdy przekroczyła 300 000zł. Arturze jesli chcesz to zapraszam do mnie na polowanie, zaprosze równiez bohatera tego zdarzenia i porozmawiacie sobie jak nalezy szacować i zapobiegać szkodom łowieckim. O tym zdarzeniu wie również kilku innych forumowiczów wiec moze coś dopowiedzą. Pozdrawiam

Autor: Artur123  godzina: 22:32
Kazimierzu Szumski! To nie jest pierwsza Twoja wypowiedź, w której straszysz KC, a nawet go gloryfikujesz. Zapominasz, że on jak każdy kij – ma dwa końce. Poza tym nie bardzo widzę możliwość szerszego zastosowania KC w omawianej sprawie, bo chyba nie myślisz np. o tym: „Art. 431. § 1. Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło (...)”, bo zaraz przytoczę Ci „Art. 432. § 1. Posiadacz gruntu może zająć cudze zwierzę, które wyrządza szkodę na gruncie, jeżeli zajęcie jest potrzebne do zabezpieczenia roszczenia o naprawienie szkody. § 2. Na zajętym zwierzęciu posiadacz gruntu uzyskuje ustawowe prawo zastawu dla zabezpieczenia należnego mu naprawienia szkody oraz kosztów żywienia i utrzymania zwierzęcia” i natychmiast zaproponuję, aby „posiadacz ziemski (tfu – gruntu) zajął” sobie buchtującego w jego plantacji dzika i po sprawie – zgodnie z KC.

Autor: Artur123  godzina: 22:33
Szyper! Obejrzałem fotkę. Wielka szkoda i nie podlega ta ocena dyskusji. Inny problem, to czy nie można było temu wcześniej zaradzić? Duże wrażenie zrobiły na mnie Twoje słowa: „Nie może być tak, że starosta wydzierżawia moje pola za fryko grupie BUCÓW, a ci kombinują tylko jak mnie wykołować w szkodach”. Jak mocno brzmią pogardliwie. Och, szyper, szyper. Jak Ty mało rozumiesz i jednocześnie jesteś zarozumiały. Tu nie chodzi także o to, aby „szukać na Ciebie haków”, tylko o to, abyś czuł się odpowiedzialny za to, co posiejesz na swoim polu, a nie, że Ty zasiejesz, a BUCE bez Twojego udziału mają Ci tego pilnować. Pilnujcie wspólnie, a nie będzie źle. Zgłoś w odpowiednim czasie BUCOM o powstaniu szkody, pomóż im zabezpieczyć plantację, a oni nawet w nocy będą strzegli Twoich dóbr, ale – powtarzam – KONTROLUJ SWOJĄ PLANTACJĘ, BY W MIARĘ SZYBKO I ODPOWIEDNIO ZAREAGOWAĆ. To TWÓJ przede wszystkim obowiązek.

Autor: Artur123  godzina: 22:34
Fousek! Opisałeś interesującą historię, bardzo pouczającą. Dzięki. PS Chętnie skorzystam z zaproszenia.

Autor: Artur123  godzina: 23:03
A tak w ogóle już chyba najwyższy czas, aby usunąć ten relikt przeszłości z czasów jeszcze gierkowskich. Jeżeli się nie mylę - w drodze Ustawy z dnia 23 marca 1973 r. o zmianie Ustawy o hodowli, ochronie zwierząt łownych i prawie łowieckim nastąpiła istotna zmiana przepisów. Koła łowieckie, zgodnie z tą ustawą, objęły gospodarkę w lasach o powierzchni ponad 200 ha, obowiązujące dotychczas oplaty na rzecz wydzierżawiającego za upolowaną zwierzynę zostały zniesione, a jednocześnie koła łowieckie zobowiązano do wynagradzania szkód w uprawach rolnych.