Poniedziałek
14.12.2009
nr 348 (1597 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Miłośnicy gładkich luf.

Autor: Łukasz z lasu  godzina: 11:01
Mądre słowa kolo61 gładka lufa uczyła szacunku i pokory dla zwierzyny.

Autor: Trebron  godzina: 13:23
Szacunek i pokora dla zwierzyny to takie oklepane slogany ktore najmniej stosuja ci co najwiecej krzycza. Jezeli ma sie jakikolwiek szacunek do zwierzyny to nie strzela sie do niej brenekami. Brak dostepu do broni kulowej w latach siedemdziesiatych i osiemdziesiatych byl powodem, ze wszyscy "nowi" musieli sie meczyc i w bardzo wielu przypadkach ranic zwierzyne brenekami, bowiem tych strzelajacych na przepisowe odleglosci bylo i jest nadal niewielu. Ciagle sie pisze o tych przepieknych, celnych strzalach starych nemrodow z dubeltowek, nie ma nic bardziej obludnego. To wlasnie ci starzy z brenekami kalecza najwiecej zwierzyny, to widac rowniez na strzelnicy jaka jest skutecznosc trafien tych starych nemrodow ktorzy raz na kilka lat odwiedzaja strzelnice. Do tego dochodzi brak dobrych, ulozonych psow do szukania i mamy pelny obraz, reszta to pochodna. Tez jestem zwolennikiem broni srutowej, ale tej do strzelania srutem, bo do tego jest stworzona a uzywania brenek na polowaniach zbiorowych zakazal bym calkowicie. Realia sa jakie sa, i nikt tego nie zmieni. DB !

Autor: Jenot  godzina: 17:15
Gładka lufa była koniecznością kiedy innej opcji nie było.Dziś, kiedy mamy do wyboru dobrą broń kulową, w przystępnej cenie, nie widzę sensu uczenia się pokory i szacunku do zwierza strzelając doń breneką. Kto chce to i z „gwintem” może zwierza na bliskie odległości podchodzić z pokorą i szacunkiem.Wręcz powinien.Jako myśliwy zobowiązany jest strzelać celnie i skutecznie. Broń kulowa daje ku temu większe szanse. A powspminać owszem warto, tylko nie wmawiajmy sobie, że to co było wczoraj było lepsze.Prawda jest bowiem taka; było dobre wczoraj, dziś mamy lepsze. Pozdrawiam DB

Autor: kolo61  godzina: 19:21
Cóż, każdy ma prawo do swojej indywidualnej oceny w tym temacie; jakoś nie widzę chętnych do wydeptania z gwintem czarnucha na 30 kroków, bardziej widoczni są koledzy siadający przy nęciskach i czekający w zniecierpliwieniu aby coś wyszło, jak już wyjdzie to strzał, szybkie patroszenie, jeszcze szybszy odjazd do chaty. Czy jest to złe?- Pewnie nie, ale można też trochę inaczej, może staromodnie i wcale nie uważam, że moje prawie 4 latka były pod tym względem jakąś męczarnią- wręcz odwrotnie. Darz Bór.

Autor: ANDY  godzina: 19:32
Chyba w łowiectwie chodzi o cos innego. W każdym czasie - sto czy dwieście lat temu czy czterdzieści , znaczy tak wybrać obiekt polowania aby go wyjąc z kniei w sposób godny i z pokorą we własne umiejętności i sprzęt. Wielokalibrowy sztucer z optyką - to nie wszystko. DB

Autor: kristofferp  godzina: 21:50
kolo61, strzelałem dziki z podchodu zarówno na 160m jak i na 30metrów. Oczywiście bardziej pamięta się te strzelane z bliska. Atmosfera podchodu i budujące się w miarę zbliżania się napięcie i oczekiwanie sukcesu, to jest to co ciągnie powtórnie do lasu jak magnes. Chce się przeżyć to jeszcze raz .... DB