Poniedziałek
18.01.2010
nr 018 (1632 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: WOLIERA

Autor: surykatka  godzina: 16:15
Ad. PAMPALINI 2! Nie mogłem zobaczyć jaki masz inkubator, bo mi komputer odpowiada że nie ma takiej strony! Może nie umiem? Ale strzelam w ciemno, że skoro podajesz jako istotną informację że ma termometr, to podejrzewam, że jest to inkubator typu prodiż, bez możliwości kontroli i sterowania wilgotności, bez wentylatorka mieszającego powietrze, i bez obrotu jajek. W takich inkubatorkach ( były dawno temu sprzedawane w sklepach GS-SCH ) trudno doprowadzić do wylęgu w zadowalający sposób. Przeważnie na kilka dni przed planowanym terminem wylęgu, prawie rozwinięte pisklęta " przysychały do skorupek, nawet jeżeli obsługujący nie zapomniał obracać jajek. Po prostu w inkubatorze było przesuszone powietrze. Miałem i widziałem kilka egzemplarzy inkubatorów produkcji Litewskiej. Były niewielkie, ale w dobrej opcji (wentylator, obrót, możliwość manualnej zmiany wilgotności). Takie zabawki w pełni zaspokoją potrzeby amatorów. Proponuję zapoznać się z aktualną ofertą w internecie! Ja miałem dostęp do w pełni profesjonalnego inkubatora i klujnika, z jednorazowym wsadem ok 5 tyś. szt. Grzecznościowo dostarczałem po kilkaset jajek do wylęgu, ale jak wspomniałem, pomagałem sobie nieraz " litwinami ". Ad. krystian1986! Zbudowanie przemyślanej woliery to faktycznie problem do pokonania. Samo odchowanie piskląt wymaga minimum wiedzy i starania, żeby nie zaprzepaścić możliwości "własnej" hodowli, oczywiście pamiętajcie że macie do czynienia z istotami żywymi! Moim zdaniem konieczne jest zapewnienie stabilnej (ale z możliwością codziennego obniżania) temperatury, przewietrzania, oświetlenia z możliwością wyłączania (dzień, noc), poidełka zapobiegające topieniu się piskląt, kolisty kształt wnętrza odchowalnika (jeżeli są rogi w pomieszczeniu, pisklęta zbijając się w kupę, tratują się wzajemnie, a tak mają możliwość ucieczki). Pamiętajcie też o tym że 10 dniowe bażanciki już podlatują, trzeba zastosować osłony grzałek i zapobiec ucieczce piskląt choćby w czasie karmienia lub zmiany ściółki. Te plastiki zakładane na nozdrza stosuje się zapobiegawczo, kiedy zaczynają się dziobać podczas pierzenia (pterofagia ). Można je bez problemu za grosze kupić i bez problemu założyć. Są jednak głosy, że uszkadzają ptakom nozdrza. Niestety nie dysponuję zdjęciami moich wolier. Nie twierdzę że morze jest po kolana, ale nie taki diabeł straszny...Najważniejsze to najpierw pomyśleć, a potem spróbować ! pozdrawiam d.b.

Autor: PAMPALINI 2  godzina: 19:28
Kolego surykatka czy mógłbyś zapodać jakieś linki z tymi litewskimi inkubatorami, które uważasz za zadowalające. Byłbym niezmiernie wdzięczny. Z tym moim "prodiżem" jest tak jak piszesz, prawie całkowicie rozwinięte pisklaki nie kluły się tylko nieliczne "wyskubałem" z jajek. Oczywiście jajka muszę obracać ręcznie i nie mam możliwości kontroli wilgotności. Pozdrawiam

Autor: surykatka  godzina: 21:57
Niestety nie! Były kupowane na targowiskach w Suwałkach i Sejnach. Nie miały żadnych tabliczek znamionowych, a od "eksporterów" niczego wiążącego nie można było się dowiedzieć. Przypuszczam że sprzedawali towar nie do końca wiedząc co jest wart. W Czempiniu widziałem w "gnieździe" sokolniczym ( biuro sekcji sokolniczej na terenie Stacji Badawczej PZŁ ) kilka inkubatorków do wylęgu jaj sokołów, ale były to także niewiadomego pochodzenia, albo " samodziełki" , spełniające konieczne wymogi. Posiadali też rodzinkę zarodową bażantów, niosły się w przygotowanych osłonach świerkowych i sosnowych, ale jajka nie były inkubowane a wysiadywane przez kury bażancie - oczywiście na znikomą skalę. Wiem że z powodzeniem, ale też na małą skalę prowadzono wylęgi zatrudniając kury domowe, perliczki, indyczki, młode pisklęta podrzucano do opieki samczykom kuropatw, ale to wszystko raczej eksperymentalna zabawa, choć można i tak! WSZYSTKO co zrobimy dla łowiska godne jest pochwały i naśladowania, a tylko wydane pieniądze, nie dają takiej satysfakcji! Nie wystarczy być ekonomistą, trzeba też być MYŚLIWYM. pozdrawiam d.b.