Poniedziałek
20.09.2010
nr 263 (1877 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Potrzebna pomoc

Autor: Rafał J.  godzina: 00:38
Juazwiec97! Może trochę później podziękujesz? Nie podzielam poglądu Piotra Gawlickiego. Nie podzielam z wielu względów, ale pozwolę sobie zwrócić uwagę szanownych dyskutantów na kilka tylko drobiazgów. Twierdzi PG, że „uchwały organów uprawnionych są obowiązującym prawem”, a to prawda nie do końca będąca prawdą. Konstytucja między innymi stanowi, że „Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są: Konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia”, oraz „Źródłami powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej są na obszarze działania organów, które je ustanowiły, akty prawa miejscowego”. To drugie „wydawane jest w formie uchwał przez organy uchwałodawcze samorządu terytorialnego: radę gminy, radę powiatu, sejmik województwa. Z kolei akty wykonawcze prawa miejscowego są wydawane w formie zarządzeń organów wykonawczych odpowiednich szczebli: na szczeblu gminy - wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, a na pozostałych szczeblach odpowiednio: zarządu powiatu (nie starosty! - chociaż w wyjątkowych sytuacjach także on) i zarządu województwa. Akty prawa miejscowego wydają także terenowe organy administracji rządowej (wojewodowie oraz organy administracji niezespolonej)”. Wszystkie akty prawne, o których wyżej, zanim staną się prawem powszechnie obowiązującym, przechodzą przez całe mrowie konsultacji, uzgodnień, weryfikacji, kontroli i Bóg wie czego jeszcze, a nad wszystkim na każdym etapie czuwa cała armia z prawdziwego zdarzenia prawników. Stawianie pod pewnym względem na równi z powyższym jakichś tam uchwał tych czy innych walnych zgromadzeń i zarządów kół, w sytuacji powstawania ich najczęściej nawet bez najmniejszej współpracy z osobami choćby z wykształceniem prawniczym oraz powoływanie się przy okazji na retorycznie brzmiące zasady obowiązujące w „demokratycznym państwie prawnym” jest – delikatnie mówiąc – po prostu nieuprawnione. O „mechanizmach prowadzących do uchylenia każdego prawa, które jest głupie, niezgodne z aktem prawnym wyższego rzędu, czy podjęte zostało z naruszeniem prawa”, a które rzekomo istnieją w PZŁ, nawet nie wspomnę, bo każdy wie, jak jest. W sytuacji powyższej ślepe podporządkowywanie się uchwałom organów koła, już na pierwszy rzut oka niezgodnym z prawem, a i ze statutem, może być właściwe, ale tylko dla nieświadomych i naiwnych. W demokratycznym państwie prawa wyprodukowanie totalnego bubla prawnego jest w zasadzie niemożliwe, czego w najmniejszym stopniu nie można powiedzieć o efektach obrad ZK i WZ, które często (przy późniejszej milczącej akceptacji ZO) wręcz specjalizują się w tego typu działalności. Liczne dyskusje na Łowieckim dobitnie tego dowodzą. Darz Bór!

Autor: Piotr Gawlicki  godzina: 01:14
Uchwały WZ wynikają ze statutu PZŁ, a ten bezpośrednio przywołany jest ustawą, więc nie można twierdzić, że nie są źródłem prawa dla myśliwych. A to, że nie przechodzą przez całe mrowie konsultacji, uzgodnień, weryfikacji, kontroli, etc. , to już słabość statutu PZŁ i jego organów, tak samo jak niewydolność, czy też niewiedza organów nadzoru PZŁ, które buble takie tolerują, a czasem nawet aprobują. Ale to już zupełnie inny temat.

Autor: Rafał J.  godzina: 18:30
Piotrze Gawlicki! Z mojej wiedzy wynika, że źródłem prawa dla myśliwych, czyli prawa dotyczącego łowiectwa, jest przede wszystkim ustawa Prawo łowieckie. Na pewno także do tego rodzaju źródeł zaliczyć możemy to wszystko, co znajdujemy w „aktach prawnych ogólnie obowiązujących”, jakie możemy znaleźć dzięki uprzejmości szanownej Redakcji na stronie Łowieckiego. (www.lowiecki.pl/prawo/index.php) Prawdą jest też, że statut PZŁ „przywołany jest ustawą” i bez względu na to, czym w istocie rzeczy jest, określa wewnętrzną organizację, cele istnienia, tryb działania i podobne zagadnienia ustrojowe organów PZŁ i kół oraz prawa i obowiązki pozostałych podmiotów. Jednak również i on, zanim został przedstawiony KZD do uchwalenia, przeszedł przez ręce i umysły prawników z prawdziwego zdarzenia. Natomiast uchwały WZ i ZK, mimo, że „wynikają ze wspomnianego statutu PZŁ”, pozostają tylko najzwyklejszymi uchwałami, czyli aktami woli wymienionych organów, która to wola często z zasadami prawa powszechnie obowiązującego niewiele ma wspólnego. Jeżeli dorzucimy do tego, jak już wspomniałem, powszechny brak nawet konsultacji z praktykującymi prawnikami przy tworzeniu takich uchwał, to otrzymamy obraz jakości takich tworów, które dla Ciebie, Piotrze, są „źródłem prawa dla myśliwych”. Wobec powyższego, jeżeli przywołany wyżej organ koła w swojej uchwale zobowiązuje członków koła do działań jaskrawie sprzecznych z postanowieniami ustawy Prawo łowieckie i innych ustaw, czy rozporządzeń, a nawet statutu PZŁ lub ogranicza prawa innym podmiotom w zakresie uregulowanym źródłami powszechnie obowiązującego prawa oraz statutem PZŁ, to nie wydaje mi się postępowaniem rozsądnym i koniecznym „czekanie do sądnego dnia”, kiedy organ nadzorujący (czytaj: zarząd okręgowy) raczy zapoznać się z wadliwą uchwałą organu koła, a może nawet ją uchyli. PS 1) W niedzielę walne zgromadzenie podjęło uchwałę zakazującą zarządowi koła na okres roku przyjmowanie nowych członków. W poniedziałek, podczas posiedzenia zarządu koła, podjęto uchwałę o przyjęciu w poczet członków koła niejakiego Jasia Kowalskiego. Zachodzą pytania: Czy uchwała WZ była dla ZK „obowiązującym prawem”? Czy Jasiu Kowalski został członkiem koła, czy może z mocy uchwały WZ takim członkiem nie jest? 2) W kole „obowiązuje” uchwała WZ, która np. „nie zezwala na polowaniu indywidualnym na strzelanie z broni o lufach gładkich do jeleni i saren rogaczy”. Jasiu Kowalski, będący członkiem tego koła, uznał, że prawa do strzelenia łani czy rogacza breneką, skoro dał mu minister swoim rozporządzeniem, nie może mu odebrać walne zgromadzenie, więc pięknym strzałem na komorę położył w ogniu samicę jelenia. Jakież to wielkie przewinienie łowieckie popełnił ów Jaśko Kowalski i jakiej nieuchronnej kary powinien spodziewać się?

Autor: Rafał J.  godzina: 22:06
Podobno brak odpowiedzi też jest odpowiedzią.