Czwartek
21.04.2011
nr 111 (2090 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: nęciska

Autor: Liber  godzina: 07:53
Ad do mary Zgadzam sie w zupelnosci ze neciska i karmowiska powinny byc w lesie.

Autor: czapla_2011  godzina: 08:51
Nie "karmowiska", a pasy zaporowe które jeżeli są dobrze utrzymane - skutecznie powstrzymują dziki, gdzie powinny mieć spokój i gdzie nie powinno być mowy o polowaniu. Jeżeli tam zaspokoi swój pierwszy głód to wyjdzie na pola, ale już nie będzie tak intensywnie żerował, a jeszcze jak będzie nęcisko z atrakcyjniejszą karmą gdzieś w okolicy tych pól to to po strzeleniu na nim dziczka - wracają do lasu - sprawdzone !!!!! Szkody małe - dzików pozyskujemy ponad 400. Pozdrawiam DARZ BÓR

Autor: zoil  godzina: 09:30
W lesie myśliwego obowiązują takie same zasady jak na polu, las też ma swoich gospodarzy. Założenie nęciska w pobliżu, czy nawet w uprawie może doprowadzić do "wyorywania" sadzonek przez czarnuchy lub do spałowania upraw. Nęcisko i punkty dokarmiania nie mogą powodować nadmiernej koncentracji zwierzyny w danym rewirze, ściągać jej z okolicznych obszarów. Dokarmianie można sobie przeprowadzać w mateczniku zwierzyny, ale zanęcanie i strzelanie już nie. Nie widzę przeciwwskazań, by nęcić czarnego zwierza na skraju pól, jeśli będą to nieużytki i eskapada na nęcisko odwiedzie dziki od wizyty w uprawach rolnych, to czemu nie. Wydaje mi się, że nęcisko nie powinno być zbyt okazałe - zamiast ton zboża, lepiej regularnie rozsypywać jakieś rarytasy, dla których tak dzik przyjdzie nie po to by się najeść ale by skosztować. Pomijam przy tym złe skojarzenia jakie rodzić może widok hałdy paszy pod czatownią. Myśliwi powinni zgłaszać zarządowi koła lokalizację swoich nęcisk, uzgadniać gdzie zamierzają pobudować paśniki czy ambony. Oczywiście po uprzednich konsultacjach z właścicielami gruntu, na którym budowle mają stanąć. W praktyce często nasi łowcy poczyniają sobie z wielkim sobiepaństwem. Fanem tego typu łowów nie jestem (mój pierwszy dzik był zarazem ostatnim strzelonym przy nęcisku), ale nie wzbraniałbym też komukolwiek polowania w ten sposób. A jeśli już ktoś tak poluje to niech weźmie sobie do serca dewizę primum non nocere.

Autor: ULMUS  godzina: 10:20
POLOWANIA POWINNE BYĆ ZAKAZANE, oprócz tych polowań na które uprzywilejowani ,specjalnie przeszkoleni strzelcy otrzymaja licencję i zaświadczenie i dwa pozwolenia po skończeniu kursu. Źle myślę ? Nęciska też powinne być zakazane, łuki też zakazane, karabiny zabierane za brudne buty, ... iwszystko powinno być zakazane ... i niczego nie będzie. Bismarck powiedział kiedyś;" ... dajcie Polakom władzę, nie walczcie z nimi, oni się sami pozabijają " Życzę Kolegom powodzenia w dyskusjach na temat , "co by tu jeszcze zakazać" . Bo żaden łeb nie rzuci hasła co by tu zrobić więcej ... coś wymyśleć twórczego , coś rozwinąć, naprawić poprzez rozwój bez zakazu. Nie , niestety , siądzie jeden zdrugim uzdrowiciel i pomyśli co by tu jeszcze zakazać. Słabo się robi. Pozdro.

Autor: mary  godzina: 10:29
ad. zoil Cieszę się, że dostrzegasz problem budowy urządzeń łowieckich bez zgody właściciela/użytkownika gruntu i potrafisz przyznać, że jest to faktycznie nadużycie ze strony niektórych kół łowieckich. To bardzo tutejszych rolników boli, zwłaszcza że koło miga się od płacenia odszkodowań, a na wsiedlanie bażantów i zajęcy pieniądze najwyraźniej ma. I jak myśliwy w jakiejś dyskusji mówi "Proszę nas zrozumieć, my dużo zainwestowaliśmy pieniędzy, nas to kosztuje bardzo dużo czasu, my tu pełnimy dyżury po 24 godziny na dobę." to aż się ciśnie na usta "a nas to nie kosztuje? nasze paliwo, nasza praca, nasze uprawy?". A także to, że "nikt wam nie kazał być myśliwymi. To nie służba mundurowa, że ktoś wam rozkazuje pełnić 24 godz. dyżur. To wasz wybór - wasz czas i wasze pieniądze". I to niezależnie od tego, że akurat ja osobiście rozumiem i doceniam rolę myśliwych i gospodarki łowieckiej w ogóle, zarówno od strony ekonomicznej jak i przyrodniczej. Bardzo dziękuję wszystkim za komentarze i wyjaśnienia. Spróbuję porozmawiać z kołem. Może to właśnie ma być pas zaporowy?

Autor: Piotrek  godzina: 11:37
Ad.mary Popieram to co napisał czapla_2011 i trochę zoil. U nas na polu kolegi,też myśliwego, sypaliśmy codziennie (przeważnie on lub jego żona) kilka garści kukurydzy i dziki pojawiały się tam takie, o których napisał czapla_2011 . By dojść do tych kilku garści dziki przechodziły owsy, kartofle (ledwo je wąchając) spieszno im było, bo przy kartoflach czekała smaczna kukurydza, a musiały się spieszyć, konkurencja duża, kukurydzy mało. Czasami ktoś strzelił tam jednego z nich. Kilka dni spokoju, no chyba że przyszły inne i znów to samo. Aż raz sąsiad mający na polu obok swoje kartofelki zarządał by dzików tam z lasu nie ściągać.Tośmy przestali sypać. Od tej pory dziczki bardzo szukają po polach w tej okolicy jakichkolwiek przysmaków i nie znajdują ich w jednym miejscu. Nie rozumieją widocznie, że jak się w lesie nażrą, bo w lesie jak sypaliśmy, tak sypiemy nadal, to nie powinny już wyłazić na pola, bo sąsiad tego sobie nie życzy. Jest tak już z 5 lat więc dziki chyba już nie powinny pamiętać. Jak pola wyglądają ? Wiemy wszyscy. Dlatego też droga mary w rozmowie z tym kołem weź i to pod uwagę. Oczywiście koło zarówno Ciebie, jak i innych rolników ignorować nie może. Pozdrawiam.

Autor: mary  godzina: 12:20
ad. Piotrek z pewnością masz rację, że jeśli umiejętnie posteruje się zwierzętami, to można zminimalizować szkody w uprawach. Choć to na pewno nie jest łatwe do końca przewidzieć ich zachowanie, bo zawsze może zaistnieć jakiś czynnik, o którym my nie wiemy a one tak. I zapewne nigdy nie da się zadowolić wszystkich, bo chyba czasem można wybrać tylko "mniejsze zło". Wracając do kontaktów z kołem - to przykre, ale tutejsi rolnicy bardzo źle postrzegają działalność koła. Niestety myśliwi ci dają się poznać z jak najgorszej strony - jeżdżą po alkoholu i swoim zachowaniem sprawiają wrażenie, że to my jesteśmy intruzami na ICH terenie. Rozumiem, że płacą za dzierżawę, ale bez przesady. Nie ma mowy o żadnej współpracy z miejscowymi czy partnerskich kontaktach, może poza tą garstką wybrańców, którzy też do tego koła należą (ci akurat jako jedyni są bardziej powściągliwi i ostrożni, zarówno w wypowiedziach jak i w działaniu). A przecież dobrze by to wyglądało gdyby myśliwi informowali choć trochę miejscowych o swoich działaniach. Pytali czy mogą postawić ambonę czy paśnik. Gdyby np. ogłosili "Proszę Państwa! Dnia tego i tego puszczamy zające i bażanty. Bardzo prosimy zwrócić szczególną uwagę na swoje psy, żeby nie wałęsały się po okolicy", a nie wzywali Policję do spacerującego po swoim polu z psem bez smyczy rolnika! Działało by to trochę na takiej zasadzie jak organizowanie imprezy w bloku. Jeżeli wcześniej przejdziesz się po lokatorach i uprzedzisz, że w weekend wyprawiasz swoje urodziny i poprosisz "jeżeli Państwu będzie przeszkadzała zbyt głośna muzyka to proszę przyjść i dać znać" to zapewniam, że mało kto się poskarży, a już rzadko kiedy naśle Straż Miejską. Kilka razy wchodziliśmy w bezpośrednie kontakty z "naszymi" myśliwymi. Raz wtargnęli na moją posesję, raz ścigali mojego męża i sąsiada terenówką po polu, raz zatarasowali mi przejazd na drodze gminnej stawiając samochód w poprzek drogi i ani razu nie słyszałam od nich "Dzień dobry" i "Nazywam się... i zatrzymuję Państwa dlatego bo..." Sytuacje te opisywałam zresztą w innym wątku. Wspominam o tym dlatego, że przewiduję, że jakakolwiek rozmowa z nimi będzie trudna, ale naprawdę, chyba już najwyższy czas, żeby zacząć zmieniać te chore stosunki. Przecież to przede wszystkim wy-myśliwi na tym zyskacie, nie mam racji?

Autor: ULMUS  godzina: 12:56
Masz rację w stu procentach. Są tylko dwie możliwości. Albo ulegną biodegradacji pokomunistyczni bohaterowie z lokalnego koła łowieckiego , albo wcześniej łowiectwo zostanie sprywatyzowane i nikt nie będzie łaził po Twoim polu bez Twojej zgody.

Autor: jurek123  godzina: 13:09
W naszym kole jest myśliwy ,oficjalnie bezrobotny bidula bo gospodarka przepisana na żonę .W sumie tak około 80ha.Ten myśliwy a właściwie jego żona ma za stodołą 2,5 ha pastwiska.Jak trzeba dzika strzelić nie będzie biegał po lesie ,wystarczy że posieje trochę ziarna na pastwisku i dziki przyjdą. Wychodzić na pole nie musi strzeli ze stodoły dzika weżmie i rodzina szczęśliwa.Powiecie że przecież dziki mu szkodę zrobią .A no właśnie o to chodzi bo wiosną żona pisze podanie i koło płaci za rekultywację.Ponieważ dziki znarowione więc przychodzą kilka razy poszukać resztek i żona tego myśliwego za każdym razem od nowa żąda wyceny tego co podobno trawą obsiała .To się nazywa majstersztyk.W okolicy jedyne szkody są właśnie tylko u niej.Pozdrawiam

Autor: juazwiec97  godzina: 14:06
Ad Kordelas. Niech żyją rozsądni Wielkopolanie. Nęcić można tylko za zgodą dzierżawcy, czyli KŁ. O tym mówi Zarządzenie Ministra Środowiska. Ponieważ nie wierzę w to, aby KŁ oficjalnie na to pozwalały /forma uchwały WZ/, nęcenie jest więc nielegalne. W lasach zakłada się tzw. buchtowiska zaporowe, przy których strzela się zwierzynę. Czego my już nie robimy. Najprościej było by zmienić Regulamin polowań, Zasady etyki i robić wszystko co popadnie, aby mieć "sukcesy". DB