Czwartek
22.09.2011
nr 265 (2244 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Nowa ustawa o ochronie zwierząt nie zgodna z ustawą o ochronie przyrody!!!!!????

Autor: ULMUS  godzina: 09:17
Niepotrzebnie się oburzasz kochany bfgjocie ... być może dlatego że nie zrozumiałeś moich dobrych intencji, dopatrując się próby zniesławienia . Cieszę się, że mimo boleści, dochodzimy do wspólnych wniosków, chociaż obaj najpierw musimy pomóc sobie wzajemnie uzupełniając swoje braki w wiedzy. Ty wyjaśniasz mi sporo ( za co jestem bardzo wdzięczny), pozwól że ja dodam Tobie. Obecny system eliminacji psów i kotów z łowisk za pomocą "hyclowania przez myśliwych" jest bardzo skuteczny, pod warunkiem że będzie jednoznacznie umocowany w prawie bez żadnych furtek w stylu " pies wykazujący objawy zdziczenia" etc.. Gdybyśmy mieli jednoznaczne stwierdzenie że: myśliwy, strażnik łowiecki, policjant, hycel , strażnik graniczny, pracownik BOR :) może zastrzelić każdego psa poza ogrodzeniem, w odległości np. 200 m od budynków , poza granicami miast i wsi , który biega sobie luzem bez smyczy i kagańca oprócz specjalnie oznakowanych psów pracujących dla służb z jednoznacznym określeniem tych służb i wyraźnym sposobem oznakowania. Nie chce mis ię już wspominać o prywatyzacji obwodów łowieckich gdzie hodowca ma prawo zwalczać szkodniki łowieckie wszelkimi możliwymi metodami tak jak szczury czy owady ponieważ szkodzą w zyskach z polowań komercyjnych. Tak jest kochany na zachodzie. Przed wojną, oraz w okresie powojennym eksterminacja dzikich psów i kotów była prowadzona metodami kulki i gazu/trutki tak jak w przypadku szczurów i stonki np. ,których nikt nie wyłapuje i nie oddaje do schronisk ponieważ jest to absurdalnie głupie , kosztowne i bezskuteczne , bowiem w eksterminacji szkodnika chodzi o eksterminację a nie o przechowywanie i „prawa „ . Owe metody kulki i gazu/trucizny prowadzone przez właścicieli łowisk oraz służby państwowe były niezwykle skuteczne i co najważniejsze TANIE . Jednocześnie były to metody ochrony gatunków pożytecznych przy bardzo silnej redukcji , lecz nie całkowitej eliminacji szkodników. Skuteczność potwierdzają liczby pozyskanej zwierzyny z łowisk prywatnych/państwowych gdzie eksterminacja psów, kotów oraz redukcja kruków, wron, lisów etc. była jednym z kluczowych elementów gospodarki łowieckiej i są to fakty niezaprzeczalne policzalne i „udowadniane” w walucie. Obecnie mamy również wiele takich przykładów z Austrii , Niemiec lub Serbii bodajże z liczbami w ilości pozyskanych sztuk zwierzyny(np. zajęcy) oraz sposobów walki ze szkodnikami. JEDNO TYLKO MUSISZ POJĄĆ - HODOWLA ZWIERZYNY DZIKO ŻYJĄCEJ ZA KTÓRĄ WŁAŚCICIEL OTRZYMUJE DUŻO EURO JEST WAŻNIEJSZA NIŻ SZKODNIKI W TEJ HODOWLI. W Polsce jesteśmy pod tym względem sto lat za murzynami a jak wiemy murzyni dzięki łowiskom afrykańskim uchronili od zagłady więcej gatunków niż wszystkie ekowyłudzacze świata . Też fakty i liczby i pieniądze. Podkreślę jeszcze raz. Twoje statystyki pokazujące wzrost ilości zagryzionych zwierząt przez psy dowodzą tylko tego, że myśliwi nie strzelają psów ( tak jak ja np.) ponieważ prawo jest niejasne i za zastrzelenie psa grożą myśliwemu poważne konsekwencje. Gdyby myśliwy miał obowiązek strzelać każdego wałęsającego się kundla w świetle jasnych przepisów , wówczas sytuacja byłaby zupełnie inna. Przykłady przytaczane w mediach , pokazujące co i raz jakiegoś biedaka który strzelił "psa panci" a później został ukrzyżowany (za swój skądinąd bardzo słuszny postępek) są dowodami na moją tezę. Skandaliczne, kuriozalne oraz absurdalnie głupie jest ufanie, że psy czy koty w lesie da się wyłapać i zakończyć raz na zawsze problem. Oczywiście nie ma rzeczy których się nie da, ale wszystko jest kwestią czasu i pieniędzy. W przypadku hyclowania po lasach, są to gigantyczne koszty , obciążające gminy ( rzekomo 3000 pln bierze hycel za psa) a potem dochodzą koszty schroniska a dostawy piesków/kotków do lasu nie ustaną. Chyba, że zachipujemy wszystkie psy w Polsce, zaraz po urodzeniu, jak słusznie proponujesz, to może, może… . W imię czego mamy wydawać astronomiczne sumy na wyłapywanie i hodowlę psów których jest wszędzie pod dostatkiem, nie stanowią żadnego pożytku ani żadnej zyskownej gałęzi gospodarki. W imię czego wydawać te pieniądze w kwocie 3000 pln za jednego psa kiedy kulka kosztuje max 2,50 pln i koszty poniesione przez myśliwego prywatnie nie obciążające skarbu państwa. Zróbmy referendum , czy wydać te pieniądze na hyclowanie czy ciepłe posiłki dla dzieci w szkołach … wynik nie budzi żadnych moich wątpliwości. Po raz kolejny proponuję kompromis . Jeżeli już koniecznie chcesz (dla ideałów polegających na czczeniu psów/kotów) wydawać kwoty min 3000 pln za sztukę to trudno . Wprowadźmy program : wyłapywania (Twój pomysł – może całkiem dobry tylko drogi ), obowiązkowe chipowanie i giga kary dla właścicieli min 3000 pln za psa/kota ( nasz pomysł – całkiem dobry bo tani, ponieważ za chipa płaci ten kto ma fanaberię mieć psa) oraz odstrzał psów/kotów, przy jasnym ustawodawstwie, przez myśliwych , policję, leśników, hycli itd. ( mój pomysł – tani i prosty) . Taki kompromis , jeżeli rzeczywiście zależy Ci na polskiej przyrodzie i gospodarce łowieckiej, byłby podwójnym a nawet potrójnym w swojej skuteczności a chyba o to chodzi. Przypominam że najlepszym sposobem ochrony przyrody jest współżycie człowieka z przyrodą i jej umiarkowanej eksploatacji a nie tworzenie gett przyrodniczych z zakazem wstępu człowieka do lasu , tego nie muszę chyba tłumaczyć. A propos jeszcze psów i kotów – zastanawiałeś się jaki ma sens posiadanie psa czy kota na czwartym piętrze bloku w Warszawie przykładowo, czy Poznaniu – merytoryczny sens, nie potrzebę posiadania ciepłego futrzanego organizmu dla własnej fanaberii „ bo kocham piesia”. Chociaż minimum podwórka by się przydało, żeby biedne zwierze nie musiało całe życie dreptać po dywanie w klimatyzowanym wnętrzu … nie prawda ? Pozdro

Autor: Mich  godzina: 15:11
ad LeonUA gdzie znalazłeś taki projekt?? możesz wrzucić link??

Autor: bfgj  godzina: 18:39
ULMUS Ty patrzysz na problem jako czynny myśliwy. I ja rozumiem twój punkt widzenia. Natomiast ja patrzę na problem nieco inaczej nie przez pryzmat zwierzyny ,którą należy pozyskać. Dla mnie sarna nie jest ważniejszym zwierzęciem niż pies. Dla mnie nie jest argumentem zdrowa żywność z dzika , bo ja tak nie uważam , a mięsko jem sobie z wyhodowanej świnki. Jako myśliwy chcesz strzelać wszystkie psy w łowisku bez żadnych warunków . Natomiast ja zauważam pewne problemy ponieważ nie każdy pies jest od razu szkodnikiem. Dlatego chciałbym rozwiązań cywilizacyjnych , a strzelanie do psa jako ostateczność. Posiadanie pieska na 4 piętrze bloku w Poznaniu czy Warszawie ma sens. Ty tego nie zrozumiesz ,bo masz inny stosunek do zwierząt. Tak samo jak niektórzy moi koledzy nie mogą zrozumieć, że mi chce się jeździć na mecze i oglądać tych kiboli i tą „padakę” na boisku. Tak samo jak ja nie zrozumiem jak można czerpać przyjemność w czasie zabijania zwierzęcia. Tak samo Ty nie zrozumiesz czym dla niektórych ludzi jest pies. Jakie związki emocjonalne ich łączą. Czy mógłbym zabronić podawania śledzi w restauracjach dlatego że ja ich nie lubię? Nie mógłbym tego zrobić z takiego powodu . Natomiast mógłbym głosić takie teorie gdyby jedzenie tych śledzi wywoływało zatrucia. I to byłby powód do nagonki. Chciałbyś mierzyć wszystkich swoimi poglądami? Nie możesz tego robić , chyba że udowodnisz ,że poglądy , czy działania osób które krytykujesz wyrządzają zło. Dlaczego świat mamy urządzać według poglądów myśliwych? Przecież oni nie stanowią większości i nie mają patentu na mądrość co życie wielokrotnie wykazało. [Wiele osób na tym forum zaszufladkowało mnie jako „osobę przeciwną” nie dostrzegając ,że często chodzi mi nie o zabronienie czegoś , a o zmianę funkcjonowania] Czyje rozwiązanie dotyczące psów zwycięży zdecyduje większość, a nie mój pojedynczy głos czy Twój. Wola większości. Może nie jest to najlepsze rozwiązanie ale nikt nie wymyślił lepszego rozwiązania. Jest ono najlepsze dlatego, bo służy większości , a nie mniejszości.

Autor: Alej.....  godzina: 20:40
Nie jest normalną sytuacja, że ktoś (z uprawnieniami, ze strzelbą, w kapelusie z piórkiem) chcący zapolować sobie na zająca, na moim akurat polu..., przychodzi i zabija mi kota. I to tylko dlatego, że uzna go za dzikiego. Tak czy inaczej, zgadzam sie z bfgj-otem, że przepisy idą w dobrym kierunku. Fakt, że nie są doskonałe - ale, które są? DB. PS. Mars, przecież kociąt podrzucać nie wolno. Nie wypada nawet...