![]() |
Poniedziałek
12.03.2012nr 072 (2416 ) ISSN 1734-6827 Wiedza i edukacja Temat: Inwentaryzacja zwierzyny RDLP Szczecin. Autor: harap godzina: 07:28 Rację ma Kolega twierdzący, że łowiectwa winniśmy sie uczyć od leśników, ale tylko wtedy gdy mamy myślącego nadleśniczego, co pewnie nie bez przyczyny stwierdza Kolega "starywracz". Z praktyki wiem, jakie to szczeście mieć myślącego/.../, bo w mijającym sezonie doświadczylismy tego na własnej - i koła przysłowiowej skórze, Przecież zdarzają się panowie Nadleśniczowie co to są "równi wojewodzie" i nie są to wyjątki. Pozdrawiam harap Autor: juazwiec97 godzina: 10:48 Leśnik 1 -no widzisz,próbowałeś mnie uspokoić a tu takie wpisy. Jeszcze raz mnie popróbuj przekonać. Wszystko jest postawione na głowie,tak jak napisał p.Piotr Gawlicki. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Z naukowcami miałem do czynienia przez wiele lat i znam ich metody czesto oderwane od życia. Wygląda na to,że tylko te koła mogą coś zrobić,które mają mądrych nadleśniczych. Trzeba więc do tej taksacji zastosować jakiś współczynnik-proponuję Mn-mądry nadleśniczy i ostateczny wynik taksacji przez niego jeszcze przemnażać. O jednym takim "mądrym" nadleśniczym co to zredukował jelenie z 2000 do 400 sztuk przestrzegając selekcji, wcześniej pisałem. A tak naprawdę, to tylko obecność myśliwych przez cały rok w łowisku i nieustająca obserwacja może określic stosunkowo obiektywnie stan zwierzyny, o czym powinni decydować wyłącznie dzierżawcy i to nie pod wpływem istniejących zagrożen i pogróżek o odszkodowaniach ze strony nadleśnictw. DB Autor: kedaT godzina: 12:32 LEŚNIK 1 Może i dziwne te dane , ale prawdziwe. Gwoli uzupełnienia dodam, że nikomu z zatwierdzających plany nie zadrżała ręka aby podpisać w sezonie7 szt. łosi do odstrzału !!! Znam historię Koła i wiem że przez 10 ( słownie dziesięć sezonów)nie strzeliliśmy tyle sztuk łosi co zaplanowano. Kol. Gawlicki napisał : "Nie ma prawnej podstawy , żeby określały to nadleśnictwa......" Życie jest bardzo złożone i w pewnych sytuacjach ZK nie ma nic do gadania . Ma wykonać polecenie i nie dyskutować. Pozdrawiam DARZ BÓR Autor: Piotr Gawlicki godzina: 12:58 kedaT zauważa, że ...w pewnych sytuacjach ZK nie ma nic do gadania. Ma wykonać polecenie i nie dyskutować Rzeczywiście tak bywa w praktyce, ale wynika to z nierozumienia swojej roli przez zarządy kół, które w znaczącej liczbie posługują się jeszcze przyzwyczajeniami sprzed 1989 r. a nie prawem i nie bardzo rozumieją swojej roli w prowdzeniu gospodarki łowieckiej. Kilka lat temy prof. Bobek objeżdżał nadleśnictwa szukając naiwnych na wydanie trochę kasy na jego rzecz. Ponieważ gwarantował wyższe niż robiły to koła wyniki inwentaryzacji jelenia, trafiał na podatny grunt. Jedno z nadleśnictw w obwodach mojego koła wynajęło go do przeprowadzenia inwentaryzacji. Wezwało więc wszystkie koła z terenu nadleśnictwa do wystawienia kilkunastoosobowych zespołów z własnym transportem, które miały przez 2 dni przepędzać lasy. Za usługę inwentaryzacji nadleśnictwo zażądało dodatkowo po 250 zł. od każdego koła na pokrycie kosztów profesorskich, żądając wpłaty z ręki do ręki bez faktury. Tylko jedno koło - moje - wyłamało się z tej inwentaryzacji, a pozostałe karnie marnowały czas i pieniądze swoich członków na udział w tym przedsiewzięciu. Wynik jak zawsze: nacisk na zwiększenie odstrzałów jelenia, bo inwentaryzacja dała wynik podwojony w stosunu do dotychczasowych inwentaryzacji kół metodą całorocznej obserwacji. Tylko moje koło inwentaryzowało tradycyjnie i nie pozwoliło sobie na kreślenie i zmiany w planie zaopiniowanym przez gminy i ZO PZŁ. Postawiło na swoim, dając "zły" przykład innym kołom. Dzisiaj wątpię, żeby jakiekolwiek koło w tym nadleśnictwie zgodziło się na powtórkę inwentayzacji narzuconej przez nadleśnictwo i koła z nadleśnictwem dogadują się na zasadzie równoważnych partnerów, choć ich pozycja jest słabsza, o to, kto na końcu podpisuje plan, a jest nim nadleśniczy. Autor: kopyra godzina: 15:49 Kiedyś byłem młody i silny więć zacząłem co sobota spacerować po zimowym łowisku, po ściśle obranych pięcio, ośmiokilometrowych trasach i liczyłem sarny. Znacie metodę? transekty liniowe. Penetrowałem w ten sposób 80% łowiska po czym, w czas inwetaryzacji, siadłem z Leśniczym nad mapą i rozmowa wyglądała tak: J:w tym uroczysku (tu zakreślone granice) ile wg Ciebie jest sarn? L; 25 J: Góra 18 L Dobra, jedźmy dalej Potem dodałem te (moje) liczby do siebie i ........ wyszło co wyszło. Na szczęście Nadleśny okazał się z tych rozumnych. Terytorialność saren pozwala dość dokładnie je "zliczyć' przy pomocy transektów liniowych i niejeden może się zdziwić, jak wiele saren ma w łowisku i gdzie się to wszystko chowa kiedy przychodzi pora na odstrzał. A o metodzie dowiedziałem się kilka lat temy na szkoleniu... tzw weterynaryjnym. Podstawową wadą tej mtody jest, jak dla mnie, wymóg dobrej sprawności fizycznej a tu tusza i przewlekła choroba postawiły już na mnie swoje piętno. Nie mniej jednak dobrze dobrane długością i powierzchnią transekty pozwalają na wyszacowanie stanu saren w stopniu zbliżonym do rzeczywistości na całym obszarze łowiska. Ale to już pewnie nie ten temat. Darz Bór Autor: Leśnik1 godzina: 16:54 Szkoda że dyskusja zbiegła na inny tor. Nie ma sensu obrażać prof. Bobka. Analizując dane przytoczone przez KedaT nie wszedzę wyniki "jego" inwentaryzacji przyczyniły się do redukcji. Jak wspomnial kol TEXTOR inwentaryzacja na terenie RDLP Szczecin prowadzona jest ramach badań naukowych. Myślę, że będziemy mogli wyciągnąć z niej wnioski, które pozwolą lepiej gospodarować populacją jeleni. Autor: FraM godzina: 21:11 Ad . Leśnik 1 Kto tu obraża profesora Bobka ? Nie odpowiedziałeś na moje pierwsze pytanie . Na której uczelni jest to możliwe ? DB . Autor: Leśnik1 godzina: 22:09 Fram, przepraszam najprawdopodobniej to nie "jego". |