Poniedziałek
07.08.2006
nr 219 (0372 )
ISSN 1734-6827
Listy do redakcji
Był sobie folwark zwierzęcy - GAIK odc. 4. autor: Lufa
c.d.
Gdy się "patron" z zimą zbliżał - bractwo całe zaraz w knieję się zbierało. Niedobitków parę było i do planu brakowało (???). Choć zwierzaków było mało. Bo przez lata zarządzania poprzez : Jaka, Kota i Gąsiorka Pap-Parobek z cwaniakami prali wszystko co pod lufy wpadło dla nich. Kit wciskając na Folwarku - że obwody (dwa bez szkódek) bardzo słabe, bez przychodu. Przyjdzie wszystkim zdychać z głodu. I nie ważne moi drodzy, że w sezonie (czy po za nim), ubijano nadliczbowo (poza planem i bez świadków - jak to im się wydawało !?!)- więcej saren, dzików, byków. Średnio dużo wychodziło.

I nikomu nie wadziło puki niedźwiedź się nie zeźlił i zębami kłapać zaczął. Bo jak długo można przecież tak kłusować po tym lesie. Tylko zbóje i warchoły robią taką kontrabandę. Roku tego pamiętnego, miarka kłuserstw się przebrała. Kot - Cwaniaczek co to oprócz GAJU -Folwarcznego głównym szefem od kontroli był przy żłobie wyższym rangą (co się "Księstwem" - mienić miało) Wraz z Parobkiem i Rybaczkiem-Transporterkiem /czasem z Ziutkiem-Srutkiem lub Antonkiem-Bąkiem/ na zbiorowyych polowankach (bez zgłaszania po cichutku)przez czas cały po tygodiach trzebili łowisko całe. By zbiorówki - te legalne nigdy się nie udawały. Bo niedźwiadkom nieposłusznym i kąśliwym prowadzenie ich zlecały. A na walnym folwarku zebraniu - bezczelnie się naśmiewali - że to przez 6 polowanek padł tylko jeden kabanek (bo więcej nie było ???).

Trafił raz na taką - zbioróweczkę cichą Jastrząb-Leśny wraz z świadkami co to paszę wywozili do obwodu sąsiedniego. Jak kolesie z Folwarcznego - urządzały sobie w lesie, polowanko w najlepszego.
A warchoły z "folwareczku" mają dzika na wózeczku. Drugi postrzelony w biegi - zdycha dwa oddziały dalej przez ogary zagryzany. Wcale przez strzelców - nie szukany. W zezwolonkach brak zapisów o transporcie jakichś dzików. Jastrząb spisał bractwo GAJU, potem w książkę zerkną jeszcze - a tam dowód jest następny na kłusówę Antka-Bąka. Co się w inny dzień tam błąkał, a na polu zaporowym ubił dzika i posprzątał. Ale że "fumflem" był z "rewizyjki" - Kot-Cwaniaczek uknuł zaraz historyjkę, że to wszystko jest w porządku jak należy. Baran sam w to już nie wierzy.

Jastrząb-Leśny po tej hryji - wysłał pismo do "ksiąstewka" żeby ukarano bandę łotrów - kłusowników. A z "ksiąstewka" - cisza błoga jak w salonie Pana Boga. Już rok minął zaraz zima - a zgnilizna dalej trzyma. Chamstwo wielkie i hultaje przeganiają dalej gaje.

C.d.n.

Wszelkie podobieństwa do sytuacji życiowych i postaci są przypadkowe i nie zamiwrzone. Z góry za nie przepraszam. Autor.