Środa
13.06.2007
nr 164 (0682 )
ISSN 1734-6827
Listy do redakcji
Limeryki ( I ) autor: jani
Limeryk pierwszy
Wedle reguł poetyckich limeryk musi być umiejscowiony i odrobinę nieprzyzwoity. Spróbuj, mądry Czytelniku, żeby tak było i żeby Cię nie wywalili na „zbity pysk”; przepraszam, że użyłem potocznie stosowanego w takich sytuacjach zwrotu.
Pojęcie działacza średniego szczebla, a więc mieszczącego się między podstawową komórką Związku a Okręgiem nie jest dotąd sprecyzowane. Samo określenie wywodzi się od czasownika „działać”, a więc funkcjonować, wywierać wpływ, tworzyć co, pracować. Ale już „działacz” to coś więcej. Działacz to ten, co pełni funkcję, choćby miał o niej mierne pojęcie. To również ten, co się zasłużył, więc „może” więcej, niż inny. No i musi mieć swoje lata. Cóż to za działacz z mlekiem pod nosem, choćby zorganizował pięć wystaw łowieckich, opiekował się młodzieżą trzech szkół i stworzył drużynę strzelecką wygrywającą zawody? Nie dorasta do pięt zasłużonemu, odznaczonemu, pamiętającemu egzekutywę, sanację i obie wojny. Stary dowcip, ale najlepiej (i najbezpieczniej) się śmiać ze starych dowcipów: Co to jest – osiem nóg, osiem rąk, sześć zębów i trzy i pół głowy? Zarząd koła.

Działacz jest nietykalny. Nie można mu nic zarzucić, ponieważ jest nieomylny. Ma wszystkie walory etyczne i moralne, popiera kult św. Huberta i reprezentuje naród.
Ale dość pochwał!
Trochę o polowaniu u działacza. Osiemnaście strzelb, tyleż naganiaczy i na pokocie jeden zając. Umarł ze śmiechu!
I teraz limeryk. Wspaniałe pisała nasza Noblistka, Wisława Szymborska. Trudno dorównać Mistrzyni, ale przeczytać zawsze można.

Był pewien działacz, z Kutna lub dalej,
Dwie lufy miał i trzy medale,
Gębę aż taką, może poroże,
Woda z tej gęby lała się, Boże!
Tylko w obwodach pustki, nic, wcale.

Dociekliwym proponuję w miejsce nazwy grodu wstawić nazwę swego miasta, a odpornym na wulgaryzmy zamiast „pustki” jakieś słowo na „g”...
Darz bór!