![]() |
Poniedziałek
02.07.2007nr 183 (0701 ) ISSN 1734-6827
Namnożyło się poetów, pisarzy i nawiedzonych. Tych ostatnich rozumiem, bo to choroba. Ale innych? Żeby prowadzić kancelarię adwokacką lub samochód, trzeba mieć uprawnienia. Do pisania nie. Pisać każdy może, jeden lepiej... Rozmnożeni poeci nie znają rymu, rytmu; nie wiedzą, co to średniówka a co stopa wierszowa. W rezultacie powstają rymowanki – potworki, częstochowskie rymy na wzór dziadowskich, odpustowych pieśni. Cała para idzie w gwizdek. Pisanie prozą też niełatwe. Trzeba by sięgnąć do tragedii greckiej albo przynajmniej Iwaszkiewicza. Jeśli utrzymanie jedności miejsca, czasu i akcji sprawia kłopot, niewiele się zdziała dla potomnych. Więc? Nieszczęście, gdy „pisarz” narodzi się na szczytach struktur trzymających... Gdzieś pod Warszawą żył królik dziki, Mnożył się, mnożył, jak to króliki. Mama królicza miewała małe, Rodziła opcji platformy całe. Lecz, k...a, po co? Dla polityki! Pisać każdy może... |