Piątek
27.04.2012
nr 118 (2462 )
ISSN 1734-6827
Dziennik na gorąco
Z wokandy OSŁ w Zamościu część 2 autor: Stanisław Pawluk
W dniu 19 kwietnia 2012 miała miejsce druga część rozprawy przed Okręgowym Sądem Łowieckim w Zamościu, o której już pisałem. Sąd w tym samym składzie co poprzednio, w związku z niestawiennictwem świadka, pod którego domem samochodu do bażantów korzystających z karmika zlokalizowanego przy domu strzelał prezes Koła Łowieckiego nr 45 „Ponowa” w Hrubieszowie, zakończył postępowanie dowodowe i udzielił głosu stronom – rzecznikowi oraz obwinionemu i jego obrońcy.

Rzecznik podkreślił naruszenie zasad wykonywania polowania poprzez strzelanie w pobliżu zabudowań, polowanie bez zapisania się w książce wejść w łowisko, oddawanie strzału z okna samochodu oraz wykonywanie polowania bez psa ułożonego do polowania na ptactwo. ORD Ludwik Buczek domagał się kary w wysokości zawieszenia w prawach członka PZŁ na okres lat dwu oraz zakazu pełnienia funkcji w kole na okres lat 5.

Obrońca obwinionego powoływał się na rzekomych świadków, podważał rozstrzygnięcie sądu karnego skazującego Stanisława P., usiłował wykazać niespójność w zeznaniach właściciela posesji co do okoliczności zdarzenia oraz usiłował przekonać sąd, że obwiniony prezes przewinienia nijakiego nie popełnił. Kwestionował także materiał dowodowy zebrany przez policję, co w sytuacji gdzie sam jest policjantem zabrzmiało trochę dziwnie. Obwiniony podobnie jak obrońca wnosił o uniewinnienie.

W dniu 26 kwietnia 2012 Okręgowy Sąd Łowiecki ogłosił orzeczenie. Sąd uznał prezesa winnym zarzucanych czynów tj. polowania bez ułożonego psa, strzelanie pod budynkami mieszkalnymi z okna samochodu i wymierzył karę dwu lat zawieszenia w prawach członka PZŁ oraz zakaz sprawowania funkcji we władzach i organach na okres lat 5. W uzasadnieniu ustnym przewodniczący stwierdził, że wysoce prawdopodobnym, a wręcz prawie pewnym jest, że świadek łowczy KŁ nr 45 „Ponowa” w Hrubieszowie Krzysztof K. oraz jego syn zdarzenie tego nie widzieli, a ich zeznania wymyślone są dla ratowania prezesa z opresji. Odmawiając wiarygodności zeznaniom łowczego przewodniczący stwierdził, że wynikają one ze swoistego rodzaju koleżeńskości ale nie mają nic wspólnego z prawdą. Zeznania córki właściciela posesji oraz jego samego były spójne i znalazły potwierdzenie w materiale dowodowym choćby w postaci zabezpieczonych przez policję śladów śrucin na słupku karmika, krwi i piór w miejscu trafienia oraz dokonanych pomiarów wskazujących, że odległość strzału od mieszkania wyniosła 6 metrów.

W świetle innych znanych mi rozstrzygnięć utrzymanych także przez Główny Sąd Łowiecki czyny takie karane są usunięciem z szeregów PZŁ. Można więc odnieść wrażenie, że polujący z naruszeniem prawa prezes spotkał się z łagodnym potraktowaniem przez łowiecki wymiar sprawiedliwości.


Na kanwie tego postępowania moją refleksję wywołuje fakt, że prezes koła dopuszcza się tak skandalicznych wykroczeń na oczach młodocianych osób. Refleksję wywołuje także i to, że łowczy koła sam pozbawiony pozwolenia na broń i stojący pod oskarżeniem w Sądzie Rejonowym w Hrubieszowie, dopuszcza się fałszywych zeznań dla ratowania kolegi, z którym niezbyt chwalebnie rządzi w kole łowieckim. Dość powiedzieć, że tenże zarząd zawnioskował do walnego zgromadzenia o wykluczenie jednocześnie czterech myśliwych, w tym przewodniczącego komisji rewizyjnej.