Wtorek
03.07.2012
nr 185 (2529 )
ISSN 1734-6827
Dziennik na gorąco
Fatalny start nowego komendanta autor: Stanisław Pawluk
Nie ma szczęścia nowa Wojewoda Lubelski Jolanta Szołno-Koguc do pracowników, którzy w imieniu Wojewody sprawują nadzór nad funkcjonowaniem Państwowej Straży Łowieckiej. Po wielu skandalach, gdzie już nie dało się dalej bronić poprzedniego komendanta doszło do zwolnienia wszystkich strażników PSŁ z tym, że komendant pozostający w zażyłości z dyrektorem generalnym Henrykiem Szymczykiem pomimo sądowego uznania winy komendanta został zwolniony dopiero po kolejnej głośnej aferze z niewłaściwym prowadzeniem postępowań, ale z zachowaniem okresu wypowiedzenia, a najmniej winni wylecieli w trybie natychmiastowym. Ba! Dyrektor generalny na podstawie swego rozporządzenia wydanego na kilka miesięcy temu nakazał zwolnionym strażnikom zapłacić za mundury i oznaki jakie otrzymali zgodnie z przepisami o umundurowaniu funkcjonariuszy PSŁ. Powołany w niezbyt jasny sposób nowy komendant Bogdan Stasiuk przez osiem miesięcy zdobywał praktykę pod okiem swego poprzednika. Żadnego doświadczenia łowieckiego oraz obycia z prawem łowieckim nie posiada. Nic więc dziwnego, że startu na tym stanowisku do udanego zaliczyć nie może.

Do Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ wpłynął wniosek o wszczęcie postępowania zmierzającego dla oceny prawno-karnej i okoliczności wskazujących na niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy Państwowej Straży łowieckiej organizacyjnie wchodzącej w skład Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego i/lub pracowników Urzędu Gminy w Jabłonnej k. Lublina.

W dniu 11 czerwca 2012 w godzinach porannych Państwowa Straż Łowiecka w Lublinie została poinformowana przez łowczego Koła Łowieckiego nr 40 „Nemrod” w Krzczonowie Leszka Kistera o fakcie wskazującym na naruszenie ustawy Prawo Łowieckie na obwodzie nr 196. Sołtys wsi Chmiel Kochaniec Henryk na tzw. Kobylej Górze znalazł leżącego nieżywego łosia. Zwierzę to znajduje się pod całoroczną ochroną i odstrzał tego gatunku jest zakazany. O znalezisku powiadomiono także pracowniczkę Urzędu Gminy Jabłonna Solasa Wiesława

Myśliwi jak zawsze w takich przypadkach spodziewali się szybkich działań prawnych zmierzających do wykrycia ewentualnego sprawcy, jeśli zwierzyna uśmiercona została w wyniku przestępstwa. Spodziewano się, że Państwowa Straż Łowiecka podejmie natychmiast działania wyjaśniające a zwłaszcza:
- natychmiast dokonana oględzin padłej zwierzyny dla określenia przyczyn śmierci zwierzęcia;
- zabezpieczy pocisk (w łosiach zazwyczaj pozostaje ona w tuszy) lub wnyków i przekaże je do kryminalistycznych badań dla ustalenia broni lub odcisków papilarnych sprawcy;
- wdroży postępowanie i przeprowadzi czynności dowodowe zmierzających dla ustalenia sprawcy.

Powyższe działania wynikają z obowiązków Państwowej Straży Łowieckiej zapisanych w ustawie Prawo Łowieckie (art. 36 do 41). Obowiązek utylizacji (nie zakopywania!) spoczywa zaś na pracownikach Urzędów Gmin i zapisany jest w ustawie z dnia 8 marca 1990 o samorządzie gminnym oraz ustawy z dnia 13 września 1996 o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Obie te ustawy uzupełniają przepisy unijne zapisany w rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 3 października 2002 nr 1774/2002, które ze względów sanitarnych nakazuje, że tusze zwierząt padłych z innych przyczyn niż ubój podlegają natychmiastowym spopieleniu w specjalnych spalarniach.

W dniu 28 czerwca 2012 i w dniu 1 lipca 2012 dokonałem sprawdzenia sposobu reagowania na powyższą informację. Państwowa Straż Łowiecka nie podjęła żadnych działań, a Urząd Gminy nie zutylizował tej padliny. W związku z wysokimi temperaturami panującymi w tym czasie dowody rzeczowe w postaci pocisku ewentualnie groty strzał czy metalowe wnyki (i ślady po ich zastosowaniu) ulegają silnej destrukcji i po kilku dniach w wyniku zachodzących procesów gnilnych i przyśpieszonego trawienia metalu przez wytwarzane w trakcie procesu gnijnego substancje chemiczne po kilku dniach nie nadają się do identyfikacji, a przyczyna upadku zwierzyny nie jest możliwa do określenia.

Zaniechanie działania ze strony PSŁ prowadzi wprost do niewykrycia sprawcy czynu zakazanego, a zaniechania ze strony Urzędu Gminy sprowadzają zagrożenie dla zdrowia osób. Nie jest bowiem wykluczone, że łoś padł z powodu choroby groźnej także dla ludzi. Sam proces gnilny także sanowi zagrożenie dla ludności.

O ustaleniach Prokuratury oczywiście poinformujemy.