![]() |
Poniedziałek
13.08.2012nr 226 (2570 ) ISSN 1734-6827
Mnie zainteresowało, jak do tej sprawy podszedł Komendant PZŁ Bogdan Stasiuk, który jak udało mi się ustalić, powołany został na to stanowisko bez zastosowania form konkursowych czyli z tzw. "wolnej ręki", co jedynie pozwala na domyślanie się, że podstawową zasadą weryfikacji była ujawniona publicznie taśmami PSL popularna pośród władzy z politycznego układu "rodzina na swoim". ![]() – Wolałbym się w tej sprawie nie wypowiadać, niech zbada ją prokurator – mówi komendant Bogdan Stasiuk. Tłumaczy, że informacje o łosiu dostał jego były podwładny. Przekazał mu ją ustnie, nie sporządził notatki. Dość pokrętnie brzmi tłumaczenie Bogdana Stasiuka, że jego podwładny wiedział, ale nie napisał notatki, kiedy komendant ewidentnie wie i mówi o sprawie. Zanim jednak ustaliłem coś więcej na temat "niewiedzy" komendanta, nasza Redakcja dotarła do notatki służbowej opatrzonej osobistym podpisem i osobistą pieczątką komendanta Bogdana Stasiuka (notatka obok) dobitnie poświadczającą, że komendant PSŁ, mówiąc delikatnie, świadomie mijał się z prawą. Mnie teraz tylko interesuje, czy w ten sposób zaczynający swoje urzędowanie urzędnik Wojewody jest zdolny do odpowiedzialnego pełnienia funkcji na zajmowanym stanowisku, na którym uczciwość jest podstawowym warunkiem do ścigania przestęstw łowieckich. Co na temat tak jawnego mijania się z prawdą swojego podwładnego myśli Wojewoda Lubelski napiszemy po otrzymaniu odpowiedzi na skierowane do niego zapytanie prasowe. |