![]() |
Środa
12.12.2012nr 347 (2691 ) ISSN 1734-6827
Te „aktualności”, które do Redakcji docierają poza tymi, która trzeba wywalczać w postępowaniach sądowych niestety zazwyczaj wskazują, że władza PZŁ zafascynowana swoją siła pozytywnie funkcjonować już chyba nie potrafi i sama generuje zły obraz łowiectwa w społeczeństwie. Weźmy informacje z ostatniego okresu. Aktualność pierwsza W dniu 6 grudnia 2012 na rozprawie przed Sądem Rejonowym w Olsztynie, Janusz Stefan D. wielki działacz Mazurskiej Okręgowej Rady Łowieckiej w Olsztynie, prezes Okręgowego Sądu Łowieckiego poprzedniej kadencji, został prawomocnie uznanym winnym zawłaszczenia tuszy dzika w ilości 52 kg na szkodę Koła Łowieckiego „Wrzos” w Olsztynie. Nie mając odstrzału na dzika innego jak przelatek, odstrzelił dzika o wadze 102 kg i dla ukrycia tego faktu oddał go do skupu z wagą 50 kg. Szeregowemu dziennikarzowi trudno ocenić co było powodem dość łagodnego potraktowania oskarżonego w tej sprawie. Nie wiadomo, czy stało się to w wyniku działań aż warszawskiej kancelarii adwokackiej, czy było wynikiem szacunku sądu do osób pełniących wysokie stanowiska w państwie. Janusz Stefan D. jest bowiem Wojewódzkim Inspektor Sanitarnym i szefem wojewódzkiego SANEPID-u w Olsztynie. Zapewne Janusz Stefan D. zawłaszczył te 52 kilo dzika w celu poprawienia wizerunku łowiectwa bowiem jest on obecnie przewodniczącym Komisji Promocji Łowiectwa przy Mazurskiej ORŁ w Olsztynie. Dość wyrozumiały był Sąd Rejonowy w Olsztynie także dla Adama D. pracownika punktu skupu dziczyzny w Jonkowie k. Olsztyna, który poświadczył nieprawdę w dokumentacji finansowej za namową Janusza Stefana D., którego jak twierdził, obawiał się ze względu na pełnioną przez niego funkcję dyrektora SANEPID-u i zaniżył wagę dzika o 52 kg. Sąd pozostawił czas na poprawę obu oskarżonym i jako warunek nakazał zapłacić na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz na rzecz Pomocy Postpenitencjarnej po 500 złotych. Aktualność druga W tym samym dniu w tym samym sądzie ujawniono, że oskarżony o zawłaszczenie tuszy jelenia byka Mieczysław T. był już prawomocnie skazany w dniu 28 czerwca 2012 za naruszenie ustawy Prawo Łowieckie na grzywnę w wysokości 300 złotych i pokrycie kosztów sądowych. Rozprawa Mieczysława T. ujawniła także, że jeleń byk strzelony został przez oskarżonego z naruszeniem wszelkich dopuszczalnych norm, które są warunkiem niezbędnym do uznania legalności polowania. Mieczysław T. polował razem z przywołanym wyżej Januszem Stefanem D. na jelenie i jak wynika z przebiegu rozprawy, jeleń został zastrzelony około godz. 2:00 w nocy, nie dokonano wymaganego wpisu w upoważnieniu przed podjęciem czynności transportowych, poprochy zostawiono na środku pola, nie dokonano wpisu wyniku polowania do książki ewidencji myśliwych na polowaniu indywidualnym, nie okazano trofeum i tuszy jelenia upoważnienemu członkowi koła, zgodnie z obowiązującą uchwała WZ, a na koniec bez uzyskania zgody na pobranie tuszy na własny użytek Mieczysław T. oskórował, poporcjował i rozprowadził po rodzinie tuszę uniemożliwiając zważenie i wycenę tuszy. Na rozprawie moralnego wsparcia swą obecnością udzielał oskarżonemu Janusz Stefan D., pomagając Mieczysław T. od momentu dokonania odstrzału, bo to z jego telefonu wzywano w nocy rolnika z traktorem i przyczepą do zwiezienia tuszy z pola. Pisemnego wsparcia oskarżonemu udzielił także łowczy okręgowy w Olsztynie Dariusz Zalewski, wystawiając pozytywną opinię dla Mieczysława T. mimo, że ten w strukturach władz i organów PZŁ nie figuruje. W jaki sposób sąd rozważy żądanie prokuratora o zastosowanie kary dwu lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na lat 5, zapłacenie kwoty 7800 złotych tytułem zryczałtowanego odszkodowania dla skarbu państwa oraz 3 tysięcy zł. grzywny napiszemy w obszerniejszym felietonie. Aktualność trzecia Prokuratura Rejonowa w Bartoszycach dochodzi, czy protokoły polowań zbiorowych odbywanych w Kole Łowieckim „Daniel” zawierają prawdziwe dane. Okazuje się, że w dokumentach tych podawano inne niż rzeczywiście odstrzelono ilości dzików, inne osoby biorące w polowaniu niż wykazano w protokole, itp. "drobiazgi". Prokuratura będzie musiała także wyjaśnić, z jakich powodów w protokole wykazano mniejsze ilości odstrzelonej zwierzyny niż to miało miejsce faktycznie i co się działo ze sztukami, które zniknęły z protokołów. Znamiennym jest, że prezesem zarządu KŁ "Daniel" jest Marek Haus, będący jednocześnie sędzią OSŁ w Olsztynie, a za sprawy łowieckie odpowiada Grzegorz Kruk – członek Mazurskiej Rady Łowieckiej. Aktualność czwarta W dniu 18 grudnia 2012 w Sądzie Rejonowym w Mogilnie rozpoczyna się proces karny sekretarza Koła Łowieckiego nr 62 „Knieja” Zenona Ch. oskarżonego o podrabianie indywidualnych pozwoleń na wykonywanie polowania indywidualnego. Zenon Ch. niezależnie od sprawy karnej za fałszowanie dokumentu „odstrzału” dla zalegalizowania odstrzału większej ilości zwierzyny niż miał dozwolone, oczekuje na sprawę karną, w której oskarżony jest o publiczne pomówienie autora niniejszego tekstu o chorobę psychiczną, podrabianie pieniędzy, wyłudzenie poprzez podstawienie innej osoby pozytywnych wyników badań psychologicznych, itp. Kołem Łowieckim nr 62 „Knieja” w Mogilnie kieruje prezes Roman G., uczestnik wielu postępowań prokuratorskich, w wyniku których nie udało się do chwili obecnej ustalić, czy postrzelił w tyłek miejscowego proboszcza – myśliwego tego samego koła – czy też nie. Roman G. przewijał się już na naszym portalu jako główny aktor afer w Mogilnie. Na kanwie zaledwie kilku „aktualności” jakie ostatnio dotarły do redakcji widać, że w tzw. „aferach” rzadko uczestniczą szeregowi członkowie Związku, którzy jednak statystycznie najczęściej wykluczani byli za "niekoleżeństwo”, jeśli odważyli się wykazać nieprawidłowości z udziałem lub za sprawą „władzy”. Jako znającemu temat tzw. "afer" mających aktualnie miejsce w KŁ „Daniel” w Bartoszycach, nie trudno mi przewidzieć rozwój wypadków w tym kole, jak też osoby jakie bez wątpienia zechce wyrzucić z koła Marek Haus i Grzegorz Kruk, odpowiedzialne za ujawnienie spraw, które powinny były zdaniem działaczy olsztyńskich być zamiecione pod dywan. A na podstawie opisanych wyżej przypadków można na także zawyrokować twierdzenie, że gdyby nie działacze PZŁ, to i afer wokół łowiectwa byłoby mniej. |