Środa
05.02.2014
nr 036 (3111 )
ISSN 1734-6827
Dziennik na gorąco
Konflikt w ZO Olsztyn narasta autor: Redakcja "Łowiecki"
O sytuacji w okręgu olsztyńskim Polskiego Związku Łowickiego pisaliśmy już kilkukrotnie. Między innymi rejestując na video wypowiedź Mieczysława Wójcika, eksperta krajowego wyceny i oceny trofeów łowieckich, delegata na zjazd okręgowy PZŁ w Olsztynie, zatrudnionego w ZO PZŁ w Olsztynie, któremu przewodniczący Zarządu Okręgowego Dariusz Zalewski odmówił przedłużenia umowy o prace o 30 dni, brakujące zainteresowanemu do przejścia na emeryturę. O Mieczysławie Wójciku pisaliśmy również w felietonie z listopada ub. r., kiedy skierował osobisty list do redakcji.

Mało się musiało zmienić od tego czasu w okręgu olsztyńskim, bo otrzymaliśmy od Mieczysława Wójcika kopię listu otwartego, skierowanego do przewodniczącego Zarządu Głównego PZŁ dr. Lecha Blocha, który to list otrzymały również redakcje Łowca Polskiego i Braci Łowieckiej. List publikujemy poniżej.

list w wersji .pdf

Nie będziemy komentować tego listu, ani sugerować, jakie stanowisko mają w jego sprawie zająć krajowe organa PZŁ, ale ponieważ zostaliśmy imiennie przywołani w tym liście, jedna informacja należy się naszym czytelnikom. Redakcja rzeczywiście kieruje do sądu administracyjnego w Olsztynie kolejne skargi na niezgodne z prawem działania lub zaniechania ZO PZŁ i jego przewodniczącego Dariusza Zalewskiego, a więc może Mieczysław Wójcik ma rację, że przewodniczący ZO jest nimi "podpuszczany" dla pokazania swojego prawdziwego oblicza, bo jak się poczyta akta tych spraw, to można poznać jak ZO PZŁ i ORŁ w Olsztynie kombinują, żeby ukrywać przed myśliwymi fakty ze swojej działalności, które nie powinny być żadną tajemnicą, bo przecież działają w imieniu i na rzecz myśliwych i kół w okręgu, a dodatkowo za ich pieniądze. Organa lub ich pełnomocnicy wytaczają przy tym absurdalne zarzuty, które sądy im potem wytykają, a to, że nie istnieje Okręgowa Rada Łowiecka w Olsztynie, tylko Mazurska Okręgowa Rada Łowiecka, albo, że nie znają dziennikarza proszącego pisemnie o udzielenie informacji pod nagłówkiem redakcji, kiedy równocześnie w innej sprawie spotykają się z nim na sali sądowej jako dziennikarzem i pełnomocnikiem redakcji "Łowiecki".

Należy przy tym dodać, że organa PZŁ w Olsztynie nie są tu jakimś specjalnie negatywnym wyjątkiem, bo zdecydowana większość okręgów PZŁ broni się jak może przed ujawnianiem spraw i publikowaniem dokumentów, jak np. protokołów i uchwał ze swoich posiedzeń, które powinny być wręcz opisywane i publikowane na bieżąco np. na stronach www okręgu i nie jest to tylko ich lokalne okręgowe stanowisko. Do większości spraw w Wojewódzkim i Naczelnym Sądzie Administracyjnym pełnomocników przysyła okręgom przewodniczący ZG PZŁ dr. Lech Bloch, spośród etatowych pracowników ZG PZŁ, sam często podpisując się pod wnioskiem, że dana sprawa to tajemnicą. Po prostu utajnianie wszystkiego co dzieje się w organach PZŁ jest podstawą polityki informacyjnej Związku, co pewnie znaczącej liczby członków PZŁ nie dziwi, kiedy spojrzy się na życiorysy najbardziej prominentnych osób w Związku, wysługujących się w poprzednim systemie służbie bezpieczeństwa komunistycznej Polski.

A redakcja wie, że ma rację i na wydanych w naszych sprawach kilkadziesiąt wyroków WSA i NSA jeszcze się nie zdarzyło, żeby informacja, o którą zapytuje redakcja została przez sąd uznana za tajemnicę, której organom PZŁ nie wolno ujawniać. Pomimo tego, nawet jak o to samo, co zostało w jednym czy kilku okręgach uznane przez sąd za informację, którą należy ujawnić, to na wniosek o te same informacje w innym okręgu otrzymujemy odmowę lub milczenie i kolejny sąd wojewódzki musi prowadzić rozprawę z udziałem prawników ZG PZŁ, którzy za nasze składkowe pieniądze podróżują po kraju, żeby w końcu otrzymać wyrok, że kolejny ZO PZŁ musi informację ujawnić. No ale cóż, jaki pan, taki kram.