![]() |
Czwartek
03.07.2014nr 184 (3259 ) ISSN 1734-6827
W nagraniu można zobaczyć i usłyszeć zwierzenia myśliwego, którego potocznie nazywamy kłusownikiem. Realizując tą relację, chciałem wywłać wśród członkowie Polskiego Związku moment zadymy nad na przykład takimi pytanimi: Czy aktualny model łowiectwa jest rzeczywiście tak demokratyczny jakim sam się opisuje? Czy tak często używane słowo "koleżeństwo" ma jeszcze jakieś znaczenie w tym środowisku? Czemu służą represje wewnątrz kół łowieckich? Dlaczego przymyka się oczy na liczne nieprawidłowości władzy? Czy dostęp do polowania jest równy dla wszystkich jak twierdzi statut PZŁ? Jak traktuje się wczorajszych przyjaciół, kolegów z którymi razem się polowało, a i nie jedną piersiówkę z czymś ciepłym wypiło? Czy przy ocenie takich przypadków zawsze należy się bić w piersi sprawcy? Czy czasami władze PZŁ nie powinny uderzyć się we własne piersi? I to całkiem mocno. A jeżeli chodzi o Jerzego Staszka, czy w jego przypadku winien jest wyłącznie on sam, czy do tej „wpadki" (przestępstwa) przyczyniły się ukrywane wady aktualnego modelu, który stworzył mu „warunki", a wręcz pchnął do takiego zachowania, najpierw rozbudowując w nim wielką myśliwską pasję, a następnie niezbyt uczciwymi działaniami zabierając mu możliwość realizacji tej pasji? Zresztą najlepiec samemu ocenić to, co przedstawia nam Jerzy Staszek. |