![]() |
Środa
04.05.2016nr 125 (3930 ) ISSN 1734-6827
Wszystkie istotne funkcje obsługi obrad Zjazdu wykonywali pracownicy Zarządu Okręgowego w Olsztynie. Także Dariusz Zalewski często był widziany przy młodym człowieku obsługującym system zliczania głosów, który w najważniejszym momencie nie wyświetlił wyników głosowania na wywieszonym w tym celu wielkim monitorze, tylko zostały one odczytane z kartki przez przewodniczącego komisji skrutacyjnej, prezesa Koła Łowieckiego „Daniel” w Bartoszycach Marka Hausa. Tak się złożyło, że ważne funkcje zjazdowe pełnili myśliwi sprzyjający, a nawet zaliczani do wiernych druhów Dariusza Zalewskiego, jak choćby przewodniczący obrad Remigiusz Chmielewski, sędzia Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Olsztynie i jednocześnie sędzia Głównego Sądu Łowieckiego PZŁ. Zeznania świadków potwierdziły niezbyt czytelny sposób zliczania głosów, za który właściwie odpowiadał jednoosobowo obsługujący system informatyczny człowiek. Pozostali członkowie komisji nie mieli zielonego pojęcia w jaki sposób działa ten system, czy działa poprawnie, jak też nie mieli żadnej możliwości stwierdzenia, czy wyniki podawane w formie kartkowych wydruków odpowiadają rzeczywistej ilości oddanych głosów, zwłaszcza w sytuacji, gdy wyniki nie pojawiły się na monitorze przeznaczonym właśnie dla tego celu. Działanie komisji skrutacyjna ograniczone była jedynie do przyklepania wyników jakie otrzymała od operatora systemu, nadzorowanego przez łowczego okręgowego Dariusza Zalewskiego. Dariusz Zalewski nadzorował także pracę samej komisji skrutacyjnej, często odwiedzając ją w pomieszczeniu gdzie.... przepisywali wyniki dostarczone przez operatora systemu do głosowania. Dariusz Zalewski biegał między operatorem, a komisją niecierpliwie dopytując o potwierdzenie wyników, aż w końcu został bezpardonowo poproszony przez jednego z członków komisji, aby ograniczył swoją aktywność wobec komisji i operatora. Delegatów bardzo zdenerwował fakt, że nie pokazano na tablicy świetlnej wyników głosowania do Okręgowej Rady Łowieckiej mimo, że system na początku zademonstrowano, że wyniki będą bezpośrednio po wyborach, niczym w Sejmie, wyświetlane na monitorach. Okręgowy Zjazd Delegatów w Olsztynie należał do jednego z najbardziej skandalizujących w Polsce. Delegatom rozdawano kartki z instrukcją na kogo mają głosować. W instrukcji przewidziano kim należy obsadzić kluczowe funkcje mające wpływ na przebieg zjazdu. Zgodnie z instrukcją rozdawaną przez Dariusza Cichego pozostającego w nadzwyczaj zażyłych stosunkach z łowczym okręgowym, na prowadzącego zjazd wybrano Remigiusza Chmielewskiego znanego czytelnikom z niechlubnej roli jaką odegrał w sprawie Wiesława Tajera, ciąganego bez powodu przed oblicze "łowieckiej sprawiedliwości". Przypomnę, że sprawa ta stała się przyczynkiem do wyroku Trybunału Konstytucyjnego uznającego sądownictwo łowieckie za niezgodne z Konstytucją RP. Wzajemną serdeczność niektórych delegatów widać było aż nader wyraźnie. Remigiusz Chmielewski nadzwyczajnie serdecznie przywitał się z Markiem Hausem, a ich zażyłość zapewne wynika nie tylko z kontaktów na niwie łowieckiej, ale i na płaszczyźnie zawodowej. Marek Haus jest biegłym sądowym w Sądzie Okręgowym w Olsztynie w którym Remigiusz Chmielewski jest sędzią. Marek Haus jest też sędzią Okręgowego Sądu Łowieckiego w Olsztynie i z tego samego okręgu sędzią Głównego Sądu Łowieckiego jest Remigiusz Chmielewski, sędzia Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Olsztynie. W ten Zdziwienie delegatów wywołała liczba głosów, jakie otrzymał Dariusz Krzyżanowski aktualnie pełniący funkcję sędziego Okręgowego Sądu Łowieckiego w Olsztynie, pozwalająca na wybór do ORŁ. W skład ORŁ wszedł też m.in. Grzegorz K., na którego wskazują aż dwie opinie biegłych grafologów, że mógł być sprawcą przestępstwa fałszerstwa dokumentu poprzez podrobienie podpisu. Innym zaskoczeniem dla wielu było wręczenie wyróżnienia (kordelas) osobnikowi znanemu z kradzieży trofeum łowieckiego – medalowego oręża dzika – innemu myśliwemu. Myśliwi rozgoryczeni wynikami zjazdu twierdzili, że takiej „ustawki” nigdy jeszcze nie widzieli, a kilkunastu delegatów oddało dżojstiki do głosowania i opuściło salę obrad przed czasem. Ot rzeczywistość PZŁ |