Wtorek
05.09.2017
nr 248 (4419 )
ISSN 1734-6827
Dziennik na gorąco
Krótka wizyta w PSŁ w Lublinie autor: Stanisław Pawluk
Od dłuższego czasu otrzymuję sygnały, że wymieniony w ramach dobrej zmiany skład Państwowej Straży Łowieckiej w Lublinie nie zajmuje się tym, czym powinien, a ze stanowisk uczynił sobie źródło dodatkowych zarobków i profitów płynących z tytułu pełnionych funkcji. Myśliwi informowali o tym, że wezwani na przesłuchania w charakterze świadków lub podejrzanych, zmuszani byli do oczekiwania na przesłuchującego, bo ten w tym czasie zajęty był uprawą podokiennego ogródka, na którym strażnicy pod wodzą samego komendanta uprawiają ogórki, paprykę pomidory i inne warzywa.

Myśliwi skarżyli się także, że przesłuchiwani są przez osoby, które nawet swoich nazwisk nie podają, a strój cywilny bez typowych tabliczek z nazwiskiem nie pozwala na zidentyfikowanie osoby przesłuchującej. Zdarzało się i to nie tak rzadko, że przesłuchania zakłócane były odwiedzinami innych myśliwych u strażnika Tomasza Lipca, który pełniąc jednocześnie funkcję łowczego w Kole Łowieckim nr 2 „Leśnik” w Lublinie wydaje w biurze PSŁ tzw. "odstrzały” i załatwia inne sprawy z członkami swego koła. Twierdzą, że Tomasz Lipiec przeniósł biuro łowczego do siedziby PSŁ i tam urzęduje w godzinach służbowych jako strażnik PSŁ i jako łowczy koła. Osobę tę mieli okazję poznać ze sposobu szacowania szkód rolniczych.

Informujący zwracali także uwagę, że ich zdaniem łączenie funkcji pracownika Urzędu Wojewódzkiego jakim jest funkcjonariusz PSŁ z funkcją łowczego w kole narusza zasady prawne na podstawie których jeden z poprzednich pracowników PSŁ Stefan Kowalewski zmuszony był do rezygnacji z tej funkcji. Wskazują także na konflikt interesów poparty przykładami skutecznego zainteresowania się sprawa CBA, po czym osoba taka zmuszana była do opuszczenia stanowiska w strukturach władzy państwowej.

Zmierzając do wyjaśnienia tych spraw udałem się do siedziby Państwowej Straży Łowieckiej w Lublinie, gdzie zastałem wszystkich etatowych strażników na czele z komendantem Andrzejem Sieńko. Tym razem udałem się tam jako obywatel płacący podatki na utrzymanie pracowników państwowych, a także jako wyborca nowej władzy, aby sprawdzić jak owa władza realizuje swoje zadania i czy sygnały otrzymywane od myśliwych noszą znamiona prawdy czy są jedynie myśliwską fantazją. Przed udaniem się z wizytą upewniłem się, czy zgodnie z przepisami funkcjonariusze Państwowej Straży Łowieckiej mogli rzeczywiście naruszać normy prawne o jakich mówią interesanci tej formacji. Zacząłem od czytania ustawy Prawo Łowieckie, w której moje zainteresowanie skupiło się dwóch przytoczonych niżej zapisach:

Art. 36. 1. Tworzy się Państwową Straż Łowiecką jako umundurowaną, uzbrojoną i wyposażoną w terenowe, oznakowane środki transportu formację podległą wojewodzie.

Art. 38a. Strażnikowi Państwowej Straży Łowieckiej przysługuje bezpłatne umundurowanie wraz z oznakami służbowymi i odznakami służbowymi, które zobowiązany jest nosić przy wykonywaniu czynności służbowych.


Poniżej przedstawiam relację z tej krótkiej wizyty. Inne ustalenia o działaniach PSŁ postaram się przedstawić w kolejnych relacjach.