Wtorek
05.07.2011
nr 186 (2165 )
ISSN 1734-6827
Opowiadanie
Egzamin autor: TomaszAK
Sobota 25 czerwca 2011 r. Jest godzina 4 rano, za oknem już jasno. Wczoraj położyłem się spać o 22 z postanowieniem, że zaraz zasnę. Trzeba się wszak wyspać. Nie wiem, o której zasnąłem, ale w głowie pozostały mi obrazy krzyżówek, cyraneczek, łysek i słonek – ot tak sobie tabuny latały.

Egzamin od 9, ale umówiłem się z kolegą, że o 7 po niego podjadę. Z Bełchatowa do Piotrkowa ok. 30 minut jazdy. Kręcę się po domu. Kawa stygnie, a ja nie mogę zebrać myśli. Nie pamiętam jak odróżnić kuropatwy w łowisku, nie pamiętam kiedy dziki mają huczkę, a kiedy jelenie byki zrzucają poroże, jak wyglądają jaja bażantów, a zresztą jak wyglądają bażanty też nie wiem… Pal to licho. Punkt 7 jestem na parkingu przed jakimś supermarketem. Kolega wsiada i jedziemy. Po drodze dyskutujemy na „tematy polityczne” – jak to określił kandydat na członka PZŁ na kursie, tj. czy Komisja Rewizyjna Koła jest organem Koła, czy też nie, kto powołuje członków Naczelnej Rady Łowieckiej, czy mąż Pani Basi będąc członkiem Zarządu Głównego może być też członkiem Okręgowej Komisji Rewizyjnej, itd.

Na miejscu meldujemy się o 7.30. Chyba jesteśmy pierwsi, ale nie w samochodzie siedzi Koleżanka z Tomaszowa, zawzięcie czytająca „Vademecum Myśliwego”. Cóż ja stwierdzam, że nie zajrzę przed testem już do żadnych materiałów. Kolega zresztą też, ale zaraz pojawia się pytanie, w jakim terminie należy powiadomić dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego, w którym myśliwy nie ma zezwolenia na wykonywanie polowania o dochodzeniu postrzałka. Przed nowelizacją Regulaminu polowań myśliwy miał 24 godziny, po 12 od rozpoczęcia poszukiwania. Powoli przyjeżdżają kolejni Koledzy. Jest nas w sumie 61 osób. Komisja podzieliła grono kandydatów na dwie grupy. Wchodzę w pierwszej, chyba nie zdzierżyłbym czekania 120 minut.

Członkowie komisji rozdają testy. 100 pytań, z czego 30 z tzw. bezpieczeństwa, a 70 z części pozostałej. Z każdej części minimum 80% prawidłowych odpowiedzi. Otwieram test i do pracy. Po 30 minutach test napisany, prawie w całości. Pozostały dwa pytania z bezpieczeństwa i osiem z części „ogólnej”. Zatem od początku czytam, czytam i … w głowie znów „paruje”. Czy aby na pewno jak schodzę z ambony muszę tylko usunąć naboje z komór nabojowych, czy też koniecznie jest rozładowanie broni. Na pewno nie muszę znosić z ambony broni w futerale, ale to każdy wie ;). Kurcze ile wynosi maksymalna odległość strzału w miot przy polowaniu z ambon 60 m?, 80 m? czy też 100 m?. Zaznaczam 80 m. Po godzinie wychodzę, stwierdzając że jak dłużej posiedzę w sali, to nie tyle oszaleje, co pozmieniam odpowiedzi dobre na złe, albo na odwrót.

Po dwóch godzinach wychodzi ostatni zdający. Wszyscy wymieniają uwagi. Stres coraz większy. Czekamy ponad 40 minut. W końcu wywieszają wyniki. Jeesssttt zdałem. Uff, z bezpieczeństwa na 30 pytań 28 dobrych odpowiedzi, z części ogólnej na 70, prawidłowych odpowiedzi 63. Teraz ustny i strzelanie, ale to 26 czerwca. Rano, po przyjeździe na egzamin ustny dowiem się, że na 61 osób, 21 nie zaliczyło testu, to 1/3 zdających. O wrażeniach z egzaminu ustnego też napiszę.

Komentarze
06-07-2011 13:55 TomaszAKTeż tak uważam, co więcej - co już było podnoszone na formu - broń gwintowana powinna być dostępna dla selekcjonerów. Ja w każdym razie na polowania zbiorowe, przynajmniej przez rok, nie zamierzam zabierać innej broni, niźli boka (bez "brenek" oczywiście).
06-07-2011 13:12 AdrianoooMasz w 100% rację. Osobiście uważam, że można nie wiedzieć jakiego koloru są jaja bażanta itp, ale możliwość popełnienia 6 błedów na bezpieczeństwie to "lekka" przesada.
06-07-2011 12:17 TomaszAKKolego "Adrianooo" wymóg uzyskania 80% prawidłowych odpowiedzi zarówno z zakresu tzw. bezpieczeństwa jak i pozostałej części testu wynika z parg. 8 pkt. 1 rozporządzenia MS w sprawie uprawnień do wykonywania polowania z 13.01.2010 r. Niemniej, ponieważ zrobiłem owe dwa błędy z bezpieczeństwa - łapę się i na zdanie egzaminu wg starych reguł ;)). Darz bór.
06-07-2011 11:43 AdrianoooGratuluję i życzę wielu sukcesów i łowieckich emocji. Dziwi mnie trochę 20% margines błędu z bezpieczeństwa. U mnie kilka lat temu można było zrobić max 2 błędy, z grupy 210 osób myśliwymi zostało zaledwie 86. DB
05-07-2011 14:20 DILLIGAFSerdeczne Gratulacje:)..w moim przypadku stres chyba byl wiekszy niz na obronie, ale milo wspominam tamte czasy:)
05-07-2011 13:19 ULMUS:) gratulacje :)