Poniedziałek
07.11.2011
nr 311 (2290 )
ISSN 1734-6827
Opowiadanie
Liść... autor: ANDY
Późny kwiecień. Ostre słońce zagląda w każdy zakamarek. Nic go nie zasłania. Biały dywan zawilców wystawia płatki na jego promienie… On dopiero zaznacza swą obecność leciutkim pęknięciem brązowej lepkiej skórki. Ostrożnie bada otoczenie – czy już...

Po kilku dniach jest już spory. Seledynowy i pokryty delikatnym puszkiem. Jeszcze zwinięty nieporadnie gramoli się z uścisku skorupki. Szybko, szybciej wychyla się i rozprostowuje pod mocne słońce, krople ciepłego deszczu. Już jest w ostrej tonacji świeżej zieleni. Jeszcze delikatny i kruchy. Szybko tężeje i rośnie. Matowy odcień wierzchniej strony przechodzi w lekko błyszczący i ciemnieje dostojną mocną zielenią. Ostre podmuchy burzowego lata szarpią go bez szkody. Deszcz mocno siekący obmywa go z spiekoty lata. Stężał, nabrał pewności i na długiej szypułce wyczynia hołubce lub ani drgnie...

Nic mu nie zagraża. Raz tylko łakoma gębula łani zagroziła. Lecz zbyt był wysoko aby niecierpliwy język dotknął i posmakował. Wszystko widział z góry i niczego się nie bał...

Dni coraz krótsze a i promyków ciepłych coraz mniej. Często mokry i zziębnięty traci dostojną zieleń. Robi się plamisty, żółto jasną barwą i jakiś taki sztywny. Traci miękkość i coraz trudniej poddaje się ostremu podmuchowi. Szarpie się jeszcze i opiera odziany w złoto i purpurę...

Listopadowy dzień wstaje zamglony i szary. Później rozświetla go łagodne słońce które nasyca barwy. On wystrojony w złoto, dostojnie faluje w lekkim podmuchu i obserwuje jak jego sąsiedzi opadają na dół. On jest niewzruszony, jego nic nie oderwie, nawet coraz mocniejszy wiatr. Przetrwał narastający podmuch. Słońce opada coraz niżej. Jest zupełna cisza. Nic mu nie zagraża…

Coś pęka niedosłyszalnie. Szypułka opada w dół. On kręci powolną spiralę. Zwitka za zwitką opada lekko i z gracją. Uderza miękko i nieruchomieje. Jak inne opadłe do stóp – Tej Czarodziejki...

Darz Bór

Komentarze
23-05-2012 14:29 Manek67Nie napisałem komentarza bezpośrednio po tym gdy przeczytałemm.... Nie chciałem psuć nastroju jaki się we mnie wytworzył, ale teraz ULMUS wywołał sprawę ponownie "do tablicy" Powiem tylko tyle: po przeczytaniu tego arcydzieła, po prostu zamilkłem i przez długie godziny kontemplowałem genialność tej przenośni i wracały mi z zakamrków pamięci chwile, w których zachowywałem się jak ten LIŚĆ. Dziękuję Ci Andy...
23-05-2012 12:09 ULMUSDołączę do Kolegów w pochwałach. Znakomicie to zrobiłeś Andy . Kapitalnie się startuje z tą zielonością Twojego opowiadania, nawet rozpędza w czytelniczym łakomstwie i dopiero gdzieś tam, kiedy pierwszy raz piszesz o dostojnym złocie zacząłem rozumieć o czym to jest .... i wtedy tekst zwalnia ... i czytanie zwalnia . Naprawdę kapitalne , zarówno technicznie jak i językowo. DB :)
27-01-2012 17:28 Jozef StarskiDzięki ANDY za te piękne słowa o dostojnym przemijaniu. Takim powinno ono być...dostojnym, aby się go nie wstydzić, żeby coś po nas godnego pozostało w pamięci innych... Pozdrawiam dostojnego myśliwego piszącego duszą - Joe
28-11-2011 22:53 krogulecot brunatniejemy powoli, brunatniejemy..... pozdrówki Andy !
18-11-2011 12:51 BrakarzANDY! W Twym "Liściu" jest całe życie człowieka, kruche i ulotne, od narodzin aż do śmierci. "Ta Czarodziejka", kiedyś, całkowicie nami zawładnie, ale to tylko ...przemijanie, wierzę, że nie całkowite. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. Piotr
18-11-2011 10:57 mikeszPiękne. Pięknie ubrane w słowa. Mowa Polska, bogata, niepowtarzalna w innych rejonach świata w innych językach. Tak bogata jak przedstawia ją Mickiewicz, Sienkiewicz, Prus i inni "wirtuozi pióra". Rzec by krótko - "cztery pory roku" ale po co? kiedy można rozwinąć, ocieplić, pobudzić wyobraźnię czytającego... Brawo Andy za "przekaz"... tak myślę, co wówczas miałeś w duszy??? przemijanie??? nostalgię bo coś utraciłeś bezpowrotnie??? czy to tylko szare jesienne dni... nieważne, nie odpowiadaj...