![]() |
Wtorek
29.10.2013nr 302 (3012 ) ISSN 1734-6827
W ryby do stawu zaopatruje mnie mój serdeczny i kochany kolega Czesław, wytrawny psiarz, zakochany w Jagterierach. Za to, że jestem jego dobrym kolegą od psów i że umiejętnie zachwalam uroki jego ślicznej i dobrze gotującej żony dostaję od niego ryby na ten mój pojemny staw i doucza mnie jak z rybkami mam postępować. Już dobrze po piętnastej a tu znów telefon dzwoni - Jarek, że przyjedzie pod koniec mojej pracy po odstrzał. Mówię mu, że jak mnie w pracy nie będzie, szukaj mnie na rybach. W końcu siedzę i dumam sobie na pomoście o tym naszym głośnym i ciekawym i opisywanym Kole, przy okazji oglądam trzy łabędzie na stawie co mi nagminnie wyjadają karmę dla ryb a tu wpada Jarek i już chce odstrzał. Mówię mu czekaj chłopie, połapię sobie te smakowite tłuste karpie od Czesława co mi je darował z dobrego serca i z wielką ochotą ze swojej hodowli. Podjeżdża następny samochód, wychodzi Bodzio, wytrawny myśliwy dzikarz i opowieści lecą jak z rękawa i nie dają połapać. Ryby się denerwują, że je tak zaniedbuję i nie zauważam ich brań na wędkę i przestają w ogóle interesować się moją przynętą. W końcu Bogdan się zabiera na te nocne podchody na dziki, co go przez cały rok robią w konia a Jarek prosi, chodź Krzysiek pojedziemy razem na kozła, znasz teren to szybciej coś ciekawego strzelę. Trudno, trzeba wędki zwijać i jechać w sandałach na tego wymęczonego po rui kozła. Pa pa moje złote rybki, dziś nie będzie koncertu życzeń. Odstawiamy mój samochód do miasta i jedziemy wpisać się do książki wyjść. Chwila myślenia, gdzie by to było dobre miejsce na zdobycie tego upragnionego mocnego kozła dla Jarka. Przypomina mi się stary kozioł za Gajowym co uciekł mi jak byłem z dewizowcem w maju. Był stary, morda siwa i na głowie też dosyć mocny, ciemno umaszczony ale uwsteczniający się pewnie też mocno głuchawy, dobry dla Jarka. Więc decyzja, wpis do książki i jedziemy. Będziemy oczekiwać kozła na ścianie lasu z możliwością podchodu. Gdzieś po dobrej godzinie na ściernisku widzę dwie jasne kozy i kozła ale mój kompan coś nie dowidzał i ciągle się pytał, gdzie te sarny są. Chłop kilkanaście lat młodszy ale jakoś taki nie spostrzegawczy. Mówię, przetrzyj oczy, może nie wyspany jesteś bo przezroczystość powietrza jest dobra. Pokazuję mu wyraźnie, że są trzy sztuki, w tym mocny kozioł gruby u dołu i w ciemniejszej sukni od sarn. Decyzja i podchodzimy. Jarek patrzy przez lunetę, co mu żona kupiła w prezencie na urodziny, a ja przez jego starą ruską lornetkę (nową Zeiss sknera trzyma w domu). Kozioł nas zauważył i rusza do lasu. Wreszcie się zatrzymał przed lasem i jest na pewno ze 150 metrów od nas. Widzę, że to uwsteczniony stary kozioł i mówię - Jarek strzelaj, śliczny kozioł. Zerkam na Jarka, postawa prawidłowa, ręce się nie trzęsą, broń na pastorale, napina przyspiesznik, więc ja moment i patrzę przez te stare porysowane ruskie szkła na reakcję kozła, który zaraz pewnie przyjmie kulę. Strzał, kozioł rusza ale po małym kółku kładzie się w kępie chwastów na polu a kozy ekspresowo już są w lesie. Myślę trafił, bo chyba by tak kozła nie wyłożyło ze śmiechu. Gratulacje i podchodzimy do kozła. Kozioł pisze testament, jest śliczny ciemno ubarwiony, na jednym parostku w sumie grube szydło z krótkimi odnogami drugi parostek ładny gruby szóstak. Waga na jedno oko powinno być gdzieś ponad 500 gram a na drugie oko wiek z siedem lat. Całuję go w łyse białe czoło przez które pewnie kozła spłoszył bo chłop szczęśliwy i radosny, że takiego Capa odstrzelił i to jednym strzałem i bez ściągania brata z posokowcem. No i trzeba było od razu zadzwonić do naszego przyjaciela Olka, naszego miłego kompana aby mu gula skoczyła w gardle, że Jarek nie jest o wiele gorszy od niego i że też będzie się mógł pochwalić pewnie kozłem medalowym. Oluś gratulował serdecznie, tylko mu jakoś struny głosowe cienko w gardle grały. Cieszy się Jarek, że to jego najlepszy kozioł i w dodatku selekt których ma na ścianie pewnie ze 100 sztuk, pięknie pooprawiane na rzeźbionych deskach. Wart był u mnie chłopina takiego kozła gdyż jest myśliwym z krwi i kości. Dba bardzo o zdobyte trofea, oprawia je bardzo starannie i eksponuje w swoim domu gdzie gości tylko myśliwych właśnie w tym salonie w otoczce myśliwskich mebli. Przez szerokie okno w salonie można zaobserwować kojce z psami myśliwskimi. Posiada kilka psów Kareli, z którymi poluje po całej Polsce na różnych polowaniach zbiorowych. Doceniają myśliwi z Polski i zagranicy walory jego użytecznych psów więc ma wielu klientów na szczeniaki z jego hodowli. Spod tych psów zdobył kilka ładnych odyńców których oręże pięknie się eksponują na ręcznie rzeźbionych deskach w jego salonie. Również i ja kilka razy miałem możliwość zobaczyć jego psy w akcji z dzikami gdzie faktycznie mój jagterier Blesk to uczeń przy tych profesorach choć czasami podszczypywał je po wytartych piętach. Wspomnę jeszcze o jego cierpliwej żonie Marlenie, na którą spadają obowiązki karmienia i sprzątania po tej ilości psów myśliwskich gdy Jarka nie ma przez dłuższy okres czasu w domu. Zwróciłem uwagę jak czysto mają te psy i jak bardzo są zadbane i wykarmione. Marlena nawet przyjmuje zwierzynę strzeloną na skup, który posiadają u siebie w domu gdzie fachowo ocenia klasę odstrzelonej zwierzyny. Wspaniała gospodyni i tak jakby nie miała nerwów w stosunku do kolegów myśliwych męża, którzy go bardzo często nachodzą w domu a później wyciągają do lasu. Zawsze uśmiechnięta, serdeczna i wyrozumiała dla pasji swojego męża. Wspomaga ją mała Julka, córka oczko w głowie tatusia, która już teraz mówi, że zostanie Dianą i będzie polowała z tatą, a na imprezach w naszym Kole zawsze jako pierwsza uczestniczy przy rozdawaniu posiłków dla zmęczonych polowaniem myśliwych. I na zakończenie Jarek ma jeszcze jeden odstrzał na drugi obwód więc ma szansę na zdobycie następnego ładnego selekcyjnego kozła. Podpowiadałem mu aby zaczął nosić czapkę to nie będą się tak płoszyć kozły rażone odblaskiem jego czoła. Nie widziałem u niego na ścianie ani jednego normalnego szóstaka spośród wielu jego zdobytych parostków a co sam stwierdził, że najlepszym kozłem na ścianę jest myłkus i selekcyjny kozioł więc Jarku powodzenia w zdobywaniu tych Twoich kochanych myłkusów i selektów. Darz Bór.
|