Czwartek
26.10.2006
nr 299 (0452 )
ISSN 1734-6827
Moje polowanie
Ptaszek autor: ANDY
Wrzesień. Poranek jakiś niemrawy i zamglony. Wolno gramolę się z wyrka i wychodzę przed nasz myśliwski domek. Bardzo ciemno jeszcze, marudzę nad gorącą herbatą parząc usta i wściekły zostawiam kubek. Jadę na Spychaczówkę. Zostawiam auto i schodzę na ogromny zrąb leżący po jej lewej stronie. Zbyt ciemno dalej więc postanawiam, że przysiądę na chwilę jak się rozwidni na tyle, że coś będzie można zobaczyć i ewentualnie wyłuskać z morza traw i łętów oraz kęp samosieju.

Pieniek ściętego bliźniaka zaprasza wygodnym blatem do spoczynku a stojący obok ocalały pień solidnego buka obiecuje oparcie dla pleców. Podnoszę kołnierz kurtki, na pień kładę kawałek folii a na uszy ciągnę kapelusz – jest bardzo chłodno. Wtulam się w pień buka i na kolanach kładę załadowanego Mausera. Zamyślony i wyłączony zastygam w oczekiwaniu na świt.

Przez szparki oczu śledzę różowiejące obłoczki. Szarość poranka przechodzi wolno w leciutki brzask. Coś tam skrzeczy w zaroślach. Na prawym bucie czuję chrobotanie i zaciekawiony wolno podnoszę głowę aby zobaczyć nieproszonego gościa. Ryjówka.

Jakieś takie furrrr... wyrywa mnie z zamyślenia. Na twarzy leciutki podmuch powietrza i ogromne sekundowe osłupienie.

W powietrze podnosi się jakiś mały szary ptaszek. Nie tylko ja czekałem aż się rozwidni. Na kolbie mego sztucera znalazł spokojne lądowisko i czekał. Mój ruch wyrwał go z oczekiwania i wystraszył, daje temu wyraz w ogromnym ćwierknięciu aż trudnym do zrozumienia w tym drobnym ciałku. W przestworzach znika maleńki przecinek. Przytomnieję i podnoszę do oczu szkła...


Spychaczówka

Komentarze
03-11-2006 19:50 ANDYJoe, liczę na to samo . To znaczy na Twe opisy twardej ,wspaniałej , męskiej rzeczywistoisci . Myślę ,że Kanada żywicą pachnąca ma Swego kontynuatora . DB
03-11-2006 19:24 Jozef StarskiMam satysfakcję, że mogłem tego roku w Zagórzu k.Sanoka poznać Cię osobiście. Teraz, kiedy czytam Twoje - zawsze wzruszające mnie opowiadania - przywołuję z pamięci Twoją sylwetkę. To coś tak jak sól i pieprz, dodające smaku potrawie. Można w pełni delektować się daniem, ufając znanemu kucharzowi. Ufam, że jeszcze dasz znać o sobie niejednym opowiadaniem. Pozdrawiam!
01-11-2006 16:16 TrapperMoze czasami zle zrozumiany ale zawsze mile widziany. Przepraszam.
01-11-2006 06:02 KulwapANDY napisał: ...."nie zawsze jak widać - mile widzianym"... KWESTIONUJĘ!!!!!!!!!!!
29-10-2006 20:49 ANDYszponiasty dzięki za 'wiernośc' , ale , 'haik' to arabska tkanina - dla mnie ten synonim to znaczy - zupełnie nie rozumiem dokąd się zbliżam - ja wiem ,że do końca i niewiele mi brak . Nie chcę dominować w dziale - opowiadania - nie jestem sam na tym forum . Jest trochę wspominek , ale nadmiar rodzi zawsze zobojętnienie i niesmak . Ja naprawdę nie wiem jak postąpić.Do tego dochodzi tryb 'wystawiania'wspominek , czasem - oczekiwanie na publikację - to zbyt wiele dni . Ten czas pozwala na zapomnienie wręcz o co chodzi na wstepie . Ale ja tutaj gosciem jestem - nie zawsze jak widać - mile widzianym i poddanym nadrzędnym wymaganiom. Najlepszego
29-10-2006 15:23 krogulecAndy cieszę się że piszesz choc bywa to zjawisko od czasu do czasu .. ale na Boga Ty zmierzasz wprost do "HAIKU" .... proszę albo dłużej albo częściej ... podpisano wierny czytelnik szponiasty Barz Bór !
29-10-2006 00:20 ULMUSdzieki Andy .. juz nie mogę się doczekać na kolejne opowiadanko.
26-10-2006 20:18 KulwapNigdy nie mogę wyjś z podziwu jak potrafisz marnym, wuligarnym otaczającym nas sprzętom nadac tak wyidealizowany i poetycki wymiar pełen urokliwej głębi. Aby wydoby szlachetnoś z prymitywizmu trzeba miec jak ANDY - duszę poety. Wrażliwą, delikatną i czułą na każdy szelest piękna! On potrafi szary brzydki kamień w brylantowy kwiat zamienic! Tej niespotykanej czarownej umiejętnosci bardzo życzliwie zazdroszczę..... Po raz kolejny.... zresztą.....