Poniedziałek
28.05.2007
nr 148 (0666 )
ISSN 1734-6827
Opowiadanie
Ryjówka autor: ANDY
Siedzę wygodnie oparty na ściętym pieńku buczka. Ciepły wieczór dogasa a słońce zapada już za plecami sporego zrębu. Nic nie widać na zielonym zarośniętym kępami samosieju kawałku. Rozglądam się uważnie popatrując tu i tam i oglądam stadko jakiś ptaszków z zapałem buszujących w ogromnym krzaku leszczyny. Dwa kroki obok pniaka widzę pełzające galaretowate ciało. Wygląda jak obrzynek samochodowej gumy. Gdzieś czytałem, że te bezskorupowe ślimaki mogą być trujące. Widać, że nie dla wszystkich. Zza jakiegoś liścia wypada maleńkie zwinne jak fryga ciałko. Dopada pełzające niebiesko – granatowe stworzenie i kąsa poza głową w ‘kark’ błyskawicznie odskakując. Myślałem, że po skosztowaniu i stwierdzeniu, że być może niesmaczne, dalszego ciągu nie będzie. Diabła tam, znów dopada ślimaka i kąsa błyskawicznie. Ten zwija się dziwnymi przewrotami odsłaniając jaśniejsze podbrzusze, to na którym pełznie. Znów atak i jeszcze. Ślimak robi dziwną woltę i cały spienia się jakąś białawą substancją. Małemu łowcy to jednak nie przeszkadza i raz po raz kąsa zajadle w błyskawicznych atakach. Drgania ślimaka są coraz słabsze. Mały drapieżca dopada w końcu i zatapiając kiełki w galaretowatym stworze będącym większym od niego, podnosi go i zmyka w kierunku kępy trawy. Znika. Podnoszę się i idę zobaczyć gdzie wlazł. Obok kępy maleńki otworek o średnicy palca. W nim właśnie znika coś co jeszcze chwilę temu było majestatycznie sunącym niebieskim stworzeniem.
Komentarze
28-05-2007 13:33 BrakarzNaprawdę baczny i wnikliwy z Ciebie obserwator przyrody. Nie wszystkim, obcującym z naturą, jest to dane. Umieć dostrzec i zachwycić się najmniejszym ssakiem naszej fauny potrafi zapewne niewielu. Dajesz dowód, że nie tylko majestatyczny żubr, łoś, czy jeleń mogą być ozdobą naszych lasów, ale to co małe i niepozorne warte jest zauważenia. DB, pozdrawiam - wybrakowany