Poniedziałek
02.02.2009nr 033 (1282 ) ISSN 1734-6827
Przesłuchał w dniu 12 stycznia 2006 r. Wiesława Żukowskiego i Zygmunta Kaczyńskiego. Obaj opisali mniej więcej to samo, co podał w doniesieniu Wiesław Szloński. To, co może ewentualnie dziwić w tych zeznaniach, to autorytatywne stwierdzenie Krzysztofa Korzenieckiego, że ..."mogę stwierdzić, że koledzy M. Lis i Z. Wiktorzak nie polowali zgodnie z obowiązującymi przepisami."..., choć przecież od świadków żąda się opisania faktów, a nie rozstrzygania o winie, szczególnie, że Korzeniecki nikogo z oskarżanych przez Szlońskiego w lesie nie spotkał. W ten sposób rzecznik miał już zeznania drugiej osoby potwierdzającej przewinienie łowieckie łowczego i skarbnika KŁ "Orlik". I to mu wystarczyło. Dodatkowym dowodem w sprawie był protokół z oględzin miejsca zdarzenia, czyli ni mniej ni więcej, wynik wizji lokalnej w terenie, dla zapoznania się z miejscami, w których obwiniani polowali oraz patroszyli i wywozili tuszę dzika. W protokole, sporządzający go ORD Wiesław Bagan napisał, że dokonywał oględzin w towarzystwie Wiesława Szlońskiego i Krzysztofa Korzenieckiego, ale nie zaprosił na te oględziny ani Marka Lisa, ani Zygmunta Wiktorzaka. Z protokołu wynika, że ORD wpisał do protokołu informacje otrzymane od oskarżycieli, że: ..."Następnie pojechałem do miejsca o nazwie "Las - pole", oddalone w odległości około 5 km (licząc drogami) od miejsca tj. od nęciska, gdzie były patrochy. (...) Następnie pojechaliśmy do "topinamburu" gdzie był wypisany M. Lis. (...) Kol. Szloński pokazał mi miejsce gdzie spotkał Z. Wiktorzaka".... Z protokołu wynika, że ORD przyjmował rejony wg wskazań uczestników oględzin i w żaden inny sposób ich nie weryfikował, np. mapą. Podstawowy zarzut, jaki Marek Lis i Zygmunt Wiktorzak postawili temu protokołowi, to oprócz pominięcia ich obecności podczas oględzin, podważyli w ogóle przeprowadzenie tej wizji lokalnej w terenie. Wg protokołu oględzin miejsca zdarzenia dokonano w dniu 12/01/2006 w godz. 10:00 - 11:00, a o tej samej porze i w tym samym dniu rzecznik dyscyplinarny odbierał zeznania od Wiesława Żukowskiego i Zygmunta Kaczyńskiego. Czyżby protokół z oględzin powstał w biurze rzecznika podczas przyjmowania tych zeznań? Na podstawie opisanych wyżej materiałów Okręgowy Rzecznik Dyscyplinarny Wiesław Bagan wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko Zygmuntowi Wiktorzakowi i Markowi Lisowi, na podstawie Regulaminu postępowania dyscyplinarnego, obowiązującego od dnia 1 stycznia 2006 r. Specjalnie wskazuję ten regulamin, a dlaczego dowiecie się czytelnicy później. Rzecznik zarzucił w/w dwóm członkom zarządu KŁ "Orlik" przewinienie łowieckie z §137 ust.1 pkt 1 i 3 Statutu PZŁ w związku z §14 ust. 1 pkt 2 i 3 Rozporządzenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z 4/04/1997 r. Wszczynając to postępowanie, Wiesław Bagan nie zauważył, albo nie wiedział, że tak Statut PZŁ jak i Rozporządzenie MOŚZNiL stanowiące podstawę prawną stawianych przez niego zarzutów nie obowiązywały w momencie zdarzenia 11 grudnia 2005 r.. Przywołany wyżej Statut PZŁ wszedł w życie 1 stycznia 2006, a więc w dniu 11 grudnia 2005 r. obowiązywał zupełnie inny statut, w którym § 137, mówiącego co jest przewinieniem łowieckim, w ogóle nie było. Również nie obowiązywało wówczas w/w Rozporządzenie wskazane przez rzecznika, które utraciło ważność 29 kwietnia 2005 r., czyli 8 miesięcy przed wydarzeniami w grudniu tamtego roku. Kolejny już rzecznik opisywany w dzienniku "Łowiecki" nie wie jaki przepisy obwiniany złamał, bo wskazuje te, które nie obowiązywały w dniu popełnienia przewinienia, które zarzuca członkowi Zrzeszenia. Tymczasem, ścigany dyscyplinarnie, Zygmunt Wiktorzak zainteresował się, co też z jego doniesieniem, które zarząd koła miał przekazać do ORD w Łomży. Ponieważ stwierdził, że pismo zarządu koła do ORD nigdy nie dotarło, bo po prostu sekretarz Wiesław Szloński nie wysłał tego pisma, złożył w kwietniu 2006 r. powtórnie doniesienie bezpośrednio do ORD W Łomży, czyli właśnie do Wiesława Bagana, zarzucając Wiesławowi Szlońskiemu obecność w rejonie "Las - pole" w dniu 11 grudnia 2005 r., kiedy wykonywał tam polowanie indywidualne. Wstrzymanie wysyłki doniesienia do ORD przez sekretarza koła Wiesłwa Szlońskiego, to dobra ilustracja do nauk prezesa GSŁ Zygmunta Jabłońskiego, który w Łowcu Polskim Nr 1/2009 przypominał obowiązek członka PZŁ powiadamiania ORD o znanym sobie przewinieniu łowieckim. Wiesław Szloński nie tylko zatrzymał to doniesienie wbrew decyzji zarządu koła, ale ewidentnie zrobił to powodów osobistych, bo to on był wymieniony w tym doniesieniu jako sprawca przwinienia. Na pewnym etapie całej sprawy, przeszła ona również przez ręce Zygmunta Jabłońskiego, ale żadnych konsekwencji z tego zdarzenia, w stosunku do swojego podwładnegoo prezesa OSŁ, prezes GSŁ nie wyciągnął. Ale czy mogło być inaczej? Zygmunt Wiktorzak zwrócił się też z zażaleniem do Okręgowej Rady Łowieckiej na działanie ORD, który postawił zarzuty w oparciu o nie obowiązujące przepisy prawne. Na odpowiedź ORŁ czekał 5 miesięcy. Stanowisko ORŁ podpisane przez prezesa Artura Ciborowskiego, przyznawało rację skarżącemu, że przywołane Rozporządzenie MOŚZNiL rzeczywiście nie obowiązuje, ale wyjaśniało, że ponieważ postępowanie rzecznika zostało już zakończone, a rzecznik prowadził je ponoć w oparciu o właściwe rozporządzenie, to dopiero OSŁ rozstrzygnie sprawę. O tym, że Wiesław Bagan określił przewinienie łowieckie dwóch myśliwych w oparciu o nie obowiązujący w 2005 r. Statut PZŁ, prezes ORŁ Artur Ciborowski nie wypowiedział się w ogóle. ORD Wiesław Bagan rzeczywiście ukończył był już postępowanie i sporządził wniosek oskarżycielski wobec Marka Lisa, łowczego KŁ "Orlik" w Łomży oraz wobec Zygmunta Wiktorzaka skarbnika tego koła, kierując go do OSŁ w Łomży. Zarzuty postawił te same, jakie zgłosił mu w doniesieniu Wiesław Szloński sekretarz w/w koła oraz prezes Okręgowego Sądu Łowieckiego w Łomży. We wniosku oskarżycielskim podstawą oskarżenia był §137 ust.1 pkt. 1 i 3 Statutu PZŁ, nie obowiązującego w dniu popełnienia zarzucanego przewinienia, ale nie przywołał żadnych przepisów rozporządzenia MŚ dot. warunków wykonywania polowania, które obwinieni mieli złamać. Jeżeli żadnego przepisu złamanego przez oskarżonych nie wymienił, to skąd wiedział, że popełnili oni przewinienie łowieckie? Kompletna ignorancja prawna. To, że prezes OSŁ w Łomży Wiesław Szloński był stroną w sprawie, nie przeszkodziło Wiesławowi Baganowi skierować akt oskarżenia do sądu kierowanego przez tegoż prezesa. Sekretariat OSŁ w Łomży musiał czuć, że chyba źle wygląda skierowanie aktu oskarżenia do sądu, w którym prezes jest stroną zaangażowaną, dlatego z własnej inicjatywy, a może z inicjatywy przełożonego, czyli prezesa, stworzona została notatka służbowa podpisana przez Marię Łojewską, że prezes W. Szłoński nie zapoznawał się z aktami sprawy i trafiły one do vice prezesa Antoniego Błażejaka. Ten ostatni zachował się w miarę przytomnie, prosząc Główny Sąd Łowiecki o zajęcie stanowiska w związku z tym, że prezes OSŁ w Łomży jest świadkiem oskarżenia w sprawie rozpatrywanej przez ten sąd. Choć przywołał w swoim piśmie §8 Regulaminu Postępowania Dyscyplinarnego pozwalający w uzasadnionych przypadkach przekazać sprawę do sądu w innym okręgu, to jednak nie napisał wyraźnie, że taki wniosek formalnie składa. Ostatecznie, sprawa została skierowana przez GSŁ do rozpatrzenia przez OSŁ w Ostrołęce. Pomimo upływy 10 miesięcy od złożenia przez Zygmunta Wiktorzaka doniesienia bezpośrednio do ORD w Łomży na wtargnięcie Wiesława Szlońskiego na rejon na polowania "Las - pole" w dniu 11 grudnia 2005 r., ORD Wiesław Bagan nie wykonał żadnej czynności związanej z tym doniesieniem, może oprócz zaproponowania na piśmie Zygmuntowi Wiktorzakowi, żeby złożył doniesienie w tej sprawie do organów ścigania, czyli do podmiotów podległych procesowo prokuratorowi Wiesławowi Szlońskiemu. Zdecydowane pociągnięcie, bo już w sprawie doniesienia Wiesława Szlońskiego, ORD w Łomży Wiesław Bagan nie był już tak skory do pouczenia prezesa OSŁ, żeby poinformował organa ścigania o możliwości zaistnienia przestępstwa. Za to sam powiadomił Prokuratura Rejonowego w Zambrowie, że podczas prowadzenia postępowania dyscyplinarnego ujawnił ..."fakt złożenia fałszywych podpisów za Zygmunta Kaczyńskiego i potwierdzenia nieprawdy, co do tego że w dniu 11 grudnia 2005 roku wykonywał on polowanie nielegalnie w obwodzie nr 56 w rejonie m. Grady Woniecko. Ze względu na uzasadnione podejrzenie popełnienia w/w przestępstw, w załączeniu przesyłam kopie zgromadzonych materiałów i proszę o wszczęcie postępowania karnego w tej sprawie."... Przestępstwem miało być to, że zapisany przez Marka Lisa do książki Zygmunt Kaczyński na polowanie nie przyjechał, ale mimo to Wiesław Bagan nie zawahał się nazwać jego polowanie nielegalnym. Rzeczywiście czujność dobra w tropieniu przestępstw bardzo wysoka, co najmniej taka sama jaką w dniu 11 grudnia 2005 r. chciał zaprezentować w obw. Nr 56 Wiesław Szloński, no ale jak ORD mógłby tolerować zło. No i adresat doniesienia nie przypadkowy, bo w hierarchii służbowej akurat o szczebel niżej niż Prokuratura Okręgowa w Łomży, w której Wiesław Szloński był prokuratorem. Doniesienie złożone przez rzecznika 4 maja 2006 r. okazało się jednak być pudłem, bo już w czerwcu Prokuratura Rejonowa odmówiła wszczęcia śledztwa, ponieważ analizowany czyn nie wypełniał znamion czynu zabronionego. Zrobienia z Marka Lisa przestępcy fałszowania dokumentów i potwierdzania nieprawdy, a Zygmuntowi Kaczyńskiemu nielegalnego polowania, nie udało się Wiesławowi Baganowi. Tak mniej więcej chronologicznie wyglądały sprawy, zanim odbyła się rozprawa przeciwko Markowi Lisowi i Zygmuntowi Wiktorzakowi przed OSŁ w Ostrołęce. Jak wyglądała ta rozprawa i jak się zakończyła, będzie można przeczytać w dzienniku "Łowiecki" w czwartek, 5 lutego br. |