Poniedziałek
14.09.2009
nr 257 (1506 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Do NRŁ wybieramy tylko najlepszych, cz. I autor: Hubert Zentkowski
Wiele zapytań i skarg wpływa do redakcji w sprawie odmowy wydania upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego wobec tych członków koła, którzy zostali ukarani przez zarząd karą porządkową lub zostali wykluczeni z koła, ale uchwały te nie są jeszcze prawomocne, bo zainteresowani złożyli od nich odwołania, albo wcale nie ukaranych ani wykluczonych, którym bez żadnej formalnej podstawy odstrzałów też się nie wydaje. Jest rzeczą oczywistą, że osoby takie są pełnoprawnymi członkami koła, ale czy na pewno? W wielu tego typu przypadkach nieprawomocnie ukarani lub wcale nie karani, albo nieprawomocnie jeszcze wykluczeni z koła, traktowani są inaczej niż wszyscy inni członkowie koła. Nie można mieć w tej kwestii pretensji do Statutu PZŁ, bo nie uznaje on za winnego i nie karze przed wydaniem i uprawomocnieniem się orzeczenia o winie, a uchwały nieprawomocne nie obowiązują wg Statutu. Czy tak samo rozumieją Statut prominentni działacze Polskiego Związku Łowieckiego? Prześledźmy w tym celu sprawę dwóch członków KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie, w tym Piotra Mądrego, którego sprawa dała możliwość działaczom Zrzeszenia z okręgu lubelskiego, wykazania się wiedzą i kwalifikacjami na zajmowanych stanowiskach.

KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie to nie takie tam szeregowe koło, bo jego prezesem jest Czesław Kowalski, prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie poprzedniej i części obecnej kadencji, który zrezygnował z tego stanowiska pozostając członkiem ORŁ i równocześnie członek najwyższego pomiędzy zjazdami organu PZŁ, czyli Naczelnej Rady Łowieckiej. Czesław Kowalski legitymuje się stopniem doktora, wprawdzie w specjalności odległej od łowiectwa, ale przecież tytuł wskazuje, że jest przygotowany, żeby swoją postawą wobec innych myśliwych, wiedzą i znajomością Statutu PZŁ dawać przykład nie tylko członkom swojego koła, ale również członkom i zarządom kół w okręgu lubelskim, a właściwie w całym kraju.

Osobą na co dzień kierującą okręgiem lubelskim i strzegącą przestrzegania Statutu PZŁ przez członków i zarządy kół w okręgu jest dr Marian Flis, przewodniczący Zarządu Okręgowego PZŁ, który trafił na to stanowisko z Katedry Ekologii i Hodowli Zwierząt Łownych z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, niechybnie z poparciem innego członka Naczelnej Rady Łowieckiej oraz członka ORŁ w Lublinie, prof. dr hab. Romana Dziedzica, kierownika w/w katedry. Z taką rekomendacją, z takim przygotowaniem i ze stopniem doktora, powinien dawać przykład swoim postępowaniem i znajomością prawa łowieckiego pomagać zarządom kół i szeregowym członkom Zrzeszenia w okręgu.

Piotr Mądry z kolegą utracili zaufanie prezesa Czesława Kowalskiego i zarządu KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie kiedy padło na nich podejrzenie, że, cytując za formalnym oskarżeniem, jeden ..."w książce ewidencji pobytu myśliwego w łowisku w obw. nr 56 poz. 70 dokonał dopisania przy nazwisku Kolegi (...) wyrazu 'kłusownik' oraz wyrazu 'psi huj'"..., a Piotr Mądry przy tym samym wpisie miał dopisać słowo „dzik”, jako wynik polowania tego myśliwego, czemu obaj obwiniani zaprzeczyli. Zarzut ten został dodatkowo podparty ekspertyzą grafologiczną, którą zarząd zlecił jakoby biegłej z zakresu kryminalistycznych badań dokumentów, która miała potwierdzić, że zarzucanych wpisów do książki dokonali z dużym prawdopodobieństwem obaj myśliwi. Tego badania grafologicznego, zleconego prywatnie przez koło, biegła dokonała nie w oparciu o jakiekolwiek próbki pisma podejrzanych, tylko w oparciu o inne wpisy w książce zgłoszeń. To wystarczyło, żeby w kole kierowanym przez Czesława Kowalskiego, członka Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie i równocześnie członka Naczelnej Rady Łowieckiej, zarząd klepnął wstrzymanie obu upoważnień do polowania indywidualnego w kwietniu 2008 r., do czasu zakończenia postępowania dyscyplinarnego w powyższej sprawie, zgłoszonej przez zarząd rzecznikowi dyscyplinarnemu. Myliłby się jednak ktoś, kto by pomyślał, że o wstrzymaniu upoważnień poinformowano zainteresowanych na piśmie. Musiała im wystarczyć informacja ustna, nie wspominając nawet o ich prawie do złożenia wyjaśnień jeżeli zarząd koła miał podjąć uchwałę w ich sprawie, bo widać § 40 pkt.4 Statutu PZŁ w koła „Nr 2 Leśnik” w Lublinie nie musi obowiązywać. Zarząd nie dał im możliwości obrony, bo prezes jest tym kole wystarczającą wyrocznią stosowania Statutu oraz oceny winy i kary i nie widział potrzeby, żeby zainteresowani składali jakieś wyjaśnienia.

Wiadomo z praktyki naszego Zrzeszenia, że sytuacja w jakiej znaleźli się obaj oskarżeni członkowie koła, mobilizuje zarządy kół do intensywnego szukania na takich haków. Dlatego też obaj zostali w kilka miesięcy później oskarżeni o nielegalne polowania, ale wykonywane już oddzielnie. Sprawy nielegalnych polowań miały wyjaśnić postępowania okręgowego rzecznika dyscyplinarnego i komendy powiatowej Policji, dokąd zarząd zgłosił swoje podejrzenia zaistnienia przestępstwa kłusownictwa. Za te jeszcze niczym nie potwierdzone przestępstwa, zarząd zawiesił obu podejrzanych w prawach członka koła, do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez komendę powiatową policji, pomimo braku w Statucie PZŁ przepisu upoważniającego do zawieszenia członka przez zarząd, ze względu na toczące się przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne lub karne. Ponieważ już wcześniej zarząd przyjął zasadę, że nie musi wysłuchiwać zainteresowanych zgodnie z § 40 pkt.4 Statutu PZŁ, zarząd nie wezwał ich celem złożenia wyjaśnień w określonych sprawach i po prostu zawiesił im członkostwo w kole, nie przekazując zainteresowanym swojej uchwały, tylko informując o zawieszeniu.

Jaki powinien być następny ruch zarządu kierowanego przez członka NRŁ, jak już napiętnowanym wpierw wstrzymano odstrzały, a potem zawieszono w prawach członka? Oczywiście wykluczenie z koła za te same zarzuty, co przy poprzednich decyzjach zarządu, do czego zarząd KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie przystąpił po przeszło roku od ujawnienia wpisów ”dzik”, ”kłusownik” i ”psi huj” w książce zgłoszeń. Jak napisał zarząd do WZ:...”uważa działanie takie za szkodliwe i budujące niewłaściwy wizerunek zarówno koła jak i całego PZŁ”... oraz dalej, że obwiniany ...”podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej i nie zasługuje na przynależność do społeczności myśliwskiej”.... Nie przeszkadzało zarządowi, że Okręgowy Sąd Łowiecki, do którego trafiła ta sprawa dyscyplinarna od rzecznika, w ogóle sie nią nie zajął, bo odrzucił dowód z ekspertyzy biegłej, jako nie spełniający wymogów Regulaminu Postępowania Dyscyplinarnego w PZŁ i zwrócił akta do rzecznika celem ...”uzupełnienia istotnych braków merytorycznych i formalnych”..., jeszcze przed zarządzeniem rozprawy przeciw nim, której już nigdy potem nie rozpoczęto, a sprawa po śmierci rzecznika już nigdy nie wróciła do sądu. Do tego prokuratura umorzyła w lutym 2009 r. postępowanie przeciwko Piotrowi Mądremu, a więc prawie dwa miesiące wcześniej niż rozpoczęto starania o jego wykluczenie ...”wobec braku znamion czynu zabronionego”..., co można przeczytać w postanowieniu. Jak nie znalazła przestępstwa prokuratura, nie potwierdził przewinienia sąd łowiecki, to sprawy wziął w swoje ręce zarząd KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie, chyba tylko żeby udowodnić, że działacz tej miary co Czesław Kowalski nie może się mylić w swoich ocenach.

Walne Zgromadzenie KŁ „Nr 2 Leśnik” w dniu 25 kwietnia 2009 r. pominęło zastrzeżenia obwinianych, że sprawę wpisów ”dzik”, ”kłusownik” i ”psi huj” w książce zgłoszeń prowadzą organa dyscyplinarne PZŁ, co najlepiej wyraził podczas WZ jeden z członków koła Paweł Pałys:...”Te pytania są nieistotne, bo te pytanie i na te pytanie będzie rozstrzygało dyscyplinarne posiedzenie, dyscyplinarny nie my, bo albo zbierze dowody albo nie. Albo powie nam Mądry czy był czy nie, nie jest istotne, to co powie ktoś czy był czy nie był nie jest istotne, ktoś musi udowodnić, czy to jest prawda, czy fałsz, od tego jest sąd, my możemy rozpatrywać sprawy, tylko że uważamy, że zachowuje się w stosunku do nas etycznie, czy nieetycznie. Czy chcemy albo był naszym kolegą, czy nie”...Wypowiedź rzeczywiście pełna koleżeńskiej troski i prawniczej mądrości, bardzo pasująca stanowisku zarządu, którego również nie interesowało, czy są dowody, czy nie ma oraz co wykaże postępowanie dyscyplinarne, bo Piotr Mądry jest oczywiście winnym, a dopisanie słowa „dzik” w książce musiało być dokonane jego ręką. Tego wymagał prezes Czesław Kowalski i zarząd koła, a więc zdecydowana większość członków koła przychyliła się do ich zdania i wykluczyła z koła Piotra Mądrego wraz z drugim obwinianym. Zgodnie z powielanym wielokrotnie w kołach standardem, nie głosowano żadnej uchwały o skreśleniu, tylko głosowano kto jest za, kto przeciw skreśleniu z listy członków, a zainteresowanych tylko powiadomiono o wykluczeniu, bez uchwały podającej podstawę prawną i bez uzasadnienia do niej.

Jak widać z powyższego, Czesław Kowalski było nie było członek Naczelnej Rady Łowieckiej, akceptował wszystkie nieprawidłowości, jakie poczyniono wobec Piotra Mądrego, tak jakby nie istniał Statut PZŁ, a on nie był najbardziej predystynowanym do jego stosowania. O tym, jak się na tym sparzył można będzie przeczytać w następnej części tego artykułu w środę 16 września.