Wtorek
29.03.2011nr 088 (2067 ) ISSN 1734-6827
Przyjrzyjmy się niektórym aspektom gospodarki łowieckiej wobec zwierzyny drobnej oraz symulawaniu prób jej ratowania na przykładzie Lubelszczyzny. Wybrałem chyba właściwy w punktu PZŁ teren, bo w woj. lubelskim wdrażany jest aktualnie program poprawy populacji zwierzyny drobnej. W programie tym zarówno po stronie inicjatorów i prowadzących działają myśliwi i to nie byle jacy ale ci, których nazwiska znajdziemy w wykazach osób wchodzących w skład władz okręgowych i komisji hodowlanych oraz we władzach krajowych. Choćby z tego tytułu warto przyjrzeć się w jaki sposób tak istotne dla myśliwych zadanie, jak poprawa stanu zwierzyny drobnej, jest realizowany. W dniu 10 sierpnia 2010 w Lublinie pomiędzy Województwem Lubelskim reprezentowanym przez Krzysztofa Grabczuka Marszałka Województwa Lubelskiego i Marka Flasińskiego Członka Zarządu Województwa Lubelskiego a Polskim Zwiazkiem Łowieckim reprezentowanym przez dr Lecha Blocha podpisano "Porozumienie". Jak podaje paragraf 1 tego dokumentu "Intencją niniejszego porozumienia jest podjęcie wspólnych działań zmierzających do zachowania i odbudowy populacji zwierzyny drobnej w ramach "Programu odbudowy populacji zwierzyny drobnej w województwie lubelskim w latach 2009-2020". Już zderzenie daty podpisania porozumienia z okresem, w którym ma ono obowiązywać może wskazywać, że to tylko odfajkowanie sprawy, żeby w papierach pozostał ślad aktywności stron w tym szczytnym przedsiewzięciu. W tym samym „Porozumieniu…” powołano zespół „doradczo-opiniujący”, którego obarczono podobnymi obowiązkami jak ZG PZŁ oraz zadanie określania kryteriów kwalifikujących obwód łowiecki do zasiedleń, wstępne zakwalifikowywanie obwodów do zasiedleń i przedkładanie listy tych obwodów wraz ze wskazaniem liczby zwierzyny do zasiedlenia na danym obwodzie oraz sporządzanie raportów z realizacji tych zadań. W skład zespołu „doradczo-opiniującego” mocą tego porozumienia powołano: 1. Sławomir Sosnowski – wicemarszałek Województwa Lubelskiego – przewodniczący 2. Sławomir Struski – dyr. Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie – z-ca przewodniczącego. 3. Roman Laszuk – przewodniczący ZO PZŁ w Białej Podlaskiej 4. Mirosław Sawicki – przewodniczący ZO PZŁ w Chełmie 5. Marian Flis – przewodniczący ZO PZŁ w Lublinie 6. Henryk Studnicki – przewodniczący ZO PZŁ w Zamościu 7. Roman Dziedzic – kierownik Katedry Ekologii i Hodowli Zwierząt Łownych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie 8. Jerzy Zarzeczny – Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Lublinie 9. Jan Kraczek – Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie 10. Wojciech Piekarczyk – Prezes Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie 11. Jadwiga Tatara – Zastępca Dyrektora Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie 12. Janusz Malinowski – Kierownik Oddziału Rolnictwa i Rozwoju Wsi Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie 13. Tomasz Mizura – starszy specjalista ds. łowiectwa i ochrony zwierząt Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Stan aktualny O tym, że w populacji zwierzyny drobnej następuje stały znaczny spadek populacji władze PZŁ wiedziały od dziesięciolecia. Świadczy o tym publikacja Ministerstwa Środowiska z roku 2000, czyli sprzed jedenastu lat, wskazująca już wówczas o spadku populacji zająca na lubelszczyźnie. Autorami tej publikacji były wówczas osoby, do dzisiaj zajmujące kluczowe stanowiska w Polskim Związku Łowieckim. Te same osoby wdrażąją dzisiaj w woj. lubelskim „Programu naprawy…” jako jego autorzy lub członkowie „zespołu opiniującego”, albo w innych formach uczestniczący w tym przedsięwzięciu. Kryterium oceny aktualnego stanu oraz sposoby podejścia do zwierzyny drobnej są stany inwentarzowe oraz analiza przestrzegania zasad łowieckiego pozyskania, które autorzy programu poprawy powielają za innymi podręcznikami. Zasady sztuki łowieckiej twierdzą, że polowania na zające i kuropatwy winne być całkowicie wstrzymane jeśli stany inwentarzowe wskazują, że na 100 ha występuje zaledwie 6 sztuk tych zwierząt. Zgodnie z tymi zasadami polowania na te gatunki na terenie 336 obwodów łowieckich Lubelszczyzny, dopuszczalne były zaledwie na 26 następujących obwodach czyli na niewielkim obszarze stanowiącym około 7% obwodów województwa:
Przy obliczaniu ilości sztuk na 100/ha uwzględniona jest jedynie powierzchnia pól (bez powierzchni lasów). Wskaźniki inwentaryzacyjne mające wskazywać na wzrost populacji zajęcy na niektórych obwodach według mego rozpoznania mają raczej związek z uprawianą przez niektórych łowczych „propagandą sukcesu” mająca wykazać ich wiedzę łowiecką i efekty działania niźli autentyczną poprawę stanów zwierzyny. Świadczy o tym choćby fakt, że mimo rzekomego zwiększonego stanu mimo intensywnych polowań liczba pozyskanych sztuk radykalnie malała. Fakt ten wzbudza także wątpliwości co do rzetelności wykonywanych inwentaryzacji zwierzyny zwłaszcza, że nie udało mi się ustalić ani jednego koła, które wykonywało by zalecaną zarządzeniem nr 4/2003 Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego z dnia 23 września 2003 r. dwukrotną w ciągu roku inwentaryzację zwierzyny drobnej metodą taksacji pasowej w obwodach w których planuje się pozyskanie. Pretekst do dotacji? Koła Łowieckie pod pretekstem zasilania łowisk chętnie sięgają do dotacji z kasy państwowej. Na terenie województwa Lubelskiego udało się nam ustalić, że z pomocy finansowej tylko ze starostw powiatowych korzystały min. - Koło Łowieckie nr 46 „Bażant” w Biłgoraju, które od tamtego starostwa otrzymało 6 tysięcy złotych na „Powiększenie populacji zwierzyny drobnej w tym gatunków zagrożonych wyginięciem…” - Kołu Łowieckiemu nr 45 „Ponowa”, któremu Starostwo w Hrubieszowie przyznało raz jeden tysiąc złotych, a drugim razem półtora tysiąca złotych „na dofinansowanie działalności w zakresie edukacji ekologicznej”. - KŁ nr 42 „Janowskie Bory” otrzymało kwotę dwu tysięcy złotych od Starostwa w Opolu Lubelskim w celu „Odbudowy populacji kuropatw” na terenie dzierżawionym przez koło. Odnotowaliśmy także ciekawe przypadki dotowania kół, którym sami zapewne nie powierzylibyśmy ani grosza: - Koło Łowieckie nr 52 Dąbrowa Bór” w Kraśniku od swego Starostwa otrzymało 7,5 tysiąca złotych „na dofinansowanie zakupu żywych zajęcy (…) celem zwiększenia populacji zająca szaraka”. To właśnie koło w sposób szczególny wymaga wsparcia, gdyż zajmuje czołowe miejsce na liście kół od których Urząd Wojewódzki w Lublinie domaga się zapłaty należnego ekwiwalentu za zwierzynę pozyskaną ponad dozwolony zatwierdzonym planem łowieckim limit. Wysokość dochodzonego ekwiwalentu to kwota 275 tysięcy złotych, pochodząca przede wszystkim z odstrzału. - Koło Łowieckie nr 116 „Knieja”, kierowane przez prezes Józefa K. , którego nazwisko odnajdujemy także w prawomocnym wyroku wobec liczącej 70 osób grupie wyłudzającej nienależne odszkodowania za pozorowane wypadki drogowe czyli uczestników tzw. „afery stłuczkowej”, otrzymało od Starostwa w Puławach kwotę 5 tysięcy złotych na dokarmianie zwierzyny, zakup bażantów, uprawę poletek zaporowych, budowę urządzeń do dokarmiania zwierzyny. Koło to także znajduje się na liście Urzędu Wojewódzkiego z egzekwowanym w imieniu Skarbu Państwa ekwiwalentem w wysokości 23 tysięcy złotych. Z faktu, że były starosta jest członkiem tego koła żadnych wniosków nie wyciągam. Dotacje dotyczyły także działań nie mających bezpośredniego związku ze zwierzyną dziką. Np. Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy w Lublinie otrzymał od Starostwa w Puławach 10 tysięcy złotych na modernizację strzelnicy myśliwskiej. Oprócz tego niektóre urzędy gmin wspierały koła łowieckie dotując „zasilanie łowisk", czego wykonania nikt nigdy nie sprawdzał. Program naprawy czy zaledwie poradnik? Prof. Roman Dziedzic wraz ze swoimi pracownikami z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie sporządzili na zamówienie Urzędu Marszałkowskiego opracowanie zatytułowane „Program odbudowy populacji zwierzyny drobnej w województwie lubelskim w latach 2009-2020”. Wydana w nakładzie 500 egzemplarzy licząca 111 stron książeczka formatu A5 kosztowała Urząd Marszałkowski ponad 80 tys. i zawiera informacje, które praktycznie posiada każdy myśliwy. Publikacja marginalnie traktuje aspekty samego „programu” ograniczając się do podania wskazówek powszechnie znanych choćby z „Łowca Polskiego”. Z treścią tego kosztownego „programu” zapoznać sie można na stronach UW w Lublinie. Dla porównania można zapoznać się z programem województwa Kujawsko-pomorskiego. Jak na dłoni widać różnicę jakości opracowania. To z Kujawsko-pomorskiego okreśła, kto, kiedy i za ile co zrobi, a to z Lubelskiego opisuje stan aktualny i ogranicza się do porad co można byłoby zrobić. Temu zając, temu kura, a temu siatka na wolierę… W ślad za jakościa opracowania szła w Lubelski realizacja tego przedsięwzięcia, przebiegająca na bliżej nieokreślonych zasadach. Urząd Wojewódzki zwrócił się do Zarządów Okręgowych PZŁ w Białej Podlaskiej, Chełmie, Zamościu i w Lublinie o wytypowanie kół, które wezmą udział w realizacji przedsięwzięcia. Jak informował mnie wówczas Tomasz Mizura zajmujący się z ramienia Urzędu Marszałkowskiego realizacją projektu, większe szanse finansowego zaangażowania Urzędu Marszałkowskiego miały mieć te koła, które posiadają własne woliery. Innym zakwalifikowanym do udziału kołom UW miał dostarczyć materiały na budowę wolier. Na tych warunkach Zarządy Okręgowe wskazały koła godne ich zdaniem uczestniczyć w podziale państwowych pieniędzy. Trudno ustalić jakie kryteria przyjęto dla wskazywania kół, ale nie obyło się bez kłamstwa. Zapewne dla zwiększenia szans na udział w dotacjach, łowczy okręgowy Marian Flis pisząc do Urzędu Marszałkowskiego stwierdził, że wskazywane przez niego Koło Łowieckie nr 8 „Łoś” posiada własną wolierę. Mając wiedzę, iż jest to oczywista nieprawda złożyłem oficjalne zapytanie do ZO w Lublinie, czy ZO weryfikował podawane Urzędowi Marszałkowskiemu informacje o posiadanych przez koła własnych wolierach. Po tym zapytaniu otrzymałem odpowiedź odmienną od podanej mi przez Tomasza Mizurę, że posiadanie własnych wolier nie warunkuje przystąpienia do programu, a więc ZO nie miał potrzeby weryfikowania tych danych. Tomasz Mizura także zapomniał o tym, że własne woliery miały dawać większe szanse na pozyskanie państwowych pieniędzy. Urząd Marszałkowski wyłonił następujące podmioty, dla których zobowiązał się sfinansować zające, kuropatwy lub materiały do budowy wolier adaptacyjnych:
Urząd Marszałkowski nie przeprowadził żadnej weryfikacji wskazanych kół i nie wyznaczył żadnych kryteriów pozwalających na udział w programie kołom dającym maksimum gwarancji, że zainwestowane środki pochodzące z podatków wszystkich mieszkańców zostaną możliwie najlepiej wykorzystane. W wyniku czego pierwotnie zakwalifikowano do udziału w programie koło rekordzistę w przekraczaniu planów łowieckich i dopiero po zapytaniach prasowych Urząd Marszałkowski zrezygnował ze współpracy z tym kołem. Realizacja projektu za ponad 80 tysięcy zł. Nie wiem z jakich powodów prowadzący program „poprawy” z ramienia Urzędu Marszałkowskiego Tomasz Mizura doprowadził do podpisania „Porozumienia” niewiele wnoszącego do sprawy i pełnego pustych frazesów dokumentu z Polskim Związkiem Łowieckim w Warszawie a konkretnie z występującym jednoosobowo w imieniu zrzeszenia Lechem Blochem. Dokument podpisany w dniu 10 sierpnia 2010 w którym w §3 PZŁ zobowiązał się do propagowania założeń „Programu…” w województwie lubelskim, informowania kół łowieckich o możliwości zgłaszania swojego obwodu do dokonania wsiedleń zwierzyną drobną, przygotowanie obwodu umożliwiającego rozwój populacji, prowadzenie racjonalnej gospodarki łowieckiej zgodną z ustawą, sporządzanie corocznego pisemnego raportu z monitorowania drapieżników i stanu populacji wsiedlonej zwierzyny drobnej. Dlaczego obowiązki dotyczące zaledwie województwa lubelskiego objął łowczy krajowy z dokumentu nie wynika. Zakres podjętych przez łowczego zobowiązań wskazuje na przejęcie przez niego kompetencji kół łowieckich jako tych, które zgodnie z prawem są dzierżawcami prowadzącymi gospodarkę zwierzyną w obwodach łowieckich. Ciąg dalszy artykułu za 2 dni w czwartek 31 marca. |