Piątek
01.02.2013
nr 032 (2742 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Komputerowe zabawy, czy tylko? autor: Ryszard Adamus
Z zainteresowaniem przeczytałem w grudniowym 2012 ŁP felieton „Komputerowe zabawy” Macieja Łogina. Maciej Łogin włączył się tym artykułem w dyskusję o zasadach selekcji jeleni. Felieton nie wgłębia się w szczegóły, jednak ostrzega myśliwych przed zbytnią fascynacją komputerami. Pisze „przyrody nie da się ujarzmić komputerowymi wyliczeniami symulatorów”. Przyjrzyjmy się bliżej wątkowi tego felietonu związanemu z zasadami selekcji.

Ten wątek rozpoczyna Maciej Łogin ważnymi pytaniami. „Jak dochować się medalowych trofeów? Czy więcej strzelać łań, czy byków? Młodych czy starych?” Po nich następuje refleksja autora: „To powtórka pytań zadawanych do znudzenia od lat. Pytań bez jednoznacznej odpowiedzi.”. Jednak okazuje się, że dla autora sprawa nie jest tak beznadziejna, ponieważ Maciej Łogin znalazł jednak prawdziwe odpowiedzi na te pytania we wrześniowym artykule w ŁP „Doczekać medali” Michała Wojnicza. Podkreśla przy tym, że autor artykułu Michał Wojnicz „bez pomocy komputera zawarł właściwą receptę na prawidłową gospodarkę jeleniami”. Czy aby na pewno?

Felieton „Komputerowe zabawy” uświadomił mi mechanizm dyskredytacji wyników symulatorów poprzez twierdzenie, że zdrowy rozsądek ważniejszy. Stawia się na przeciwległych biegunach albo symulator albo zdrowy rozsądek. Albo ktoś ma zdrowy rozsadek, albo wierzy w wyniki symulatorów. Ale przecież jest inaczej. Ktoś chcący wybudować dom powinien policzyć czy go na to stać. Powinien uwzględnić swoje oszczędności i planowane wpływy, możliwość sprzedania mieszkania, w którym teraz mieszka, ewentualny kredyt i związane z tym odsetki. Po drugiej stronie powinien policzyć jaka będzie cena działki, materiałów, kosztów ekip budowlanych itd. Czy tu też będziemy mogli powiedzieć, że sytuacji gospodarczej nie da się ujarzmić komputerowymi obliczeniami podobnie jak napisał Maciej Łogin o przyrodzie? Wiemy doskonale, że wiele z tych wstępnych na początku założeń będzie nieaktualnych. Ale czy robienie takich obliczeń świadczy o braku rozsądku? Jest dokładnie odwrotnie. Albo inny przykład. Pogoda. Jak powstają prognozy pogody? Czy tworzą ją meteorolodzy przy udziale programów komputerowych, mimo że jak pisze Maciej Łogin „przyrody nie da się ujarzmić komputerowymi wyliczeniami symulatorów” czy może pogodę przepowiadają doświadczeni zdrowo myślący ludzie, nie koniecznie meteorolodzy, bez pomocy komputera.

Są zagadnienia w naszej łowieckiej rzeczywistości, które nie mają jednoznacznej odpowiedzi. O takich sprawach się dyskutuje i próbuje ustalić możliwie dobry kompromis. Przykładów takich zagadnień jest wiele. Czy i jak dokarmiać zwierzynę? Jaka struktura płci w populacji jelenia jest najwłaściwsza? Czy potrzebujemy byków w III klasie w łowisku? Czy selekcja osobnicza ma sens i jak ją prowadzić? Ale są też takie zagadnienia, które mają jedno rozwiązanie. Może ono nie być łatwo dostrzegalne, ale jest prawdziwe jak 2+2=4. Najprostszy przykład: Ile będzie miał lat za rok byk, który jest teraz 5-ciolatkiem. Nawet jak najbardziej doświadczeni ludzie powiedzą, że będzie miał 8 lat to i tak wiemy, że to nie jest prawda. Ale są i bardziej złożone zagadnienia też z jednym wynikiem. Przykładem jest tu wpływ struktury wiekowej odstrzału na populację. Autorzy monografii łowieckich robili swe obliczenia ręcznie, bo nie mieli komputerów, a ich wnioski możemy znaleźć w monografiach, jak: „Jeleń”, „Daniel", „Sarna”.

Jeśli chcemy postarzyć populację, czego owocem będzie zwiększenie ilości starych byków, to powinniśmy oszczędzać II klasę. Ale żeby do tego dojść musieli korzystać z matematyki. W tej chwili są już komputery i można sobie znacznie życie ułatwić. Wniosek jest taki, że jeśli ktoś robi jakąkolwiek metodą symulacje i obliczenia w tej sprawie to przekonuje się, że oszczędzanie II klasy kosztem I zwiększa udział III klasy w łowisku. Jeśli ktoś twierdzi przeciwnie to na pewno doszedł do tych wniosków bez udziału matematyki i zasad logicznego myślenia i jest to równie prawdziwe jak 2+2=5. Niestety taka fałszywa teoria zwyciężyła czas jakiś temu i na jej podstawie powstały zasady selekcji odmładzające notorycznie populacje jeleni. Głoszono przy tym potrzebę oszczędnego gospodarowania I klasą, a szczególnie należało chronić szpicaki, bo nie wiadomo jaki niosą materiał genetyczny, co doprowadziło to do tego, że NRŁ uznała za stosownie wprowadzić przejściowe zasady selekcji mające w założeniu ograniczyć odstrzał byków. Słusznie, bo ograniczenie odstrzału też pozwala postarzyć populację. Wprowadzenie przejściowych zasad NRŁ tłumaczy faktem istnienia nieustabilizowanych populacji jelenia. Zgoda, ale to właśnie te, nie poparte matematyką zasady destabilizowały te populacje i dodatkowo je redukowały. Pamiętam z dzieciństwa film, w którym Indianie, aby sprowadzić potrzebny deszcz tańczyli. Wydało mi się to wtedy śmieszne. Ale taniec był w tym wypadku przynajmniej neutralny. A co sądzić o białym człowieku, który dysponując dokonaniami poprzedników, mając do dyspozycji naukę, każe rzeszy myśliwych robić coś co ma skutki odwrotne do zamierzonych. To przebija nawet tańczących Indian.

Odpowiadając na postawione sobie na wstępie pytanie odpowiadam, że Michał Wojnicza nie podaje żadnej recepty na gospodarowanie populacjami jelenia. Żeby się zbytnio nie rozpisywać skupmy się tylko na jednym wątku. Michał Wojnicz na poparcie tezy o korzystnych skutkach oszczędzania młodzieży pisze o sytuacji w Beskidzkim Okręgu Łowieckim. „Po dekadzie oszczędzania młodzieży i dzięki znacznemu - bo prawie 40 procentowemu – ograniczeniu planu odstrzału byków” nastąpiła zdecydowana poprawa. To znamienne i występuje w wielu przykładach na poparcie błędnej tezy. Wyszukuje się miejsc gdzie ograniczono odstrzał i po kilku latach zwiększyła się wielkość populacji i jeszcze na dodatek mniej sztuk z większej populacji podlega odstrzałowi. To jest bardzo skuteczna metoda. A gdzie przykład, w którym nie ograniczono odstrzału, ale oszczędzano młodzież i populacja się postarzyła? Nie ma, bo być nie może. To jest po prostu nieprawda. Wiele kół testuje tą metodę i nie wychodzi. Gdy ja czytam takie przykłady to nasuwa mi się na myśl ktoś, kto po zapaleniu wyrostka robaczkowego wyzdrowiał, bo zjadł 10 kg bigosu. No przy okazji zrobiono mu tez operację wycięcia wyrostka robaczkowego o czym już nie zawsze się pisze. Tak jest w artykule „Kresowy rogacz” w tym samym numerze ŁP. Zaczyna się pytaniem „Co zrobić, by dochować się starych kozłów o imponujących parostkach: fantastycznych myłkusów i łownych rogaczy? To proste – nie wolno strzelać młodzieży”. Po takim mocnym wstępie jest tekst o różnościach, o przygodach łowieckich, o historii. Jest wreszcie wzmianka o ograniczeniu odstrzału młodzieży i początkowych problemach z odstrzałem, a pod koniec artykułu podano wreszcie jakieś liczby. Tu warto się skupić. Ograniczenie do niezbędnego minimum odstrzału kozłów w pierwszej klasie wieku przyniosło znakomite efekty. „Jeszcze kilka lat temu roczny plan pozyskania zakładał strzelenie w obwodzie Krejwiany siedmiu kozłów. Obecnie strzela się 24.” Co się tam zdarzyło? Co z tego zrozumie czytający ten tekst myśliwy? Jak mniej będziemy strzelać młodych kozłów to równocześnie zwiększy się odstrzał i to ponad trzykrotnie. Cud.

W tym miejscu się zastanawiam dlaczego w tak ważnej kwestii nie zabierze głosu profesor Ryszard Dzięciołowski członek zespołu redakcyjnego Łowca Polskiego lub profesor Roman Dziedzic firmujący symulator znajdujący się na stronie PZŁ. Ci ludzie muszą się na tych zagadnieniach znać i muszą napisać prawdę, bo to jest kwestia ich autorytetu naukowego. Czekałby na ich prostą i jednoznaczną odpowiedź na pytanie. Jeśli chcemy na jakimś obszarze postarzyć stabilna populację byków przy wielkości ostrzału równego przyrostowi, to powinniśmy:
a. oszczędzać I klasę
b. oszczędzać II klasę.
To mogłoby zamknąć sprawę. Bardzo ważną sprawę.
Zamiast tego czytamy artykuły ludzi nie będących biologami ani matematykami. Ludzi wierzących gorąco w swoje poglądy, ale nie możemy mieć do nich żalu jeśli się mylą. Ale to ich opinie kształtują wiedzę rzeszy myśliwych.

Pod wpływem takich artykułów, kilka lat temu, przy pomocy mego nastoletniego syna powstał taki mini programik. Można w nim tak jak dzieci w podstawówce sprawdzić naocznie jakie są zależności. To przypomina dodawanie na patyczkach. Dzieciak do dwóch patyczków dokłada dwa i liczy. Cztery. Proste. Programik nie ma ambicji odpowiedzieć na wszystkie trudne pytania związane z gospodarowaniem populacją jeleni, ale pozwala na zrozumienie prostych zasad. Każdy byk to jeden znaczek na ekranie. To myśliwi decydują które byki przeznaczą do odstrzału i ile sztuk poprzez ich zaznaczenie. Naciskają przycisk nowy sezon. To powoduje zniknięcie tych zaznaczonych, a pozostałe „starzeją się” o rok i jest dostawa świeżych szpicaków. To myśliwi w końcu wyciągają wnioski z tych bezkrwawych eksperymentów. Nie ma tu żadnej magii. Wystarczy zdrowy rozsądek. Po co robić eksperymenty wieloletnie na żywej populacji jelenia jeśli w ciągu 30 minut możemy poznać prawdę. Jeśli ktoś po przejściu tego mini symulatora udowodni, że przy tym oszczędzanie I klasy jest najlepszą metodą na postarzenie populacji i zwiększenie ilości byków w III klasie, to funduję nagrodę.

Dziś mamy jeszcze dwa programy symulujące populacje jeleni. Jeden na stronie portalu Łowiecki, drugi na stronie PZŁ. To są już poważniejsze programy. Ten pierwszy to symulator działający na takiej samej zasadzie jak mój mini programik, ale robi to na dowolnie wybranej populacji i z dowolnie wybranymi zasadami odstrzału, potwierdzając wynikami moje stanowisko. Ten drugi nie jest już klasycznym symulatorem, tylko bardziej kreatorem zasad odstrzału dla określonej populacji docelowej i w nim też bardziej zaawansowani mogą znaleźć potwierdzenie, że postarzyć postarzyć ustabilizowaną populacje można tylko oszczędzając w odstrzale osobniki starsze. Czas już więc skończyć z twierdzeniami, że populacje postarza się oszczędzając młodzież.