Poniedziałek
04.12.2006
nr 338 (0491 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
O JELENIU CO LISCIE DO LASU WOZIŁ? autor: Stanisław Pawluk
Piękna pogoda sprowokowała mnie do spaceru. Wybrałem Las Milejów aby łącząc przyjemne z pożytecznym zobaczy jaki skutek przyniosły opisane w dzienniku sposoby gospodarowania KŁ nr 3 „Towarzystwo Prawidłowego Łowiectwa”. Byłem przekonany, że znajdę tam argumenty, aby przekazać naszym czytelnikom, że koło zmobilizowało się pozytywnie po uwagach krytycznych i dba o zwierzynę wyjątkowo dobrze. Oto co zobaczyłem.

Od pomnika Powstańców Styczniowych 1863 do leśniczówki wiedzie droga gruntowa. Zaraz za mostkiem skręcam, idąc po świeżo odciśniętych śladach ciągnikowych opon. Po drodze spotykam dwa dzikie wysypiska śmieci. Odciśnięte w gruncie ślady traktorowych opon prowadzą wprost do olbrzymiego stosu zgnitych jabłek, pleśniejących na wysokość 5 cm korzonków marchwi, jakiejś pulpy o brunatnym odcieniu i proszku o brązowym zabarwieniu. Stos powoli okrywany jest spadającymi dębowymi liśćmi a mimo to zapach nie należy do przyjemnych. W składzie pryzmy znajduje się także olbrzymia ilość liści wierzby, gatunku, którego w tym lesie raczej trudno uświadczyć. Takie wierzby rosną przy placu składowym pobliskich zakładów przetwórczych. W skład tej pryzmy wchodzą zupełnie zgnite jabłka, jakieś ziemiste błoto i zepsuta pulpa buraczana. Butelka po soku produkowanym w tych zakładach każe wnioskować, że to one właśnie są dostawcą „karmy” wraz z liśćmi i siatkowymi workami, pod stojącą obok tego „karmiska” ambonę, która nosi ślady świeżych napraw. Drągi podtrzymujące „kabinę” przybito do żywego drzewa.

W promieniu około 300 metrów od leśniczówki znajduje się kolejna pryzma mieszaniny śmiecia, korzonków marchwi, błotnistej pulpy i substancji nieznanego pochodzenia. Naprzeciw tego śmietniska zaraz po drugiej stronie leśnej drogi znajduje się niewielki kopiec z kominem wentylacyjnym pokazującym, że w środku znajduje się marchew. Nie mam więc wątpliwości, że pryzmy te zostały usypane przez myśliwych. Także i na tej kupie mieszaniny widać wyjątkowo bujną pleśń. Dziki buchtowały przy kopcu z marchwią, natomiast śmierdzącą bryndzą nie wyraziły zainteresowania.
Przechodzę jeszcze obok leśniczówki, gdzie za stodołą także usypano olbrzymi stos brązowej substancji. Ta jednak nie jest wymieszana ze zbędnymi siatkowymi workami i ma jednolitą barwę i konsystencję. Jej zapach nie jest tak obrzydliwy. Widać także, że utartym szlakiem przychodzą tutaj dziki zostawiając na ścieżce tropy i odchody.

O „nowatorskich” metodach dokarmiania i nęcenia zwierzyny chciałem porozmawiać z prezesem koła Janem Kowalem. W pracy był na jednodniowym urlopie więc zadzwoniłem na numer komórkowy. Jan Kowal poznawszy mnie wyłączył telefon. Ponowne próby połączenia napotykały sygnał zajętości.

Pomyślałem także, że zaproponowany system dokarmiania zainteresuje łowczego okręgowego w Lublinie Karola Cichowskiego dzierżącego zwierzchność służbową nad gospodarującym kołem. K. Cichowski stwierdził, że ZO to nie straż pożarna, że przez kilka dni nic się w lesie złego z tego powodu nie przydarzy. Oświadczył także, że przez najbliższy tydzień czasu na „lustrację w terenie” nie znajdzie i że nie można kontrolować koła co dwa tygodnie. O to, czy koło może wzbudzać swoim postępowaniem zainteresowanie nawet częściej niż co dwa tygodnie, już nie pytałem.

Gospodarzem tego lasu jest leśniczy Zygmunt Pelczarski. Jemu więc zadaję pytanie o substancję wyłożoną w pryzmach w lesie w tym także pod jego - jak podają napotkani w lesie pilarze - amboną:
- Nie wiem o czym Pan mówi. Z. Pelczarski rzuca słuchawkę.

Las Milejów podlega Nadleśnictwu Świdnik w którym dość szybko dostaję połączenie z nadleśniczym Jerzym Jamrozem. Nadleśniczy gotów jest rozmawiać ze mną choćby zaraz, więc po godzinie jestem już w budynku nadleśnictwa. Dowiaduję się, że Koło Łowieckie „Jeleń” w planie łowieckim zadeklarowało wyłożenie ok. 50 ton paszy treściwej. Po wysłuchaniu mojego opisu „karmy”, która na treściwą” raczej nie wygląda, poleca zastępcy Jerzemu Mucha, udać się w miejsca wyłożenia tych „smakowitości” i dokonać oględzin. Po drodze J. Mucha umawia się z leśniczym odpowiedzialnym za ten las, a zarazem myśliwym KŁ nr 3, tym samym Z. Pelczarskim, który rano w tej sprawie rozmawiać nie chciał. Razem udajemy się dalej. Po drodze mijamy dzikie wysypiska śmieci fotografowane przed dwoma dniami (w galerii). Nie straszą już jak na zdjęciach, gdyż Z. Pelczarski widząc mój spacer z aparatem po lesie, polecił uprzątniecie tych śmieci. Pracownicy przykryli je warstwą ziemi i przysypali liśćmi. Zmieniło się też na pryzmach. Kolorowe wystające strzępy worków, butelki i resztki jakichś plastikowych opakowań powyciągano i usunięto. Znikła także ambona przybijana do drzewa przy jednej z pryzm. Zostały tylko gwoździe ze względu na to, że pracownicy leśni nie zabrali „łapki”- twierdzi Z. Pelczarski. Dzisiaj je usuną - dodaje.

Po obejrzeniu śmietniska zastępca nadleśniczego stwierdza, że mieszaniny różnych substancji i ich sposób wyłożenia nie kwalifikuje uznania tego za karmę. Zarząd Koła otrzyma żądanie usunięcia tych pryzm. Nadleśnictwo wystąpi także do Zarządu Okręgowego w Lublinie, aby ten przyłożył większą wagę co do sposobu wykładania karmy i jej jakości.

Stosowanie dla celów łowieckiego dokarmiania różnego rodzaju „wynalazków” czy niezidentyfikowanych odpadów obserwowałem w wielu kołach okręgu lubelskiego. Najczęściej były to małowartościowe pozostałości z młyna, gorzelni czy gospodarstw wiejskich. Za każdym razem w statystykach koła podnoszono zasługi tego lub innego członka koła, który tą karmę ofiarował lub „załatwił”. Rzadko ta karmą był pełnowartościowy jarmuż, ziarno zbożowe, kukurydza czy buraki. Obserwacja ta zmusza mnie do postawienia pytania, czy dokarmianie zwierzyny oparte jest o jakieś zasady, czy wystarczy oprzeć się na pomysłowości łowieckich wynalazców. I jak zjawiska dokarmiania byle czym przekładają się na szacunek dla zwierzyny o którym tak często słychać w różnych dyskusjach. O książkowe zasady dokarmiania nie będę pytał. A na pewno nie zadam tego pytania zarządowi koła „Towarzystwo (nie)Prawidłowego Łowiectwa" KŁ nr 3 w Lublinie!

PS
Po kliknięciu na ambonę przybitą do drzewa, w górnym prawym rogu tekstu, otworzy się galeria ze zdjęciami ilustrującymi ten tekst.