Poniedziałek
08.03.2021
nr 067 (5699 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Na jakich warunkach poluje się w OHZ? autor: Janusz Kibic
Dla większości członków Polskiego Związku Łowieckiego, Ośrodki Hodowli Zwierzyny (OHZ) są tematem nieznanym, bo nie mieli okazji kiedykolwiek w nich polować. Ofert polowania w OHZ Związek nie publikuje, co najwyżej odsyła do kontaktu z konkretnym OHZ, ale o 6 milionach złoty straty OHZ-ów w roku 2018 poinformował nowo mianowany w 2019 roku łowczy krajowy Albert Kołodziejski, opluwając tym działalność swojego poprzednika Piotra Jenocha i obiecując, że pod jego kierownictwem OHZ-ty będą przynosić zyski. Zapowiedział również weryfikację/likwidację 11 OHZ-ów, z których mogłoby powstać w przyszłości 22 obwody łowieckie. Oczywiście nic z tych zapowiedzi się nie zdarzyło i nikt, ani Albert Kołodziejski, ani Paweł Lisiak, nawet się nie zająknęli nt. likwidacji OHZ-ów.

OHZ-y dalej przynoszą stratę, a dla jej minimalizowania wymyślono na Nowym Świecie, żeby zarządy okręgowe ze swoich budżetów zrzuciły się po 10 zł. od każdego myśliwego w okręgu na ich wsparcie. Uchwałę miała podjąć Naczelna Rada Łowiecka, ale ponieważ swoich uchwał nie publikuje, redakcja dziennika "Łowiecki" zwróciła się do Zarządu Głównego PZŁ z pytaniami o tę daninę (ca 1,26 mln złotych) i oczywiście żadnej odpowiedzi nie otrzymała. OHZ to nic innego jak zarządca obwodu łowieckiego, czyli spełnia dokładnie tę samą rolę, jaka jest udziałem wszystkich kół łowieckich dzierżawiących obwody w Polsce. Jedyną ewentualnie różnicą jest jakość obwodów, bo te obwody zarządzane przez PZŁ należą do obwodów bardzo dobrych i bogatych w zwierzynę, a średnio biorąc obwody kół są słabe. Gdyby koła łowieckie zarządzały dzierżawionymi obwodami tak jak PZŁ swoimi 11 OHZ-tami (6000000/11=0,545 mln straty), to 2500 kół przynosiłoby 1,362 miliarda strat i nie tylko w tym roku, trudnym dla kół, ale w roku 2018 i 2019, kiedy epidemii COVID-19 jeszcze nie było. Oddając wówczas obwody tych 11 OHZ-ów kołom w dzierżawę, to roczna składka PZŁ członka Związku mogłaby być od dwóch lat o ok. 50 złotych niższa, nie mówiąc już o dalszej obniżce, gdyby nie pompowano kosztów w Łowcu Polskim. Brzmi zachęcająco, tyle że kierownictwo Związku, ktokolwiek był zajmował w nim stanowiska, nigdy się na to nie zgodzi. Dlaczego? A dlatego, że OHZ-ty oferują darmowe i efektywne polowania kierownictwu Związku i ich zaufanym ludziom.

Darmowe polowania i wyjazdy na nie, często w godzinach pracy opłacanej ze składek członków Związku, to tylko zachęta do patologii, przykładów której pokazuje się coraz więcej. Z tego co udało mi się ustalić, w czerwcu ub. roku Paweł Lisiak polował bez upoważnienia do polowania indywidualnego. Jak strzelił jednego, czy dwa rogacze, to żeby ukryć nielegalne polowanie, rogacze wpisano w książce ewidencji EKEP myśliwemu, który mniej więcej w tym samym czasie polował odpłatnie w tym OHZ. Mówi się, że tej machlojki dokonał Artur Niebrzydowski za wiedzą Pawła Lisiaka, ale organom ścigania nie wolno takiej informacji ani potwierdzić, ani zdemontować, więc pozostają domysły. Kiedy sprawa wypłynęła, Artura Niebrzydowskiego na Nowym Świecie już nie było, bo usunięty został przez Pawła Lisiaka ale książka EKEP pozostaje w rękach PZŁ i na pewno nie ma w niej dzisiaj śladu, na nielegalne polowanie łowczego krajowego w czerwcu ub. roku. Nie ma się więc czemu dziwić, że PZŁ prze do objęcia książką EKEP wszystkich kół, bo w niej błędy swoich można będzie korygować, a błędy przeciwników ujawniać.

O tym, kto za darmo zapoluje w OHZ decyduje Paweł Lisiak i trzeba być jego zaufanym lub mu potrzebnym, żeby na takie dobrodziejstwo zasłużyć. Tak jak jeszcze w okresie ostatniego sezonu rogaczy Paweł Lisiak wspólnie z Rafałem Malcem, prezesem NRŁ, polowali w OHZ za darmo, to mówi się, że już w sezonie byków, Malec darmowego odstrzału nie dostał. Uniósł się podobno honorem, wziął odpłatne upoważnienia i w OHZ za strzelone byki nie zapłacił, ale co zrobił, jak przegrał stanowisko prezesa NRŁ z Pawłem Piątkiewiczem - nie wiadomo.

Ukazujące się informacje nt. OHZ-ów mogły stać się dla myśliwych w Polsce bulwersujące, więc korzystając z głoszonej od 2017 r. przez łowczych krajowych jawności i transparentności działania Polskiego Związku Łowieckiego oraz ich starań o poprawienie wizerunku Związku i łowiectwa w społeczeństwie, redakcja dziennika "Łowiecki" zwróciła się do Pawła Lisiaka z pytaniami, jakimi cennikami posługują się OHZ-ety PZŁ oraz czy i jak ceny płacone przez myśliwych zależą od zdefiniowania osoby polującej, np. kto miałby prawo do polowania bezpłatnego. Zapytanie wysłane zostało w dniu 17 stycznia br., ale do dnia dzisiejszego, tj. przez 7 tygodni, odpowiedź nie nadeszła. Jest coś do ukrycia w tej sprawie?

Z treścią zapytania można zapoznać się niżej.