Środa
11.08.2021
nr 223 (5855 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Dyskusja z Pawłem Gdulą o PZŁ autor: Piotr Gawlicki
Zaglądam od czasu do czasu na strony Facebook'a i 4 dni temu znalazłem tam wypowiedź znanego na forum "Łowiecki" Kolegi Miłosza, który wypowiedział się następująco:
...nie ma co się łudzić, że rząd nagle zrezygnuje ze swoich prerogatyw i zwróci nam samorządność. Jedyne co możemy zrobić, to stworzyć nowe struktury od początku do końca niezależne od władz.

Uważam, że myśliwi nie są zainteresowani tworzeniem jakichkolwiek nowych struktur organizacyjnych, stąd taki pomysł uważam za chybiony, czemu dałem wyraz jak niżej:

Miłosz, jak słusznie wskazano wyżej, ca 95% myśliwych nie interesuje się tym, co się dzieje na Nowym Świecie, więc również nie są zainteresowani nowymi strukturami. Prawda jest prosta, ani kołom, ani myśliwym nie są potrzebne żadne struktury ogólnopolskie. Łowiectwo w swoim naturalnym charakterze, z punktu widzenia myśliwego i środowiska, w którym istnieje na codzień, jest lokalne w gminie i powiecie, a szukanie dla niego scentralizowanych struktur to tylko próba powielania skompromitowanego PZŁ w nowej odsłonie. Każda władza będzie chciała mieć wpływ na ogólnopolską strukturę, stąd sposobem na uniezależnienie się od niej jest decentralizacja łowiectwa i dopuszczenie do głosu na poziomie samorządu gminnego, pomijanych od ponad 60 lat, właścicieli nieruchomości rolnych. Rozumiem kontrowersyjność tej tezy dla tych 5% myśliwych zainteresowanych PZŁ-em, ale dla większości, jak zrozumieją, że sączona im przez lata do głów alternatywa, albo PZŁ albo prywatyzacja zwierzyny, jest wielkim kłamstwem, wpływ rolników na kształt łowiectwa w gminie stanie się naturalny i normalny. W każdym demokratycznym kraju zwierzyna jest własności skarbu państwa i żaden właściciel nieruchomości rolnej lub leśnej, nie może na swoim strzelać do wszystkiego.

Miłosz mi odpowiedział, a potem jeszcze wymieniliśmy się stanowiskami, które przytaczam niżej:

Twoje uwagi dotyczą bardziej modelu niż tego o czym wspominam. Uważam za właściwie, żeby myśliwi się dobrowolnie organizowali w celu walki o własny wizerunek i promocje łowiectwa. Od tego do centralizmu struktur jest daleka droga.

Piotr Gawlicki
Miłosz, myśliwi w swojej masie nigdy nie będą się organizować, a szczególnie już nie w celu walki o własny wizerunek. Tę walkę przegraliśmy, przede wszystkim przez politykę PZŁ, skutkującą najmniejszym odsetkiem myśliwych w społeczeństwie w Europie. Jak będzie nas 5-krotnie więcej, to wtedy możemy powrócić do walki o własny wizerunek.

Miłosz
Piotr Gawlicki więc uważasz, że nie należy nic robić i biernie czekać?

Piotr Gawlicki
Miłosz, wszystko to, co oceniamy negatywnie, działania organów PZŁ, wizerunek, jakiego żeśmy się doczekali, wpływ władzy, zmiany ustawowe, marnowanie naszych pieniędzy składkowych i pewnie wiele jeszcze można negatywów wymienić ma swoje korzenie i źródła w PZŁ. Dlatego to, na czym wszyscy powinniśmy się skupić jest doprowadzenie do likwidacji tego komuszego tworu i o tym należy głośno i wyraźnie mówić, w tym w mediach społecznościowych. Nie wiem ile czasu to zajmie, ale każde inne działanie, niezależnie jak pięknie nazwane, jest marnowaniem czasu i energii na rzeczy nie mające żadnego, ale to żadnego wpływu na naprawę obecnej rzeczywistości. Tylko po zaoraniu PZŁ stworzy się sytuacja dla normalności w łowiectwie, normalności w jakiej żyją ludzie z pasją łowiecką w całym demokratycznym świecie.


Na tym zakończyliśmy dyskusje, ale nie był to koniec tematu, bo moja wypowiedź, tak zdecydowanie bijąca w PZŁ, musiała dotknąć Pawła Gdule, bo niespodziewanie wypowiedział się pod moim powyższym wpisem, rozpoczynając dłuższą dyskusje między nami. Moje i Pawła Gduli wypowiedzi przytaczam w całości, bo czytelników dziennika "Łowiecki" powinny zainteresować skrajnie przeciwne stanowiska. Z jednej strony wieloletniego działacza PZŁ, obecnie odsuniętego od wpływu na ten Związek, ale widzącego dla Związku świetlana przyszłość, a z drugiej osoby, która przyszłość polskiego łowiectwa widzi bez monopolu PZŁ na wykonywanie polowania, który w 1952 r. dał Polskiemu Związkowi Łowieckiemu Bolesław Bierut, sekretarz generalny partii komunistycznej (PZPR). Dyskusję pomiędzy nami przytaczam w całości.

Paweł Gdula
Panie Piotrze!
Na szczęście Pana poglądy to nieliczący się margines w Polskim Związku Łowieckim. Nie umie Pan rozmawiać na żaden temat i wszystko sprowadza do likwidacji związku opowiadając o utopijnych i szkodliwych dla przyrody wizjach „nowego" modelu, ale o tym już rozmawialiśmy i wiemy, że mamy inne poglądy.

Twierdzi Pan, że myśliwym nie potrzebna jest ogólnopolska organizacja...
Przecież to Pana gminne stowarzyszenie myśliwych może być członkiem FACE, a Pana Daniłowicza w CIC. Zamiast Zarządu Głównego do parlamentu można wysyłać Arka Płotkę. Jest dużym facetem i przekona wszystkich posłów, żeby nie sprowadzili myśliwych do roli parobków rozwiązujących konflikty na linii człowiek przyroda.

Kilka osób, które Wam dzisiaj przyklaskuje nie odleciało do stratosfery i nie widzi więcej, a Pan nie jest Mesjaszem tylko myśliwym, który chce wrócić do przeszłości udając, że nie widzi, co się dzieje wokół łowiectwa.

Większość myśliwych chce silnego, demokratycznego i profesjonalnie zarządzanego związku - docelowo dobrowolnego - do którego z pewnością nie zapisałby się emerytowany policjant, który miał niebieską kartę, ale byli koledzy nie zabrali mu broni, dzięki czemu mógł bezkarnie kłusować i po pijanemu zastrzelić dziecko w sadzie...


Piotr Gawlicki
Paweł Gdula, życie pokazuje, że PZŁ się stacza w kierunku dna, a ostatnie lata w sposób przyspieszony. O tym, że moje poglądy są marginesem słyszę tylko od propagandzistów PZŁ, którzy przez lata żyli i to dostatnio żyli na koszt masy składkowej, a PZŁ to wszystko, co osiągnęli w życiu. Polecam zapytać myśliwych w dowolnym kole w Polsce, czy do realizacji ich pasji łowieckiej potrzebny jest im PZŁ i czy znają nazwisko łowczego okręgowego. Tylko proszę nie pytać w obecności zarządu, bo te w znacznym procencie kół trzymają członków za twarz, mając określone układy z działaczami PZŁ. Odpowiedź będzie jednoznaczna, myśliwym PZŁ nie jest do niczego potrzebny.

Nigdy nie proponowałem gminnego stowarzyszenia myśliwych. Jest mi obojętnym, czy będą powstawać gminne, powiatowe, wojewódzkie czy krajowe stowarzyszenia myśliwych, byle były one oddolną i dobrowolną inicjatywą. Nie czuje się Mesjaszem i nie rozumiem Kolegi, do jakiej niby przeszłości wracam. W tym co proponuję, nie ma cech przeszłości, a już na pewno z przeszłości ostatnich ponad 60 lat, tylko jest to, co za normalne uznają kraje demokratyczne. Mówiąc o łowiectwie normalnym, mówię o takim, jaki istnieje w każdym kraju UE, czyli opartym na dobrowolności stowarzyszania się myśliwych w grupy o dowolnej liczbie członków, uczestnictwie właścicieli nieruchomości rolnych i leśnych w proces tworzenia obwodów, dzierżaw i planowania, otwartym rynku dzierżaw dla wszystkich, łatwym dostępie chętnych do polowania, itd., czyli na zasadach obowiązujących w państwach demokratycznych, spośród których tylko Polska opiera swoje łowiectwo na wzorach postsowieckich.

Paweł Gdula
Piotr Gawlicki Panie Piotrze poprzednim razem uzgodniliśmy, że mamy inne poglądy na temat modelu i nie ma co bić piany. Widzę, że nie złapał Pan mojego pytania. Wielokrotnie twierdzi pan, że szeregowy myśliwy do polowania nie potrzebuje PZŁ. To wierutna bzdura, której Zenek Bębenek może nie łapać, ale nie Pan! Pytam zatem wprost. Jeśli nie będzie PZŁ to kto w imieniu polskich myśliwych będzie naszym przedstawicielem w FACE i CIC - Pan Witold Daniłowicz? Kto będzie walczył, żeby politycy nie zrobili myśliwych pachołkami redukującymi kopytne? Kto będzie bronił polowania z sokołami i psami, które nie podobają się weganom? Kto będzie protestował, aby politycy nie zakazali polowań zbiorowych? Przepraszam w Pana "normalnym" łowiectwie - czyli mikroskopijnych łowiskach - nie będzie się dało tak polować!

Piotr Gawlicki
Paweł Gdula, to co czytam powyżej, to czysta propaganda, oparta na obowiązującej obecnie wśród rządzących zasadzie, że prawda jest akurat po przeciwnej stronie narracji o tej prawdzie.
Szeregowi myśliwi nie mają zielonego pojęcia co to za organizacje FACE i CIC i jest im zupełnie obojętnym, kto reprezentuje polskie łowiectwo w tych organizacjach i czy w ogóle. Jeżeli słyszeli cokolwiek, to może o CIC, bo PZŁ informuje ich o tym, że ocenę poroży trofeowych dokonują komisje w oparciu o punktację CIC. Nigdy jednak Związek nie powiedział im tego, że komisje te nie mają akredytacji CIC, a przyznawane medale złote, srebrne i brązowe nie mają z CIC absolutnie nic wspólnego. A teraz czytam, że przedstawicielstwo PZŁ w obu tych organizacjach ma być pierwszym argumentem za istnieniem PZŁ?

Czy PZŁ będzie walczył, żeby politycy nie zrobili myśliwych pachołkami redukującymi kopytne? To PZŁ jest od 2009 roku orędownikiem redukcji populacji jelenia szlachetnego. W dniu 8 września 2009 NRŁ podjęła uchwałę Nr 71/2009 http://www.lowiecki.pl/prawo/zasady_selekcji_jelenia.pdf, obowiązującą do 2020 r., w której zapisano, że odstrzał byków ma zostać zmniejszony o 30%, a brakujący do przyrostu zrealizowanego odstrzał ma być wykonany w łaniach. Oznacza to, przez 10 lat PZŁ redukował populacje jelenia nakazując odstrzał 65% przyrostu zrealizowanego w łaniach, a tylko 35% w bykach. A od roku 2020 łań można strzelać go 60% przyrostu, czyli dalej redukcja. Nie muszę chyba tłumaczyć, że płeć w przyroście zrealizowanym rozkłada się 50% - 50%, a byki nie rodzą młodych. To właśnie PZŁ prowadzi redukcję kopytnych, a chce bronić myśliwych przed tą redukcją.

No to może w obronie polowania z sokołami i psami PZŁ jest skuteczny? Przypomnijmy sobie, jak zachował się PZŁ, kiedy politycy wprowadzali ustawowe ograniczenia tych polowań, dodając do tego zakaz udziału niepełnoletnich w polowaniach? Przytakiwał rządzącym, a nas szeregowych myśliwych szklił w ŁP, że jest przeciw lub organizując jednorazowy protest działaczy pod MŚ. Może przykład choć jednego działacza PZŁ, który na takie działania rządzących odpowiedział rezygnacją ze stanowiska? Był taki przykład? No właśnie.

No to może PZŁ będzie protestował, aby politycy nie zakazali polowań zbiorowych? A zakazali kiedykolwiek poza obostrzeniami COVID? To ZG PZŁ był pomysłodawcą polowań wielkoobszarowych i wspólnie z MŚ obligował koła do takich polowań, których zadaniem było strzelanie dzików jak popadnie, byle dużo i najlepiej lochy. PZŁ też nie protestował, kiedy MŚ wprowadził odstrzał loch ciężarnych lub prowadzących i nie słyszałem głosu protestu, że za lochę sanitarną państwo płaci więcej jak za samca.

A na koniec dwa słowa o propagandowym haśle polowania na mikroskopijnych łowiskach. Pisałem już Koledze w innym temacie niżej, że w proponowanym przeze mnie łowiectwie normalnym, obwody o minimalnej powierzchni 150 ha, nawet jak wszyscy ich właściciele zdecydują się utworzyć na swojej ziemi obwód łowiecki, zajmą tylko 2,5% powierzchni wszystkich obecnych obwodów. Proszę więc się nie dziwić, że hasło o polowaniu na "mikroskopijnych łowiskach" muszę traktować jako czystej wody propagandę.

Paweł Gdula
Piotr Gawlicki Przynależność do międzynarodowych organizacji nie jest najważniejszym powodem dla istnienia PZŁ, ale jednym z wielu!

Przypominam, że prawo tworzone w Unii Europejskiej też nas dotyczy. Między innymi całkowity brak aktywności Zarządu Głównego spowodował wprowadzenie zakazu używania ołowiu. Przeciw głosowała tylko Beata Kempa - wielka szkoda, że Pan Lisiak nie poprosił swojej znajomej, aby przekonała pozostałych posłów PiS.

Tak jak myślałem na pozostałe pytania nie ma Pan nic ciekawego do powiedzenia. Pomimo, że od 10 lat rozdziera szaty i ogłasza całkowity upadek populacji jeleni - mamy wielki sukces selekcji populacyjnej wprowadzonej w 2009 roku. Tak dla przypomnienia w 2010 strzelono 12 tysięcy jeleni byków w tym tylko 300 medalowych. Osiem lat później 23 tysiące z czego 1900 medalowych!
Generalnie ucieka Pan od odpowiedzi. Nie spieramy się o to, czy od 2018 roku kiedy to poseł Kaczyński zabrał nam samorządność - PZŁ dobrze funkcjonuje. Podobnie ten czas oceniamy. Dyskutujemy, czy powinna istnieć ogólnopolska organizacja, która dba o interesy myśliwych!
W 1990 roku politycy widzieli samo zło w Polskim Związku Łowieckim. Zarówno Lasy Państwowe jak i resort środowiska chcieli nas zaorać (między innymi udało się im „zredukować” prawie do zera łosia, jelenia z racji tego, że było go nieporównywalnie więcej uratowaliśmy). Na szczęście wstawił się za nami Prezydent Lech Wałęsa, który wydatnie pomógł powrócić na scenę polityczną SLD. To rząd lewicy wprowadził moratorium na łosia i przegłosował ustawę łowiecką, którą napisali myśliwi na Nowym Świecie.

Pozycja Lasów Państwowych znacząco osłabła. Odebraliśmy im szacowanie i ocenę prawidłowości. Wybudowaliśmy 30 strzelnic i ponad 30 siedzib. Wykupiliśmy działkę pod budynkiem na Nowym Świecie, gdzie od 100 lat funkcjonuje Polski Związek Łowiecki.
Jestem pewien, że nadal będzie działał. Odzyskamy samorządność, a Naczelna Rada Łowiecka wybierze łowczego krajowego, który odbuduje naszą pozycję zarówno w oczach polityków jak i społeczeństwa.
Może Pan dalej opowiadać bajki o „normalnym” łowiectwie…


Piotr Gawlicki
Paweł Gdula, adwersarzy w dyskusji traktuję poważnie. Jeżeli więc Kolega wskazuje na cztery powody dla których polski myśliwy potrzebuje PZŁ, a powody te dają się łatwo ośmieszyć, poprzez ukazanie dotychczasowej bezradności PZŁ we wskazanych sprawach, to na pewno szeregowych myśliwych to nie przekona. Oczywiście można dalej brnąć w propagandę twierdząc, że nie mam w tej sprawie nic ciekawego do powiedzenia i uciekam od odpowiedzi, tylko na jakie pytania mam odpowiadać, jak żadne nie są stawiane? Proszę stawiać pytania i argumenty za dalszym istnieniem PZŁ, a wtedy na pewno odpowiem, choć nie spodziewam się konkretów w obronie PZŁ. Każda osoba czerpiąca latami profity z PZŁ i licząca, że dobre lata wrócą, umie posługiwać się tylko zwrotami propagandowymi, bo realnych powodu dla dalszego istnienia PZŁ nie przedstawi z prostego powodu - takich nie ma.

Dodam jeszcze dwa słowa na temat populacji jelenia. Odstrzeliwuje się obecnie więcej jeleni, w tym byków jak 10 lat temu i jakość trofeów zdecydowanie się polepszyła, tyle że kosztem redukcji populacji, w której PZŁ i leśnicy idą ręka w rękę. Od "zawsze" generalnym przesłaniem wtłaczanym w głowy szeregowych myśliwych było oszczędzanie młodych byków, bo nie wiadomo co z nich wyrośnie. Taka polityka prowadziła do jednego, generalnego odmłodzenia populacji byków, a co za tym idzie zmniejszenia się liczby byków medalowych, bo jak się oszczędzało młode i strzelało starsze, to do wieku dającego gwarancję osiągnięcia poroży medalowych (przypomnę, bez związku z medalami CIC) mało byków dożywało. A jak w 2009 roku nakazano z liczby przyrostu zrealizowanego byków oszczędzić 30%, a w to miejsce odstrzeliwać łanie, to z roku na rok coraz więcej byków dożywało do wieku pozwalającego nałożyć najlepsze poroże danego osobnika, a rodzi się coraz mniej cieląt. Tyle o jakości trofeów, a co do zwiększającej się ilości odstrzeliwanych jeleni ogółem, to sugeruję zapoznać się z pracą "Monitoring liczebności i jakości populacji dzikich zwierząt" autorstwa m.in. Dariusza Zalewskiego i Henryka Okarmy i nie ma tam ani słowa, że wzrost ten był zasługą PZŁ, choć gloryfikowanie PZŁ przez tego pierwszego autora jest regułą.

A o normalnym łowiectwie będę dalej opowiadał, bo Polscy myśliwi zasługują na podobny status, jaki posiadają myśliwi we wszystkich krajach UE i najwyższy już czas, żebyśmy również w Polsce doczekali się normalności w łowiectwie, tak jak się to nam udało w każdej innej dziedzinie życia po 1989 roku.