Piątek
22.06.2007
nr 173 (0691 )
ISSN 1734-6827
Redaktorzy piszą
Czy tylko niekompetencja? autor: Piotr Gawlicki
Opisałem niedawno 2-letnią batalię Romana K. z KŁ "Bażant" w Prudniku, wspominając, że przywrócenie mu członkostwa w tym kole nie kończy sprawy i dzisiaj przedstawiam jej dalszy ciąg.

Pisałem wtedy, że z niewiadomych powodów, uchwałę ZO PZŁ w Opolu, która ostatecznie przywróciła Romanowi K. członkostwo w kole, zainteresowany otrzymał po 6 tygodniach. Ta uchwała ZO PZŁ z dnia 26 czerwca 2006 roku nosi Nr 1/2006 i ciekawe, jak to możliwe, żeby Zarząd Okręgowy w Opolu przez pół roku podjął tylko jedną uchwałę. Nie wnikając już w to, czy czymkolwiek innym zajmował się w tym półroczu ZO PZŁ w Opolu, uchwała ta trafiła do KŁ "Bażant", też prawdopodobnie z podobnym opóźnieniem, bo zarząd tego koła dopiero 18 sierpnia 2006 r. wystosował do Romana K. zaproszenie na posiedzenie zarządu za 6 dni, o którym informuje, że podczas tego posiedzenia ..."podejmie decyzje co do dalszego postępowania"... w jego sprawie. Roman K. był obecny na tym posiedzeniu w dniu 24 sierpnia 2006 roku i po nim otrzymał pismo zarządu koła, w którym czytamy: ..."postanowiono zastosować się do pisma Zarządu Okręgowego PZŁ w Opolu i oznajmiono Koledzem Roman K., że od dnia dzisiejszego jest członkiem koła łowieckiego Nr 3 "Bażant" w Prudniku... Trudno było widać zrozumieć zarządowi tego koła, że członkostwo w kole zostało przywrócone Romanowi K. już w dniu 26 czerwca 2006 r. i zarząd koła nie ma żadnych kompetencji do tego, żeby określać od kiedy zostało przywrócone jego członkostwo w kole, szczególnie, jeżeli data podana przez zarząd koła jest o dwa miesiące późniejsza, niż wynika to z uchwały zarządu okręgowego. Takie podejście zarządu koła zapowiadało Romanowi K., że w jego sprawie "będzie się jeszcze działo".

No i zaczęło się. 22 września 2006 roku. oświadczenia do zarzadu koła składają dwaj członkowie tego zarządu, Ryszard Sieradzki - łowczy i Jan Żółkiewicz vice-łowczy, a w cztery dni poźniej oświadczenie do zarządu składa prezes koła Wenanty Jankowski. Oświadczenia mają jeden wspólny mianownik, wszystkie zostały napisane przez członków zarządu KŁ "Bażant" i wszystkie zarzucają Romanowi K. działania niegodne członka koła. Oświadczenia te miały podbudować działania przeciwko Romanowi K., planowane na zwoływane przez zarząd na dzień 22 października 2006 r. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie członków koła, z punktem porządku obrad ...'Podjęcie decyzji o dalszym toku postępowania w sprawie kol. Romana K. w związku z uchyleniem przez ZO PZŁ w Opolu Uchwały Walnego Zebrania Członków Koła z dnia 3 październiak 2004 r. wykluczającej kol. Romana K. z naszego koła.".... Podczas tego NWZ podjęto w głosowaniu tajnym uchwałę: ..."wszcząć od nowa postępowanie wyjaśniające przeciwko Romanowi K., za pomówienia członków koła:.... Podejmując taką uchwałę, NWZ koła, nie zajęło się wytyczną ZO PZŁ z przywołanej na wstępie Uchwała Nr 1/2006 ZO PZŁ w Opolu, która wyraźnie nakazywała: ..."W pierwszej kolejności Koło Łowieckie "Bażant" winno zakończyć tryb postępowania odwoławczego odnośnie uchwały Zarządu kola z dnia 10.08.2004r. o zawieszeniu Roaman K. w prawach członka"... Postępowania tego nie zakończono, a zarząd koła nawet nie pofatygował się, żeby umieścić odpowiedni punkt w porządku obrad i wytyczną ZO PZŁ po postu zlekceważył. Za to mocą uchwały NWZ zarząd otrzymał zielone światło do wszczęcia nowego postępowanie przeciwko Romanowi K.

Na tym zebraniu, Roman K. zbulwersowany działaniami zarządu koła dla powtórnego wykluczenia go z koła, miał się wyrazić do prowadzącego obrady prezesa koła W. Jankowskiego, że gdzie jego honor oficerski, kiedy rozpoczyna nową nagonkę i nie może pogodzić się z przegraną odnośnie wykluczenia go z koła. Wypowiedź tę pamiętał również przewodniczący ZO PZŁ w Opolu Wojciech Plewka, cytując ją w rozmowie ze mną jak wyraz nagannej postawy Romana K.

Podbudowany uchwałą NWZ, nie leżącą w żadnym razie w kompetencjach walnego zgromadzenia, w sprawie podjęcia działań przeciwko Romanowi K., zarząd zajął się własnymi oświadczeniami, o których wyżej i na posiedzeniu w dniu 12 grudnia 2006 r. podjął uchwałę o wystąpieniu do NWZ z wnioskiem o powtórne wykluczenie Romana K. z koła, formułując przeciwko niemu sześć zarzutów:
  1. Pomówił Kol. Benedykta D., że ten dzwonił w jego obecności do rzeźnika w m. Racławice odnośnie sprzedaży i ceny dziczyzny, za tym należy sądzić, że nielegalnie pozyskanej zwierzyny;
  2. Pomówił Kol. Benedytkta D. i Kol. Ś. do Kol Ryszarda S. (łowczy, przyp. red.), że Ci nielegalnie pozyskali sarny;
  3. Pomówił rodzinę W., że Ci nielegalnie strzelili dzika;
  4. Stwierdził, że widział jak Kol. Zbigniew T. wyciągnął z krzaków łanię daniela;
  5. Poprosił Kol. Jana Ż. o wybielenie głowy rogacza nielegalnie pozyskanego;
  6. Do Prezesa koła Kol. Wenantego J. prowdzacego zebranie wykrzykiwał...
  7. , to co opisano wyżej.
Formułując w/w zarzuty i stawiajac wniosek do NWZ o powtórne wykluczenie z koła, zarząd koła nie dał Romanowi K. możliwości złożenia oświadczenia w sprawie w jakiej zarząd koła miął podjąć w jego sprawie uchwałę. Więcej, na to posiedzenie Roman K. nie został wezwany, nie mówiąc już o tym, żeby zrobiono to pisemnie z podaniem przyczyn wezwania. Uchybienie to było dokładną kopią nagannego postępowania zarządu podczas pierwszego wykluczania Romana K. z koła w 2004 r., napiętnowanego uchwałą ZG PZŁ w jego sprawie, jako powód uchylenia uchwały NWZ o wykluczeniu Romana K. koła.

W porządku obrad NWZ zwołanego na 7 styczniu 2007 r. figuruje punkt: ..."Przedstawienie ........... wniosku o wykluczenie Romana K. z koła za naruszenie § 44 ust. 1 pkt.2 Statutu Polskiego Związku Łowieckiego"..., czyli za naruszenie zasad współżycia koleżeńskiego, dobrych obyczajów bądż zasad etyki lub tradycji łowieckiej. Ze wzlędu na zwolnienie lekarskie nie jest na tym NWZ obecny Roman K. i członkowie koła nie podejmują się rozpatrzenia tego punktu porządku obrad. W tej sytuacji zarząd już po raz trzeci zwołuje Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie członków Koła, tym razem na dzień 4 lutego 2007 r., z porządkiem obrad identycznym, jak ten na dzień 7 stycznia 2007 r. Podejmując taką uchwałę zarządu koła, również i tym razem Romana K. na posiedzenie zarządu nie wezwano pisemnie z podaniem przyczyn wezwania.

Niezły bałagan musi panować w dokumentach koła, bo zawiadomienie o NWZ w dniu 4 lutego 2007 r. rozesłano członkom z datą 10 lutego 2007 r., czy więc dotrzymano statutowego terminu rozesłania zawiadomień przed terminem NWZ nie da się ustalić. Można za to ustalić, że przy zawiadomieniu o zwołaniu NWZ z punktem wykluczenia z koła Romana K., nie dołączono wymaganego statutem PZŁ uzasadnienia stawianych Romanowi K. zarzutów oraz uzasadnienia takiego nie przedstawiono samemu zainteresowanemu. Za to ponad wszelką wątpliwość można powiedzieć, że znajomość statutu PZŁ jest słabą stroną zarządu KŁ "Bażant", bo we wszystkich trzech NWZ zwoływanych pomiędzy październiakiem 2006, a lutym 2007 w sprawie Romana K., za każdym razem przewidziano w porządku obrad NWZ ..."głosowanie proponowanego porządku obrad, tj. czynności nie obowiązującej i wręcz niedopuszczalnej od 1 stycznia 2006 r., czyli od chwili wejścia w życie nowego statutu PZŁ.

Na tym lutowym walnym zgromadzeniu, podczas nieobecności Romana K., który przebywał na leczeniu szpitalnym, wykluczono go z KŁ "Bażant". Było to powtórne wykluczenie po 2 latach i 3,5 miesiącach od poprzedniego oraz pół roku po przywróceniu mu członkostwa w kole uchwałą ZO PZŁ w Opolu. Myślałby ktoś, że w ciągu tego półrocznego okresu Roman K. musiał nieźle narozrabiać, że sformułowano przeciw niemu tyle zarzutów, pozwalających wykluczyć go z koła po tak krótkim okresie czasu. Nic z tego, zarzuty przywołane wyżej dotyczyły okresu sprzed poprzedniego wykluczenia, a więc z sprzed sierpnia 2004 r. Warto więc przyjrzeć się bliżej postawionym zarzutom.

Zarzut pierwszy, że Roman K. poinformował Ryszarda Sieradzkiego, łowczego koła, co ten napisał bez podania miejsca i czasu zdarzenia w oświadczeniu, o którym wyżej, że Benedykt D. dzwonił w jego obecności do rzeźnika w m. Racławice odnośnie sprzedaży i ceny dziczyzny, ale nie wskazano dlaczego Roman K. miał jakieś naganne intencje, tylko stwierdzono, że ..."należy sądzić, że nielegalnie pozyskanej zwierzyny, co miało oznaczać, że wg Romana K. Benedykt D. miał być kłusownikiem. Dowodu, ani uzasadnienia dlaczego tak "należy sądzić" nie przedstawiono, Benedykta D. nie skonfrontowano z Romanem K., a zaprzeczenia Romana K., że miałby mieć na myśli pomówienie nie uznano. Wystarczył fakt, że członek zarządu usłyszał informacje o rozmowie telefonicznej, która sama w sobie mogła mieć wiele znaczeń, aby informacja o tym została po około 3 latach określona przez zarząd jako pomówienie, choć do tego czasu wszystko było w porządku.

Zarzut drugi, że Roman K. poinformował Ryszarda Sieradzkiego, łowczego koła, co ten napisał bez podania miejsca i czasu zdarzenia w oświadczeniu, o którym wyżej, że Benedytkt D. i nieokreślony z imienia Ś. nielegalnie pozyskali sarny. Ani słowa o tym, jakie stanowisko zajął zarząd w w tej sprawie, czy złożył doniesienie do rzecznika, który zarzuty potwierdził lub nie potwierdził, czy skonfrontował Romana K. z osobami przez niego wskazanymi i dlaczego zarząd wówczas zarzutu pomówienia Romanowi K. nie postawił.

Zarzut trzeci, o pomówieniu rodziny W. co Ryszard Sieradzki, łowczy koła napisał bez podania miejsca i czasu zdarzenia w oświadczeniu, o którym wyżej, że Ci nielegalnie strzelili dzika. Zarząd nie skonfrontował tej informacji z rodziną W. i należy sądzić, że zarzut postawił wbrew ich stanowisku, bo małżonkowie W. wyraźnie stoją po stronie Romana K., co udało mi się stwierdzić. Czyli niby "pomówieni" nie czują się pomówionymi, ale zarzut zarządu przeciw Romanowi K. jest.

Zarzut czwarty dot. poinformowania przez Romana K. prezesa koła Wenantego Jankowskiego 16 sierpnia 2004 r., co ten opisał w oświadczeniu, o którym wyżej, że Zbigniew T. wyciągnął z krzaków łanię daniela, bez podania miejsca i czasu zdarzenia, a co Roman K. miał obserwować z ambony z synem, kładąc sie na podłodze. I znowu sprawa sprzed około 3 lat, ale ani słowa o tym, jakie stanowisko zajął zarząd w tamtym czasie w tej sprawie. Czy złożył doniesienie do rzecznika, który zarzutów nie potwierdził, czy skonfrontował Romana K. z osobą przez niego wskazaną i jakie stanowisko zajął wóczas zarząd, jeżeli Romanowi K. zarzutu pomówienia nie postawił.

Zarzut piąty to prośba do Jana Żółkiewicza, vice-łowczego koła, który w oświadczeniu, o którym wyżej napisał, że w październiku 2003 r. Romana K. poprosił go o wybielenie głowy rogacza, co uznane zostało przez zarząd za dowód, że chodziło o rogacza nielegalnie przez Romana K. pozyskanego. Roman K. wytłumaczył się już przed wielu laty, że będąc w trasie znalazł rogacza zabitego na szosie i nawet przyniósł jego poroże na WZ. Tłumaczenie musiało brzemieć wóczas wiarygodnie, bo zarząd rzecznika dyscyplinarnego ani organów ścigania nie powiadomił, sprawę dawno zamknął, ale dla potrzeb obciażenia Romana K. odgrzał ten zarzut na ogniu własnej niechęci do jego osoby, po przeszło 3 latach od tego zdarzenia.

Ostatni z zarzutów miał za to krótką historię, bo dotyczył zapytania Romana K. podczas NWZ w październiku 2006 o honor oficerski prezesa, który z uporem szukał sposobu, żeby przywróconego do koła Romana K. jednak z koła wykluczyć. Ja powiem krótko, takim odezwaniem się Roman K. nie popełnił żadnego przewinienia. Gdybym ja był Romanem K., któremu zarząd z prezesem pułkownikiem na czele zgotował wspólnie z ZO PZŁ 2-letni koszmar, sam użyłbym bardziej dosadnych określeń. Dalej pozostaje aktualne pytanie do prezesa i całego zarządu KŁ "Bażant" w Prudniku o ich honor, jeżeli tak przeczołgują przez 3 lata szeregowego członka koła. Jak był winny spraw sprzed 3 lat, to trzeba było mu to wówczas udowodnić i zgodnie ze statutem z koła wykluczyć, a nie szukać pretekstów, żeby Romana K. z koła obecnie wyrzucić.

Pomijając ostatni zarzut, wszystkie pięć pozostałych dotyczyły sytuacji, które zdarzyły się przed postawieniem zarzutów przy pierwszej próbie wykluczenia Romana K. z koła, o czym pisałem w poprzednim artykule. Powstają w związku z tym pytania, na które wątpię, czy którykolwiek z członków zarządu KŁ "Bazant" w Prudniku odpowie. Dlaczego stawia się zarzuty po około 3 latach, a pominęło się je bezpośrednio po zdarzeniach? Dlaczego zarzutów tych nie postawiono, kiedy pierwszy raz wykluczano Romana K. z koła? Czy żaden z członków zarządu tego koła nie zauważył, że zgodnie ze Statautem PZŁ przewinienia członków PZŁ przedawniają się po 3 latach i nie można po tym czasie stawiać tych zarzutów? Czy można obiektywnie w majestacie uprawnień zarządu rozpatrywać zarzuty, które stawiają sami członkowie zarządu? Dlaczego zarzuty pomówień nie zostały postawione przez osoby, któe podobno poczuły się pomówione? A w końcu, czy to nie jest obecnie szukanie na siłę haków na Romana K.? Pytań można by postawić więcej, ale może ZO PZŁ w Opolu postawił je sobie wszystkie w postępowaniu odwoławczym po złożeniu przez Romana K. odwołania od uchwały NWZ zdnia 4 lutego 2007 r. KŁ "Bazant" w Prudniku, o powtórnym wykluczeniu go z koła?

Roman K. otrzymał od zarzadu KŁ "Bażant" w Prudniku pismo datowane 10 lutego 2006 r., zatytułowane "Zawiadomienie", w którym zostal poinformowany o całej historii powtórnego wykluczenia, od formułującego zarzuty posiedzenia zarządu koła w dniu 12 grudnia 2006 r., na które Romana K. nie poproszono, po negatywny dla niego wynik głosowania NWZ, w którym brało udział 19 na 35 członków koła. Zawiadomienie to nie ma formy uchwały i pozbawione jest merytorycznego uzasadnienia, bo tylko podaje zarzuty cytowane wyżej, co Roman K. podniósł w swoim odwołaniudo ZO PZŁ w Opolu. Podniósł również, że uniemożliwiono mu wypowiedzenie się w sprawie zarzutów z faktów, którym zaprzecza oraz to, że za zdarzenie na alkoholowej "majówce" w 2004 r. karze się go po raz trzeci: raz zawieszeniem w prawach członka, do którego odwołania nigdy nie rozpatrzono oraz dwukrotnie wykluczeniem, z czego pierwsze zostało już prawomocnie uchylone.

Zarząd Okręgowy w Opolu potrzebował dwu i pół miesiąca, żeby na odwołanie Romana K. odpowiedzieć, co zrobił identycznie jak przy odwołaniu od pierwszego wykluczenia, bo nie przedstawił swojej uchwały, tylko poinformował, że ...."odwołania Kolegi nie uwzględnia się"...

W uzasadnieniu ZO PZŁ można przeczytać między innymi:
  • ..."Analiza dokumentacji ...., sposób głosowania i jego wyniki, nie wykazała uchybień ...
  • Przedstawione Koledze zarzuty kwalifikują się do wykluczenia z koła....
  • Nazwanie dokumentu "zawiadomieniem", które NWZ poprzez Zarząd Koła nr 3 "Bażant" w Prudniku jest błędem (gramatyka oryginalna) ale nie dyskwalifikuje go, gdyż zawiera wszystkie informacje dokumentu - uchwały o wykluczeniu członka z koła, to jest: uzasadnienie oraz tryb odwoławczy."...
  • W tym ostatnim stwierdzeniu ZO PZŁ chyba zapomniał, że po to Statut PZŁ określił konieczność przedstawienia wykluczonemu uchwały, ponieważ wymaga, żeby właśnie ta konkretna uchwała była głosowana podczas WZ. A zawiadomienie o całej procedurze nie jest tym dokumentem, który WZ głosowało, tylko opisem sprawy zrobionym przez zarząd. Akceptując zaś zarzuty, ZO PZŁ powinien wiedzieć, że uzasadnienie winno zawierać daty, fakty i opis zdarzeń, które w sposób obiektywny uzasadniają wniosek, a nie tylko stwierdzać, że np. jak X rozmawiał z Y na temat cen skupu dziczyzny, to ..."należy sądzić"... skłusowanej, a więc można temu, kto o tym rozmawia, postawić zarzut pomówienia. A poza tym, czy przestępstwo pomówienie, nie jest prywatną sprawą pomiędzy pomówionym i pomawiającym i musi się w to mieszać koło i PZŁ, nie mając nawet śladu potwierdzenia w dokumentach, że pomawiani czują się pomówieni, a sprawy działy się około 3 lata temu?

    Reasumując, zarząd KŁ "Bażant" w Prudniku oraz ZO PZŁ w Opolu, popełnili te same błędy, które Zarząd Główny PZŁ wytknął KŁ "Bażant" i ZO PZŁ w Opolu podczas pierwszego wykluczenia Komana K. z koła. A więc:
    1. brak odniesienia się do nie zakończonego postępowania odwoławczego w sprawie kary udzielonej Romanowi K. przez zarząd koła w 2004 r., a nakazanego przez ZG PZŁ
    2. ;
    3. nie wezwanie Romana K. na posiedzenie w dniu 12 grudnia 2006 r., kiedy formułowano zarzuty wobec jego osoby, co uniemożliwiło zainteresowanemu wypowiedzenia się (wymóg §9 ust.1 pkt.3 Statutu PZŁ);
    4. nie przesłanie uzasadnienia tych zarzutów zainteresowanemu (wymóg §44 ust.3 Statutu PZŁ);
    5. nie przesłanie uzasadnienia wykluczenia członkom koła, który powinni byli je dostać wraz z zawiadomieniem o NWZ (wymóg §44 ust.3 Statutu PZŁ);
    6. brak uchwały NWZ o wykluczeniu i zastąpieniu jej pismem zarządu, co ZG PZŁ wytknął w swojej uchwale dot. poprzedniego wykluczenia Romana K.;
    7. nie podjęcie przez ZO PZŁ w Opolu uchwały w sprawie odwołania Romana K., tylko wysłanie do niego pisma informacyjnego, co ZG PZŁ wytknął mu poprzednio.
    ZO PZŁ w Opolu, nie zastanowił się również, czy zarzuty postawione Romanowi K. nie przedawniły się w świetle §139 ust.1 Statutu PZŁ, choć jeden definitywnie się przedwanił, bo podana w oświadczenieu vice-łowczego data wykroczenia Romana K. (październik 2003), wykluczała postawienie mu zarzutu w grudniu 2006 r. Pozostałe oświadczenia członków zarządu obwiniające Romana K. były nad wyraz oszczędne w datach, więc trudno powiedzieć, czy postawione zarzuty przedawniły się czy nie, ale od tego jest instancja odwoławcza, która powinna to ustalić. Nie robiąc tego i dopuszczając w postępowaniu odwoławczym do tych samych nieprawidłowości, które były podstawą uchylenia poprzedniego wykluczenia Romana K., ZO PZŁ w Opolu wykazał się skrajną niekompetencją. Tak skrajną, że zaczynam podejrzewać, że zapisy Statutu PZŁ były całkowiecie bez znaczenia dla ZO PZŁ w Opolu, bo chciano się po prostu szybko i łatwo pozbyć Romana K. z koła. Czy podpadł komuś na alkoholowej "majówce", czy prezes koła nie mógł znieść, że ktoś zwątpił w jego honor oficerski? Nie wiem, ale musiały zadziałać jakieś więzi nieformalne, bo trudno sobie wyobrazić, żeby członkowie ZO PZŁ w Opolu nie dostrzegli, że odmawiając Romanowi K. uchylenia uchwały NWZ i jego wykluczeniu, popełniane są identyczne błędy, które już raz spowodowały wytknięcie Zarządu Głównego PZŁ. Wtedy to miał być błąd spowodowany brakiem pomocy prawnej, którą teraz ZO PZŁ w Opolu ma na stałe wynajętą. Watpię, żeby jakikolwiek zawodowy prawnik mógł zaakceptować tak niezgodne ze Statutem PZŁ postępowanie, dlatego zobowiązuje się odszczekać wszystkie postawione w niniejszym artykule zarzuty, jeżeli firma prawnicza wspomagająca ZO PZŁ w Opolu publicznie wyinterpretuje poprawność działań swojego mandanta.

    A na koniec kwiatek, który mówi wszystko, o tym jak solidnie ZO PZŁ w Opolu ze swoimi prawnikami podchodzi do rozpatrywanych spraw członków kół w okręgu. Na końcu pisma, podpisanego przez Przewodniczącego Zarządu Okręgowego PZŁ w Opolu Wojciecha Plewkę, którym ZO PZŁ odmówił uznania odwołania Romana K., jest pouczenie, że:

    ..."Uchwała, jedynie w przypadku niezgodności z prawem i statutem może być uchylona w trybie nadzoru zgodnie z §173 Statutu PZŁ przez Okręgową Radę Łowiecką PZŁ w Opolu"....

    Czyż trzeba lepszego przykładu "rzetelności" opolskiego ZO PZŁ, kierowanego przez Wojciecha Plewkę, jeżeli w świetle §173 Statutu PZŁ podmiotem właściwym dla nadzoru nad zarządem okręgowym nie jest Okręgowa Rada Łowiecka, tylko Zarząd Główny PZŁ? Najwidocznoiej w ZO PZŁ w Opolu zapomniano, że właśnie tenże ZG PZŁ uchylił poprzednią uchwałę ZO PZŁ w Opolu w sprawie Romana K. w trybie nadzoru, a nie ORŁ w Opolu. Tak spieszył się łowczy okręgowy, żeby pozbyć się tego namolnego Romana R., który zamiast od 3 lat siedzieć cicho, jak jak mu "władza" pokazywała jego miejsce, ciągle się odwołuje, że nie zauważył i czarno na białym pokazał, że statut statutem, a "sprawiedliwość" musi być po naszej stronie. Taka jest właśnie często smutna rzeczywistość w działaniu tych, którzy powinni być wzorem w naszym Zrzeszeniu. No i są tym wzorem, bo Wojciechowi Plewce, nadano w 2006 r. najwyższe odznaczenie łowieckie "Złom". Za co? To na razie zostało przez Zarząd Główny PZŁ utajnione, ale redakcja czyni starania, żeby móc tę informację swoim czytelnikom przedstawić.


    PS - na czerwono, jak i w poprzednim artykule, podano uchybienia, jakie zarząd KŁ Nr 3 "Bażant" w Prudniku i ZO PZŁ w Opolu popełnili. Czy da się kiedyś napisać o sprawie Romana K. bez koloru czerwonego? Zobaczymy, bo po 3 latach od "majówki" w KŁ Bażant, końca sprawy Romana K. nie widać. Roman K. na pewno zwróci się do Zarządu Głownego PZŁ, a jak tam nie znajdzie poparcia, to wytoczy kołu postępowanie sądowe o przywrócenie członkostwa, a to może być materiał na jeszcze co kilka artykułów. Poczekamy i zobaczymy, czy napiszemy nt. satysfakcji, jaką organa PZŁ dały Romanowi K, czy też o dalszym świadectwie ich niekompetencji i małostkowości.