Środa
05.11.2008
nr 310 (1193 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Wybory Ameryka'08

Autor: szyguła  godzina: 15:43
I tak nasi politycy pojadą tam, i na kolanach będą zmieniać zabarwienie swoich języków.

Autor: J.B  godzina: 16:08
Widziałes kiedyś kogoś na kolanach ? Kogo?

Autor: Kita  godzina: 18:17
A dzisiaj widzieliśmy tego polityka jak uważnie słuchał prezydenta Rosji. Rosjanie tylko czekają na to aby zająć puste miejsca po USA,zrobią to, bo takie jest przeznaczenie tego bogatego słowiańskiego państwa.A nasi pobrzękują szabelką, zamiast spokojnie budować dobre stosunki z sąsiadem. Niekoniecznie w ten sposób trzeba wspierać Gruzję. DB

Autor: iz27  godzina: 18:47
Już jeden taki był, co "budował" dobre stosunki z Carycą Katarzyną. Co z tego wyszło wiemy. Pózniej, to chyba ta wybitna pisarka Wanda W. próbowała, w inny sposób. Ja mam remingtona. T.

Autor: J.B  godzina: 19:03
A imię jego 40 i 4

Autor: iz27  godzina: 19:39
bluznierstwo ! raczej "Zulus Czaka" z Kenii Dać ludowi kredki, a postawią krzyżyki tam, gdzie mój 3 letni syn. T.

Autor: bury miś  godzina: 22:34
Pozwólcie koleżanki i koledzy, że zmieszcze tu doskonały (moim zdaniem) komentarz znaleziony w sieci: "Ameryka wybrała McCaina Ten wybór nie świadczy o specjalnym rozsądku Amerykanów – p.Jan McCain nie jest bohaterem moich marzeń. Pod Jego kierownictwem Stany Zjednoczone mocno by kulały przez cztery lata. Tym niemniej Amerykanie wybrali mniejsze zło – bo p.Barack Husejn Obama to człowiek wysoce niebezpieczny. Dla całego świata – ale, przede wszystkim, dla Amerykanów. Państwa dziwi ten tytuł – jakbym ten wpis skrobał 10 godzin temu, przekonany, że jednak, mimo wszystko, wygra p.McCain? Nie, nie – ja znam wynik wyborów. I twierdzę, że Ameryka wybrała p.McCaina. Bo dla mnie, co zawsze podkreślałem, „Ameryka” to nie dzisiejsze Stany Zjednoczone, z gigantyczną biurokracją, ingerencją państwa we wszystko, a od kilku lat drastycznie redukującą swobody osobiste. Dla mnie „Ameryka” - to Stany z XIX wieku: federacja krajów praworządności, wolnego rynku i ogromnej wolności osobistej. Kraje, w których nikomu nie przyszłoby nawet do głowy, że Kongres może np. kazać ludziom montować w prywatnych dyliżansach jakieś zabezpieczenia przed np. wypadnięciem... Lub ograniczać prawo do posiadania broni. Otóż w tamtej Ameryce, w której Konstytucji nie wprowadzono 17 popsujek (zwanych w nowo-mowie „poprawkami”), które przerobiły republikę na d***krację - prawa głosu nie mieli: a) mieszkańcy okręgu stołecznego (w District of Columbia, bastionie biurokracji, p.Obama otrzymał 92% głosów!!!) b) kobiety (i teraz rozumiecie Państwo, dlaczego Czerwonym tak zależy na czynnym prawie wyborczym dla kobiet?) c) Murzyni (co oczywiste; przy okazji: jak widać są to skrajni rasiści) d) młodzież do 23 roku życia (młodzież w wieku 18-23 lata masowo popierała p.Obamę – bo jej wmówiono, że tym samym „walczy z rasizmem”; przy okazji ciekawostka: Mulaci są wielkimi rasistami – i dystansują się od Murzynów, jak mogą!). W tamtej, prawdziwej, Ameryce prawo głosu mieli ci, co wytwarzali dochód narodowy - czyli Biali mężczyźni w co najmniej średnim wieku. Nawet nie biorąc pod uwagę, że oprócz tego trzeba było jeszcze mieszkać na terenie danego stanu pewną liczbę lat (różną w różnych stanach!) – i zapłacić podatek wyborczy – wygląda na to (nie jestem pewien, bo wyliczenia robiłem na oko), że nawet przy obecnym, katastrofalnym, stanie świadomości społecznej p.Barack Husejn Obama nie otrzymałby ANI JEDNEGO głosu elektorskiego. Sapientii sat"