Poniedziałek
30.11.2009
nr 334 (1583 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: MYŚLISTWO JAKO ISTOTA WSPÓŁCZESNEGO CZŁOWIECZEŃSTWA(4)  (NOWY TEMAT)

Autor: VVictor  godzina: 19:14
4. Myśliwi torturują zwierzynę. Tym stwierdzeniem Duduś wykazał całą swoją ignorancję. Nie rozumie słowo „tortura”. Nie będę więc zajmował się w swoich rozważaniach problemem torturowania zwierzyny przez myśliwych. Ale, w związku z tym, że tysiące z nas słyszało setki tysięcy razy zarzuty w postaci: - znęcania się nad zwierzyną - barbarzyństwa - męczarni zwierzyny spowodowanej działaniami myśliwych - mordowania niewinnych zwierzątek - bestialstwa nad zwierzętami - niehumanitarnych zachowań - i wiele podobnych określeń to pozwolę sobie rozważyć stosunek myśliwego jako człowieka do zwierzyny i stosunek niemyśliwego do zwierzyny. W momencie strzału myśliwy chce zabić zwierzynę szybko i skutecznie. Tak, nie ukrywamy tego. Jasno to głosimy. Nasze prawa i obowiązki też nas do tego zobowiązują. Fakt, też przez nas nieukrywany, że zdarza się postrzelenie zwierzyny. Fakt, że postrzelona zwierzyna cierpi. Ale fakt, że staramy się te cierpienia ograniczyć i skrócić. Fakt, że nam się czasami to nie udaje i zwierzyna cierpi i czasami pada w męczarniach. Ale, czy w naturze nie dzieją się podobne przypadki skaleczeń, złamań, chorób, cierpień i upadków zwierzyny? Zdarzają się i to nader często. Może nieudolnie i sztucznie, ale spełniamy dla dzikiej zwierzyny rolę naturalnych drapieżników. I dzika zwierzyna wie jak bronić się przed drapieżnikiem o nazwie myśliwy. Tak jak zwierzyna wie kiedy lew jest najedzony, a kiedy poluje i jest groźny, tak wie kiedy człowiek jest myśliwym i poluje. Dlaczego te same dzikie kaczki na jeziorze i leśnym bagienku są czujne i płochliwe, a w miejskim parku podchodzą do nóg człowieka czekając na karmę od niego? Podkreślam, że sposób polowania i wszelkie aspekty tegoż są jasno i ściśle opisane literą prawa i zwyczajów. Na znęcanie się, barbarzyństwo, męczenie zwierząt nie ma miejsca, czasu i ochoty. I dla porównania jasno określę stosunek niemyśliwego do zwierzyny wyszczególniając tylko kilka grup, czy typów postępowania. Zwracam uwagę, że w powszechnym odbiorze nie widać i nie słychać krytyki żadnego z poniższych typów zachowań. Żaden Duduś czy inny wersalkowy ekolog nie potępia, nie ironizuje, nie walczy, nie krzyczy i nie obraża poniższych zachowań. Więcej - jest ciche zrozumienie, tabu i często wręcz aprobata poniższych zachowań: a. Kłusownictwo. Zdobywanie zwierzyny w każdy możliwy sposób w każdym możliwym miejscu i czasie. Czy wielodniowe konanie zwierzęcia ściśniętego drutem za szyję można porównać z jakimkolwiek cierpieniem zwierzęcia wolnego, swobodnie się poruszającego i wybierającego sobie drogę ucieczki z nadzieją ocalenia? Czy zabijanie ryb prądem jest humanitarnym zachowaniem współczesnego człowieka? A często Duduś będąc na wywczasach na łonie natury kupuje od „chłopa” świeżą, czy wędzoną rybkę. Albo w gospodarstwie, czy ośrodku gdzie nocuje, zamówi pieczeń z sarny, czy kiełbasę z dzika. Czy spyta wtedy kto i jak pozyskał te „biedne zwierzątka”? b. Akwarystyka. Czy akwarium, terrarium i każde inne zamknięcie i izolowanie jakiegokolwiek zwierzęcia od jego warunków naturalnych nie jest znęcaniem się? To są naturalne warunki dla tych zwierząt? c. Kierowcy - tysiące rozjeżdżanych codziennie zwierząt samochodami. Psy, koty, lisy, zające, jeże, myszy, żaby, sarny, jelenie, łosie, itd. Czy to jest humanitaryzm ludzki i ekologiczna postawa współczesnego człowieka? Gdzie jest Duduś ze wspaniałymi opiniami na ten temat? Gdzie wersalkowi ekolodzy walczący jak lwy o każdą muszkę i motyla? Gdzie akcje budowy przejść dla zwierząt, siatek wzdłuż dróg prowadzących przez lasy? Gdzie zbiórki pieniędzy na ten cel? d. Właściciele psów w bloku. Spotykam moich miłych i sympatycznych sąsiadów przed blokiem z pięknym szczeniakiem labradorem. -O!- dziwię się. -Piękny szczeniak! Myśliwski pies! - pieję z zachwytu. - Myśliwski??? - w głosie sąsiada absolutne zdumienie. -No tak!- teraz ja jestem zdumiony. - Aporter i płochacz, labrador. Super na ptactwo.-tłumaczę chaotycznie pełen zdumienia. -A. To nie wiedziałem-odparł. Po kilku dniach spotykam sąsiada znowu.-Tak. Miał pan rację. Sprawdziłem - myśliwski! -oznajmił sąsiad. Wychodzą do pracy przed ósmą, wracają po szesnastej. Wyprowadza sąsiad psa rano, po szesnastej i wieczorem. Po szesnastej klatka schodowa jest obsikana. Znawcy powiedzą, że młody i cieszy się, to popuszcza. A ja powiem, że pies cieszy się nie dlatego, ze widzi właściciela po ponad ośmiu godzinach, tylko dlatego że cokolwiek będzie się działo. Będą jakieś bodźce, jakieś doznania, a nie trauma pustego, zamkniętego mieszkania, czy tylko jednego małego pokoju, czy ciemnego przedpokoju. Gdzie są obrońcy psów i znawcy psiej psychologii? Gdzie potępienie dla ludzi, którzy mając tak aktywnego psa, gwarantują mu trzykrotny, krótki spacer na smyczy? Ale Duduś jako nowoczesny ekolog z dużego miasta musi mieć rasowego psa ze znanej i drogiej hodowli. Nawet czasami wywiezie psa do lasu, żeby sobie pobiegał. A jak za sarenką pobiegnie, albo za zajączkiem, albo na ptaszki poszczeka - to przecież takie urocze. Tylko ci zbrodniarze, mordercy myśliwi potrafią strzelić do biednego pieska, który biegał i szczekał sobie za sarenką! Myśliwi powinni jasno głosić, że każdy pies Dudusia luzem biegający po lesie i bez kagańca będzie odstrzelony, a właściciel zgłoszony na policję za łamanie prawa. Należy tylko zachować zasady wykonywania polowania - odległości od zabudowań, maszyn i koniecznie pocisk co najmniej dziesięć metrów od Dudusia. e. Macro na Bielanach - dla Dudusia specjalne są akwaria z żywymi wodnymi stworzeniami. Czy ktokolwiek słyszał choćby szept dezaprobaty, ze homary mają ściśnięte szczypce opaskami. Znęcanie się na zwierzęciem, żeby Duduś w knajpie swoimi wymuskanymi paluszkami żarł homara dyskutując nad faszyzmem myśliwych?! f. wędkarstwo - mamy podobno pięć milionów wędkujących w Polsce. To są myśliwi! Jakoś tak nikt nie widzi barbarzyństwa w pozyskiwaniu stworzenia na haczyk? Np. kilkugodzinne holowanie 40. kg suma nikogo nie mierzi! To zwierzę przecież nie cierpi, bo to ryba jest! g. każdy człowiek powinien obejrzeć film niemiecki „Nakarmić świat”. Jest taki fragment jak kurczaki są hodowane dla Dudusia. Najpierw obóz koncentracyjny - czyli ferma z lampą i karmą z antybiotykami i następnie z hormonami wzrostu. Jak już są odpowiednio duże, to pakowanie do ażurowych klatek, tak wąskich jak szeroki jest kadłub kurczaka. Szyja i głowa jest naturalnie wciśnięta w korpus. No, przecież ptaki tak w naturze się zachowują - same wchodzą do ciasnych klatek wciskając głowy w kupry innych kurczaków. Następnie kurczaki w tych naturalnych warunkach spędzają kilkadziesiąt godzi jadąc do ubojni i po rozładunku czekając na przerób. Jak już jest przerób, to są wieszane za nogi głowa w dół na taśmociągu, żeby były zapewnione absolutnie humanitarne warunki uboju. No, przecież pozycja głową w dół jest jak najbardziej fizjologiczna dla kurczaka. Następnie kurczaki są oblewane wodą - no to absolutnie jest ekologiczne! Przecież wszyscy ekolodzy wiedzą, że jak zaczyna padać, to kurczaki i kury natychmiast wybiegają z kurnika na deszcz i są szczęśliwe w strugach wody. Następnie wali się te humanitarnie zmoczone i powieszone kurczaki prądem i w końcu podrzyna gardła. Pewnie Botang ma rację mówiąc, że Duduś myśli, że „kurczaki są produkowane z plastiku w fabryce kurczaków”. Ale tylko ten durny Duduś! A ten mądrzejszy Duduś?