Czwartek
09.02.2006
nr 040 (0193 )
ISSN 1734-6827

Hyde Park Corner



Temat: Sarna-wycieńczenie?  (NOWY TEMAT)

Autor: Hubert1  godzina: 18:23
Bedąc dzisiaj w "mojej" remizie natknąłem się na wpół żywego koźlaka, okolice odbytu całe w kale, biedaczysko nie miało siły nawet wstać. Postanowiłem dać mu szanse i zadzwoniłem do Weta, ten odesłał mnie do schroniska, ci znowu do straży miejskiej ąz w końcu się udało-przyjechała straż miejska ( za bardzo dziękuję Cieszyńskiej straży) i poinformowali schronisko, schronisko weta ...etc. aż w końcu przyjechali i wzieli do lecznicy. Ale nie o tym; Chciałem przeczytać Wasze opinie co w takiej sytuacji robić-pozwolić na wolne konanie, niemogłem, skrócić cierpienie, też jakoś nie. Jaka jest procedura? DB

Autor: Hubert1  godzina: 18:26
oto zdjecie tego koźlaka

Autor: Hubert1  godzina: 18:27
koźle jeszcze raz

Autor: jurek123  godzina: 18:28
Kol Hubercie .Z moich doświadczeń wynikało by że cały twój trud pójdzie na marne i sarnię w ciągu najbliższych dni padnie jeśli nie z wycieńczenia to ze stresu jaki przeszło. Jak będziesz miał wiadomość to napisz na tym forum,co było dalej.

Autor: Hubert1  godzina: 18:29
zdj. wykonane komórka takze nie najlepszej jakości

Autor: Hubert1  godzina: 18:37
Jurek, nie ma żadnych szans?miałes podobna sytuacje?

Autor: jurek123  godzina: 20:00
W latach 60 tych było kilka ciężkich zim na podlasiu.Przywozili mi kilka razy rolnicy znalezione sarny żywe ale tak wyczerpane że nie bały się ludzi.Sarny z tego co pamiętam nigdy nie były wychudzone, zawsze padały po dwu czy trzech dniach mimo że miały ciepły kojeć siano ,wodę ,wysłodki itp. Natomiast raz przywieziono mi daniela i koziołka Koziołek zakończył żywot po dwu dniach a daniel odchował się do wiosny w bardzo dobrej kondycji.Wywiozłem go do lasu dopiero na początku maja i przez dość długi okres czasu widywałem go w miejscu wypuszczenia.Co ciekawsze reagował na mój głos ,ale zachowywał dystans tak na 30-40m..Póżniej poszedł swoją drogą i więcej go nie widziałem.